Szybki dostawca - Ford Transit Van SWB 130 KM
Laureat tegorocznej nagrody Van of the Year, choć nie zaskakuje szczególnie nowatorskimi rozwiązaniami w stosunku do swojego poprzednika (zaprezentowanego jedynie 5 lat temu, co w świecie pojazdów użytkowych jest okresem raczej krótkim), to jednak prezentuje zdecydowanie większą dojrzałość i funkcjonalność.
Największe zmiany w nowym Transicie zaszły we wnętrzu kabiny kierowcy, w której ulokowano nową, dużo bardziej ergonomiczną deskę rozdzielczą. Do uszu kierowcy dobiega też mniej hałasów z zewnątrz, zwłaszcza spod maski silnika. Tam, pracują zmodernizowane jednostki wysokoprężne o pojemności 2,2 litra i mocy 85,110 i 130 KM (odpowiednio 250, 285 i 310 Nm maksymalnego momentu obrotowego) przy aucie z napędem na oś przednią, i 2,4 litrowych silników o mocach 100, 115 i 140 KM (285, 320 i 375 Nm) w samochodach tylnonapędowych. Montowane są one wzdłużnie i współpracują z 6- biegową przekładnią (z wyjątkiem najsłabszej wersji 100-konnej, która ma skrzynię 5-biegową). Dualizm wyboru napędów pozostaje wyróżnikiem Forda w świecie przednionapędowych dostawczaków. Transit występuje w obu opcjach, zarówno z napędem na koła przednie, jak i tylne, również w wersji z nadwoziem typu furgon. Co prawda tylny napęd wiąże się z wyżej poprowadzoną podłogą, ale przy dużym obciążeniu pojazdu właściwości trakcyjne są zdecydowanie lepsze. Dostępna jest też wersja 4x4, ale to już niejako inna klasa cenowa i funkcjonalna.
Jak to we współczesnym świecie samochodów dostawczych, w przypadku Transita ciężko zliczyć wszystkie dostępne wersje i warianty podwozia i zabudowy. Są pojazdy osobowe, są podwozia z pojedynczą i podwójną kabiną, ale podstawową wersją samochodu dostawczego pozostaje zamknięty furgon, ale i tu wybór opcji i rodzajów jest dość szeroki. Dostępne są trzy długości rozstawów osi, cztery długości nadwozia (wersja z najdłuższym rozstawem osi może mieć dodatkowo przedłużony zwis tylny) i trzy wysokości dachu. Daje to w efekcie szeroki przekrój możliwości ładunkowych. Użytkowa przestrzeń ładunkowa furgonu może liczyć od 2,58 do 4,12, wysokość od 1,33 do 1,95 m. Daje to zakres kubatury od 5,19 od 12,3 m3, przy ładowności od 995 do 2178 kg (w wersji o dmc 4,25 t). Tak szeroki zakres wymiarów i możliwości pozwala niemal każdemu użytkownikowi na właściwe dobranie pojazdu do specyfiki pracy i stawianych przed samochodem zadań.
My bliżej przyjrzeliśmy się najmniejszemu z Transitów – wersji o krótkim rozstawie osi i niskim dachu. Taka specyfikacja predysponowana jest typowo do zastosowań miejskich i z pewnością zadowoli wszystkich, którzy muszą dostarczyć towar do ścisłego centrum miasta. Za sprawą mocnego i dynamicznego silnika (o czym później) doskonale sprawdzi się w roli samochodu kurierskiego, ale dzięki dobremu prowadzeniu i osiągom, najmniejszy z Transitów może też pełnić rolę pojazdu do zadań specjalnych na dłuższe dystanse – wszędzie tam, gdzie liczy się szybkość i zwinność, przy niezbyt wygórowanych kubaturach i masach ładunku. Dopuszczalna masa całkowita pojazdu wynosząca 2,8 t, ale przede wszystkim niewielkie rozmiary zewnętrzne pozwolą na bezproblemowe poruszanie się po miejskich drogach. Najmniejszy z rodziny Transita model liczy bowiem jedynie 4,86 m długości i 2,36 m szerokości (łącznie z lusterkami, po ich złożeniu około 2m), dzięki czemu można nim zaparkować w zasadzie na typowym dla samochodów osobowych stanowisku. Manewrowanie w ciasnych przestrzeniach ułatwią czujniki parkowania w stopniu tylnego zderzaka i spore lustra – tradycyjnie już, z dodatkową powierzchnią szerokokątną. W Transicie lustra zamocowano nie do drzwi, a do karoserii. Choć zwierciadła są dość dobrze chronione przez plastikową obudowę, to po złożeniu lusterek lepiej o tym pamiętać otwierając drzwi. Całkowita wysokość niespełna 2 metrów pozwala nawet na wjazd na wielopoziomowe parkingi. Do typowo miejskich zastosowań przydałyby się jeszcze boczne listwy ochronne. Za to przedni zderzak składa się z trzech niezależnych elementów – w przypadku uszkodzenia koszty naprawy będą niższe, o ile nie uszkodzi się środkowej części, która jest jednocześnie ciągnącym się aż do maski grillem.
