Subaru XV – jedyny prawdziwy crossover
Czy zastanawialiście się kiedyś nad znaczeniem nazwy crossover? Według moich wyobrażeń samochód nazywany w ten sposób powinien być w stanie nie tylko jeździć po drogach asfaltowych, szutrowych, ale także w poprzek tych dróg, po łąkach, błocie, śniegu – i to w taki sposób, żeby nie trzeba było się martwić o to, że porysuje się jeden ze ślicznych lakierowanych zderzaków, albo jedna z błyszczących osłon lusterek. Moda na wyglądanie „jak terenówka” wyparła niemal wszystkie właściwości jezdne poza utwardzonymi drogami, a wyższe zawieszenie ma pomagać wjeżdżać na krawężniki i pozwalać na zajmowanie wyższej pozycji za kierownicą. Ale co w sytuacji, kiedy potrzebujemy kompaktowego samochodu z napędem na cztery koła z prawdziwego zdarzenia, z niemałymi zdolnościami jazdy (nie bójmy się tego powiedzieć) terenowej, wyglądającego całkiem atrakcyjnie i oferującego bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa czynnego i biernego. Jeszcze do niedawna byłem niemal pewien, że takie auta już nie istnieją, bo tak naprawdę nikt ich nie potrzebuje, a nawet gdyby potrzebował, to nikt nie będzie w stanie połączyć sprzecznych interesów. Tak było do momentu prezentacji dynamicznej nowego Subaru XV, która odbyła się na błotnistym i zaśnieżonym torze wyścigowym i offroadowym w okolicach Rygi na Łotwie. Podczas tego wydarzenia przekonałem się dobitnie, że jeszcze Subaru nie zginęło!
Zadziornie, ale praktyczne
Subaru XV zostało zaprezentowane na nowo, choć z zewnątrz model 2018 nie różni się diametralnie od generacji, które można było spotkać w salonach dotychczas. Bryła nadwozia na pierwszy rzut oka wygląda podobnie, a wprawne oko rozpozna wyostrzony kształt przednich reflektorów oraz tylne lampy, podobne do tych, które widzieliśmy już w nowym modelu Impreza. I to właśnie z najnowszą Imprezą Subaru XV ma bardzo wiele wspólnego, ale o tym opowiem za moment.
Nowy XV wyróżnia się na tle konkurencji przede wszystkim prześwitem – 22 centymetry to parametr, którym nie mogą pochwalić się często o wiele większe od Subaru XV SUV-y. Sylwetka samochodu jest znajoma, aczkolwiek postanowiono poprawić detale. Oprócz omówionych wcześniej wzorów kloszy lamp i reflektorów, postanowiono również zadbać o widoczność w samochodzie, przeprojektowując słupki A i C. Dzięki takiemu zabiegowi manewrowanie samochodem czy jazda w ruchu miejskim jest o wiele łatwiejsza, a prawdopodobieństwo niezauważenia samochodu lub pieszego na skrzyżowaniu spada do minimum.
Choć przód auta wygląda całkiem sportowo, to jednak – stojąc obok nowego XV – mamy wrażenie, że nie powstało ono po to, by budzić sportowe emocje, a raczej dlatego, by odpowiadać na codzienne potrzeby np. rodzin z dziećmi. Szeroko otwierające się drzwi tylne pozwalają na wygodne zajmowanie miejsca, nawet wysokim pasażerom, a sadzanie dzieci w fotelikach również nie będzie stanowiło większego problemu. Co ciekawe, tył samochodu, jego zwarty kształt, nie zwiastuje dobrego dostępu do przestrzeni bagażowej, a w tej kwestii wcale nie jest najgorzej. Co prawda, próg załadunku mógłby zostać umieszczony trochę niżej, ale przestrzeń użytkowa na poziomie 385 litrów pozwala na przewiezienie bagaży na weekend za miastem dla całej rodziny. Podobnie jak w Imprezie, zamiast półki bagażnika zastosowano roletę – oczywiście ułatwia to aranżację przestrzeni i wysoki załadunek, ale jednocześnie wpływa negatywnie na wyciszenie wnętrza. Choć i z tym parametrem Subaru XV nie ma większych problemów.
