Subaru Impreza – nowa twarz legendy
Niewiele samochodów w historii motoryzacji za każdym razem, gdy powstaje nowa generacja, musi mierzyć się z legendą modelu. Tak jednak jest w przypadku Subaru Impreza. To właśnie ten model jest najbardziej rozpoznawalnym w ofercie japońskiego producenta, a jednocześnie wersja WRX STi jest jednym z najpopularniejszych samochodów sportowych wszech czasów. To właśnie za kierownicą Imprezy, legendarni kierowcy WRC, m.in. Peter Solberg, Collin McRae czy Mikko Hirvonen budowali rajdową potęgę fabrycznego zespołu Subaru World Rally Team, który przez 18 lat siał postrach na niemal wszystkich trasach i odcinkach specjalnych. Jednak te czasy minęły bezpowrotnie, a od kilku lat model Impreza stał się bardziej cywilnym, niemal rodzinnym samochodem. Do takiego charakteru fani marki nie mogą przyzwyczaić się do dziś, a na otarcie łez dla nich, w cenniku nadal figuruje model WRX STi (już bez nazwy Impreza), który nadal sieje postrach i wzbudza szacunek. Jak długo WRX STi pozostanie w ofercie? W Wielkiej Brytanii właśnie sprzedawane są ostatnie sztuki tego modelu przewidzianego na tamten rynek, a niestety, ten sam los czeka także japońską legendę na Starym Kontynencie. Tymczasem pozostaje nam Impreza. Pięciodrzwiowy, spory kompakt, nadal z silnikiem w układzie BOXER pod maską, nadal ze słynnym, symetrycznym napędem na cztery koła, ale już z zupełnie innym, bardzo grzecznym i rodzinnym charakterem. Czy taka Impreza nadal może się podobać? Czy takiego samochodu chce rynek?
Agresywniej od poprzednika, ale tylko jako hatchback
Kiedy po raz pierwszy model Subaru Impreza został zaprezentowany w nadwoziu hatchback, wzbudził wiele kontrowersji. Czy samochód, który funkcjonował w globalnej świadomości jako sedan, nadal jest atrakcyjny w najbardziej popularnym w Europie nadwoziu? Zdania są podzielone, choć nie można mu odmówić walorów praktycznych. Nowa generacja Imprezy nie będzie występowała jako sedan czy kombi (jak to miało miejsce kilka generacji temu). Jednak projektanci Subaru poważnie potraktowali zarzuty klientów, co do zbyt „grzecznego” wyglądu poprzednika.
Nowa Impreza zyskała bardziej agresywne rysy przedniej części nadwozia. Co prawda kształt przednich lamp przypomina trochę klosze zastosowane w Oplu Insignia, to jednak tożsamość japońskiej marki została zachowana − wielka szkoda, że zabrakło poprzecznego wlotu powietrza na masce… Z profilu Impreza wygląda jak większość hatchbacków na rynku, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Uwagę zwraca dość nisko prowadzona linia szyb i powierzchnia przeszklenia, która w znaczący sposób poprawia widoczność w trakcie manewrowania. Również tylna szyba jest, jak na obecne czasy, bardzo duża, stąd też w trakcie cofania, kontrolowanie otoczenia przychodzi z łatwością. Z tyłu jako pierwsze w oczy rzucają się sporych rozmiarów dwukolorowe lampy, które dominują w tej części nadwozia, a ich uroda… No cóż, o gustach się nie dyskutuje. Zaskakujący jest natomiast rozmiar tylnej klapy, która po otwarciu ukazuje spory otwór załadunkowy o regularnych kształtach, z nisko osadzonym progiem bagażnika. Tutaj też zabrakło wyraźnego sportowego akcentu, np. dyfuzora czy podwójnej końcówki układu wydechowego. Nowa Impreza wygląda schludnie, ale nie sili się na sportowy wygląd. Czyżby powinno nam wystarczyć, że "to przecież Subaru"?
