Toyota Celica VII - och, ta "Celina"
"Auto fajnie się prowadzi, ale tylko na drogach dobrej jakości". "Auto ma wystarczające osiągi, ale spalanie mogłoby być niższe". "Fajne sportowe autko, ale trochę mało miejsca z tyłu i moje dzieciaki narzekają"... Zawsze znajdzie się powód do narzekania: a to, że za małe, a to, że za duże, a to, że za wolne, a to, że za szybkie.... Jesteśmy urodzonymi malkontentami - uwielbiamy doszukiwać się w otaczającej nas rzeczywistości najbardziej negatywnych jej aspektów. I niestety, my Polacy, jesteśmy w tym niekwestionowanymi liderami na Starym Kontynencie... Niestety.
Skąd taka refleksja? Ano stąd, że nawet w przypadku takiego auta, jak Toyota Celica siódmej generacji, uznawanej za jedno z najlepszych (choć na pewno nieidealnych) sportowych aut Toyoty w historii, znajdą się ludzie, którzy za wadę auta uznają… niewielką ilość miejsca na tylnej kanapie!
Celica to samochód sportowy i tylko w takim kontekście należy ją oceniać. Zatem nie liczą się tutaj: pojemność bagażnika, liczba schowków, komfort resorowania, oszczędność przy spokojnej jeździe, czy poręczność na zakorkowanym parkingu. Tego typu samochód ma dostarczać przede wszystkim emocji i niezapomnianych wrażeń z jazdy. I z tych zadań opisywana Celica wywiązuje się znakomicie. Pozostałe aspekty, jak przestronność wnętrza czy zapotrzebowanie na paliwo w ruchu miejskim to tak naprawdę czynniki, które w przypadku auta tego typu powinny mieć drugorzędne znaczenie. I dopiero wychodząc z takiego założenia można wysnuwać wartościowe wnioski na temat tego konkretnego auta.
Siódma generacja Celici produkowana była w latach 1999 – 2006. Nowy model nie miał łatwego zadania, bo musiał zastąpić na rynku poprzedników, którzy w sportach rajdowych osiągnęli niemal wszystko (Celica i Carlos Sainz przez wiele lat zdominowali trasy rajdowe).
Nowy model, będący stylistyczną antytezą dotychczasowych dokonań koncernu z Japonii, już w pierwszym okresie produkcji spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. Bezpardonowa sylwetka emanującą dynamiką z każdego jej cala, w połączeniu z doskonale zestrojonym, bardzo sportowym zawieszeniem sprawiały, że Celica na nowo zdefiniowała pojęcie doskonałej przyczepności. Mimo przedniego napędu i wyraźnej nadwyżki mocy (143 – 192 KM) samochód posłusznie reagował na polecenia wydawane za pośrednictwem koła kierownicy i pedału gazu, wykazując przy tym tylko nieznaczną tendencję do nadsterowności.
Pod maską pracować mogły benzynowe jednostki napędowe o mocy 143 – 192 KM. Już podstawowa i najczęściej spotykana, 143-konna wersja silnika 1.8 l wyposażona w system zmiennych faz rozrządu VVTi pozwalała na osiągnięcie prędkości 100 km/h w ok. 8.5 s wydając przy tym bardzo przyjemne dla ucha pomrukiwanie. Jednak prawdziwe emocje zaczynają się dopiero przy mocniejszym silniku, niespełna 200-konnym 1.8 VVTL. 192-konna jednostka napędowa na sprint do „setki” potrzebuje już tylko 7.5 sekundy, jednak dźwięki jakie towarzyszą wgryzaniu się kół w asfalt przyprawiają o przyjemne mrowienie na plecach. Bardzo przyjemne. Mocniejsza jednostka napędowa, oprócz przyjemnego sportowego gangu, oferuje jeszcze coś, co sprawia, że serca kierowców zaczynają szybciej uderzać – maksymalna moc 192 KM osiągana jest przy niemal 8 tys. obr./min.!
Czy Celica VII to samochód idealny? Ależ oczywiście, że nie! Ktoś kiedyś napisał, że Celica VII to samochód, który „wygląda szybciej, niż jeździ”. I w zasadzie nie sposób się z tym nie zgodzić. Bo faktycznie, istnieje wiele aut, które zdecydowanie szybciej osiągają 100 km/h, wiele aut, które rozpędzą się do więcej niż 225 km/h (prędkość maksymalna wersji 192-konnej), aut, które wydadzą z siebie jeszcze bardziej niemiłosiernie podniecające dźwięki. Ale prawda jest taka, że mało które z tych aut prezentuje się równie atrakcyjnie i równie drapieżnie. I mało, które już przy pierwszym kontakcie z autem, przy pierwszym przejechanym kilometrze, rozkochuje w sobie tak, jak „Celinka”.