Test: Chevrolet Cruze 2,0 VCDI
Przestronny sedan z ekonomicznym i żwawym silnikiem Diesla.
Chevrolet przeszedł długą drogę, przejmując spuściznę po Daewoo, musiał stworzyć coś z niczego. Można jednak powiedzieć, że w ostatnich latach firma wychodzi na prostą. Auta tego producenta są coraz ciekawsze pod względem stylistycznym i również od strony technicznej prezentują się coraz lepiej, zyskując zaufanie szerokiej rzeszy klientów. Cruze jest pierwszym z nowej rodziny samochodów Chevroleta, która ma być sprzedawana na całym świecie. Czy jest w stanie stawić czoła konkurencji? Sprawdziliśmy to na przykładzie odmiany ze 125-konnym silnikiem Diesla.
Jest to słabsza odmiana diesla o tej pojemności. Mimo wszystko zasługuje jednak na większą uwagę. Dlaczego? Od mocniejszej, 150-konnej wersji, jest tańsza o ponad 20 tys. zł (oczywiście ma też nieco uboższe standardowe wyposażenie). Właścicielem bazowej odmiany Cruze'a z tym silnikiem można stać już za blisko 57 tys. zł.
Co dostajemy w zamian? Przede wszystkim ciekawie wyglądający samochód. Nadwozie Cruze'a może nie zachwyca wieloma smaczkami stylistycznymi, ale z pewnością charakterystyczny grill czy tylne światła w tym samochodzie mogą się podobać.
Również wnętrze z obszytą materiałem deską rozdzielczą prezentuje się całkiem przyzwoicie. Miejsca jest tu sporo, i to zarówno z przodu, jak i na tylnej kanapie. Przestrzeń bagażowa jest ustawna i pomieści 450 l pakunków.
Można co prawda narzekać, że plastiki są twarde, a pokrętła klimatyzacji nieco skrzypią przy obracaniu, jednak Cruze jakością wykonania nie odstaje zbytnio od swoich największych konkurentów, takich jak Mitsubishi Lancer czy Honda Civic sedan.
Pod maską testowanego Cruze'a, tak jak wspomniałem na początku, pracuje czterocylindrowy silnik Diesla o pojemności 2 l i mocy 125 KM. Produkuje on 300 Nm momentu obrotowego już przy 2000 obrotów, co wystarcza, by zapewnić niezbyt ciężkiemu autu (1440 kg) przyzwoite osiągi. 100 km/h pojawia się na liczniku po upływie 10,3 s, a maksymalnie samochód rozpędza się prawie do 200 km/h.
Odgłos silnika może nie jest najprzyjemniejszy, a powyżej 130 km/h jego praca we wnętrzu jest już dosyć głośna, jednak można się do tego przyzwyczaić. Szczególnie że jazda Cruze'em daje dużo przyjemności.
Diesel chętnie wkręca się na obroty, a sprawnie pracująca i dobrze zestopniowana skrzynia biegów pozwala wykorzystać w pełni jego możliwości. Jednocześnie spalanie wydaje się bardzo rozsądne. W trasie nie ma problemów z utrzymaniem go w okolicach 5-6 l na 100 km, a po mieście można jeździć, spalając jakieś 2 l więcej (7-8 l na 100 km).
Cruze nie boi się krętych dróg ani autostrad. Dzięki dosyć twardemu zawieszeniu auto zachowuje stabilność przy dużych prędkościach i nie protestuje, gdy szybko pokonujemy łuki. Tłumienie nierówności również jest niezłe, ale tylko pod warunkiem, że na dołach ograniczymy prędkość. Gdy na nierównej drodze pojedziemy zbyt szybko, mogą pojawić się tego nieprzyjemne stuki.
Niestety, ponarzekać możemy na układ kierowniczy. Siła wspomagania jest zbyt duża, przez co kierowca nie czuje zbyt dobrze drogi i podłoża, po jakim jedzie, a manewry przy większych prędkościach musi wykonywać bardzo delikatnie. Jeśli jednak przyzwyczaimy się do tej niedogodności, powoli przestaniemy ją zauważać.
Cruze ze słabszym dieslem to samochód pod każdym względem poprawny. Z jednej strony nie oferuje on niczego nowego, ale z drugiej - trzyma bardzo przyzwoity poziom wykonania i zapewnia dobre prowadzenie, co pozwala mu konkurować z modelami przygotowanymi przez firmy obecne na naszym rynku znacznie dłużej.