Skoda Yeti Monte Carlo - rajdowa(nie) z rodziną
Są tacy, którzy nie lubią Skody. Co więcej, takich osób jest mnóstwo i muszą oni walczyć na argumenty z zadowolonymi klientami i zwolennikami czeskiej marki. Oczywiście ich też jest mnóstwo, co pokazują między innymi raporty sprzedaży. Gdzie leży racja? To już sami ocenicie. Tymczasem ja postaram się ocenić Skodę Yeti z 2-litrowym silnikiem TDI o mocy 170 KM, napędem na cztery koła, manualną skrzynią biegów i co najważniejsze - w wariancie Monte Carlo.
Skoda Yeti jest dość częstym gościem w naszej redakcji, ale skoro producent sam udostępnia auta do testów, grzech odmówić. Jeśli cofniemy się pamięcią do poprzednich odmian, to mieliśmy już wersję z silnikiem 1.6 TDI o mocy 105 KM, jak również odmianę Outdoor z silnikiem 2.0 TDI o mocy 170 KM i napędem na cztery koła. Tym razem mam do czynienia praktycznie z tym samym autem, z identyczną jednostką napędową, napędem na cztery koła i manualną skrzynią 6-biegową, ale zamiast odmiany Outdoor na tapetę wziąłem wariant Monte Carlo. Swoją drogą już od momentu pojawienia się tej odmiany w ofercie czeskiego producenta pojawiały się głosy oburzenia głównie fanów rajdów samochodowych, którzy twierdzili, że „Monte Carlo” pasuje do Skody jak pięść do oka. Czy aby na pewno?
Rajdowe tradycje?
Jeśli ktoś twierdzi, że Skoda nie ma nic wspólnego z rajdami, to jest w sporym błędzie. Co prawda nie mamy do czynienia z tyloma sukcesami w ostatnich latach jak np. w Lancii, Subaru, Mitsubishi, Citroenie czy Fordzie, ale w latach 60-tych na trasach rajdowych królowały modele z czeskich fabryk. Mowa o takich modelach jak 1000 MB czy też następcy – S100/110. Nie będę cofał się w czasie i zgrywał eksperta od historii rajdów, bo nim nie jestem i zapewne wśród Czytelników znajdzie się ktoś, kto może to potwierdzić. Fakt jest jednak jasny – Skoda może chwalić się swoimi sukcesami w rajdach oraz bogatą historią związaną z tą dyscypliną sportu. Ale czy to przekłada się na ofertę?
Czeska skromność…
Niestety, jeśli ktoś chciałby poczuć ducha tamtych lat i doświadczyć odrobiny rajdowych emocji, w ofercie Skody raczej tego nie znajdzie. Wydaje się, że tylko odmiana RS modelu Octavia jest w stanie konkurować na tym polu z innymi mocnymi modelami konkurencji, zaś reszta stawia na rozsądek, spokój i funkcjonalność. Jeśli więc ktoś szuka sportu w czystej postaci, ten będzie rozczarowany. „No dobrze, ale przecież jest rajdowa odmiana Monte Carlo!” – powie osoba przeglądająca cennik niektórych modeli. Rajdowa?
Takie stwierdzenie jest sporym nadużyciem, gdyż rajdowa jest tylko nazwa „Monte Carlo” kojarząca się z kasynami, Rajdem Monte Carlo oraz wyścigiem o Grand Prix Monaco, ale żadna cecha nie została przeniesiona do modelu Yeti. Nie dostaniemy wzmocnionego silnika czy usportowionego zawieszenia. To co w końcu dostaniemy? Zmiany wizualne – liczne dodajmy. Po pierwsze – mnóstwo akcentów w czarnym kolorze. Chodzi o przedni grill, lusterka zewnętrzne oraz obręcze kół. Mało? Na czarno polakierowano również nakładki na zderzaki, przyciemniono także szyby. Czy to pasuje do modelu Yeti? Niektórzy uważają, że lepszym rozwiązaniem jest odmiana Outdoor, która dodaje autu terenowej agresywności i to w sumie pasuje do crossovera. Jest w tym trochę prawdy. Moim zdaniem dodawanie sportowych dodatków do aut, które pierwotnie miały być bliżej terenu i bezdroży niż toru wyścigowego to pewna przesada. Taki pakiet o wiele lepiej wygląda w modelu Citigo, Fabia itp. Ale to już kwestia gustu, a o tym nie wypada dyskutować.
Sporo dodatków znajdziemy także we wnętrzu, a mowa między innymi o nakładkach na pedały ze stali nierdzewnej, imitacji włókna węglowego na desce rozdzielczej i w kilku innych miejscach, unikalnym wzorze tapicerki dostępnym tylko w odmianie Monte Carlo, do tego dochodzi zmieniona kierownica i nakładki na progi przypominające o tym, co to za model. Na deser dostajemy przeszycia w kolorze czerwonym. Nie będę mówił o ergonomii, bo ten temat był wałkowany wielokrotnie i równie dobrze można przekleić opinię na temat wnętrza z innego modelu Skody – będzie podobnie. Nie chodzi oczywiście o stylistykę, ale o ergonomię, a w tym temacie Czesi oraz inżynierowie z koncernu Volkswagena doszli niemal do perfekcji.
