Suzuki Swift - zwinny i oszczędny
Miejskie Suzuki wyróżnia się dobrymi właściwościami jezdnymi, oszczędnym silnikiem oraz przyzwoitym standardem wyposażenia. Atutem Swifta jest też atrakcyjne nadwozie.
Swift pierwszej generacji został zaprezentowany w 1983 roku. Lekki samochód z relatywnie mocnymi silnikami był żwawy, a zarazem oszczędny. Kolejne odsłony Swifta nie zatraciły charakteru pierwowzoru.
Do skutecznej walki o klienta potrzebne były jednak dodatkowe asy w rękawie. W XXI wieku niezwykle ważny stał się wygląd pojazdu oraz jego wyposażenie. Swift nowej ery zadebiutował w 2005 roku. Płasko poprowadzona linia dachu, reflektory zachodzące na błotniki, dopracowany układ jezdny oraz przyzwoite wyposażenie stały się znakami rozpoznawczymi modelu oferowanego w latach 2005-2010.
Przepis na Swifta został na tyle dobrze przyjęty, że Suzuki nie eksperymentowało podczas tworzenia kolejnej odsłony modelu. Debiutujący w 2010 roku Swift jest bardzo podobny do poprzednika. Charakterystyczna linia nadwozia została lekko poprawiona. Ewolucja, a nie rewolucja dokonała się we wnętrzu. Przeprojektowany kokpit wygląda dojrzalej, a zwiększony o 50 mm rozstaw osi zapewnił pasażerom większą ilość miejsca. Zyskały głównie osoby podróżujące w drugim rzędzie.
W drugiej połowie 2013 roku Suzuki odświeżyło Swifta. Z szybkim znalezieniem symbolicznych zmian uporają się wyłącznie zagorzali fani modelu. W zmienionym przednim zderzaku osadzono diodowe światła do jazdy dziennej, boczne kierunkowskazy przeniesiono z błotników na lusterka, przygotowano nowe felgi oraz wzory tapicerek. Niewiele, jednak wystarczyło, by Swift wciąż wyglądał świeżo.
Pod efektownym nadwoziem kryje się niezbyt wyszukane wnętrze. W samochodzie segmentu B twarde tworzywa i proste linie kokpitu trudno uznać za zaskoczenie. Jest tak niemal w każdym modelu. Ostateczny efekt jest uzależniony od wielu czynników. Design, kolorystyka, faktura tworzyw... Wszystko ma znaczenie. Projektanci Suzuki zrezygnowali z ekstrawaganckich form na rzecz eleganckiej prostoty. Ogólny projekt kokpitu Swifta minimalnie różni się od topografii wnętrza Kizashi – flagowej limuzyny koncernu z Hamamatsu. W efekcie miejskie Suzuki wygląda dojrzalej od wielu konkurentów.
Przyciski i pokrętła zostały logicznie rozmieszczone. Panel wskaźników jest czytelny. Informuje o temperaturze silnika, co w samochodach segmentu B jest coraz większą rzadkością. Co doskwiera? Zegarek wyświetla czas w trybie 12-godzinnym. Kolejnym anachronizmem jest panel systemu audio. Niska rozdzielczość w połączeniu z małym ekranem utrudniają odczytywanie informacji. Nie wspominając o wyszukiwaniu plików na pamięci USB. Po podłączeniu nośnika o pojemności 16 GB elektronika zaczęła mieć problemy z odtwarzaniem muzyki – następowały krótkie przerwy.
Nieprzesadnie rozbudowane i nachylone pod niewielkim kątem słupki dachów zapewniają dobrą widoczność, która w połączeniu z regularną bryłą nadwozia ułatwia manewrowanie. Brak kamery cofania na liście opcji nie stanowi więc istotnej wady. Plus za fotele – przyzwoicie wyprofilowane, obszerne i posiadające odpowiednio długie siedziska. Pozycja za kierownicą jest wygodna. Wysoko poprowadzona linia dachu zapewnia sporą ilość miejsca nad głowami. Przestrzeń w drugim rzędzie można uznać za satysfakcjonującą. Za 1,8-metrowym kierowcą zmieści się dorosła osoba o podobnym wzroście.
Bagażnik Swifta mieści 211 litrów. To symboliczna wartość. Lepszymi wynikami legitymuje się wielu przedstawicieli segmentu B. Samochody klasy B oferują średnio 60-80 litrów więcej. Nie wspominając o Hondzie Jazz, do której uda się zapakować... 379 litrów. Przestrzeń bagażową Swifta trzeba również skrytykować za wysoko położony próg załadunku oraz uskok, który powstaje po złożeniu tylnych siedzeń.
Wolnossący silnik 1.2 VVT ma dwa oblicza. Pracuje cicho i kulturalnie, ani myśląc wpadać w wibracje, jeżeli przy 60-80 km/h kierowca włączy piąty bieg. W takiej sytuacji nie ma jednak mowy o jakiejkolwiek dynamice. Nie zapewni jej również zejście do czwartego biegu. Aby zachęcić jednostkę napędową do pracy, trzeba utrzymywać wskazówkę obrotomierza w przedziale 4500-6000 obr./min. Zadanie ułatwia precyzyjna skrzynia biegów z krótkimi drogami prowadzenia lewarka.
Towarzyszący agresywnej jeździe odgłos pracującego motoru potęguje subiektywnie odczuwaną dynamikę. W rzeczywistości jest ona przeciętna. Zmierzony przez nas czas sprintu – 12,2 s – okazał się o 0,1 s lepszy od deklarowanego przez producenta.
