Subaru Impreza STI - Jest Subaru, jest Impreza!
Kiedy w 2007 roku światło dzienne ujrzała nowa wersja Subaru Imprezy wszyscy fani tej japońskiej marki zaniemówili z wrażenia. Nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć że nie było to pozytywne wrażenie. Subaru Impreza STI, ikona rajdów samochodowych przepoczwarzyła się z rasowego sedana w potulnego z wyglądu hatchbacka. Od razu pojawiły się szydercze głosy porównujące Subaru Imprezę GH do najpopularniejszego swego czasu sedana w Polsce czyli Daewoo Lanosa. Co prawda japoński koncern zaprezentował niedawno nową interpretacje Imprezy STI w wersji sedan jednak w nasze ręce tym razem trafiło auto które według fanów marki jest ostatnią prawdziwą, rasową i sportową odmianą Imprezy - Subaru Impreza STI oznaczone symbolem GD.
O stylistyce zewnętrznej wszystkich generacji Imprezy można powiedzieć tylko tyle że jest …. klasyczna. Gdyby nie olbrzymi tylny spojler oraz nieco nadmuchane w wersji STI nadkola auto wyglądało by jak zwykły popularny sedan służący do przemieszczania się z punktu A do punktu B. Jednak to właśnie wspomniany wyżej spojler który może służyć za stół podczas letnich pikników oraz nieco zmieniony w stosunku do wersji podstawowej body kit sprawiają że Impreza w najmocniejszej odmianie prezentuje się naprawdę bojowo. Dodatkowym smaczkiem stylistycznym który jest charakterystyczny dla najmocniejszych odmian Imprezy jest kolorystyka auta. O ile niebieski lakier nie budzi jakichś specjalnych emocji o tyle jego połączenie wraz z felgami polakierowanymi na złoty kolor wywołuje mieszane uczucia. Jakby tego było mało wszystkie oznaczenia symbolizujące najmocniejszą wersję Imprezy które znajdziemy m. in. na tylnej klapie oraz przednim zderzaku są w kolorze różowym. Kicz? Dla niektórych osób z pewnością tak jednak jest takie powiedzenie że o gustach się nie dyskutuje i trzeba przyznać że ludzie z Subaru którzy byli odpowiedzialni za taki a nie inny dobór kolorów stworzyli dość niepowtarzalną kreację. Egzemplarz widoczny na zdjęciach posiada nieseryjne białe felgi dzięki którym auto prezentuje się tak jakby przed chwilą zjechało z trasu jakiegoś rajdu. Zdradzę Wam jeszcze że owe felgi to nie jedyna rzecz która została zmieniona w samochodzie ale o szczegółach dowiecie się w dalszej części tego artykułu.
Jako że temperatura powietrza oscyluje w granicach -10 stopni Celsjusza z chęcią wskakuję do wnętrza „naszego” auta. Zanim usiądę a raczej wpasuję się w mocno wyprofilowany, kubełkowy fotel kierowcy wspomnę o jednym z obiektów drwin posiadaczy „starych” modeli Imprezy w stosunku do najnowszych egzemplarzy STI. O co chodzi? O szyby bez ramek które odeszły w zapomnienia wraz z pojawieniem się Subaru Imprezy GH. Zdaniem fanów nawet taki było nie było szczegół jak pojawienie się ramek okiennych w tak kultowym aucie to istne świętokradztwo. Rozejrzyjmy się po wnętrzu testowanego samochodu. Subaru Impreza jak na prawdziwego sedana przystało jest w stanie przewieźć bez narzekania na ciasnotę cztery dorosłe osoby. Materiały użyte do wykończenia wnętrza reprezentują dobry poziom jednak do niemieckiej konkurencji trochę im brakuje. Pamiętacie jak na początku tego tekstu pisałem o dość odważnym zestawieniu kolorów karoserii, felg oraz znaczków „STI”? We wnętrzu styliści z Japonii przygotowali jeszcze jedną kolorową niespodziankę. Mamy już niebieski lakier, złote felgi, pojawiające się gdzie niegdzie różowe akcenty więc jakiego koloru jeszcze brakuje? Zielonego! Taką właśnie barwę ma podświetlenie radia oraz przełączników i pokręteł znajdujących się na konsoli środkowej. Swego rodzaju ciekawostką, ale już mniej kolorową, jest seryjny zestaw audio który pomimo wkomponowania w konsolę środkową nie posiada sterowania z kierownicy. Osoby które powiedzą że kierownica w tak sportowym aucie ma służyć do … kierowania a nie do zabawy różnego rodzaju gadżetami będą miały sporo racji. Co jednak powiecie na fakt iż seryjne radio posiada zintegrowany odtwarzacz kasetowy? Jak na auto produkowane do 2007 roku jest to rozwiązanie bardzo mało praktyczne żeby nie powiedzieć bezsensowne. Tylko czy mając pod maską 2.5 litrowego boxera ktoś w takim samochodzie wymaga audiofilskiego sprzętu grającego?
