Skoda Yeti 1.8 TSI 4x4 DSG - miś ze wschodnim akcentem
Klienci zainteresowani czeskim SUVem z automatyczną skrzynią biegów DSG mieli dotychczas pewne ograniczenie - nie można było jej zamówić do wersji z napędem 4x4 i silnikiem benzynowym. Takie zestawienie możliwe było tylko ze 140-konnym silnikiem 2.0 TDI.
Zważając na popularność silników Diesla oraz na ich dobrze dopasowany do jazdy w terenie charakter, prawdopodobnie nikt w Mlada Boleslav nie pochyliłby się nad losem zwolenników „benzyny”, gdyby nie …
..rosyjskie mrozy i moskiewskie korki.
Surowe rosyjskie zimy sprawiły, że za naszą wschodnią granicą silniki Diesla są mało popularne. Nic dziwnego - przy niskiej temperaturze uruchomienie silnika na olej napędowy może być kłopotliwe. Do tego dochodzi niska jakość tego paliwa w Rosji, nazywanego przez miejscowych pieszczotliwie „kompotem”. Ów „kompot” chętnie zamarza przy niskiej temperaturze, wytrącając parafinę, która zatyka przewody paliwowe i unieruchamia auto. Kolejną specyfiką tamtego rynku jest zamiłowanie do wygodnych automatycznych skrzyń biegów – szczególnie w wiecznie zakorkowanej Moskwie. I wreszcie – rosyjskie drogi są dobrym powodem, aby dopłacić do napędu na wszystkie koła.
Nie dziwi więc, że rosyjski rynek wyraźnie domagał się połączenia silnika benzynowego z DSG i 4x4 a Skoda, chcąc utrzymać dobre wyniki sprzedaży (a w Rosji Skoda sprzedaje dwa razy więcej aut, niż w Polsce), musiała w końcu przygotować dla Rosjan taką wersję. Przygotowała, przetestowała i doszła do wniosku, że ta konfiguracja jest na tyle dobra, że sprawdzi się także na sąsiednich rynkach. I tak oto miś Yeti z lekkim wschodnim akcentem niedługo wyruszy do kraju nad Wisłą na podbój serc i kieszeni polskich miłośników połączenia benzyny, automatu i napędu na wszystkie koła.
Kaukaski miś
Zanim tak wyposażone Yeti dotrze do Polski, miałem okazję odbyć nim jazdę testową na terenach, gdzie wszystkie misie mają rosyjski akcent – w Soczi. Dlaczego właśnie tam? Być może chodziło o magię miejsca, które za 3 lata ma być gospodarzem zimowych igrzysk olimpijskich. Może to była okazja do pokazania innym, że okolice Soczi to jeden wielki plac budowy? A może chodzi o sąsiadujące z Morzem Czarnym góry, które są naturalnym domem dla legendarnego białego olbrzyma.
Co to zresztą za różnica – ważne, że organizatorzy byli gościnni, auta były majestatyczne i piękne, a góry umyte i zatankowane. Eeee… no właśnie - organizatorzy byli gościnni… Pierwszy wieczór spędziliśmy pod namiotami na biwaku wciśniętym pomiędzy góry, gdzie gości częstowano lokalnymi potrawami i zaznajamiano z lokalnym folklorem. Jednak już następnego dnia wakacje się skończyły i dzień był niemal w całości poświęcony prezentacji auta.
Znane składniki, nowy produkt
Prawie wszystkie „klocki”, z których zbudowano to Yeti, są nam dobrze znane. O właściwości terenowe dba międzyosiowe sprzęgło Haldex IV generacji, które przekazuje napęd na 4 koła. W warunkach dobrej przyczepności przekazuje do 96% momentu obrotowego na przednią oś, ale w zależności od sytuacji na drodze na tylną oś może popłynąć nawet 90% momentu obrotowego. Elektroniczna blokada mechanizmu różnicowego kontroluje uślizgi kół na każdej z osi. Dzięki temu auto stabilnie i przewidywalnie zachowuje się zarówno na asfalcie, jak i po za nim. W cięższym terenie pomagają także 18-centymetrowy prześwit i tryb Offroad, wspomagający podjazd i zjazd z góry, a także przestawiający elektronikę w odpowiedni tryb, ułatwiający wykopywanie się z piasku czy błota. Kolejny znany klocek to dwusprzęgłowa, 6-biegowa skrzynia DSG. Wnętrze auta też wygląda znajomo - nie licząc cyrylicy na wyświetlaczach komputerów.
