Suzuki SX4 S-CROSS – godny następca
Trzy lata po premierze pierwszego Suzuki SX4 S-CROSS przyszedł w końcu czas na jego następcę. Niedawno mieliśmy przyjemność zapoznać się z drugą generacją tego modelu.
Pierwsze co od razu rzuca się w oczy, to diametralna zmiana wyglądu S-CROSS’a. Poprzednio mieliśmy do czynienia z poczciwym miłym autkiem, które swoim wyglądem nie odbierało tchu i kojarzyło się głównie z grzybiarzami. Druga odsłona niedużego crossover’a jest znacznie lepsza. Karoseria nabrała ostrzejszych kształtów i przetłoczeń, a „twarz” z dość pociesznej, stała się zadziorna. Trudno przejść obojętnie obok wielkiego chromowanego grilla przypominającego kaganiec. Można mieć wręcz podejrzenia, że nad łóżkiem jego projektanta wisi plakat Maserati. Nowy S-CROSS sprawia wrażenie większego i znacznie lepiej zbudowanego, niż jego poprzednik. Idąc z duchem czasu marka wyposażyła swoje najmłodsze dziecko w przednie reflektory i tylne lampy wykonane w technologii LED (od wersji Premium wzwyż). Na szczególną uwagę zasługują właśnie przednie światła, ze względu na dość niecodzienny kształt. Klosze mocno zachodzą na błotniki jednocześnie łagodnie łącząc się z grillem. Widać, że podczas projektowania poświęcono im dużo pracy. Nowe wcielenie Suzuki SX4 S-CROSS jest także wyższe od poprzednika, głównie dzięki zastosowaniu nowego rozmiaru ogumienia (zapożyczonego z Vitary), co pozwoliło uzyskać 18 centymetrów prześwitu pod autem.
Nowa generacja Suzuki SX4 S-CROSS to nie tylko nowoczesna stylistyka zewnętrzna. Pod maską także znalazły się dwie obiecujące nowości. Wolnossące jednostki odchodzą do lamusa a na ich miejsce wkraczają dwa turbodoładowane benzynowe silniki BOOSTERJET o objętości skokowej 1.0 oraz 1.4 litra. Mniejszy motor może pochwalić się mocą 110 koni mechanicznych i maksymalnym momentem obrotowym 170 Nm. Decydując się na ten wariant, klient ma do wyboru kilka konfiguracji. Pierwsza kwestia to napęd: czy nowy S-CROSS ma być napędzany jedynie na jedną oś (2WD) czy na cztery koła, ze znanym już z Suzuki 4WD AllGrip. W obu wariantach możliwy jest wybór manualnej skrzyni pięciobiegowej, lub przekładni automatycznej o sześciu przełożeniach. Najbardziej żwawy jest pięciobiegowy „manual”, a na rozpędzenie się do 100 kilometrów na godzinę potrzebuje okrągłych 11 sekund.
Podczas jazd testowych mieliśmy jednak okazję zabrać na przejażdżkę wariant z mocniejszym silnikiem. Jednostka 1.4 BOOSTERJET występuje tylko z napędem na cztery koła AllGrip i z manualną lub automatyczną skrzynią biegów o sześciu przełożeniach. Silnik ten dysponuje mocą 140 koni mechanicznych i 220 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Moment jest jednak dostępny już od 1500 obrotów na minutę, przez co można mieć wrażenie jazdy pozbawionym „turbodziury” dieslem, a nie nowoczesną żwawą jednostką benzynową. Zakres obrotów, w którym niutonometry szaleją, kończy się dopiero przy 4 tysiącach, więc trudno S-CROSS’owi odmówić potencjału w kwestii przyspieszenia. W praktyce jest podobnie. Auto żwawo nabiera prędkości i bardzo przyzwoicie radzi sobie nap rzykład podczas wyprzedzania. W testowanej przez nas odmianie z automatyczną skrzynią biegów o sześciu przełożeniach sprint od zera do setki zajmuje małemu crossover’owi 10,2 sekundy. Takim samym wynikiem może pochwalić się również sześciobiegowy manual.