Po przekręceniu kluczyka, wskazówki zarówno obrotomierza jak i prędkościomierza dochodzą do swoich szczytowych wartości a następnie wracają do początkowego położenia. To co się dzieje kilka chwil potem jest trudne do opisania ale mimo wszystko postaram się jakoś przelać te wrażenia na papier. Dźwięk a raczej bulgot turbodoładowanej jednostki jest tak rasowy, donośny i charakterystyczny że zanim zobaczymy to auto, po krótkich wsłuchaniu się w pracę silnika będziemy wiedzieli z jakim zawodnikiem mamy do czynienia. Seryjnie auto legitymuje się mocą 280 KM oraz momentem obrotowym równym 407 Nm. Dla właściciela prezentowanego pojazdu te wartości okazały się niewystarczające. W chwili obecnej po modyfikacjach samochód dysponuje mocą 415 KM i momentem obrotowym 550 Nm. Po otwarciu maski znajdziemy tu i ówdzie emblematy takich firm jak Sparco, Maptek, 4Turbo czy Perrin. Warto zaznaczyć że w tym przypadku nie są to tylko naklejki kupione na jednym z serwisów aukcyjnym a rzeczywiście każda z w/w firma maczała w tym aucie swoje … klucze. Podobno nie ma głupich pytań a są tylko głupie odpowiedzi ale czy wypada w przypadku takiej legendy oraz takiej mocy zadać pytanie jak ten samochód jeździ? Szybko. Bardzo szybko. Tak naprawdę mało jest aut które mogłyby dorównać prezentowanej tutaj Imprezie w konkurencjach szybkościowych. Dodam że nie mam na myśli tylko dynamicznej jazdy na wprost. Auto rewelacyjnie prowadzi się także w zakrętach. Napęd na cztery koła Subaru Symmetrical All-wheel Drive sprawia że autem jeździe się jak po sznurku niemalże w każdych warunkach. Dodatkową przewagę daje nam dość twarde zawieszenie dzięki któremu samochód nie przechyla się podczas pokonywania krętych odcinków dróg z duża prędkością. Oczywiście podczas codziennej jazdy o komforcie podróżowania możemy zapomnieć jednak nikt o zdrowych zmysłach nie kupi Imprezy w wersji STI dla komfortowej jazdy po mieście. Po przejechaniu się tym samochodem po torze w Słomczynie stwierdzam ze jazda nim uzależnia. Po każdym przejechanym „kółku” mamy ochotę zrobić kolejne okrążenie ale tym razem jeszcze szybciej i jeszcze bardziej zbliżając się do granic możliwości Imprezy. Podczas szaleństw na torze warto pamiętać o zabraniu ze sobą podręcznej stacji benzynowej ponieważ 2.5 litrowy boxer o tak niebagatelnej mocy to nie wielbłąd i pić musi.
Papierosów nie palę, alkohol spożywam w ilościach niekwalifikujących mnie do członkostwa w klubie AA jednak od spotkania z Subaru Imprezą wpadłem w nałóg. Pozytywny nałóg zwany inaczej chorobą plejad polegającą na nieodpartej chęci jazdy za kierownicą Imprezy STI. Japoński samochód z oznaczeniem Subaru Technica International jest prawdziwym zastrzykiem adrenaliny. Być może zwolennicy innej marki z kraju kwitnącej wiśni powiedzą że to Lancer EVO jest autem lepszym Jednak spór ten tak naprawdę chyba nigdy nie zostanie rozstrzygnięty. Ja tym czasem jadę zrobić jeszcze jedno okrążenie na torze. Tym razem już ostatnie. Obiecuję. Do zobaczenia.