Subaru XV - Przygoda nie tylko miejska
Swojego nowego Crossovera Subaru określa słowami Urban Adventure, czyli miejska przygoda. Patrząc na nadwozie i funkcjonalność wnętrza mamy do czynienia z typowym mieszczuchem. Zawieszenie pozwala jednak radzić sobie także w niezbyt trudnym terenie.
Nazwa Subaru jakoś od razu skleja się z wyrazem Impreza i nie dotyczy to weekendowego spotkania przy piwie, tylko z niebieskim sedanem, mającym na klapie bagażnika charakterystyczne skrzydło spojlera. Drugim skojarzeniem jest Forester, jeden z przodków crossoverów, czyli aut „międzynadwoziowych”, które łączą w jedno cechy różnych rodzajów samochodów. Forester był nieco powiększonym kombi z uterenowionym podwoziem. Najnowsze Subaru na naszym rynku to też crossover, chociaż mniej rozdarty między różne nadwozia. To w zasadzie typowy hatchback z podniesionym zawieszeniem i zderzakami rodem z SUV. Co ciekawsze, wygląda na to, że to także... przyszła Impreza. Pokazana niedawno w Nowym Jorku nowa generacja tego modelu ma tylko niższy prześwit i mniej terenowe zderzaki.
Proporcje i linia nadwozia Subaru XV będą miały pewnie tyle samo zwolenników, co przeciwników. Sam w zasadzie znalazłem się pomiędzy tymi dwoma obozami – niczym mnie karoseria tego auta nie uwiodła, ale też nie ma elementów dyskwalifikujących. Podoba mi się atrapa chłodnicy i lancetowate reflektory. W całości sylwetki jest jednak coś, co mnie razi, ale nie do końca potrafię to zdefiniować. Wolę zajrzeć do wnętrza, które znacznie bardziej przypadło mi do gustu. Duża półka pod centralną konsolą, mniejsza na tunelu, dwa miejsca na kubki i schowek w podłokietniku zapewniają sporo miejsca na drobiazgi, których zawsze mam w samochodzie za dużo.
Spodobał mi się także zestaw wyświetlaczy w górnej części centralnej konsoli. Nie dość, że ładna grafika, to jeszcze sporo przydatnych informacji i szybkie podsumowanie jazdy po wyłączeniu silnika, pokazujące np. średnie spalanie i czas pracy systemu Start Stop, bo i taki sposób zwiększenia ekonomiczności jazdy zastosowało Subaru w tym modelu.
Mój samochód miał tradycyjną, ciemną tapicerkę, więc zdjęcia wnętrza zrobiłem w innym aucie, wyposażonym w dwukolorowe fotele, w kontrastujących barwach i z literami XV wyszytymi na centralnych miejscach oparć. Mieszczuchy lubią styl, więc Subaru zapewnia im pewną dozę indywidualizacji.
Kompaktowy samochód ma 445 cm długości, 178 cm szerokości, 161,5 cm wysokości i rozstaw osi 263,5 cm. Wnętrze jak z typowego kompaktu – zapewnia swobodę. Ale bez nadmiarów. Bagażnik ma pojemność 380 l, a więc też mieści się w typowym charakterze kompaktu.
Subaru XV ma być bezpiecznym samochodem. W testach zderzeniowych otrzymało 5 punktów i szczególne pochwały za ochronę dzieci. Niespotykanym powszechnie elementem uszytwniającym kabinę są np. dodatkowe bolce w tylnych drzwiach. W standardzie mamy przednie i boczne poduszki powietrzne dla kierowcy i pasażera, kurtyny powietrzne i poduszkę chroniącą kolana kierowcy.
Trasa testowego przejazdu była wyznaczona po drogach Jury Krakowsko – Częstochowskiej, a więc przeważały drogi gruntowe i szutry. Można było poczuć się prawie jak na rajdzie na Mazurach czy w Grecji. Prześwit wysokości 22 cm pozwalał nie bać się gruntowych dróg, z licznymi wyrwami i koleinami. Zawieszenie radziło sobie z nimi całkiem dobrze, zapewniając komfortową jazdę po dziurach, ale kiedy wyjechałem na asfalt i spróbowałem slalomu nadwozie pozostało bardzo stabilne i nie przechylało się tak mocno, jak się tego spodziewałem po wysokim prześwicie.
Zachowanie samochodu na drodze to m.in. rezultat pracy dodatkowych sprężyn, zmniejszających przechyły nadwozia. Do tego mamy obniżający środek ciężkości silnik typu bokser, stały napęd na wszystkie koła i elektronikę, wspomagającą kierowcę, takie jak system kontroli trakcji i stabilizacji toru jazdy VDCS.
W samochodzie którym jechałem był mocniejszy silnik benzynowy – dwulitrowy boxer osiąga moc 150 KM i maksymalny moment obrotowy 196 Nm. Dynamika w głowie nie przewróci – przyspieszenie samochodu to 10,5 sekundy „do setki”, a maksymalna prędkość wynosi 187 km/h. Włócząc się jurajskimi szutrami nie miałem jednak na co narzekać. Jeździłem w towarzystwie Kamila, instruktora Szkoły Jazdy Subaru, który po paru kilometrach mruknął: Widzę, że jesteś przyzwyczajony do turbodiesli – trzymasz silnik na niskich obrotach, a to jest wolnossąca benzyna, zyskuje dynamikę na wyższych obrotach.
Wcisnąłem mocniej pedał przyspieszenia, nie zmieniając przy tym biegu i jazda stała się znacznie przyjemniejsza. Tu jednak pojawia się jak zwykle kwestia ekonomiki – średnie spalanie wyszło mi 9.6 l/100 km. Patrząc na wyniki średniego spalania podawane przez firmę można by sądzić że pojawił się tzw. czeski błąd, czyli zamiana kolejności cyfr. Według fabrycznych danych średnie spalanie powinno wynosić 6,9 l/100 km.
Ceny małego crossovera zaczynają się na naszym rynku od 89 tysięcy złotych. Za samochód z dwulitrowym silnikiem benzynowym trzeba już dać o 10 tysięcy więcej. Mówiąc inaczej – to pułap cenowy innych crossoverów z napędem na 4 koła. Tu jednak dostajemy przy okazji nieco sportowej legendy Subaru.