Toyota GT86 – wsiadasz i... jesteś w centrum wydarzeń
Hot hatche praktycznie wyparły z rynku mniejsze i tańsze samochody sportowe. Najprawdopodobniej poszło o koszty projektowania i produkcji. Ostatni bastion jednak nie upadł. Jest przecież Toyota GT86!
Zagrajmy w 5 sekund. Wymień trzy tanie, nowe samochody sportowe… Mazda MX-5, Toyota GT86… i co? I tyle.
W latach 90. moglibyśmy przebierać w ofertach. Teraz nie jesteśmy w stanie wymienić nawet trzech samochodów. A przez długi czas mieliśmy tylko i wyłącznie MX-5. Oczywiście, są hot hatche, ale to usportowione samochody rodzinne – jak szybkie by nie były, nie są w stanie dać takich wrażeń jak samochód zaprojektowany jako sportowy od podstaw. Nisko zawieszony, opinający kierowcę, ciasnawy, ale dający świetne wyczucie.
A takim samochodem jest Toyota GT86.
Sportowe coupe
Toyota GT86 weszła do sprzedaży w 2012 roku i dzięki faceliftingowi nie widać po niej tych lat. Tak, może i kształt mógł się opatrzeć czy znudzić, ale auto z pewnością nie wygląda staro.
Coupe Toyoty jest bardzo niskie, bo ma jedynie 132 cm wysokości. Rozstaw osi jest relatywnie duży – wynosi 257 cm. To o 12 cm więcej niż w Porsche 911. 911 jest jednak aż o 28 cm dłuższe. Różnice wynikają z długości zwisów i są konsekwencją koncepcji i konstrukcji obu samochodów.
GT86 stawia na trochę gokartowe wrażenia z jazdy, więc koła ma umieszczone w narożnikach. Zwisy są prawie równe i bardzo krótkie, z przodu 84,5 cm, z tyłu 82,5 cm. Zaskoczeniem może być dość wysoki, jak na samochód sportowy, prześwit wynoszący 13 cm.
W samochodach z silnikami typu boxer to jednak dość częste zjawisko. Z płaskim silnikiem, środek ciężkości jest tak nisko, że samochód można zawiesić trochę wyżej, nie tracąc przy tym na sztywności poprzecznej. Dzięki temu środkowi ciężkości amortyzatory mogą też mieć dłuższy skok, dzięki czemu nie dobijają na wybojach i dość komfortowo wybierają nierówności.
Obniżając ten samochód, można by pewnie jeszcze poprawić zachowanie w zakrętach, chociaż wydaje mi się, że można to robić głównie z pobudek wizualnych. Ze standardowym zawieszeniem, ktoś mógłby powiedzieć, że GT86 „stoi, jak koza”.
Dwie końcówki układu wydechowego wyglądają konkretnie, ale to dlatego, że mają średnicę… 86 mm.
Brakuje takich samochodów jak Toyota GT86...
Hot hatche są super. Są praktyczne, całkiem przestronne i szybkie. Nawet bardzo szybkie. A jednak, siedząc w nich, nie poczujemy się jak w samochodzie sportowym.
Nie poczujemy tej ciasnoty, nie spojrzymy w bok przez długie boczne okna, nie będziemy się przeciskać na parkingach przez długie drzwi, ani nie poniżymy kogoś, sadzając go na tych imitacjach siedzeń z tyłu.
W GT86 wszystko jest, jak w rasowym samochodzie sportowym. Króciutki lewarek manualnej skrzyni biegów, aluminiowe pedały czy kubełkowe fotele. Ładnie prezentuje się też dekor na desce rozdzielczej z alcantary.
Bagażnik mieści niby tylko 243 litry, ale nadwozie coupe bywa całkiem praktyczne. Mój znajomy ma taką Toyotę i mieści z tyłu komplet opon – oczywiście po złożeniu kanapy.
W hot hatchu mamy wszystko, ale przez to nie czujemy się tak zespoleni z maszyną, jak w Toyocie GT86. Tutaj jesteśmy zupełnie w centrum wydarzeń.
Powinna być szybsza?
200 KM to nie za dużo, jak na dzisiejsze standardy. Tyle to ma przeciętny samochód segmentu D. Maksymalny moment obrotowy wynosi 205 Nm przy 6400 obr./min., co przy 2-litrowym silniku wolnossącym wygląda całkiem nieźle, ale w porównaniu do jednostek turbo brzmi wręcz śmiesznie.
Podobnie jest z przyspieszeniem. Dużo ludzi krytykuje Toyotę GT86 za to, że co to za samochód sportowy, który przyspiesza do 100 km/h w 7,5 sekundy. To jest gwarancja przegranej w wyścigach spod świateł z większością hot hatchy z segmentu B i chyba z każdym hot hatchem z segmentu C, a także z mnóstwem limuzyn, kombi czy SUV-ów.
To, co tu jest sportowego? Coś, co trudno mi opisać słowami. GT86 ma silnik z przodu, napęd na tył, manualną skrzynię biegów i wąskie opony w rozmiarze 215. Przy 200 wolnossących koniach mechanicznych to jeszcze nie czyni z niego driftowozu.
Na suchym asfalcie możemy jeździć bardzo szybko i tylna oś pozostaje względnie na miejscu. Samochód jest bardzo zwinny, bo i waży tylko 1,2 tony. Bardzo bezpośredni układ kierowniczy pozwala idealnie wyczuć samochód. Pomaga w tym też bardzo nisko zamontowany fotel. Uśmiech nie schodzi z twarzy kierowcy!
W dodatku wolnossący silnik buduje emocje stopniowo, oddając pełną moc dopiero przy 7000 obr./min. To wymaga od nas częstszych zmian biegów, międzygazów, redukcji i wszystkiego tego, co dostajemy dzięki manualnej skrzyni biegów w dość mocnym samochodzie.
Mając kluczyki do Toyoty GT86, codziennie rano wyglądasz jednak przez okno w poszukiwaniu ciemnych chmur. To dopiero w deszczu Twój uśmiech jest najszerszy. Raz, że tył bardzo chętnie wychodzi na zewnątrz, a dwa, że układ kierowniczy pozwala bardzo precyzyjnie to kontrolować.
I nie bagatelizujcie możliwości 200-konnego silnika ze szperą typu TorSen przy tylnej osi. Jeśli wyłączycie kontrolę trakcji, musicie się już skupić na jeździe, bo możecie się zaskoczyć. A nawet obrócić na środku drogi, co może być skrajnie niebezpieczne.
Z niecierpliwością czekamy następcy
Czy Toyota GT86 jest szybka? Z perspektywy kierowcy, tak. Poczucie prędkości jest świetne. W dodatku GT86 jest idealnym samochodem do nauki szybkiej jazdy – czujemy każdy ruch, z czasem zaczniemy wyczuwać limit, do którego dochodzimy bardzo płynnie, aż w końcu nauczymy się wyciskać z GT86 ostatnie soki. I na każdym etapie tej nauki będziemy świetnie się bawić. Później można przesiadać się do mocniejszych samochodów i to fakt – Supra jest jeszcze lepsza, ale też dwa razy droższa.
Cała nadzieja w następcy. Podobno ma mieć większy silnik, nadal wolnossący, ale już o pojemności 2,4 i mocy bliższej 260 KM. Może być ciekawie. Myślę, że po jeździe GT86 i znając już Suprę, o następny samochód sportowy Toyoty możemy być spokojni.
Jest dobrze. Będzie jeszcze lepiej.
Redaktor