Toyota Land Cruiser V8 i Jeep Grand Cherokee 3.0 CRD - męski świat
Żyjemy w czasach, w których kobieta z brodą, gender oraz każde inne wybryki ludzkiej osobowości nikogo już nie dziwią. Różnicę pomiędzy kobietami, a mężczyznami coraz bardziej się zacierają, a co gorsza w tych kluczowych zmianach główną rolę grają faceci. Faceci, którzy stają się mało męscy i zniewieściali. Niestety taki trend zauważyli także producenci motoryzacyjni, którzy chwalą się w swoich nowych produktach mnogością kolorów lakierów nadwozia, szerokim wachlarzem wzorów aluminiowych felg oraz możliwością personalizacji lusterek, dachu i innych mało ważnych elementów. Czy męski świat pełen samców alfa stanął pod olbrzymim znakiem zapytania?
Na szczęście w tej całej modzie na unisex są jeszcze producenci aut, którzy pamiętają o prawdziwych mężczyznach i wiedzą, że samochód prawdziwego samca alfa nie musi mieć na sobie tony niepotrzebnych błyskotek i przede wszystkim nie musi niczego nikomu udowadniać.
Jeep. Amerykańska marka kojarząca się z wolnością, przygodą oraz bez wątpienia z męskością. Niewiele jest na świecie symboli oraz brandów, które byłyby tak mocno utożsamiane z osobą, która korzysta z toalety z trójkątem wiszącym na drzwiach wejściowych. Kierowca Jeepa na pewno ma duże ”cojones” i w większości przypadków nie jest wymuskanym gogusiem, który zastanawia się kilkadziesiąt minut nad wyborem odpowiedniego żelu do włosów. Kierowca Jeepa także nie musi nikomu udowadniać, że wybrał auto właśnie tej marki nie ze względu na panującą modę czy zasobność portfela. Jeep to marka z charakterem. Z męskim charakterem pełnym testosteronu. Co prawda w ofercie ostatnio pojawił się kompaktowy Renegade, ale bohaterem tego artykułu jest prawdziwy Wielki Wódz czyli model Grand Cherokee w najbogatszym możliwym wyposażeniu Overland Summit.
Bez wątpienia Toyota nie wywołuje już tak jednoznacznych samczych skojarzeń jak jej amerykański kolega. Japońska marka, która może pochwalić się tak historycznymi tworami jak Supra, Celica czy całe pokolenia Land Cruiserów aktualnie skupiła się na bardziej masowych, a co za tym idzie nudnych segmentach. Aygo, Yaris, Auris czy Avensis bez wątpienia przekładają się na dobrą sprzedaż Toyoty, ale ich widok nie zagraża życiu osób z rozrusznikiem serca. Wśród całej masy miejskich wozidełek japoński producent oferuje swoim spragnionych wrażeń klientom dwa samcze modele – GT86 oraz Land Cruiser. Zestawienie Grand Cherokee ze sportowym coupe nie miałoby najmniejszego sensu dlatego na placu boju, a raczej jak możecie wywnioskować ze zdjęć na placu zabaw obok Wielkiego Wodza stanął Land Cruiser. Land Cruiser V8 czyli topowa, olbrzymia i bardzo charakterna Toyota.
W tym momencie zaznaczę, że oba prezentowane samochody nie są swoimi bezpośrednimi rywalami. ”Duży” Land Cruiser tak naprawdę nie ma na polskim rynku konkurenta. Odpowiednikiem Grand Cherokee jest ”mały Land”, który wbrew pozorom wcale taki mały nie jest. Swoją drogą samo słowo ”mały” nie powinno jednak często gościć w słowniku prawdziwego mężczyzny.
