Toyota Prius PHV. Uważajcie przed zakupem!
Przez ostatni rok testowaliśmy Toyotę Prius PHV, czyli hybrydę typu plug-in. Z samochodem się już pożegnaliśmy, a więc nadszedł czas na trochę refleksji. Kupilibyśmy?
Toyota Prius Plug-in nie jest często spotykanym samochodem na polskich drogach. Mimo wszystko wielu producentów, tworząc hybrydy, idzie właśnie tym torem – plug-in. To koncept, który zakłada, że w pełni elektryczny samochód nie musi kojarzyć się z niskim zasięgiem.
Brzmi fajnie, ale jak w praktyce sprawdza się ten pomysł? Właśnie to – i nie tylko to – sprawdziliśmy przez ostatni rok, jeżdżąc Toyotą Prius Plug-in.
Spójrzmy więc jeszcze raz na na Toyotę Prius Plug-in i przypomnijmy sobie, co nam się w niej podobało, a co nam w niej przeszkadza.
1. Nie jest taki brzydki...
… w porównaniu do zwykłego Priusa. Tam styliści poszaleli. Tutaj też, ale udało im się narysować całkiem ładny kształt przodu, tylne światła też wyglądają dość efektownie. Nadwozie jest dość masywne, więc małe koła są przy tym trochę nieproporcjonalnie.
Kształt Priusa i Priusa Plug-in jest mniej więcej taki sam. Musimy pamiętać, że ten samochód został stworzony po to, by być jednym z najbardziej oszczędnych na rynku. A do tego potrzeba niewielkiego oporu powietrza, czyli odpowiedniego kształtu. Bryła Priusa to tak zwany Kammback, najbardziej opływowy kształt samochodu, i to właśnie on ma zapewnić minimalne zużycie paliwa.
2. Wnętrze jest przestronne
W środku zobaczymy sporo plastiku, ale przecież to nie samochód luksusowy. Fotele są wygodne, z przyjemnej w dotyku skóry, ale chyba ich największym plusem jest projekt. Wyglądają naprawdę dobrze.
Pod dyskusję można poddać tzw. „wanienkę” na tunelu środkowym, ale wbrew pozorom to rozwiązanie okazało się bardzo praktyczne. Możemy tam wrzucić sporo rzeczy, a dzięki odpowiedniemu profilowi nasze przedmioty nie wypadają na zakrętach. W „wanience” można też ładować telefon bezprzewodowo.
3. Ergonomia wnętrza z jednym „ale”
Prius został zaprojektowany tak, żeby wszystko było pod ręką. I jest – łatwo sięgniemy do ekranu dotykowego, przycisków panelu klimatyzacji, nie musimy nienaturalnie cofać ręki, obsługując elektryczne szyby i tak dalej.
Nie wiem jednak, dlaczego ktoś pomyślał, że dobrym pomysłem jest ukrycie przycisków ogrzewania przednich foteli gdzieś za panelem konsoli. Każdemu nowemu pasażerowi trzeba wskazać to miejsce. Ale jest tu i plus. Od strony kierowcy znajduje się lampka, która sygnalizuje, że fotel pasażera jest podgrzewany – a ten być może już wysiadł. Dzięki temu możemy się zatrzymać, sięgnąć na drugą stronę tunelu środkowego i wyłączyć niepotrzebne ogrzewanie. Proste, prawda? ;)
4. Największa wada – pojemność
Największą wadą Priusa nie są jednak przyciski, a jego pojemność. To samochód segmentu D, wcale nie taki mały. A jednak mieści jedynie cztery osoby i 360 litrów w bagażniku – bardzo płaskim zresztą, w którym przewiezienie czegoś wyższego niż 30-40 cm jest raczej niemożliwe. To więc dość ciekawy twór – spory samochód, ale głównie do jazdy po mieście. Idealnie sprawdziłby się więc jako taksówka (pod warunkiem, że pasażerowie nie będą mieli dużych walizek).
Oczywiście, Priusem da się pojechać w trasę, nawet wyjechać na weekend z czterema osobami i ich bagażem, ale każdy z pasażerów musi pamiętać o tym, że nie ma nieograniczonego miejsca w bagażniku.
5. Za pojemnością idzie ładowność
Przejdźmy do ładowności. Prius Plug-in może – konstrukcyjnie – zabrać jedynie 315 kg. To cztery osoby ważące średnio 78,25 kg – i ani grama więcej! Nie brzmi to dobrze. Ale teraz pomyślmy – kiedy jest nam potrzebne więcej miejsca i ładowności? Dokładnie, Toyota codziennie wychodziła obronną ręką i przypominała, że przez 80% czasu tyle, ile oferuje, wystarcza.