Jedna nowość jednak jest: turbodoładowany silnik TSI o pojemności 1.8 litra o mocy obniżonej ze znanych wcześniej 160 KM do 152 KM. Powód? Przede wszystkim konstruktorom chodziło o utrzymanie norm EU5, ale także konieczność dostosowania do powszechnej w Rosji benzyny E91. Moment obrotowy się nie zmienił i wynosi 250 Nm w przedziale od 1500 do 4200 obrotów/min. Przyśpieszenie do 100 km/h trwa 9 sekund, a maksymalna prędkość wynosi 192 km/h. Średnio silnik spali 8 litrów na 100 kilometrów, emitując przy tym 189g CO2 na 1 km.
Pierwsza jazda
Trasa prowadziła drugiego dnia przez krótki poligon, gdzie autom rzucano kłody pod koła i kazano jeździć po rampie. Yeti bez najmniejszego problemu pokonało wszystkie przeszkody, przy czym skrzynia DSG okazała się być bardzo pomocna, właściwie dobierając biegi i dbając o odpowiedni moment obrotowy na kołach. Również tryb Offroad pomagał przy pokonywaniu pni drzew, wyczuwalnie „znieczulając” pedał gazu, aby uniknąć buksowania kół przed przeszkodą.
Następnie, po 30-kilometrowym odcinku asfaltowym, mieliśmy okazję przekonać się, że brakujące 8 koni mechanicznych nie wpłynęły w zauważalny sposób negatywnie na dynamikę auta. Podobnie jak z dotychczas znaną 160-konną wersją 1.8 TSI, auto dobrze przyśpiesza nawet z trzema dorosłymi osobami na pokładzie, szybko zmieniając biegi i nie generując nadmiernego hałasu. Już od 3 biegu skrzynia zupełnie usuwa się w cień i robi swoje zupełnie niewyczuwalnie dla kierowcy. Przełączeniom niższych biegów towarzyszą jednak delikatne szarpnięcia. Jeśli chodzi o krajobraz za oknem, prócz milicji (kilka miesięcy temu przemianowanej na policję) i wszechobecnych ciężarówek jadących na wszechobecne budowy, nie było nic ciekawego.
Ciekawostki zaczęły się, kiedy skręciliśmy w boczną krętą ścieżkę. Biegające po drodze konie i kozy to częsty widok. Miejscowi jeżdżą szybko i ostro „jak szatani”, a dwukierunkową górską drogą o szerokości niecałych 4 metrów, którą jechaliśmy w trybie „nie patrz w dół” ich kursanci jeżdżą na rozgrzewkę „L”-kami. W każdej sytuacji Yeti pewnie trzymał się drogi, dając kierowcy poczucie pełnej kontroli. Bardzo pomocne na wąskich drogach były też kompaktowe i łatwe do wyczucia wymiary zewnętrzne nadwozia.
Czy Yeti umie pływać?
Dalej czekała na nas jeszcze przeprawa w bród przez górską rzekę, gdzie organizatorzy wytyczyli drogę z dokładnością do milimetra, którą kolejne Yeti z naszej kolumny grzecznie przejeżdżały z prędkością w porywach do 5 km/h. Kolega, z którym jechałem, patrząc na to rzucił mi tylko: „Idź i zrób proszę kilka ładnych zdjęć – ja im pokaże, co to potrafi”. Chwilę później mój aparat robił 6 zdjęć na sekundę, a brodaci instruktorzy uciekali we wszystkie strony od zimnej górskiej wody, kiedy nasze bordowe Yeti wpadło do wody jak rakieta, powodując falę, która prawdopodobnie skończyła się małym tsunami gdzieś po tureckiej stronie Morza Czarnego. Później w kuluarach słychać było narzekania po rosyjsku na to, że „mógł zassać wodę” i że „plan był inny”, ale zdjęcia mówią swoje – ten misiek Yeti umie też nieźle pływać!
Pod koniec dnia pozostało nam tylko przebicie się przez labirynt skrzyżowań, obstawionych drogówką w śmiesznych czapkach, a nagrodą główną za dotarcie na miejsce był meldunek w hotelu „Sputnik”, wciąż wysławiającym na plakatach heroizm Gagarina.
Długa droga z Rosji
Skoda Yeti 4x4 z manualną skrzynią biegów zawsze cieszyła się zainteresowaniem klientów. Połączenie mocnego silnika benzynowego z DSG i napędem na 4 koła powinno dodatkowo zwiększyć grono fanów tego modelu.
Jeśli jednak spragniony przygód offroadowych i zachęcony nowymi możliwościami już wybierasz numer do najbliższego dealera Skody, to musisz niestety odłożyć słuchawkę – przynajmniej na jakiś czas. Jak powiedział mi Marcin Weksej z działu PR Skoda Auto: „Wprowadzimy tę wersję na polski rynek, lecz dokładny termin jej pojawienia się w salonach podamy w późniejszym terminie”.
Cóż, droga z Rosji do Polski jest daleka i wyboista, ale po tej wyprawie jestem pewny – Yeti sobie poradzi!