Wnętrze z innej bajki
Pamiętacie wnętrza modeli Subaru sprzed kilku lat? Słaba jakość materiałów, kiepskie spasowanie, nieczytelna obsługa… To wszystko przeszłość! Po otwarciu drzwi można doznać pozytywnego szoku. Zdecydowana większość materiałów wykończeniowych we wnętrzu jest miękka w dotyku, co ciekawe: zarówno z przodu jak i z tyłu. Samochód wygląda niezwykle nowocześnie. Pierwsze dobre wrażenie zrobiła tapicerka drzwi − elementy z ekoskóry, miękkie tworzywa pod bocznymi szybami, lakierowane dekory wokół klamek o strukturze włókna węglowego, bardzo wysokiej jakości przyciski sterowania szyb i lusterek. Kierownica ma gruby wieniec, ale świetnie leży w dłoniach. Co więcej, w świetle wieńca bardzo dobrze widoczne są zegary, które co prawda są analogowe, ale posiadają centralny kolorowy wyświetlacz komputera pokładowego. Ta „nowoczesność” przestaje szokować na tle konkurentów: nie ma mowy o wyświetlaczu head-up czy wirtualnych zegarach. Mimo że podróżowaliśmy najbogatszą wersją wyposażenia, nie znaleźliśmy na liście wyposażenia opcji między innymi: wentylacji foteli, podgrzewania kierownicy czy funkcji auto hold hamulca postojowego, a przecież takie wyposażenie można znaleźć w wielu samochodach konkurencji.
Na co postawili więc inżynierowie Subaru? Na bezpieczeństwo. Przede wszystkim na kolejną generację rozwijanego od lat zestawu systemów bezpieczeństwa EyeSight, który aktywnie przyczynia się do zmniejszenia ryzyka kolizji. Znajdziemy więc aktywnego asystenta pasa ruchu, aktywny tempomat z funkcją hamowania awaryjnego, asystenta martwego pola czy asystenta świateł drogowych z doświetlaniem zakrętów. Na tle innych samochodów to żadne nowości, ale w Imprezie EyeSight jest częścią wyposażenia standardowego. A to naprawdę spora przewaga nad konkurencją.
Deska rozdzielcza wygląda dość nowocześnie, ale jednak w jej projekt wkradł się pewien chaos. Zacznijmy od zegarów − na tle aż trzech kolorowych ekranów klasyczne tarcze wyglądają bardzo archaicznie. A co do ekranów − ich rozdzielczość, jasność i jakość wyświetlanych informacji zasługują na piątkę z plusem. Tylko dlaczego ekrany są aż trzy? Niby od przybytku głowa nie boli, ale na przynajmniej dwóch ekranach część informacji jest powielona. Górny środkowy ekran jest „ekranem technicznym”, wyświetla najważniejsze informacje przydatne w trakcie jazdy, a także dane ze sterowanej klasycznymi trzema pokrętłami (na szczęście!) klimatyzacji automatycznej. Wielkie brawa za centralny ekran multimedialny − wspaniała rozdzielczość, bardzo wysokiej jakości interfejs, możliwość łączności z systemami Anroid Auto i Apple CarPlay − to wszystko stanowi o nowoczesności nowej Imprezy i wynosi ten model na nieosiągalny dotychczas poziom.
Miejsca we wnętrzu jest sporo, zarówno na przednich, jak i tylnych miejscach. Co prawda rozstaw osi nie osiąga 2,7 metra (2670 mm), to miejsca na nogi dla siedzących z tyłu nie powinno zabraknąć. Samochód, poprzez wysoko prowadzoną linię dachu i sporej powierzchni przeszklenia kabiny, wydaje się bardzo obszerny. Bagażnik oferuje przyzwoite 385 litrów pojemności.
Na zakrętach można poznać prawdziwą Imprezę
We wspomaganiu bezpieczeństwa jazdy nieodzowny okazuje się symetryczny napęd na cztery koła wraz z nowym w Subaru systemem aktywnego rozdziału momentu obrotowego pomiędzy kołami. Teoria teorią, a w praktyce oznacza to jedno − ten samochód jest piekielnie szybki w zakrętach, zachowuje się bardzo przewidywalnie i niemal nie przechyla się podczas szybkiej jazdy po bardzo ciasnych łukach. To powoduje, że nowy hatchback Subaru prowadzi się bardzo pewnie i daje o wiele więcej czasu na reakcję w kryzysowej sytuacji niż samochody konkurencji. Ten samochód został stworzony do jazdy po krętych drogach. Ale na pewno nie jest mistrzem prostej.
W Polsce dostępne będą dwa silniki, oba czterocylindrowe typu BOXER, bez turbosprężarek, za to z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Mniejsza jednostka, o pojemności 1600 centymetrów sześciennych, legitymuje się mocą 114 KM oraz maksymalnym momentem obrotowym wynoszącym 150 Nm, dostępnym już od 3600 obrotów na minutę. Takie parametry pozwalają na sprint do setki w czasie… 12,4 sekundy. To nie żart. Również skrzynia automatyczna CVT Lineartronic nie zachęca do sportowej jazdy, tym bardziej, że pomimo predefiniowanych biegów w trybie Drive, nie mamy możliwości manualnej blokady „przełożenia” za pomocą drążka czy łopatek. Jednak podczas jazdy w warunkach miejskich skrzynia CVT pracuje wyjątkowo płynnie i daje spory komfort jazdy, zwłaszcza podczas korków w godzinach szczytu, kiedy pracuje cicho i płynnie.
