Subaru Forester - rodzinny, ze sportową nutką
Dwie pierwsze generacje Subaru Forestera wyróżniały się mocnymi silnikami przeszczepionymi prosto z Imprezy (nawet 230 KM!) i świetnym prowadzeniem. Wyróżnikiem zaś trzeciej inkarnacji, zaprezentowanej w 2008 roku jest... diesel pod maską. Postanowiliśmy sprawdzić czy z perspektywy czasu zmiana ta wyszła małemu SUVowi na dobre.
Teoretycznie odpowiedź powinna być twierdząca – statystyczny klient szukający małej pseudoterenówki zainteresuje się właśnie jednostką wysokoprężną, a nie mocną, turbodoładowaną „benzyną”. Pytanie tylko, czy porzucając sportowe zacięcie na rzecz niskiego spalania, Forester nie stracił swojego charakteru i czy nadal wyróżnia się czymś na tle bardzo teraz licznej konkurencji.
Zacznijmy może jednak od tego, co zainteresuje szukających rodzinnego SUVa, do którego to grona Forester teraz aspiruje. Mierzące 4,5 m nadwozie zapewnia dużą ilość miejsca zarówno w pierwszym, jak i drugim rzędzie siedzeń. Nawet jeśli kierowca mierzy 2 metry, to za nim wciąż pozostanie dość miejsca dla dorosłej osoby. Najbardziej jednak imponuje przestrzeń nad głowami podróżujących – podsufitka znajduje się tak wysoko, że autem tym można jeździć dosłownie w kapeluszu. Jedynie bagażnik nie przewyższa średniej klasowej, ale 450 l pojemności to i tak bardzo dobry wynik.
W obraz rodzinnego samochodu wpisuje się też silnik. 2-litrowy, wysokoprężny boxer, rozwijający 147 KM, dobrze znany jest też z innych modeli Subaru i ceniony za dynamikę oraz ostrożne obchodzenie się z paliwem. Nasz Forester wyposażony był już w jego odświeżoną wersję, która, dzięki zmianom w osprzęcie i oprogramowaniu, cechuje się jeszcze większą oszczędnością przy zachowaniu tych samych osiągów. Postanowiliśmy sprawdzić, czy deklarowany spadek spalania w ruchu miejskim o 0,5 l (do 7,1 l/100 km) znajduje odzwierciedlenie w codziennej eksploatacji. Okazało się, że podczas spokojnej jazdy po mieście (naturalnie bez stania w korkach) Forester spalił śmiesznie niskie 6,4 l! Próby dręczenia silnika pseudosportową jazdą zaś zaowocowały spalaniem w wysokości 8,6 l. To świetna wartość, jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy tu do czynienia z ważącym 1,6 t SUVem ze stałym napędem na 4 koła, rozpędzającym się do 100 km/h w 10,4 s.
Z rzeczy, które zainteresować powinny ojców rodzin, warto wymienić jeszcze zawieszenie, które świetnie radzi sobie ze stanem polskich dróg oraz zaskakująco dobrą zwrotność, dzięki której manewrowanie na ciasnych parkingach nie stanowi problemu, w czym pomagają również wielkie lusterka i niezła widoczność w każdą stronę.
Foresterowi zatem świetnie udała się transformacja z SUVa o sportowym zacięciu w rodzinnego crossovera. Czy to jednak znaczy koniec radości z jazdy krętą drogą? Z przyjemnością możemy stwierdzić, że tak się nie stało. Pomimo komfortowego zawieszenia Forester świetnie spisuje się na zakrętach. Nadwozie nie ma tendencji do wychylania się w ciasnych łukach, ani do bujania przy nagłej zmianie kierunku jazdy. Swój udział ma w tym również silnik boxer’a, którego konstrukcja pozwala na obniżenie środka ciężkości samochodu. To neutralne zachowanie, wraz z permanentnym napędem na wszystkie koła, pozwala na bezstresowe chwile szaleństwa na krętych drogach. Pomaga w nich precyzyjny układ kierowniczy, dający kierowcy niezłe poczucie tego, co robią przednie koła.
Na koniec musimy jednak wytknąć Foresterowi kilka wad. Nie spodobała nam się niezbyt precyzyjna i działająca dość „gumowato” skrzynia biegów. Bardzo dziwny jest komputer pokładowy pokazujący jedynie średnie spalanie na dwóch odcinkach oraz spalanie chwilowe. Aby jednak przełączać się między tymi funkcjami, trzeba wcisnąć jeden z dwóch przycisków wystających z zegarów, które to rozwiązanie trudno nazwać „ergonomicznym”. Szkoda też, że przy okazji liftingu jedyną zmianą w dość zachowawczym wyglądzie Forestera była… zmiana grilla. To wszystko jednak zaledwie drobiazgi w porównaniu do największej wady Leśnika – wnętrza. Jest ono, jak to zwykle w Subaru, zaprojektowane bez krzty polotu, a do tego rażące monotonną czernią. Ponadto cała deska rozdzielcza wykonana jest z twardych jak skała i niezbyt przyjemnych w dotyku plastików. Zeszłoroczna modernizacja przyniosła jedynie zmieniony wygląd zegarów i nowy panel do sterowania klimatyzacją – to zdecydowanie za mało i Forester odstaje tu od europejskich, a także większości azjatyckich rywali.
Biorąc pod uwagę wnętrze wykończone na poziomie przeciętnego auta klasy B, wielu osobom trudno będzie przełknąć cenę, która wynosi przynajmniej 119 tys. zł. W zamian otrzymamy jednak całkiem przyzwoite wyposażenie – klimatyzację automatyczną, tempomat, Bluetooth, skórzaną kierownicę, 16” alufelgi, podgrzewane przednie fotele, radio z CD i MP3 oraz, naturalnie, komplet poduszek i ESP. Testowana wersja, wyceniona na 127 500 zł, oferowała dodatkowo kamerę cofania, ksenony, 17” alufelgi, sterowanie radiem z kierownicy i garść innych drobiazgów. Trudno jednak nie zauważyć, że za zbliżoną cenę kupimy np. Volkswagena Tiguana, który co prawda nie może pochwalić się tak wyrafinowanym napędem na wszystkie koła, ale oferuje miłe dla oka, uporządkowane wnętrze wykończone materiałami o niebo lepszymi od tych, które zastosowano w Foresterze. Ponadto otrzymujemy możliwość wyboru mocy silnika (110, 140 i 170 KM), napędu (przód lub 4x4) oraz skrzyni biegów (manualna lub DSG).
Podsumowując, Forester to przestronny, praktyczny, wygodny i oszczędny SUV, zapewniający przy tym niezłe osiągi i dający sporą przyjemność z jazdy. Wydaje się być idealnym kompromisem między wygodą i ekonomicznością podróżowania oraz czerpaniem z niej radości. Rezygnacja z mocnych, doładowanych silników benzynowych na rzecz turbodiesla wyszła mu zatem na dobre. Ponadto oferuje stały napęd na wszystkie koła, który w przeciwieństwie do systemów używanych przez konkurencję, zauważalnie poprawia bezpieczeństwo podczas jazdy po śliskiej nawierzchni. Szkoda tylko, że w zamian musimy zaakceptować smutne i wykończone tanimi plastikami wnętrze, którego niska jakość nie znajduje odzwierciedlenia w cenie.