Skoda Superb za prawie 200 tys. zł! Plusy i minusy wersji "full wypas"
Obecna generacja modelu Superb to trzecie wcielenie flagowej limuzyny czeskiej marki. Limuzyny? Z tym określeniem kojarzą się samochody w nadwoziu sedan, a obecna generacja Skody Superb to już klasyczny liftback. Czy to źle? Zdecydowanie nie! Nadwozie typu liftback gwarantuje doskonały dostęp do przestrzeni bagażowej, a w wydaniu Skody zawsze jest jej dużo.
Od końca lat ‘90 modele z Mlada Boleslav, noszące oznaczenie składające się z nazwisk założycieli marki – Václava Laurina i Václava Klementa – wyposażane są bardzo bogato. Seryjnie mamy więc automatyczną trójstrefową klimatyzację, liczne systemy wspomagające jazdę, bezkluczykowy system obsługi samochodu czy reflektory biksenonowe. Tak wyposażona Skoda Superb z podstawowym dla tej wersji silnikiem 1.8 TSI i manualną skrzynią o sześciu przełożeniach kosztuje 138 tys. złotych.
Testowany egzemplarz został doposażony między innymi w system wspomagania parkowania, kamerę cofania, składany hak holowniczy, aktywny tempomat czy gniazdo 230V. Do tego dochodzą liczne elementy ozdobne na zewnątrz auta, windujące cenę prezentowanego egzemplarza do astronomicznej kwoty 196 tys. złotych.
Skoda? Taka duża?
Nadwozie prezentowanego egzemplarza zostało polakierowane opcjonalnym lakierem „Biel Moon”, który optycznie powiększa i tak niemałe już nadwozie Superba, nadając mu przy tym elegancki, lecz skromny wygląd. Patrząc na flagowy model, od razu widać, że to coś więcej niż tania Skoda. Detale stylistyczne – takie jak reflektory LED z czarnym środkiem podkreślają dynamiczny charakter auta. Szyby tylne są przyciemnione, kontrastując z bielą lakieru. O standardzie wyposażenia przypominają liczne napisy Laurin & Klement. Całości dopełniają 19-calowe czarne felgi z polerowanymi frontami.
Superb jednak nie jest idealny. Do mankamentów należą niedokładnie spasowane plastikowe listwy na dołach drzwi czy podzielone na trzy części ozdobne chromowane paski na zderzakach. Osłona radaru aktywnego tempomatu zaburza wygląd atrapy chłodnicy. Jest to jednak problem wszystkich producentów, oferujących tego typu udogodnienie.
Mimo wszystkich wymienionych wcześniej ozdobników Superb nie rzuca się w oczy i niemal całkowicie wtapia się w tłum, stojąc na parkingu. Czy to zaleta czy wada? Zależy, czego ktoś oczekuje od samochodu.
W środku – „Passat+”
Wersja Laurin & Klement rozpieszcza nas już na wejściu. Gdy pociągniemy za klamkę, samochód otworzy się sam. Wystarczy, że mamy kluczyk w kieszeni. Superb dzieli płytę podłogową z Passatem. W stosunku do VW, Skoda jest dłuższa o 10 centymetrów, które wykorzystano między słupkami B i C, dając pasażerom z tyłu jeszcze więcej miejsca.
Wnętrze to także liczne schowki. Standardowy, choć w Superbie bardzo mały i płytki, schowek przed kolanami pasażera z przodu, obszerny schowek w podłokietniku, podwójny cupholder (dość płytki), schowek na telefon – u dołu konsoli środkowej oraz schowek na okulary przeciwsłoneczne przy lusterku wstecznym. Jeżeli to nadal mało, to po lewej stronie kolumny kierowniczej znajdziemy niewielki schowek na klucze od domu.
Ten ostatni, ponieważ jest on poza polem widzenia, został wykonany z wyraźnie gorszej jakości plastiku. Taki plastik odnajdziemy także na części tunelu środkowego między siedzeniami. Jego twardość bardziej pasuje do taniej Skody Citigo niż do modelu z górnej półki. Pozostałe elementy wnętrza wykonane są z wysokiej jakości tworzyw. We wszystkich drzwiach znajdują się wyłożone miękkim materiałem duże kieszenie.
