Suzuki Jimny - czy nadaje się do miasta?
Niepozorne Suzuki Jimny to terenówka z prawdziwego zdarzenia, która dzielnością na bezdrożach potrafi zawstydzić "pełnowymiarowe" samochody. Jimny powinien zdać egzamin także w mieście - w końcu jest krótszy od Swifta i Splasha. Sprawdzamy, czy małe Suzuki faktycznie nadaje się do walki z poligonem krawężników, skrzyżowań i wąskich uliczek.
Gdyby Suzuki Jimny było typowym samochodem, karoseria o długości 3695 mm stawiałaby je na granicy segmentów A i B. Typowo „miejska” jest też 9,8-metrowa średnica zawracania. Spora grupa aut segmentu B potrzebuje na taki manewr 0,5-0,8 m więcej. Różnica niewielka, ale czasami przesądza o możliwości zawrócenia „na raz”.
W trakcie manewrowania terenowe Suzuki przypomina, że jest samochodem zbudowanym według starej, dobrej szkoły – układ kierowniczy z hydraulicznym wspomaganiem stawia wyraźny opór. Na szczęście to jedyna niedogodność. Znaczna powierzchnia lusterek bocznych, duże szyby i wyjątkowo regularna bryła nadwozia zamieniają każde parkowanie w prawdziwą przyjemność. Jimny dowodzi, że czujniki, kamery oraz systemy całkowicie wyręczające kierowcę nie są niezbędne. Wystarczy odpowiednio zaprojektować samochód... Nie bez znaczenia są też koła w rozmiarze 205/70 R15. Przy tak wysokim profilu „gumy” podjechanie pod przeciętny krawężnik jest ledwie odczuwalne.
Aby uniknąć gimnastyki przy wysiadaniu, trzeba pamiętać o konieczności zachowania sporego dystansu do aut stojących obok. Drzwi Jimny są relatywnie długie, więc do ich otwarcia potrzeba nieco przestrzeni. Z przodu siedzi się wysoko i w miarę wygodnie. Pasażerom o wzroście do 1,8 m nie zabraknie miejsca na nogi i głowy. Jeżeli obok siebie zasiądą dwie rosłe osoby, będą skazane na trącanie się łokciami – wnętrze Jimny jest wąskie. Zacieśnianiu więzi międzyludzkich sprzyja także włącznik podgrzewania przednich foteli. Tylko jeden, więc kierowca i pasażer muszą wspólnie ustalać, kiedy korzystać z tej funkcji. Mimo braku regulacji położenia kolumny kierownicy, pozycja za „kółkiem” jest akceptowalna. Problemy z wygodnym usadowieniem się mogą zaistnieć, gdy wzrost kierowcy znacząco przekracza wspomniane 1,8 m - we znaki będzie dawała się przede wszystkim ograniczona długość szyn fotela.
Czas zajrzeć na tylną kanapę. Siedzenie po stronie pasażera posiada mechanizm Walk-in. Marny z niego pożytek, skoro po złożeniu i przesunięciu fotela oraz wpuszczeniu pasażerów jego położenie trzeba ustawiać od nowa. Miejsca nad głowami jest w bród. Brakuje natomiast przestrzeni na nogi i stopy, więc na dłuższą podróży w drugim rzędzie nie będą narzekały wyłącznie niewyrośnięte dzieci.
W trakcie codziennej eksploatacji dokuczliwa może okazać się mizerna liczba schowków i niewielka pojemność kieszeni bocznych. W zasadzie przydatna jest tylko skrytka przed pasażerem oraz 113 litrów przestrzeni za tylnymi fotelami. Tak, mowa o bagażniku... Jeżeli zajdzie konieczność przewiezienia większych przedmiotów, oparcia można złożyć w okamgnieniu, uzyskując ponad 800 litrów przestrzeni. Zabrakło jedynie płaskiej podłogi i wyższej ładowności - Jimny udźwignie tylko 360 kg.
Zawieszenie małego Suzuki składa się z dwóch sztywnych mostów, które oparto na sprężynach śrubowych. Kto lubi czuć, że jedzie, będzie zachwycony. Sztywno zawieszone Jimny wyraźnie informuje o nierównościach, a na większych wybojach staje się nerwowe i zmusza do korygowania toru jazdy. Skromny rozstaw kół (ok. 1,36 m) sprawia, że następcy legendarnego Samuraia nie uda się wpasować w dwie koleiny jednocześnie. Można jechać obok nich albo jedną, kontrując niepożądane reakcje samochodu. Koniec końców Jimny angażuje kierowcę w dużo większym stopniu niż typowe auta miejskie, oferując przy tym znacznie niższy komfort.
