Suzuki SX4 sedan 1.6 2 WD
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to wysokość wersji sedan. Wydaje się, że samochód mógłby być 10-15 cm niższy. Rozczarowuje automatyczna skrzynia biegów.
W wersji hatchback wysoka karoseria jest na pewno uzasadniona, bo, po złożeniu tylnych siedzeń otrzymujemy dużą przestrzeń bagażową. W opisywanym sedanie także tylne oparcie można złożyć, ale nie daje to już takiego efektu, ponieważ mamy półkę pod szybą. Ktoś powie, iż w zamian z tyłu sedana mogą zajmować miejsce bardzo wysocy pasażerowie. Niestety nie, bo braknie im miejsca na nogi. Na tylnej kanapie mogą usiąść swobodnie osoby o przeciętnym wzroście, ale trzeba pamiętać, że jest to raczej samochód miejski i na dalszej trasie, zajmowanie tych miejsc może już być nieco uciążliwe. Sama pojemność bagażnika wersji sedan jest przeciętna. Za duże wydają się także lusterka boczne. Tutaj znów wzięto je z wersji 5 – drzwiowej, a w sedanie mogłyby być mniejsze i bardziej płaskie. Udostępniony nam egzemplarz został wyposażony w system elektronicznego kluczyka z wbudowanym mikronadajnikiem. Umożliwia to otwarcie drzwi za pomocą przycisku w klamce ( jeden raz – tylko drzwi kierowcy, dwa razy – wszystkie ), a także uruchomienie silnika pokrętłem umieszczonym w kolumnie kierownicy. To bardzo wygodne rozwiązanie, bo nie wymaga wyciągania klucza z kieszeni, torebki lub plecaka. Uwagę z zewnątrz na pewno przyciągają atrakcyjne, aluminiowe obręcze kół.
Wnętrze jest dobrze wykonane. Najlepsze wrażenie robi skórzana, wielofunkcyjna kierownica. Jej średnica nie jest za duża, sterowanie systemem audio wygodne. Szkoda, ze w drugim, poziomym jej ramieniu, nie zamontowano sterowania komputerem pokładowym. Trzeba sięgać do górnej części konsoli środkowej, co nie jest wygodne. Tablica wskaźników również dobrze się prezentuje – czarne zegary z delikatnymi, srebrnymi obwódkami nie rażą. Podobnie jest z bocznymi wykończeniami konsoli środkowej, które także są w kolorze srebrnym. Do pokręteł sterowania nawiewem i temperaturą trzeba się przyzwyczaić, bo mają nieco duży „skok". Funkcja zamykania wszystkich drzwi od środka jest bardzo dobra, niestety nie otwierają się one automatycznie od wewnątrz, gdy po prostu pociągniemy klamkę. Trzeba ponownie nacisnąć przycisk, którym zamknęliśmy drzwi. Kilka razy się na to „złapałem", że chciałem szybko wysiąść, ale nie mogłem. Pod siedzeniem pasażera umieszczono zmyślny i wygodny, niewielki schowek. Niestety podczas jednej z prób gwałtownego hamowania sam się otworzył. Dobrze, że nie było ze mną pasażera… Siedzenia nie są zbyt wygodne i nie nadają się na dłuższą trasę, za to mają bardzo dobre trzymanie boczne. Zagłówki przednie są odchylone zbytnio do tyłu. Nie ma możliwości ich regulacji, dlatego należy zapomnieć o oparciu o nie głowy podczas jazdy. Mam nadzieję, że przynajmniej podczas uderzenia w tył samochodu spełniają swoje zadanie i chronią kręgi szyjne.
Bezpieczeństwo mają zapewnić seryjnie montowane poduszki kierowcy, pasażera, poduszki boczne oraz w wersji „Premium" ( udostępniona nam ) kurtyny boczne. Na uwagę zasługuje także system ABS z układami EBD i BAS oraz belki wzmacniające w drzwiach bocznych. Ponadto mamy system mocowania fotelika dziecięcego ISO – FIX. Za element pogarszający komfort i bezpieczeństwo jazdy należy uznać grube słupki przednie. Trzeba naprawdę uważać podczas jazdy, ponieważ zasłaniają one sporą część przestrzeni. Nawet po dłuższym jeżdżeniu można nie zauważyć przeszkody z boku.
Pora więc przejść do najważniejszej części oceny, czyli do jazdy. Testowana wersja, z silnikiem benzynowym 1,6 l osiąga maksymalną moc 107 KM i w naszym przypadku była sterowana 4-stopniową, automatyczną skrzynią. I tutaj zaczyna się największa dolegliwość testowanego auta – działanie tej przekładni automatycznej odbiera całą przyjemność z jazdy. Samo ruszanie z miejsca odbywa się z małym opóźnieniem, bo mimo wciśnięcia pedału przyspiesznika auto jeszcze przez chwilkę stoi. Zmiany na wyższy bieg odbywają się bardzo późno, a spod maski wydobywa się okropny hałas. Na pewno nie jest to rasowe brzmienie mocnego silnika. Bo też nie o to w tym modelu chodzi. Ale ten warkot „wyciąganego" do ponad 3000 obr./min. motoru nie jest przyjemny. Najbardziej dokuczliwe jest to przy zmianie z 2. na 3. bieg. Poza tym jadąc już na 4. biegu z prędkością 80 km/h mamy czasem do czynienia z niezamierzoną redukcją na 3. bieg. Wystarczy mała, niemal niezauważalna zmiana nacisku na pedał przyspiesznika. Podobnie jest z wyprzedzaniem – czasem wystarczyłoby lekkie przyspieszenie na 4. Biegu, ale automat samoczynnie redukuje na „trójkę". Podczas takiej, niezamierzonej redukcji, komputer pokładowy pokazuje chwilowe zużycie paliwa na poziomie 30l/100km, bo tylko do tej wartości jest wyskalowany. Także hamowanie silnikiem nie zawsze odbywa się zgodnie z intencją kierowcy. Przy dojeżdżaniu do czerwonego światła, kiedy silnik nie powinien w ogóle zużywać paliwa „zaskakuje" 1. bieg i znów widzę niebotyczne spalanie chwilowe na wskaźniku. To fatalne działanie automatycznej skrzyni biegów całkowicie odbiera przyjemność jazdy tym samochodem. Próbowałem różnych stylów jazdy, i za każdym razem jest podobnie. Średnie spalanie na komputerze pokładowym pokazywało, bez względu na sposób jazdy od 7,6 do 7,8 l/100 km. Pomimo to, że test był prowadzony w warunkach zimowych, odbiega to znacznie od podawanych przez producenta 6,7 l/100 km i potwierdza naszą, negatywną opinię o automatycznej skrzyni biegów. Pomijając ten zasadniczy mankament Suzuki SX4 prowadzi się dobrze, a zawieszenie, mimo wysokiego punktu ciężkości ( pisałem o tym na początku ), sprawuje się znakomicie na ostrych zakrętach. Hamulce, o których też już wspominałem, działają bardzo dobrze, czyli skutecznie.
Reasumując Suzuki SX4 w wersji sedan, to typowe auto miejskie z dobrymi własnościami trakcyjnymi, ale (w opisywanej wersji) dość wysokim spalaniem spowodowanym przede wszystkim fatalnie działającym automatem, który odbiera całą przyjemność z jazdy. Nie można też liczyć na zapakowanie większej ilości bagażu o dużych gabarytach.
Fot. Klaudiusz Madeja