Ze względu na to, że mam do czynienia z ”dużym” Land Cruiserem mało ambitne rozważania na temat tego czy rozmiar ma znaczenie (oczywiście, że ma!) zostawiam tym bardziej zakompleksionym osobnikom płci brzydkiej (którzy zapewne uważają się za płeć piękną). Land Cruiser V8 naprawdę może pochwalić się rozmiarami. 4950 mm długości, 1970 mm szerokości, 1910 mm wysokości oraz masa własna przekraczająca ”na sucho” 2,5 tony robią wrażenie nie tylko na kobietach. Pomijając niektóre Pick-up`y oraz duże VAN-y nie ma obecnie na rynku większego auta, którym można jeździć posiadając prawo jazdy kategorii B. Ze swoimi 4822 mm długości, 1943 mm szerokości, 1781 mm wysokości oraz masą własną w okolicach 2400 kg Grand Cherokee także nie wygląda cherlawo, chociaż to Toyota zostawia większy cień.
Oba samochody pochodzą z dwóch różnych krajów o zupełnie różnym podejściu do designu. Widać to już na pierwszy rzut oka. Po ostatnim liftingu Jeep Grand Cherokee nie stracił nic ze swojego charakteru i nadal prezentuje się dumnie wszędzie tam gdzie się pojawi. Charakterystyczny przedni grill, kanciasta sylwetka oraz nie do końca subtelne chromowane dodatki sprawiają, że opisywany jankes jest autem nie do pomylenia. Na tle Toyoty sprawia on także wrażenie o wiele nowszej konstrukcji tworzonej w czasach, w których męskość przestawała już powoli tracić na znaczeniu.
Czy to oznacza, że Land Cruiser wygląda staro? Z olbrzymiej sympatii do tego auta powiem, że ”duża Toyota” wygląda bardzo konserwatywnie. Elementy ozdobne i smakowite detale łechcące ego właściciela? Tutaj ich nie odnajdziecie. Duże powierzchnie przeszklone, duże nadkola, duże koła, duży przedni grill? Tak, to jest to co japońskie tygrysy lubią najbardziej. Jeśli drwicie z Volkswagena, który każdy głębszy lifting nazywa zupełnie nowym modelem, to co powiecie o ostatnim liftingu Land Cruisera, który ograniczył się praktycznie do … zamontowania świateł LED od jazdy dziennej? Terenowa Toyota (nazwanie jej SUV-em byłoby olbrzymią pochwałą dla całego gatunku sportowo-użytkowych samochodów) od lat wygląda niemalże tak samo, a jej imponujące rozmiary oraz kanciaste i proste do bólu kształty rozpoznawalne są od Bliskiego Wschodu po Stany Zjednoczone.
Bardzo podobne wrażenie konserwatyzmu, braku wyraźnego postępu oraz swego rodzaju toporności można odnieść tuż po zajęciu miejsca w kabinie Land Cruisera. Zarówno użyte materiały, ich kompozycja oraz kolorystyka jak i sam projekt deski rozdzielczej wygląda bardzo luksusowo. Bardzo luksusowo jak na lata … dziewięćdziesiąte! W 2014 roku na pewno nie zrobi ono wrażenia na ulizanych ”mężczyznach” pielęgnujących swoje BMW z serii X lub Audi z serii Q. I bardzo dobrze! Land Cruiser V8 nie jest samochodem dla wszystkich.
Cały projekt deski rozdzielczej zdaje się być rysowany przy pomocy ekierki i linijki, a jedynie do narysowania kierownicy oraz tarcz zegarów ktoś przez przypadek użył cyrkla. Oczywiście nie zabrakło rozbudowanego systemu multimedialnego z ekranem dotykowym oraz dużej ilości przełączników i pokręteł służących do ustawień wielu parametrów auta. W tym całym dość topornym szaleństwie jest jednak metoda. W wielu innych auta taki dość archaiczny projekt wnętrza okraszony byłby grymasem na twarzy. W Land Cruseirze natomiast właśnie taki ”look” idealnie współgra z klimatem całego auta oraz z jego wyglądem zewnętrznym. Jakoś nie potrafię wyobrazić sobie poczciwego i dużego Land Cruisera z wnętrzem rodem z Gwiezdnych Wojen.