Mały, ale pojemny
Przy rozmiarach zewnętrznych niewiele odbiegających od dużej limuzyny wnętrze Transita oferuje spore możliwości transportowe. Ładownia liczy 2,58 m długości w najdłuższym miejscu. Jej szerokość pomiędzy nadkolami to 1,39 mm (maksymalna szerokość 1,72 m), a wysokość użytkowa – 1,43 m. Daje to kubaturę nieco ponad 6,5 m3 i pozwala na przewożenie do trzech standardowych europalet. Podłogę ładowni wyłożono gumową matą antypoślizgową, przy krawędziach wzmacniając ją aluminiowym kątownikiem, chroniącym podłogę przed obiciem i wyszczerbieniem przy załadunku. Wysokość krawędzi załadunkowej przebiega na około 60 cm od ziemi, co jest wynikiem bardzo dobrym (w wersji tylnonapędowej byłoby to około 15 cm więcej). W podłodze zagłębione zostały trzy pary uchwytów do mocowania ładunku – niestety oczka uchwytu nie da się odchylić lub obrócić, by wygodniej zapiąć pas i dopasować go do ładunku, bowiem uchwyty to przymocowane na sztywno pręty.
Dostęp do ładowni zapewniają otwierające się do 180 stopni dwuskrzydłowe drzwi tylne i duże, odsuwane drzwi boczne. W warunkach dostawy miejskiej to one często pełnią ważniejszą rolę, stąd cenna jest ich szerokość – 1030 mm i niczym nie ograniczony dostęp. Dzięki temu bez trudu załadujemy nimi nawet i europaletę, bez obawy o sam towar, jak i blachy samochodu. Za dopłatą dostępne są również drzwi przesuwne po lewej stronie, co znacznie podnosi funkcjonalność samochodu właśnie w zastosowaniach miejskich – np. przy rozładunku po lewej stronie jednokierunkowej ulicy, gdzie jakiekolwiek manewry są bardzo utrudnione. Tymczasem „kompaktowym" Transitem bez trudu zaparkujemy na miejscu nieco większym od stanowiska dla zwykłego samochodu.
Boczne ściany, podobnie jak i drzwi do połowy wysokości wyłożone zostały okładziną sklejkową. Osłony tylnych nadkoli w stosunkowo niewielkim stopniu ograniczają przestrzeń ładunkową, a dodatkowo otrzymały one mocno wyoblone krawędzie i naroża, co uchroni bardziej wrażliwy towar przed przypadkowym uszkodzeniem. Czołową ścianę ładowni stanowi stalowa przegroda oddzielająca przestrzeń towarową od kabiny kierowcy. Wyposażono ją w zakratowane okno, umożliwiające kierowcy szybką kontrolę wzrokową ładunku. Ściana w górnej części tradycyjnie nieco wnika do ładowni, dając więcej miejsca w kabinie, ale ograniczając nieco przestrzeń ładunkową, a przede wszystkim prostopadłościenny kształt ładowni. Jednak w większości przypadków te kilka cm ograniczenia kubatury nie wpłynie na jej funkcjonalność, chyba że będziemy chcieli bocznymi drzwiami wprowadzić wysoko załadowaną paletę – wówczas owe kilka cm może okazać się problemem.
