Subaru Forester 2.0 D - książkowe proporcje
Cofnijmy się na chwilę do szkoły podstawowej i przeprowadźmy prosty eksperyment. Wyobraźmy sobie dwa pełne naczynia. W jednym znajduje się piasek i kurz obrazujący kwintesencję właściwości terenowych i zdolności prowadzenia auta w trudnych warunkach. W drugim naczyniu mamy natomiast błyskotki pełniące rolę interesującego wyglądu, imponujących zabiegów stylistycznych itp. Ale co to ma wspólnego z Subaru Foresterem? Wbrew pozorom - bardzo dużo.
Producenci, którzy tworzą crossovery mają do dyspozycji właśnie takie naczynia. Problem polega na tym, że końcowy projekt mieści się w kolejnym, pustym naczyniu o tej samej pojemności i to od producenta zależy, jakie będą ostateczne proporcje. Spoglądając na ofertę większości marek możemy szybko dojść do wniosku, że praktycznie cała zawartość z błyskotkami trafia do pustego naczynia, zaś piasek i kurz jest tylko niewielkim dodatkiem. Rezultatem jest piękne, imponujące stylistycznie auto, które jest dopracowane w najmniejszym szczególe, posiada wiele gadżetów, ale po pokonaniu kilkuset metrów w terenie pojawiają się problemy. Czy tak samo jest z Subaru Foresterem? Jednym słowem – nie.
Mieszanka terenowa
W tym przypadku niezdarni projektanci przewrócili naczynie z błyskotkami i to co zostało, a zostało niewiele, trafiło do miski z piachem i kurzem. I chwała im za to! Forester jest przedstawicielem bardzo nielicznej grupy aut, które wyglądają jak terenowe i takie są w praktyce. Owszem, stylistyka jest skromna i nie nadąża za resztą stawki w tym segmencie, podobnie wyposażenie i dodatki, ale jeśli chodzi o cechy terenowe, nie ma się do czego doczepić.
Na szczęście w kilku miejscach widać japońską rękę stylistów. Mowa przede wszystkim o skośnych światłach, dużym grillu z chromowanymi elementami oraz ciekawych przetłoczeniach w przednim zderzaku. Z tyłu mamy spory spojler na klapie bagażnika, niewielkie i dość klasyczne klosze lamp i kilka przetłoczeń na klapie. Linia boczna jest zwarta i dość zgrabna, ale tak jak wspominałem, nie ma tu miejsca na francuską finezję. Foresterowi bliżej do niemieckiej solidności i powściągliwości z nutą japońskiej fantazji. Zaletą jest z pewnością fakt, że auto mimo wielu lat na karku nie zestarzeje się, nie stanie się nagle niemodne, ale jeśli ktoś szuka czegoś ciekawego, w Subaru może być z tym problem.
Na marginesie możemy porównać auto do poprzednika pod względem wymiarów. Otóż obecna generacja jest o 3,5 cm dłuższa, o 1,5 cm szersza oraz o 3,5 cm wyższa. Dzięki zastosowaniu również dłuższego o 9 cm rozstawu osi zwiększyła się ilość miejsca wewnątrz kabiny. Nowy Forester otrzymał również ulepszone właściwości terenowe, gdyż poprawie uległy kąty natarcia i zejścia, a także prześwit wynoszący 22 cm.
Wnętrze nie rozpieszcza…
I bardzo dobrze! Subaru Forester nie jest autem, które cieszy oko dodatkami. W tym samochodzie kierowca ma skupić się na drodze, a wnętrze ma w tym jedynie pomóc. I tak właśnie jest, choć momentami miałem wrażenie, że siedzę w aucie sprzed kilku lat. Wszystko jest twarde, a rozpracowanie deski rozdzielczej zajmuje maksymalnie 10 minut. Dla jednych to zaleta, bo w końcu to jest samochód, a nie komputer z funkcją przemieszczania się, ale w wielu miejscach japońscy projektanci mogli się bardziej postarać. Poza tym to auto z Japonii, kraju gadżetów multimedialnych, więc jakby w środku pojawiły się jakieś ciekawe technologie, chyba nikt by się nie obraził. Ale takie jest podejście producenta ze Shinjuku – prostota, niezawodność i funkcjonalność kosztem samopoczucia kierowcy. Trzeba to lubić lub przynajmniej zaakceptować.
…ale silnik poprawia humor!
Subaru od lat słynęło z dobrej jakości jednostek napędowych typu bokser. Oczywiście konserwatywni fani marki kręcili nosem na jednostki wysokoprężne, ale gdyby nie one, oferta producenta byłaby praktycznie niezauważalna i pomijana w Europie. Co prawda oferta Forestera nie jest imponująca, ale na brak mocy nie powinniśmy narzekać. I tak jeśli chodzi o jednostki benzynowe do wyboru mamy silnik 2.0i o mocy 150 KM oraz 2.0 XT o mocy aż 240 KM, więc to już ciekawa odmiana. Jest również jeden silnik wysokoprężny i właśnie taki pojawił się pod maską testowanego modelu. Jest to silnik 2.0D o mocy 147 KM przy 3600 obr/min z maksymalnym momentem obrotowym 350 Nm dostępnych w zakresie 1600-2400 obr/min. Napęd kierowany jest na wszystkie koła w systemie symetrycznym AWD za pośrednictwem manualnej 6-biegowej skrzyni. Prędkość maksymalna to 190 km/h, zaś przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje ponad 10 sekund. Nie jest to dobry wynik, ale zdaniem producenta ma to wynagradzać spalanie. Subaru deklaruje, że będzie to średnio 5,7 l/100km, w trasie niespełna 5 litrów, zaś w mieście 7. Oczywiście w naszych pomiarach wyszło nieco więcej, ale nie są to rażące odchylenia od wspomnianych deklaracji.