Brak rewolucji, udana ewolucja
Wnętrze Subaru XV, zwłaszcza dla tych, którzy mieli okazję jeździć lub przynajmniej siedzieć w poprzedniej generacji tego modelu, jest wykonane na naprawdę wysokim poziomie. Miękkich materiałów wykończeniowych nie trzeba szukać z lupą, spasowanie elementów deski rozdzielczej jest na więcej niż zadowalającym poziomie, a pojawiające się elementy z aluminium czy plastiki o strukturze włókna węglowego bardzo uprzyjemniają odbiór wnętrza – siedząc w tym modelu można poczuć się naprawdę dobrze i, co bardzo ważne w rodzinnym samochodzie, nie można narzekać na brak przestrzeni. Krótkiego przyzwyczajenia wymaga obsługa zastosowanych niemal wszędzie kolorowych ekranów LCD. Pierwszy – pomiędzy analogowymi zegarami – wskazuje odczyty komputera pokładowego. Drugi – w górnej części deski rozdzielczej – informuje o zadanych parametrach klimatyzacji czy statusie samochodu, np. o działających systemach bezpieczeństwa. Trzeci, będący najbliżej kierowcy, jest dotykowy, i można obsługiwać dzięki niemu system multimedialny oraz nawigację. Na wielkie uznanie zasługuje rozdzielczość i płynność działania, zwłaszcza ekranu dotykowego o przekątnej 6,5 cala. Cieszą fizyczne gałki sterujące głośnością czy strojeniem fal radiowych, a kompatybilność z takimi systemami jak np. Android Auto sprawia, że obsługa jest intuicyjna i bezproblemowa.
Siadając do Subaru XV, nie mamy problemu z zajęciem wygodnej pozycji za kierownicą, choć fotele mogłyby zapewniać lepsze trzymanie boczne. Kierownica ma bardzo gruby wieniec, który pewnie leży w dłoniach – takie rozwiązanie jest spotykane coraz rzadziej pośród modeli konkurencji. Kiedy już jesteśmy gotowi do jazdy i przyjdzie nam manewrować po raz pierwszy, okazuje się, że zapewnienia konstruktorów, dotyczące świetnej widoczności, nie były przesadzone. Bardzo cienkie słupki, duże szyby (także tylna – niespotykane dzisiaj!) i sprawnie działające systemy asystujące, takie jak kamera cofania o wysokiej rozdzielczości czy monitor ruchu poprzecznego sprawiają, że można wyzbyć się „stresu parkingowego” nawet w bardzo zatłoczonych miejscach.
A jak Subaru XV prowadzi się po opuszczeniu parkingu?
Pokochać wymagające trasy
Pod maską nowego XV pracują silniki typu BOXER. Aktualnie na polskim rynku dostępna jest dwulitrowa jednostka o mocy 156 koni mechanicznych, a w trakcie roku 2018 do oferty dołączy także silnik 1.6 o mocy 114 KM – podczas prezentacji mieliśmy okazję przetestować oba warianty.
Jazdy testowe podzielone zostały na kilka etapów: mogliśmy pojeździć w ruchu miejskim i pozamiejskim po drogach asfaltowych, pokonać kilkunastokilometrowe odcinki na ośnieżonych leśnych duktach, jak również przemierzyć dość wymagający tor offroadowy – taka kombinacja jest gwarantem poznania pełnego spektrum możliwości i charakteru samochodu.
Podczas jazdy na asfalcie XV prowadzi się pewnie, a resorowanie zapewnia wystarczający komfort podróżowania – zawieszenie nie jest zbyt miękko zestrojone, ale nie można o nim powiedzieć, że jest zbyt twarde. Całkiem dobrze poradzono sobie z wyciszeniem wnętrza, nawet podczas podróżowania z prędkościami autostradowymi. Jeśli jednak zdarzy nam się jechać po asfalcie gorszej jakości, szum opon przedostaje się do kabiny już przy około 80 km/h. Do typowej jazdy miejskiej silnik o pojemności 1.6 wystarczy w stu procentach, a dynamika silnika o pojemności 2.0 jest odczuwalnie wyższa w zasadzie w każdym przypadku – dlatego mając wybór, na pewno wskazałbym na dwulitrowego BOXER-a.
