Szwedzki urok burżuazji - Volvo S80 T6 AWD Executive
Segment limuzyn klasy wyższej średniej od lat zdominowany jest przez "niemiecką trójcę". Wielu już próbowało przerwać ten stan rzeczy. Francuzi przegrali za sprawą zbyt awangardowego Renault Vel Satis.
Reprezentacyjny Peugeot 607 był zdecydowanie lepszy, ale nie na tyle dobry, by móc poważnie zagrozić hegemonii Mercedesa, BMW i Audi. Dzisiaj na polu bitwy został piękny i widywany równie rzadko jak kwiat paproci Citroen C6.
Zdecydowanie częściej od artystycznej wizji luksusowej limuzyny znad Sekwany na ulicach europejskich miast spotkać można Volvo S80. To flagowy pojazd w portfolio szwedzkiej marki, która nawiasem mówiąc niedawno zmieniła właściciela na Chiński koncern Geely. To dobra wiadomość, oznaczająca dopływ środków na opracowanie nowych konstrukcji. Pierwszą zapowiedzią jest luksusowy koncept Volvo Universe, pokazany na ostatnich targach w Szanghaju. Zanim jednak doczekamy się godnego konkurenta Mercedesa Klasy S, Volvo musi na razie wystarczyć model S80, który w obecnej formie na rynku jest od pięciu lat.
Wtedy marka Volvo znajdowała się w portfolio Forda. Nie powinien więc dziwić fakt, że Volvo S80 powstało na przedłużonej płycie podłogowej plebejskiego Forda Mondeo. To jednak jedyne co łączy te dwa auta. Klasyczne kształty szwedzkiej limuzyny mierzącej 4851 mm wciąż wyglądają świeżo i należą do ładniejszych w segmencie limuzyn klasy wyższej średniej. Przy rozstawie osi wynoszącym 2835 mm, flagowe Volvo zapewnia swoim pasażerom więcej niż godne warunki podróżowania.
Wcale nie trzeba przesuwać przednich foteli, aby VIP-om jadącym z tyłu było odpowiednio wygodnie. Testowana wersja Executive, to najlepsze co Volvo ma obecnie do zaoferowania w dziedzinie komfortu. Aby przesunąć przedni prawy fotel kierowca wcale nie musi gimnastykować się, by dosięgnąć ukrytych na boku przycisków do jego regulacji. Dodatkowy przycisk regulujący wzdłużnie jego położenie znajduje się w dość nietypowym miejscu – po lewej stronie jego oparcia. Bagażnik choć ma wysoki próg załadunku, pomieści wystarczające w większości biznesowych sytuacji 480 litrów.
Za dodatkowe 8890 złotych można zamówić zestaw multimedialny z dwoma sporymi monitorami LCD ukrytymi w zagłówkach. Oba mogą przekazywać niezależny obraz, np. z oddzielnego odtwarzacza DVD. W skład systemu wchodzi również pilot i para bezprzewodowych słuchawek dzięki którym możliwe jest również odsłuch radia lub innych źródeł dźwięku. Rozwiązanie w sam raz na zabicie czasu podczas oczekiwania w korkach.
Tradycyjnie dla Volvo kokpit i elementy obsługi cechuje nienaganna jakość i spasowanie użytych materiałów. Lekko nachylona „wisząca” konsola centralna choć bogata w przyciski nie nastręcza żadnych problemów w obsłudze doskonale grającego zestawu audio. Nawiew i wydajną klimatyzację reguluje się wciskając elementy czytelnego piktogramu z sylwetką człowieka oraz dwa okrągłe pokrętła umieszczone po bokach konsoli wykończonej prawdziwym aluminium. Jej dolną część zarezerwowano dla systemów bezpieczeństwa których w Volvo zabraknąć nie mogło.
Mamy więc układ ostrzegający o martwym polu informujący nas o zbliżającym się z lewej lub prawej strony pojeździe miganiem diod umieszczonych na wewnętrznych obudowach lusterek. Otoczenie wokół auta stale monitorują dwie kamery, będące integralna częścią systemu. Prawdopodobieństwo kolizji z poprzedzającym nas samochodem do minimum zmniejsza z kolei układ Collision Mitigation Support z funkcją pełnego automatycznego hamowania i aktywnym tempomatem. Ów zestaw „wspomagaczy” kosztuje w przypadku Volvo S80 niecałe dziewięć tysięcy dopłaty w ramach pakietu Bezpieczeństwo Aktywne, koniecznej nawet w przypadku najbogatszej wersji Executive.
Warto go zamówić bo chłodny z natury Szwed z oznaczeniem T6 ma pod maską trzylitrowy doładowany agregat o mocy 304 KM. O efektywne przeniesienie 440 Nm maksymalnego momentu obrotowego dostępnego w przedziale 2100-4200 obr./min. dba montowany seryjnie napęd na obie osie realizowany za pomocą układu Haldex trzeciej generacji. Dzięki temu Volvo jest nie tylko szybkie, ale również łatwe do okiełznania.
Na słowa pochwały zasługuje kultura pracy sześciobiegowej skrzyni automatycznej Geartronic. Działa niemal bez opóźnień. W zależności od trybu pracy potrafi żonglować kolejnymi przełożeniami łagodnie, lub w położeniu sportowym ciągnąc obroty aż po czerwoną skale obrotomierza. Aktywnym kierowcom warto polecić adaptacyjne zawieszenie FOUR-C dostępne w opcji.
Przyjemnym zaskoczeniem było średnie spalanie które podczas 700 kilometrów testu wyniosło średnio 13 litrów. Mniej przyjemnym była cena, wynosząca w przypadku testowanego modelu 261 900 złotych, która po doposażeniu w szereg opcji przekroczyła granicę trzystu tysięcy! To ogromna suma pieniędzy, ale z drugiej strony za tak sowicie wyposażone limuzyny niemieckie z silnikami o podobnej mocy, trzeba zapłacić znacznie więcej niż za Volvo.