W pogoni za ergonomią
Wnętrze to doskonały przykład ostatniego trendu w projektowaniu samochodów dostawczych. Inżynierowie Forda, tak jak i większość konkurentów, dostrzegli potencjał sporej przestrzeni kabiny i zagospodarowali ją niezwykle funkcjonalnie, a przy tym całkiem elegancko. Wnętrze otrzymało całkowicie nową deskę rozdzielczą, której nie powstydziłby się niejeden samochód osobowy. Najważniejszą nowością jest oczywiście przeniesienie dźwigni zmiany biegów z podłogi na kokpit – koniec z długą, niewygodną i mało precyzyjną wajchą, dodatkowo ograniczającą przestrzeń w kabinie. Dużo wygodniejsze są również nowe fotele. W kokpicie zagospodarowano sporo pojemnych i przydatnych schowków, m.in. na górnej części deski rozdzielczej, przed kierowcą i pasażerem. Ich pokrywy niestety nie pozostają w pozycji otwartej, lecz same opadają. Pomiędzy nimi znalazła miejsce dodatkowa półka oraz pomysłowy, składany stolik. Nie zabraknie też miejsca na napoje, czy to w kubkach, czy w nawet dwulitrowych butelkach.
W stosunku do poprzednika zmiany są aż nadto widoczne, ale nowy Transit wciąż ustępuje rywalom przestronnością kabiny (a przynajmniej takie sprawia poczucie) oraz widocznością z miejsca kierowcy. Wysoko poprowadzona deska rozdzielcza może ograniczać widoczność przy manewrowaniu, a lustra boczne, choć też nie małe, to nie mają powierzchni takiej, jak proponują inni producenci. Wciąż pewnym problemem pozostaje też brak przestrzeni na lewą nogę – nadkole dość znacznie wnika w tę część kabiny. Dobre wrażenie wywołuje za to wyciszenie kabiny. Tempomat, klimatyzacja, niezależne ogrzewanie postojowe, radio z CD, pełna elektryka lusterek i okien czy automatyczny włącznik świateł i wycieraczek to może wciąż nie standard, ale swobodnie dostępne wyposażenie dodatkowe we współczesnym aucie dostawczym. W takie użyteczne dodatki wyposażono testowany egzemplarz, nie zapominając też o bezpieczeństwie pracy kierowcy. Manewry ułatwiały czujniki parkowania a samą jazdę dodatkowo system stabilizacji pojazdu ESP (ABS z EBD w standardzie) niwelujący ewentualne błędy kierowcy. Jednak szeroko rozstawione koła i duży (jak na długość pojazdu) rozstaw osi zapewniają stabilne prowadzenie nawet w koleinach i przy większych prędkościach. A te nietrudno rozwinąć, gdy pod maską najmniejszego i tym samym najlżejszego nadwozia pracuje najmocniejsza z dostępnych, 130 konna jednostka napędowa. Nowoczesny silnik Diesla, będący dziełem wspólnej pracy z koncernem PSA wyposażono w dwa wałki rozrządu, wtrysk common-rail i chłodnicę powietrza doładowującego, a także system recyrkulacji spalin EGR, który pozwala na spełnianie normy Euro4 nawet bez filtra cząstek stałych. Jednostka cechuje się wysokim momentem obrotowym 310 Nm i pracuje wydajnie także w niskim zakresie obrotów. a podawane przez producenta średnie zużycie paliwa na poziomie 7,7 litra / 100 km jest realne do osiągnięcia, choć wynik o 0,5 litra wyższy jest bardziej realnym. Gdy mocniej naciśnie się pedał gazu, spalanie wzrośnie, ale silnik bardzo szybko wkręci się na wyższe obroty i dynamicznie rozpędzi lekkiego Transita. Szkoda jedynie, że silnik współpracuje ze skrzynią 5 biegową. Dodatkowo, szósty bieg jeszcze bardziej obniżyłby zużycie paliwa i zwiększył komfort jazdy. Mimo to jednostka napędowa, podobnie jak i cała reszta nowego Transita z pewnością zaspokoją oczekiwania i potrzeby użytkowników.