Oszczędności w Monte Carlo
Niemal każdemu Monte Carlo kojarzy się z bogactwem, rozrzutnością kasynami i wielkimi pieniędzmi. Spacerując ulicami spotkamy najnowsze modele topowych producentów tj. Ferrari, Lamborghini, Pagani itp. Co więc robi tu Skoda Yeti z silnikiem 2.0 TDI? Proste – oszczędza! Co ciekawe, nie robi tego kosztem kierowcy, który mimo wszystko ma do dyspozycji aż 170 KM przy 4200 obr./min oraz moment obrotowy 350 Nm dostępnych przy 1750-2500 obr./min. Nie jest to oczywiście imponująca wartość rodem z samochodu sportowego, ale zapewnia bardzo przyzwoitą elastyczność i dość dobre osiągi. Prędkość maksymalna ze skrzynią manualną to 201 km/h, zaś przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 8,4 sekundy. Do tego mamy napęd na cztery koła, czyli bezpieczeństwo i kontrolę w trudnych warunkach. Nie zapominajmy również o dobrych właściwościach terenowych jak na auto z tego segmentu. Oczywiście o swawolach i harcach w ciężkim terenie lepiej zapomnieć, ale przejazd przez las czy też wiejską nieutwardzoną drogę nie będzie problemem, tylko przyjemnością.
Spalanie według zapewnień producenta wydaje się przyzwoite, zważywszy na napęd na obie osie i wynosi średnio 5,7 l/100 km. W trasie auto spali około 5 l/100 km, w mieście będzie to nieco ponad 7 litrów. Nasze pomiary wykazały, że szacunki producenta nie są wydumane, choć warto do nich dodać co nieco. Przy prędkości 90 km/h auto spala średnio 4,7 l/100 km, natomiast przy 140 km/h spalanie wzrasta do 9,3 l/100 km.
Czy trzeba wygrać na loterii?
Czy trzeba jechać do Monte Carlo, by wygrać co nieco w kasynie? Jasne – warto. Ale Skoda Yeti w wariancie Monte Carlo nie kosztuje fortuny. Otóż zgodnie z obowiązującym cennikiem, najtańsza odmiana Skody Yeti Monte Carlo z silnikiem 1.2 TSI o mocy 105 KM z napędem na przednią oś kosztuje 83 850 złotych, choć jeśli trafimy na promocję lub wyprzedaże, cena może spaść dość znacząco. Za ten sam model ze skrzynią DSG zapłacimy 91 750 złotych, zaś najtańszy model z napędem na cztery koła kosztuje 103 100 złotych i jest wyposażony w silnik 1.8 TSI o mocy 160 KM. Jak widać, tanio nie jest, ale tak jak wspomniałem – warto zapolować na promocję. A ile kosztuje nasz testowy model?
Skoda Yeti Monte Carlo z silnikiem 2.0 TDI o mocy 170 KM z napędem na obie osie i manualną skrzynią kosztuje 114 600 złotych. Oczywiście cenę można odpowiednio podnieść i zakupić np. boczne poduszki powietrzne z kurtynami za 1300 złotych, alarm z funkcją monitoringu wnętrza za 1200, reflektory bi-ksenonowe z funkcją adaptacji AFS za 4400 lub elektrycznie sterowane okno dachowe za 4300, a to tylko niewielka część wyposażenia dodatkowego. 150 tysięcy za Skodę Yeti? Chyba nie byłoby problemu.
Summa summarum…
Jeśli porzucimy uprzedzenia i kwestie preferencji stylistycznych to stwierdzimy, że Skoda Yeti z pakietem Monte Carlo nie wygląda źle. Owszem, rajdów tu niewiele, ale jeśli ktoś chce wyróżnić się na drodze i nie ma ochoty na kolejnego szarego crossovera, który wtopi się w tłum, ten powinien być zadowolony. I tu pojawia się pewne zaskoczenie: „Wyróżnić się w Skodzie? Czy to możliwe?” I właśnie to jest największą zaletą pakietu Monte Carlo – pozwala wyróżnić się z tłumu ciekawymi dodatkami i akcentami. Jakieś problemy? Wady? Jak już wspomniałem, niektórzy wolą odmianę Outdoor, która wygląda mniej sportowo, ale bardziej agresywnie i terenowo. Kolejną niedogodnością może być cena, która po doposażeniu niebezpiecznie zbliżaj się do poziomu ok. 150 tysięcy złotych, a za taką kwotę możemy mieć dobrze wyposażonego Volkswagena Tiguana lub ładniejszą Mazdę CX-5. A jeśli już ktoś chce Skodę Yeti, powinien zerknąć na alternatywę bez dodatków Monte Carlo – będzie taniej i chyba nieco ładniej.
Skoda Yeti Monte Carlo 2.0 TDI 170 KM 4X4, 2014 – test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 6 051Skoda Yeti po raz kolejny trafia do naszej redakcji, tym razem w odmianie Monte Carlo. W tym krótkim teście postaramy się sprawdzić, czy zmiany, jakie niesie ze sobą pakiet dodatków są warte uwagi i ile trzeba za to zapłacić.