Jimny jest wyższe (1670, z relingami 1705 mm) niż szersze (1600 mm). Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, jak wpływa to na zachowanie samochodu na zakrętach. Przed wieloma wirażami trzeba mocno redukować prędkość. Reguła nie dotyczy cyklu miejskiego. W przedziale 40-70 km/h Jimny sprawnie wykonuje polecenia kierującego. Zapas przyczepności oraz rezerwa mocy sprawiają, że przy takich prędkościach samochód czuje się najlepiej.
3,7-metrowe Suzuki pokazuje pazur, kiedy warunki na drodze pogarszają się. Na ośnieżonych bądź oblodzonych nawierzchniach napęd 4x4 radykalnie poprawia stabilność i trakcję auta, a odpowiednio potraktowany może stać się źródłem świetnej zabawy. Zabrakło centralnego mechanizmu różnicowego, więc z napędu na wszystkie koła można skorzystać, gdy drogi są całkowicie pokryte warstwą białego puchu. W pozostałych sytuacjach właściciel Jimny musi zachować wzmożoną ostrożność. Krótki rozstaw osi, napęd na tył i brak systemów kontroli trakcji lub ESP oznacza, że przesadnie mocne dodanie gazu na zakręcie może zakończyć się błyskawicznym obróceniem samochodu.
Wolnossący silnik 1.3 VVT produkuje 85 KM przy 6000 obr./min oraz 110 Nm przy 4100 obr./min. Wartości trudno uznać za imponujące. Mierzą się z masą 1060 kg, więc przyspieszenie, szczególnie na dwóch pierwszych biegach, jest niezłe. „Setka” to kwestia ok. 14 sekund. W cyklu miejskim paliwo ubywa z baku w tempie 9-11 l/100km. Dużo i... mniej nie będzie! Rozbudowany układ przeniesienia napędu i relatywnie duże koła stawiają znaczne opory.
Jeżeli zajdzie potrzeba, Jimny można śmiało wybrać się na podmiejską obwodnicę. Producent podaje, że prędkość maksymalna Jimny wynosi 140 km/h. Wał korbowy wiruje wówczas w tempie ok. 5000 obr./min. Teoretycznie można pojechać więc odrobinę szybciej i osiągnąć rzeczywiste, a nie tylko licznikowe, 140 km/h. W praktyce z takich eksperymentów lepiej zrezygnować. Powyżej 120 km/h w kabinie robi się koszmarnie głośno, zużycie paliwa rośnie, a samochód prowadzi się dobrze wyłącznie, gdy nawierzchnia jest pozbawiona jakichkolwiek niedoskonałości, a podmuchy bocznego wiatru nie występują.
Problemem wielu ciekawych samochodów są zaporowe ceny. Aktualnie Suzuki prowadzi wyprzedaż Jimny z rocznika modelowego 2012. Podstawową wersję Jimny, czyli 1.3 Club, uda się kupić za 53 900 zł. To równowartość dobrze wyposażonego samochodu segmentu B. Jimny w wersji Club jest znacznie bardziej spartańskie - posiada ABS, dwie poduszki powietrzne, wspomaganie kierownicy, manualną klimatyzację i napęd 4x4. Lepiej wyposażone warianty Comfort i Elegance kosztują przynajmniej 58,9 i 61,9 tys. zł.
Jimny vs Samurai - sprawdzamy możliwości terenowe obu Suzuki
Naturalnym środowiskiem bytowania Suzuki Jimny są bezdroża. Napęd na cztery koła, reduktor oraz 19 centymetrów prześwitu pozwalają cieszyć się wyprawami w nieznane. Jeżeli dana przeszkoda okaże się niemożliwa do sforsowania, niewielkie rozmiary Jimny ułatwiają jej... objechanie. Terenowe Suzuki zaskakująco dobrze sprawdza się też w mieście. Samochód jest zwrotny, wystarczająco dynamiczny i zapewnia doskonałą widoczność we wszystkich kierunkach. Czy zasługuje na metkę ciekawej alternatywy dla miejskich aut? Wszystko zależy od priorytetów kupującego. Jimny może dużo więcej, ale nie brak mu mankamentów. Wyciszenie jest mizerne, zawieszenie sztywne, a przestronność wnętrza zasługuje na miano ledwie wystarczającej. Na krótkich odcinkach niedostatki komfortu nie są przesadnie dokuczliwe.