Nieco inny charakter prezentuje wersja z silnikiem BOXER o pojemności dwóch litrów − jedynej dostępnej na tę chwilę konfiguracji Imprezy w Polsce (1.6 wejdzie do sprzedaży w przyszłym roku). Moc maksymalna w tym przypadku to 156 KM, a maksymalny moment obrotowy to 196 Nm przy 4000 obrotów na minutę. Mocniejsza Impreza przyspiesza od 0 do 100 km/h w czasie 9,8 sekundy. Ten wynik również nie powala, ale w porównaniu do silnika 1.6 jest niemal demonem prędkości. Łopatki przy kierownicy nieznacznie podnoszą radość z jazdy w trakcie pokonywania ostrych zakrętów, choć opór dawany przez zredukowane „biegi” jest raczej symboliczny i przy redukowaniu prędkości przed zakrętem musimy liczyć jedynie na hamulce. Impreza nie jest najszybsza na prostej, wiele samochodów pokona ją bez problemu w sprincie do setki. Ale już w zakrętach mało który konkurent dotrzyma jej kroku, nie łapiąc zadyszki.
Podczas bardzo dynamicznej jazdy oba silniki potrzebowały ponad 10 litrów benzyny na każde 100 kilometrów, co − jak na napęd na cztery koła, automat i sporą pojemność skokową − jest akceptowalnym i realnym wynikiem.
Sporym problemem Imprezy jest wyciszenie wnętrza. Już w okolicach prędkości 100 km/h spod kół dobywa się dość irytujący szum, a każdy napotkany kamień dźwięcznie odbija się od karoserii, co jest mocno słyszalne we wnętrzu. Kilka mat wygłuszających powinno wyeliminować ten problem. Subaru Impreza pozostała samochodem o imponujących parametrach jezdnych, ale zdecydowanie bardziej zachęca do pewnej, bezpiecznej i spokojnej jazdy niż do sportowych szaleństw na granicy życia i śmierci.
Oferuje sporo na starcie
Podstawowa cena nowej Imprezy z silnikiem 2.0 BOXER to 24 900 euro w wersji Comfort. W przeliczeniu na złotówki (kurs z 21.11.2017) to około 105 500 zł. Co otrzymujemy w tej cenie? Stały napęd na cztery koła, skrzynię automatyczną, komplet systemów bezpieczeństwa EyeSight, kamerę cofania wraz z czujnikami parkowania z przodu i z tyłu, klimatyzację automatyczną dwustrefową, radio cyfrowe DAB czy reflektory przednie w technologii LED. To czyni Imprezę najlepiej wyposażonym samochodem w standardzie w swojej klasie. Topowa wersja Sport wymaga dopłaty 4000 euro (około 17 000 zł), ale wówczas jest wyposażona we wszystkie możliwe opcje. Subaru nie jest tanie na tle konkurencji, ale nie ma być tanie. Ma się wyróżniać: właściwościami jezdnymi, napędem na cztery koła, bogatym wyposażeniem w standardzie, ale też ceną. Niektórzy twierdzą, że jeśli naprawdę chcesz kupić Subaru, kupisz je mimo wszystko. Ciekawe, czy obecni właściciele samochodów tej marki by to potwierdzili?
Nowa historia pisana od dzisiaj
Nowy model Subaru Imprezy poniekąd zrywa z dotychczasowym postrzeganiem tego samochodu na świecie. Wyraźnie oddzielono sportowego WRX STi od nazwy Impreza. Ten pierwszy ma nadal pozostać bezkompromisowym sportowcem, ten drugi natomiast ma przekonać do siebie wymagającą grupę społeczną, jaką są rodziny. A czym przekonać? Poziomem bezpieczeństwa aktywnego i pasywnego, świetnym prowadzeniem, silnikami o dużej pojemności bez turbodoładowania, nowoczesnym systemem multimedialnym oraz jasnym, przestronnym wnętrzem. Jeszcze kilka lat temu, gdyby mąż przyjechał do domu i oświadczył żonie, że kupił samochód rodzinny, a następnie wskazał na stojącą na podjeździe Imprezę, prawdopodobnie musiałby wzbić się na wyżyny sztuki persfazji, aby tę tezę obronić. Dzisiaj Impreza nie chce nikomu niczego udowadniać. Jest dobrym samochodem dla świadomych kierowców, dla których bezpieczeństwo jest bezwględnym priorytetem, a marzenie o logo Subaru na masce może zostać spełnione w bardziej cywilnych warunkach niż jeszcze kilka lat temu.