Szwedzka propozycja elektrycznego malucha — Uniti One
Rynek aut elektrycznych rośnie w siłę z każdym dniem. Jesteśmy bombardowani coraz to nowszymi informacjami. Większość z nich tyczy się marek dobrze znanych, czasem jednak zdarza się prawdziwa ciekawostka, która chce ukraść kawałek tortu największym koncernom. Takim projektem jest właśnie Uniti One.
Szwedzi słyną raczej z aut dobrych, które od zawsze miały aspiracje, by zdobyć plakietkę premium — taki był Saab, takie jest także Volvo i Koenigsegg. Kraj, który od dekad produkuje cenione auta i jest proekologiczy to doskonałe miejsce, aby stworzyć coś nowego. Coś elektrycznego i porządnego. Choć Skandynawia jest regionem Teslą i Polestarem płynącym to Uniti One może zagrzać swoje miejsce w tamtych okolicach. Jest dobrym wypełniaczem dla wspomnianej Tesli i Polestara, bo oferowany samochód to pojazd mały i względnie niedrogi, a Szwedzi kochają swoją motoryzację, co widać po kolosalnej obecności Volvo na drogach.
Uniti One — czym właściwie jest?
Uniti One jest alternatywą dla VW up! w wersji elektrycznej oraz nowego Smarta EQ. Cena podobna, zasięg także, a może nawet lepszy. I, mimo że samochody mają ze sobą konkurować, to bateria i cena zdają się jedynymi wspólnymi cechami. Co dość niespotykane w świecie motoryzacji, trzy konkurencyjne pojazdy, będą oferować różną liczbę miejsc. O ile dwumiejscowy Smart i czteromiejscowy VW e-Up! nie są niczym nadzwyczajnym, to 3-osobowy wariant Uniti One zdaje się nietypowym rozwiązaniem. Ostatni 3-miejscowy samochód, jaki pamiętam to McLaren F1 (busy oczywiście pomijam).
Zatem, za około 90 000 zł klient dostanie 3 miejsca, baterię 12 kWh, dającą zasięg około 120-130 kilometrów. Czy to drogo? Niby tak, ale pamiętać trzeba, że auto będzie raczej celować w rynek skandynawski, gdzie proces zakupu auta różni się od tego w Polsce.
Jeżeli bateria 12 kWh brzmi irracjonalnie, to za niecałe 3 tys. euro istnieje możliwość dokupienia dwukrotnie większej baterii, która w ramach czystej kalkulacji ma oferować zasięg w granicach 250-300 kilometrów, z naciskiem na tą niższą wartość. Wprawdzie producent mówi o 150 kilometrach zasięgu dla bazowej wersji i 300 km dla tej z większą baterią, choć osobiście uważam, że to nieco zawyżone wyniki. Szwedzi mają zadbać także o możliwość ładowania samochodu szybką ładowarką 50 kW.
Osiągi samochodu zdecydowanie mieszczą się w kategorii rozsądnych. Moc silnika to 68 koni mechanicznych, a moment obrotowy wynosi 85 Nm. Te liczby pozwalają osiągnąć setkę w niespełna 10 sekund. Prędkość maksymalna nie ma większego znaczenia, bo to auto miejskie i biorąc pod uwagę gabaryty oraz charakter pojazdu nikt nie będzie raczej zamierzał podróżować takim pojazdem na dłuższe dystanse.
Wyposażenie, ceny i kontrowersyjny design
Zacznijmy od wyglądu samochodu. W czasach, gdy auta elektryczne stają się mniej zaskakujące i producenci projektują je jak „normalne” auta, Uniti One stawia właśnie na futuryzm. Ciężko mi nawet powiedzieć, czy ten samochód mi się podoba, czy nie. Faktem jednak jest, że gdy już spotkamy na drodze ten pojazd, nie będziemy mieli wątpliwości, czym napędzany jest ten maluch. Bryła jest dość toporna, ale wydaje się, że idzie za tym aspekt praktyczny, czego dowodem jest choćby znalezienie miejsca na tylną kanapę (z przodu znajduje się pojedynczy fotel). Linię nadwozia pozostawiam do indywidualnej oceny, bo jest bardzo charakterystyczna. Ciekawostką są felgi, które ze względów aerodynamicznych są całkowicie płaskie, nie mają ramion, żeberek i innych tego typu rzeczy, typowych dla kół. Mają kształt walca — to jedyne słuszne porównanie z konwencjonalnymi felgami.
W ramach podstawowej wersji na pokładzie znajdziemy baterie o wielkości 12 kWh, o czym już wspominałem, a poza tym to ogrzewanie i centrum info-rozrywki, które zdaje się w całości oparte o system Google Android. Kokpit wygląda bardzo schludnie i ergonomicznie. Mimo zastosowania kilku ekranów nie wygląda jak jedna z półek w sklepie z elektroniką. Osobiście uważam, że deska rozdzielcza to zdecydowany plus dla Uniti One.
Taki samochód to wydatek nieco ponad 90 tys. złotych brutto. Skonfigurowanie pojazdu z większą baterią, a także klimatyzacją, lepszym systemem audio oraz system pół-autonomicznego prowadzenia będzie skutkowało fakturą opiewającą na 110 tys. złotych. Ciężko jednoznacznie powiedzieć, czy to za dużo czy w sam raz, bo samochód jeszcze nie trafił do testów redakcyjnych, gdzie ktokolwiek mógłby ocenić działanie wszystkich funkcji i samego pojazdu. Z jednej strony dołożenie 15 tysięcy złotych pozwala na wybranie choćby nowego Peugeota e-208. Patrząc jednak przez pryzmat wyposażenia, nie wydaje się to być taka zła opcja. Lepiej wyposażony elektryk segmentu B to koszt rzędu około 140 tysięcy złotych. Myślę więc, że jest to kwestia potrzeb klienta i Uniti One znajdzie swoich nabywców, ale raczej nie w Polsce.
Pierwsze dostawy tego szwedzkiego malucha rozpoczną się w pierwszej połowie 2020 roku. Czas pokaże, czy Uniti One się obroni, czy będzie porażką.