Na tym tle japońskiego designu kokpit Grand Cherokee wygląda bardziej nowocześnie i bardziej dostojnie. Wysokogatunkowa skóra pokrywająca fotele oraz część deski rozdzielczej, drewniane wstawki oraz duża część tworzywa użytego do wykończenia wnętrza prezentuje się lepiej niż te same elementy występujące w Toyocie. Przejawem nowoczesności oraz efektem ostatniego liftingu jest ciekłokrystaliczny wyświetlacz zastępujący tradycyjny prędkościomierz. Swoim rozmiarem zawstydza on wiele aktualnych smartfonów, a ilość funkcji jaka może na nim być wyświetlana robi duże wrażenie. Podobnie jak w Land Cruiserze również w Jeepie znalazło się miejsce na duży, dotykowy wyświetlacz systemu multimedialnego oraz pokrętło i przyciski służące do konfigurowania ustawień samochodu i podobnie jak w Toyocie również Grand Cherokee ma do zaoferowania iście przepastne wnętrze z podłokietnikiem pomiędzy przednimi fotelami wielkości stołu do ping-ponga. Jednak nie ze względu na atrakcje tylnej kanapy czy też pojemność bagażników zabrałem dwa opisywane auta w teren. Dziś liczy się jazda i dobra zabawa!
Jak sugeruje już sama nazwa Toyota Land Cruiser V8 ma pod maską silnik o 8 cylindrach ułożonych na kształt litery ”V”. Do wyboru jest wersja zasilana benzyną lub olejem napędowym, jednak prawie nikt nie wybiera tej pierwszej opcji. Pod maską egzemplarza widocznego na zdjęciach pracował potężny Diesel o pojemności 4,5-litra plujący mocą 318 KM oraz monstrualnym wręcz momentem obrotowym na maksymalnym poziomie 740 Nm. Emisja CO2? 250 g/km czyli prawie tyle samo co … trzy Priusy. Pomimo takich pokładów mocy Land Cruiser nie jest sprinterem. Pierwszą setkę osiąga w 8,8 sekundy, a przy 210 km/h dostaje zadyszki.
Amerykańska motoryzacja dość mocno kojarzy się z wysokopojemnościowymi silnikami V8 pochłaniającymi niezliczone wręcz ilości benzyny. Pod maską Grand Cherokee oczywiście może pracować pełnokrwiste Hemi, jednak testowany egzemplarz był wyposażony w nieco mniej męskiego Diesla o pojemności 3 litrów oraz 6 ”widlastych” cylindrach. 250 KM mocy i 570 Nm maksymalnego momentu obrotowego nie robi wielkiego wrażenia na Toyocie, ale jest w stanie zapewnić Jeepowi nieco lepsze osiągi (8,2 s od 0 do 100 km/h).
Cechą wspólną obydwu samochodów jest bardzo wysoki poziom komfortu jaki są w stanie zaoferować swojemu kierowcy i pasażerom. Pneumatyczne zawieszenia stosowane zarówno w ”Grandzie” jak i w ”Landzie” skutecznie niwelują wszelkie nierówności polskich i nie tylko polskich dróg. Oba auta stwarzają momentami wrażenie poruszania się nad powierzchnią asfaltu i oba auta skutecznie wzbraniają się przed dynamicznym pokonywaniem zakrętów. Wyjąwszy wersję SRT ani Jeep ani Toyota nie silą się na łączenie soli z cukrem i nie mydlą swoim klientom oczu, że ich auta są kompromisem pomiędzy komfortem podróżowania, a sportowymi doznaniami otrzymywanymi tuż po mocniejszym wciśnięciu pedału gazu.
Wysoko umieszczone środki ciężkości, pokaźna masa własna oraz olbrzymie kierownice skutecznie zniechęcającą do jakichkolwiek szaleństw, do których już z samego założenia prowokuje Porsche Cayenne czy BMW X6. Land Cruiser V8 oraz Grand Cherokee niczego nie udają, ale w przeciwieństwie do modnych i wymuskanych SUV-ów marek niemieckich w mniej sterylnym terenie czują się o wiele lepiej.