Jeżeli kierowca nie będzie nadużywał wysokich obrotów, Swift spali niecałe 6 l/100km w cyklu mieszanym. Poza miastem można liczyć na ok. 5 l/100km, w mieście – 6,5-6,9 l/100km. Po raz kolejny potwierdza się teoria, że downsizing i coraz bardziej skomplikowane jednostki napędowe nie są jedynym przepisem na rozsądne zużycie paliwa.
Aktualnie producenci samochodów coraz częściej mówią o optymalizowaniu konstrukcji i walce ze zbędnymi kilogramami. Suzuki nie wspomina o tych zabiegach, co nie znaczy, że o nich zapomniano. Swift 1.2 z podstawowym wyposażeniem waży tylko 960 kg. Niska masa ma korzystny wpływ na trakcję. Swift bardzo chętnie zmienia kierunek jazdy. Co więcej, reakcje na polecenia wydawane kierownicą są szybkie i ostre. Szkoda, że siła wspomagania układu kierowniczego nie jest niższa. Frajda byłaby jeszcze większa. Kto czerpie radość z dynamicznego pokonywania zakrętów, doceni tendencję do zacieśniania łuków po zdjęciu nogi z gazu. System ESP można całkowicie wyłączyć. Wybieranie nierówności przebiega całkiem sprawnie – mankamenty drogi są odczuwalne, ale zawieszenie nie dobija nawet na większych wybojach. Mocną stroną Swifta jest też efektywny układ hamulcowy.
Za dopłatą Swift może otrzymać - archaiczny już - 4-biegowy „automat”. Przypominamy, że w samochodach segmentu B spotykane są już 6- i 7-stopniowe przekładnie dwusprzęgłowe. Suzuki deklaruje, że automatyczna skrzynia nie pogarsza znacząco dynamiki, ani nie winduje spalania. Sprint od 0 do 100 km/h wydłuża się z 12,3 do 13,5 s, a średnie zużycie w cyklu mieszanym rośnie z 5,0 do 5,6 l/100km.
Kolejną ciekawostką, niedostępną w polskich salonach, jest Swift 4x4. Malucha z napędem na cztery koła znajdziemy m.in. w niemieckim cenniku. Zwiększony o 25 mm prześwit oraz dołączany napęd tylnej osi za pomocą sprzęgła wiskotycznego nie miały uczynić ze Swifta substytutu crossovera. Model opracowano z myślą o klientach, którzy często podróżują po ośnieżonych drogach – posiadający niewielu konkurentów Swift 4x4 zyskał popularność w krach alpejskich.
W Polsce zainteresowani zakupem Swifta mają do wyboru trzy poziomy wyposażenia – Club, Comfort oraz Premium, które kosztują odpowiednio 43 900, 46 900 i 53 900 zł. Jest też topowa wersja Sport ze 132-konnym silnikiem 1.6. Liczba udogodnień pozostaje ściśle skorelowana z wariantem. Opcje niemal nie występują - ich listę opcji tworzy lakier metalizowany (1790 zł) oraz pakiet Plus Navi (7000 zł). Suzuki tak skompletowało dodatki, by każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Manualną klimatyzację, radioodtwarzacz, komputer pokładowy czy siedem poduszek powietrznych otrzymamy już w bazowej wersji Club. U konkurencji trzeba dopłacać.
Szkoda, że poziomą regulację kolumny kierownicy zarezerwowano wyłącznie dla najdroższej wersji Premium. Rozwiązanie ułatwia znalezienie optymalnej pozycji, wpływając na komfort i bezpieczeństwo jazdy. Dodatkową parę drzwi wyceniono na 3000 zł. Drogo. Różnica między 3- i 5-drzwiowym Yarisem to 1800 zł, a w przypadku Polo – 1130 zł. Warto dodać, że trzydrzwiowy Swift ma cztery miejsca siedzące. Piątego pasa i zagłówka nie otrzymamy nawet za dopłatą. Pięcioosobowa homologacja pięciodrzwiowej wersji może przydać się wyłącznie na krótkich odcinkach. Ograniczona szerokość kabiny i wysoki tunel środkowy wykluczają dłuższe podróże z kompletem pasażerów.
Suzuki Swift nie zamierza być samochodem dla każdego. Jeżeli priorytetem jest funkcjonalność i swoboda kompletowania dodatków, trzeba odwiedzić salon innej marki. Kto na pierwszym miejscu stawia przyjemność z prowadzenia i bierze pod uwagę Forda Fiestę czy Mazdę 2, powinien również odwiedzić salonu Suzuki. Swift nie grzeszy mocą, ale ponadprzeciętna responsywność układu jezdnego z nawiązką rekompensuje reglamentowany temperament silnika. Kiedy zapragniemy zmian, docenimy dobrą renomę modelu – wartość Swifta topnieje powoli, a używane egzemplarze szybko znajdują nowych właścicieli.
[HD] Suzuki Swift 5d 1.2 VVT 94KM, 2014 – test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 10 243Samochód miejski – ostatnio pojęcie to nabrało zupełnie innego znaczenia, a wszystko przez ogromną popularność crossoverów. Jeśli jednak ktoś szuka tradycyjnego auta do miasta, nadal ma ogromny wybór. Jedną z propozycji jest z pewnością Suzuki Swift, który idealnie pasuje do pierwotnej definicji i świetnie sprawdzi się w miejskiej dżungli. Niestety jest pewien problem. Jaki? O tym dowiecie się z naszego testu.
Suzuki Swift 5d 1.2 VVT 94 KM - acceleration 0-100 km/h
Wyświetlenia: 14 462Dokładny pomiar przyspieszenia Suzuki Swift w wersji pięciodrzwiowej z silnikiem 1.2 VVT o mocy 94 KM. Pomiar wykonany za pomocą DriftBoxa.