6. A jednak nie tylko do miasta
To, że Prius Plug-in sprawdza się w mieście i to w takim otoczeniu czuje się najlepiej, już wiemy. Jak jednak sprawuje się w trasach? To, że skrzynia e-CVT zmusza silnik do „wycia” przy większych prędkościach, nie jest zaskoczeniem – szczególnie jeśli myślimy o autostradach. To nie jest tak, że nie da się wytrzymać – jest naprawdę znośnie. I zużycie paliwa wcale nie wynosiło w tych trasach „za dużo” – 6.6 l/ 100 km na autostradach i 4.8 l/ 100 km na drogach pozamiejskich z ograniczeniem do 90 km/h. Te dane pochodzą z tras liczących około 500 km, przeliczane z ilości dolewanego paliwa przy dystrybutorze.
7. Potrafi jeździć za darmo
W broszurach przeczytamy, że Plug-in spala 1 l/ 100km. Tutaj musimy na pewno dodać, że zużycie paliwa jest ściśle związane ze stopniem naładowania akumulatorów. Na pełnym ładowaniu spalanie wynosi 0 litrów – to jasne, przecież jeździmy na silniku elektrycznym. W takich warunkach przejedziemy tylko 50 km – do poruszania się po mieście powinno wystarczyć. Im mniej prądu w baterii, tym wyższe spalanie. Zużycie paliwa na poziomie 2-3 litrów na 100 km jest jak najbardziej realne. A jeśli trzeba – baterię możemy naładować prawie do pełna także podczas jazdy.
8. Silnik elektryczny to jego największa zaleta
Silnik elektryczny z możliwością ładowania z gniazdka to największa zaleta Priusa. Podłączając samochód do ładowania na noc, rano można się cieszyć w pełni naładowaną baterią – która wystarcza na cały dzień. W zasadzie nie musimy nawet zostawiać go na noc – 3 godziny wystarczą. A dodając do tego fakt, że Prius Plug-in może jechać na silniku elektrycznym ponad 100 km/h i przyspieszać do tej prędkości w zupełnej ciszy, jest zjawiskiem wprost z samochodów wyłącznie elektrycznych.
9. Uwaga przed zakupem!
Pojawiła się niedawno w Internecie historia kierowcy BMW 530e, który toczył z sąsiadami batalię na temat tego, czy może ładować akumulator swojego samochodu na miejscu postojowym w garażu podziemnym. Chciał to załatwić drogą oficjalną, ale i sąsiedzi, i administracja nie za bardzo chcieli współpracować.
Okazuje się bowiem, że bardzo popularny jest mit, że jeśli wszyscy ładowaliby samochody elektryczne na takim parkingu, instalacja elektryczna mogłaby się spalić. Wszystko zależy jednak od grubości kabli czy bezpieczników. Do tego dochodzi jednak jeszcze kwestia osobnego licznika, by nie obciążać sąsiadów rachunkami za ładowanie samochodu.
Faktem jest, że w trakcie testów Priusa, ilekroć parkowaliśmy pod domami, Prius odjeżdżał z pełnym zasięgiem silnika elektrycznego. Jednak ci z nas, którzy mają mieszkania, po prostu jeździli w trybie hybrydowym.
Zanim więc kupicie Priusa Plug-In lub jakikolwiek inny samochód, wymagający ładowania z gniazdka – sprawdźcie, czy w waszym miejscu zamieszkania nie będzie to problemem. Koniec końców, jeśli kupimy ten samochód, by jeździć nim jak normalnym Priusem, to jaki w tym sens?
Mniej znaczy więcej – podsumowanie
Mamy mniej miejsca w bagażniku, mniej miejsc, mniejsze zużycie paliwa, mniejsze koła. Ale stąd mamy więcej pieniędzy w portfelu pod względem wydatków na paliwo i więcej miejsca dla (czterech) pasażerów.
Toyota Prius Plug-in to ciekawy samochód, który doskonale spełnia swoje założenia – jest oszczędny. Nadal jest jednak samochodem niszowym. Przyczyny szukałbym w cenie 154 tys. zł połączonej z wyglądem i możliwościami transportowymi.
Po całym roku jazdy i ponad 30 tysiącach przejechanych kilometrów możemy powiedzieć – Prius Plug-in to świetny samochód, ale z pewnością nie dla każdego.
Redaktor