Szwed na każdą drogę - Volvo XC70 D5 AWD Summum
Otrzymało mocny, a zarazem oszczędny silnik, jest świetne wyposażone i nie boi się żadnej drogi. Volvo XC70, bo o nim mowa, ma w zasadzie jedną wadę. Cenę, która w przypadku testowanego egzemplarza z kompletnym wyposażeniem sięgnęła astronomicznego pułapu 289 tys. złotych!
Kombi z podwyższonym prześwitem stanowią świetną alternatywę dla crossoverów i SUV-ów. Są równie przestronne, świetnie radzą sobie z gorszymi drogami, a klasyczne nadwozia zapewniają wysoki komfort i dobre właściwości jezdne. Jednym z pionierów segmentu uterenowionych kombi jest Volvo XC70. Pierwsza generacja Cross Country trafiła do salonów w 1998 roku. Została na tyle dobrze przyjęta przez rynek, że od 2007 roku szwedzka firma produkuje już trzecią odsłonę Volvo XC70.
Prezentowany samochód powstał na bazie Volvo V70, czyli kombi klasy wyższej. Po zwiększeniu prześwitu, zmianie kół oraz obłożeniu nadwozia pakietem nielakierowanych plastików, które dodają XC70 surowego wyglądu, przy okazji chroniąc lakier przed odpryskami i drobnymi zarysowaniami, samochodów jest gotowy do zmierzenia się z gorszymi drogami.
Do terenowych ekspedycji XC70 zupełnie się nie nadaje, jednak 21 centymetrów prześwitu, koła w rozmiarze 235/50 R18 oraz system kontroli prędkości zjeżdżania ze wzniesień ułatwiają podróżowanie nawet po najmniej uczęszczanych i najbardziej wyboistych duktach. I lepiej na nich pozostać, ponieważ karoseria ze znacznymi zwisami nie toleruje pofalowanego terenu. Testowany samochód otrzymał opcjonalne, aktywne zawieszenie FOUR-C. W trybie Comfort mankamenty dróg są bardzo skutecznie absorbowane. Sport ogranicza komfort, ale poprawia właściwości jezdne. Po przejściu w tryb Advanced okazuje się, że nawet nowo oddane do użytkowania odcinki dróg ekspresowych nie są idealnie gładkie. Opcja za ponad sześć tysięcy złotych nie zamienia jednak XC70 w sportowca. Na ciasnych zakrętach dają o sobie znać rozmiary i masa pojazdu.
Nadwozie XC70 ma 4,84 metra długości i ponad 1,6 m wysokości. Stojąc przed równie dużym samochodem automatycznie spodziewamy się niezwykle przestronnego wnętrza. Przy pierwszym kontakcie kabina uterenowionego Volvo jednak rozczarowuje - jest mniejsza niż można by się spodziewać. Upływ kilometrów zaciera jednak negatywne wrażenie. Ilość przestrzeni jest na tyle duża, że nawet 2-metrowi kierowcy nie mogą narzekać. Kto chciałby cieszyć się maksymalną przestrzenią, powinien zrezygnować z opcjonalnego okna dachowego, którego konstrukcja o kilka centymetrów obniża położenie podsufitki.
Samochód przygotowany z myślą o klienteli prowadzącej aktywny tryb życia nie może obejść się bez pojemnego i funkcjonalnego bagażnika, w którym można przewieźć różnego rodzaju sprzęt sportowy lub biwakowy. Przy standardowym układzie foteli do kufra XC70 można załadować bagaże o objętości 575 litrów. Aby podczas dynamicznej jazdy nie przemieszczały się bezwładnie po podłodze, Volvo opracowało sprytną przegrodę, która w pozycji złożonej stanowi fragment podłogi. To jednak nie koniec sekretów bagażnika szwedzkiego kombi. Podłogę, która tworzy z progiem równą płaszczyznę, można unieść, w czym pomaga gazowy siłownik. Kryją się pod nią praktyczne przegródki na drobne przedmioty.
Jeżeli to wciąż mało, wystarczy złożyć tylne fotele, zyskując do 1600 litrów na bagaże. Funkcjonalność XC70 dodatkowo zwiększa otwór na narty, pochylane oparcie przedniego fotela oraz solidna, składana krata między przedziałem pasażerskim i przestrzenią bagażową, która pozwala na załadowanie kufra po sam dach. To, czy którykolwiek z użytkowników XC70 skorzysta z pełni możliwości przewozowych pozostaje odrębną kwestią. Pamiętajmy, że mamy do czynienia z bogato wyposażoną i świetnie nagłośnioną limuzyną, do której wykończenia użyto materiałów najwyższej próby. Wielu klientów decyduje się na zakup XC70 ze względu na oryginalny wygląd. Nieprzypadkowo w podstawowych wersjach napęd na cztery koła stanowi opcję.
W przypadku 2,4-litrowego turbodiesla oznaczonego symbolem D5 układ przeniesienia napędu ze sprzęgłem Haldex nie wymaga dopłaty. Standardem jest też piękne brzmienie pięciu rzędowo ułożonych cylindrów. Tego typu silniki od ponad dwóch dekad są specjalnością Volvo. Motor D5 rozwija 215 KM przy 4000 obr./min oraz 440 Nm w zakresie 1500-3250 obr./min. Przyśpieszenie wyrażone wartością liczbową nie szokuje. Na sprint od 0 do 100 km/h samochód potrzebuje 8,8 sekundy. W trasie nie gra to jednak większej roli – Volvo XC70 D5 jest niesłychanie elastyczne. W razie potrzeby prędkość można zwiększać nawet, gdy obrotomierz wskazuje zaledwie 1250 obr./min.