W kwestii prowadzenia nowa generacja SX4 S-CROSS pozytywnie zaskakuje, choć trudno mówić o szoku i oczach wychodzących z orbit. Jednak o ile poprzednik sprawiał wrażenie wysiedzianej wersalki, która najlepiej sprawdzała się podczas jazdy na wprost, a jakakolwiek próba szybszego wejścia w zakręt kończyła się myślą „nigdy więcej!”, druga generacja jest znacznie bardziej przyjazna kierowcy. Zawieszenie bardzo dobrze tłumi nierówności drogi. Mazurskie szlaki nie zawsze mogą pochwalić się perfekcyjną nawierzchnią, ale S-CROSS nic nie robił sobie z dziurawego asfaltu. Nawet przy dużych prędkościach w środku jest komfortowo i wygodnie. Może nawet zbyt wygodnie, ponieważ można czasem mieć wrażenie, że samochód lekko pływa po drodze. Niestety godne pochwały tłumienie nierówności kosztuje to auto dużo wysiłku. Podczas jazdy często słychać jęki i stuki zawieszenia. Trudno jednak oczekiwać od przedstawiciela tego segmentu wyciszenia rodem z klasy premium.
Obecnie większość marek prześciga się w bogatych ofertach wyposażenia standardowego. Nie inaczej jest z Suzuki. W podstawowej wersji Comfort otrzymujemy nie tylko 7 poduszek powietrznych czy możliwość bezprzewodowego podłączenia urządzeń za pomocą Bluetooth, ale także system Hill Hold Control, ułatwiający ruszanie na wzniesieniu. Stopień wyżej, w wersji wyposażenia Premium, mamy już LED-owe światła do jazdy dziennej, automatyczną klimatyzację, czujnik deszczu, podgrzewane fotele i wiele innych udogodnień. W wersji Elegance znajdziemy jeszcze więcej systemów dbających o bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów. Na pokładzie znalazł się między innymi system Radar Brake Support z radarowym detektorem odległości wspomagający kierowcę podczas awaryjnego hamowania. Dodatkowo ta wersja może pochwalić się także czujnikami cofania i nawigacją satelitarną 3D. Wersja Elegance Sun to gratka dla estetów. A to dlatego, że znajdziemy w niej skórzaną tapicerkę i przeszklony dach panoramiczny.
Na koniec pozostaje kwestia ceny. Wszystkie warianty silnikowo-napędowe możemy kupić jedynie w wersji wyposażenia Premium. W podstawowej wersji Comfort dostępny jest tylko wariant 1.0 BOOSTERJET z napędem na przednią oś i z pięciobiegową manualną skrzynią biegów, a jego cena to 66 900 zł. Ta sama konfiguracja w wersji wyposażenia Premium to już koszt 73 900 zł. Najdrożej wypada oczywiście wersja Elegance Sun, która jest dostępna tylko dla wariantu 1.4 BOOSTERJET z napędem na cztery koła i automatyczną skrzynią biegów. Wówczas cena niedużego crossover’a wzrasta do aż 106 900 złotych. Na szczęście mniej „wybajerzone” wersje mają bardziej przyzwoite ceny. Przykładowo mocniejszy silnik 1.4 z manualną sześciobiegową skrzynią biegów w wersji wyposażenia Premium, to wydatek 87 900 zł.
Nowa generacja Suzuki SX4 S-CROSS pod wszystkimi względami jest lepsza od poprzednika. Kwestii wyglądu chyba nie trzeba poruszać, bo każdy zapewne zgodzi się, że nowa odsłona prezentuje się całkiem dobrze. Gama silnikowa jest bardzo obiecująca. Niestety downsizing dociera wszędzie, zwłaszcza do coraz bardziej modnych crossover’ów. Jednak w połączeniu z leciutkim nadwoziem (1090 kilogramów w przypadku najlżejszej wersji 1.0 2WD, czy 1235 kg dla najcięższego 1.4 4WD z sześciobiegowym automatem) te nieduże jednostki świetnie dają sobie radę. Jedynie zawieszenie mogłoby być bardziej dostosowane do jazdy po miejskich drogach, a mniej do zmotoryzowanego grzybobrania.