Fanów jazdy na wprost nie ucieszą osiągi wolnossących silników Subaru – te potrzebują odpowiednio 13,9 sekundy oraz 10,4 sekundy, aby osiągnąć pierwszą „setkę” i nie ma co kryć – nie są to wyniki sprinterskie. Poza brakiem turbosprężarki wpływ na to ma na pewno stały napęd na cztery koła, automatyczna bezstopniowa skrzynia biegów oraz masa własna w okolicach 1430 kg. Jednak jeśli nie musicie być pierwsi podczas ruszania na skrzyżowaniach, ale lubicie dynamiczną jazdę po zakrętach, Subaru XV przypadnie Wam do gustu.
Na torze mieliśmy możliwość porównać obecną i poprzednią generację tego crossovera Subaru podczas jazdy na szybkiej i bardzo krętej pętli toru. Względem poprzednika zastosowano zupełnie zmodyfikowaną płytę podwozia oraz usprawniono działanie układu kierowniczego – efekt tych na pozór drobnych zmian okazał się zaskakująco wydajny podczas dynamicznej jazdy po torze. Subaru, w czasie szybkiego pokonywania zakrętów prowadzi się jak po sznurku, kontrola trakcji oraz układ wektorowania momentu obrotowego pomagają kierowcy utrzymać samochód w torze jazdy, a jednocześnie nie stracić radości z prowadzenia.
Okazało się zatem, że crossover z prześwitem na poziomie 22 cm może świetnie sprawdzać się na torze, czego chyba nikt się nie spodziewał. Charakter Subaru został zachowany w nowym XV w zaskakującej odsłonie.
Podczas jazdy terenowej, po aktywacji systemu X-MOD, pomagającego w naprawdę trudnych sytuacjach, można było odnieść wrażenie, że to auto wjedzie dosłownie wszędzie. Zarówno na bardzo strome ośnieżone skarpy o kilkunastostopniowym kącie nachylenia, w głębokie kałuże i płytkie brody, podjazdy pokonywane na pełnym skręcie kół czy podjazd pod bardzo stromą treningową rampę – tego dnia żadna, nawet najstraszniej wyglądająca przeszkoda, nie okazała się zbyt trudna. I jeśli o niewielu samochodach, zwłaszcza crossoverach i SUV-ach można to powiedzieć, to opowiadając o Subaru XV trzeba nadmienić – to auto potrafi naprawdę bardzo dużo poza asfaltem.
Jedyna opcja dla naprawdę wymagających
Jeśli szukacie wygodnego i dobrze wyposażonego samochodu o kompaktowych rozmiarach, Subaru XV to dobry wybór. Jeśli zależy Wam na bezpieczeństwie w standardzie – XV wyposażony bazowo w komplet systemów bezpieczeństwa EyeSight spełni Wasze oczekiwania. Jeśli zależy Wam na ciekawym wyglądzie, ze znaczkiem Subaru na masce, na pewno wyróżnicie się z tłumu. Jeśli jednak chcecie wjechać swoim crossoverem tam, gdzie inne samochody w tej klasie już dawno czekałyby na przyjazd ciągnika lub lawety, Subaru XV jest jedynym samochodem, który ma szansę dać sobie radę. I co ważne, za cenę podstawową 26 500 euro (około 112 000 zł) trudno będzie znaleźć samochód tej wielkości z automatyczną skrzynią biegów, napędem na cztery koła, dwulitrowym silnikiem pod maską i tak bogatym wyposażeniem w standardzie, zwłaszcza z zakresu bezpieczeństwa.
I to prawda – XV nie jest szybki na prostej, nie jest elastyczny przy wyższych prędkościach na autostradzie, ale za to na krętej drodze o słabej nawierzchni w swojej klasie może nie raz zawstydzić konkurentów.