W testowanym XC70 za dobór odpowiedniego przełożenia odpowiadała automatyczna skrzynia Geartronic. Miękko działający „automat” nie miał zbyt wiele pracy. Jeżeli kierowca dociskaniem gazu do podłogi nie wymusza kickdownu, przełożenia są rzadko redukowane – do zmiany prędkości wystarcza elastyczność motoru. Podczas spokojnej jazdy wskazówka obrotomierza sporadycznie wychyla się powyżej 2500 obr./min. Bardzo korzystnie wpływa to na spalanie. Kombi o masie 1,8 tony zadowala się w mieście niecałymi 11 l/100km, natomiast w trasie można zejść poniżej 7 l/100km. Oczywiście duży i mocy silnik pozostaje bardzo podatny na poczynania kierowcy. Kto preferuje ofensywny sposób prowadzenia samochodu, do powyższych wyników powinien dodać przynajmniej 2 l/100km.
Agresywny styl prowadzenia kłóci się jednak z charakterem samochodu oraz ideologią Volvo. Szwedzka firma jest niekwestionowanym pionierem w dziedzinie bezpieczeństwa. Ponad pół wieku temu Volvo zaczęło wyposażać swoje samochody w laminowane szyby oraz trzypunktowe pasy. Foteliki dla dzieci, rozbudowane wzmocnienia boczne, aktywne zagłówki, jak również boczne poduszki powietrzne i kurtyny także debiutowały w Volvo. Przywiązanie do bezpieczeństwa jest świetnie widoczne także w najnowszym XC70. Wystarczy wspomnieć o opcjonalnych bocznych szybach hydrofobowych, z których krople wody są zdmuchiwane przez pęd powietrza, systemie wyraźnej sygnalizacji właściwego zaryglowania oparcia tylnej kanapy oraz jej zagłówkach. Te ostatnie składają się prostopadle do przodu, co zmusza osoby zajmujące miejsca w drugim rzędzie do ustawienia zagłówków we właściwej pozycji.
Od dekady szwedzki koncern intensywnie pracuje nad elektronicznymi rozwiązaniami, które minimalizują ryzyko opuszczenia trasy lub kolizji z innymi użytkownikami drogi. Jeżeli zdarzenia nie uda się uniknąć, interwencja systemów ma ograniczyć ich następstwa. Testowane XC70 otrzymało komplet systemów podnoszących bezpieczeństwo. BLIS monitoruje martwe pole. Pedestrian Detection automatycznie rozpocznie hamowanie, jeżeli stwierdzi możliwość potrącenia pieszego lub rowerzysty. Aktywny tempomat ACC może utrzymywać zaprogramowaną prędkość i odstęp od poprzedzającego pojazdu. Z kolei LDW ostrzega o niezamierzonym zjeżdżaniu z pasa ruchu – dosyć intensywny dźwięk pojawia się już w chwili najechania na linię na jezdni. Kto chciałby delektować się ciszą w kabinie lub słuchać muzyki z 12-głośnikowego systemu audio Premium Sound, musi skupić się na jeździe lub wyłączyć LDW. Wizualnych ostrzeżeń lub dyskretnego, na przykład wibracyjnego ostrzeżenia, Volvo nie przewidziało. Alternatywny sposób ostrzegania byłby naprawdę przydatny w polskich realiach - elektronika zwykle przegrywa starcie z gąszczem białych i żółtych linii na remontowanych odcinkach dróg.
W polskich realiach najwięcej pracy miał Collision Mitigation Support, który ostrzegał o zbyt małej odległości od poprzedzającego pojazdu. Początkowo wizualnie – trzema pomarańczowymi punktami, które odbijają się w dolnej części przedniej szyby. W przypadku skracania dystansu natężenie światła wzrasta, a przy krytycznie małym odstępie włączają się czerwone kontrolki oraz sygnalizacja dźwiękowa. Powyższe rozwiązania wchodzą w skład pakietu „Bezpieczeństwo aktywne”, który Volvo wyceniło na 10 160 zł.
Mimo ogromnej ilości różnych systemów elektronicznych oraz rozbudowania pokładowego systemu multimedialnego wszystko działa bez zarzutu. Samochód nie traci łączności z telefonem lub podłączonym odtwarzaczem i bez problemu rozpoznaje polskie znaki w tytułach utworów. Dokucza natomiast znaczne pochylanie lusterek po włączeniu biegu wstecznego, które utrudnia ocenę odległości. Funkcję można wyłączyć lub aktywować tylko dla jednego z lusterek. W testowanym XC70 zabrakło kamery cofania. Proste urządzenie radykalnie ułatwiłoby manewrowanie samochodem. Pamiętajmy, że mowa o 4,8-metrowym kombi z 12-metrową średnicą zawracania, masywnymi słupkami dachu oraz fabrycznie przyciemnianymi tylnymi szybami.
Volvo XC70 jest samochodem zarezerwowanym dla majętnych. Podstawowa wersja z dwulitrowym dieslem D4 o mocy 163 KM kosztuje 158,7 tysięcy złotych. Na dobrą sprawę w tym momencie „zabawa” się rozpoczyna. Jak przystało na segment Premium, wyposażenie nie występuje w ściśle określonych i odgórnie zdefiniowanych pakietach. Zamawiający może idealnie dopasować auto do swoich oczekiwań. Kolejne dodatki i mocniejsze silniki szybko windują cenę. W przypadku testowanej wersji XC70 D5 AWD Summum wiele udogodnień było standardem, jednak doposażenie wywindowało wyjściowe 230 tys. złotych do niebagatelnych 289 tys. zł. Gwoli ścisłości dodajmy, że to niemal... okazyjne ceny. Za podstawową wersję A6 allroad quattro Audi życzy sobie 263 tys. złotych, a w przypadku doposażania przekroczenie progu pół miliona złotych jest jak najbardziej wykonalne.