Skończmy jednak z liczbami i przejdźmy do tego, co najważniejsze – wrażenia z jazdy. Zacznijmy od tego, co jest chyba największym atutem tego samochodu. Mowa oczywiście o silniku w układzie bokser, który jest cechą szczególną nie tyko Forestera, ale całej marki Subaru, która swą popularność budowała głównie na napędzie na cztery koła oraz silniku w tym, mimo wszystko mało popularnym układzie. Nie każdy lubi specyfikę pracy tego motoru, ale takie osoby są chyba w znacznej mniejszości. Piękne brzmienie, charakterystyczne odgłosy przy zmianie biegów, świst turbosprężarki – niektórzy kupują Subaru właśnie dla tych atrakcji. Dopełnieniem całości jest oczywiście prowadzenie, które daje mnóstwo frajdy, pewności siebie i bezpieczeństwa nawet w trudnych warunkach. Pomimo sporych gabarytów auto nie prowadzi się jak wózek sklepowy – wręcz przeciwnie – świetnie spisuje się w zakrętach i w każdych warunkach daje niesamowite poczucie kontroli nad samochodem. Najwięcej frajdy mamy rzecz jasna w terenie i mimo wielu braków w stosunku do prawdziwych terenówek, ciężko to auto zaskoczyć. Oczywiście w granicach rozsądku.
I właśnie po zajęciu miejsca za kierownicą, włączeniu silnika i wjechaniu w teren lub przynajmniej na wiejską drogę wszelkie braki w stylistyce i wyposażeniu znikają, gdyż pojawia się czysta przyjemność z jazdy. I tu pojawia się pewne pytanie, o którym wspomnę w zakończeniu.
Ile to wszystko kosztuje?
Co prawda w ofercie mamy 3 jednostki napędowe, ale tyle wystarczy by zadowolić większość klientów. Co więcej, mamy sporo wersji wyposażenia, więc rozpiętość cenowa jest dość pokaźna. Ale już na początku mała niespodzianka – producent chcąc się zabezpieczyć przed wahaniami kursu, podaje swoje ceny… w euro. I tak najtańszy model w ofercie kosztuje 27 tys. euro czyli około 111 tysięcy złotych. W zamian za to otrzymamy silnik 2.0i o mocy 150 KM z wyposażeniem Comfort. Za najtańszego diesla, czyli 2.0D o mocy 147 KM z wyposażeniem Active zapłacimy 28 tysięcy euro, czyli około 116 tysięcy złotych. Jeśli ktoś chce 240-konny silnik 2.0 XT musi zapłacić co najmniej 33 tysiące euro czyli niespełna 136 tysięcy złotych za odmianę Comfort.
Testowy model posiada podstawowe wyposażenie Active i kosztuje około 116 tysięcy złotych. W standardzie dostaniemy między innymi ABS z EBD, system ISOFIX, system audio z 4 głośnikami, klimatyzację automatyczną, elektrycznie sterowane szyby czy też 17-calowe felgi. Dla porównania, topowa odmiana Sport posiada 18-calowe felgi, zdalnie sterowany centralny zamek z czujnikiem zbliżeniowym, przycisk Start/Stop, automatycznie regulowane reflektory halogenowe z ksenonowymi światłami mijania, przyciemniane szyby czy też pełną elektrykę.
Brać czy nie brać?
Pytanie jest dość trudne i ciężko odpowiedzieć za kogoś. Wszystko zależy od preferencji kierowcy. Alternatyw jest mnóstwo np. Honda CR-V z napędem 4X4, wyposażeniem S i silnikiem benzynowym 2.0 155 KM w cenie około 106 tys. złotych czy też Mazda CX-5 z napędem 4X4 i silnikiem benzynowym 2.0 o mocy 160 KM z wyposażeniem SkyMOTION za niespełna 114 tys. złotych. Jest także Volkswagen Tiguan czy tez Ford Kuga i zapewne wizualnie te auta będą oferowały nieco więcej, niż skromniejszy i już nie tak modny Forester. Przy wyborze warto sobie zadać pytanie: „Co będzie dla mnie lepsze?” Jeśli ktoś woli wjechać w teren i zatrzymać się po kilkuset metrach w głębokiej kałuży, a następnie wyjść z samochodu podziwiając sylwetkę, niech ominie salon Subaru szerokim łukiem. Jeśli jednak ktoś woli zaakceptować niemodny wygląd i brak gadżetów, wsiąść do auta i rozkoszować się jazdą mijając po drodze zakopane po progi w błocie modne bulwarówki… odpowiedź jest chyba jasna!
Subaru Forester 2.0 D 147 KM, 2015 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 18 493Auta marki Subaru nigdy nie aspirowały do miana najpiękniejszych na rynku. Dla producenta liczył się inny cel – niezawodność. Czasami odbywało się to kosztem wspomnianej stylistyki i widać to na przykładzie modelu Forester. Nie posiada najnowocześniejszych rozwiązań, nie jest również ostatnim krzykiem motoryzacyjnej mody. Ma jednak inne cenne cechy.