Największym ograniczeniem powstrzymującym mnie od jeszcze większego umorusania i ubłocenia obydwu aut były seryjne szosowe opony. Jak wie każdy prawdziwy samiec alfa w dziewiczym i nieznanym terenie dobra guma to podstawa. Opony w jakie obuto testowane egzemplarze oczywiście nie były złe, ale zdecydowanie lepiej czuły się na bardziej przyczepnym podłożu. W przeciwieństwie do opon mogłem za to liczyć na szereg elektronicznych systemów oraz mechanicznych rozwiązań dostępnych praktycznie na wyciągnięcie ręki.
Land Cruiser V8 podobnie jak Grand Cherokee posiada napęd na 4 koła. Stały napęd na 4 koła bez zabawy w dołączanie, którejkolwiek z osi dopiero w nagłych sytuacjach. Oprócz tego zabawę w trudnych warunkach umilają pneumatyczne zawieszenie z trzystopniową regulacją prześwitu (x-AHC), przełącznik zmiany siły tłumienia amortyzatorów (AVS) oraz Crawl Control czyli system dla laików pozwalających na kontrolowane wjazdy jak i zjazdy ze wzniesień. Nie zabrakło także reduktora oraz możliwości zblokowania centralnego mechanizmu różnicowego. Myślicie, że na tym wszystkie terenowe gadżety się kończą? Nic bardziej mylnego.
Land Cruiser zarówno w wersji małej jak i dużej oparty jest na konstrukcji ramowej, która zapewnia większą stabilność podczas jazdy w ciężkim terenie. KDSS czyli system zmieniający sztywność przedniego oraz tylnego stabilizatora także przychodzi w sukurs zwolennikom terenowych harców. Ciekawostką jest tajemniczo brzmiący system OTA. Co on oznacza w praktyce? Przyhamowanie tylnego wewnętrznego koła w celu zmniejszenia promieniu skrętu. Najbardziej cywilną i zarazem przystępną nawet niewprawionemu w wypady w prawdziwy teren użytkownikowi rzeczą jest pokrętło systemu Multi-terrain Select. Za jego pomocą możemy wybrać teren po jakim aktualnie się poruszamy i zdać się w pełni na elektronikę.
W dziedzinie jazdy terenowej Jeep Grand Cherokee również nie ma się czego wstydzić. Ulokowane na tunelu środkowym pokrętło Selec-terrain podobnie jak w japończyku pozwala na wybór terenu jaki zamierzamy pokonać. Reduktor oraz pneumatyczne zawieszenie o regulowanym prześwicie? Również są dostępne. Co prawda jankes ma nieco mniej gadżeciarskich systemów ułatwiających poruszanie się po bezdrożach, ale w trudnych warunkach radzi sobie nie gorzej niż jego towarzysz z dalekiego wschodu.
Obydwa samochody potrafią naprawdę wiele. Wysiadając z ubłoconego po lusterka Land Cruisera lub Grand Cherokee będziecie wyglądali jak szczęśliwi ludzie, którzy na własne życzenie przeżyli właśnie ciekawą przygodą. Ubrudzone modne BMW, Mercedes lub Audi? W takim przypadku skojarzenia będą błądziły wokół bogatego właściciela, który swój pozbawiony charakteru samochód traktuje jako obowiązkowy element swojego życia ułatwiający pokonywanie krótkich oraz długich dystansów.
W tym momencie dziennikarski obowiązek podpowiada poruszenie tematu cen dwóch bohaterów tego artykułu. Prawdziwi mężczyźni o pieniądzach nie rozmawiają, a jeśli jesteście zainteresowani którymkolwiek z prezentowanych aut zapraszam do cennika zaszytego w czeluściach stron internetowych producentów.
Na początku tego tekstu zadałem dość niepokojące pytanie: czy męski świat pełen samców alfa stanął pod znakiem zapytania? Z takimi kompanami podróży jak Jeep Grand Cherokee oraz Toyota Land Cruiser V8 możemy spać spokojnie nie martwiąc się o losy osób, które mają prawdziwe ”cojones” , a nie wydepilowane wydmuszki.