Gigantyczny – otwierany i zamykany elektrycznie – bagażnik o regularnych kształtach zdaje się nie mieć końca. Spokojnie zmieści się w nim wszystko, co potrzebne jest na wakacyjny wyjazd dla całej rodziny. Standardową przestrzeń ładunkową o pojemności 625 litrów można powiększyć, rozkładając tylną kanapę do aż 1760 litrów! Obie te wartości zawstydzają nawet duże kombi (dla porównania Opel Insignia Sports Tourer ma 540/1530 litrów). Bagażnik ma także boczne zamykane schowki, aż 4 haczyki rozmieszczone pod tylną półką. Znajdziemy w nim także zintegrowaną latarkę, a pod podłogą pełnowymiarowe koło zapasowe.
Środek Superba ozdabiają chromowane akcenty. Nocą odnaleźć się w środku pomagają liczne – świecące jasnym białym światłem – elementy. Poza standardowymi lampkami sufitowymi, testowany Superb miał pakiet oświetlenia ambiente, które rozświetla podłogę pod nogami pasażerów.
Przy dźwigni zmiany biegów zlokalizowane są przełączniki pozwiązane z prowadzeniem samochodu, takie jak: wybór trybu jazdy czy sterowanie systemem start-stop. Mimo iż testowany Superb ma niemal wszystko to, co do tego modelu można dokupić – przy lewarku pozostały 4 zaślepki. Nie wygląda to ładnie. Można było zlikwidować je, powiększając przyciski do sterowania tymi systemami, które testowy egzemplarz ma.
Już od otwarcia drzwi fotele zapraszają do dalekich podróży. Opcjonalna skórzana tapicerka testowego Superba jest bardzo miła w dotyku, ma przyjemną fakturę i przywodzi na myśl poprzednią generację Mercedesa Klasy E. Elektryczne sterowanie umożliwia kierowcy i pasażerowi dobranie optymalnej pozycji, pod warunkiem, że żaden z nich nie ma więcej niż 185 cm wzrostu. Wyższym kierowcom dokuczać będzie nieco przykrótkie siedzisko fotela. Siedzenia są wentylowane i podgrzewane (tylne również), a kierowca ma dodatkowo opcję masażu.
Podgrzewana jest także kierownica. Ma ona nieco za małą średnicę i nawet niewielki ruch sprawia, że samochód zaczyna myszkować po drodze. Kolumna kierownicy regulowana jest ręcznie w 4 płaszczyznach. Biorąc pod uwagę ilość gadżetów, które znajdują się w testowanej Skodzie, mogłaby być regulowana elektrycznie. Niestety, nie jest.
Pasażerów tylnych foteli od świata izolują żaluzje wszystkich tylnych szyb. Dzięki świetnemu wyciszeniu – opcjonalne dźwiękochłonne szyby – nawet przy dużych prędkościach można w Superbie swobodnie rozmawiać.
Sterowanie większością gadżetów możliwe jest za pomocą dużego ekranu zabudowanego na środku deski rozdzielczej. Znajdziemy tu menu klimatyzacji, radia, telefonu, nawigacji, ustawienia samochodu i inne funkcje. Te, z których korzystamy najczęściej, mają także osobne przełączniki. Telefonem czy radioodbiornikiem możemy sterować za pomocą przycisków na kierownicy. Możliwe jest również sterowanie głosem. Rozpoznawanie mowy działa bardzo dobrze, pod warunkiem w miarę wyraźnego artykułowania poleceń. Używając tego udogodnienia, nie musimy dotykać ekranu, który, jak każdy współczesny smartfon, jest bardzo podatny na „palcowanie”. Gdy światło słoneczne oprze się na desce rozdzielczej, ślady widać również na elementach dekoracyjnych wykonanych z plastiku lakierowanego na wysoki połysk. We wnętrzu testowanego samochodu o wiele lepiej sprawiłoby się drewno.
Skoda wyposażona jest w opcjonalne nagłośnienie firmy Canton. Nie można odmówić mu dobrego brzmienia, jednak nie jest to poziom znany z innych marek, jak Audi – nagłośnienie Bang & Olufsen czy Alfa Romeo – audio firmy Bose.
We wnętrzu dominuje kolor beżowy, zamknięty w czarnej „kanapce”. Wykładzina podłogowa, góra deski rozdzielczej i górna część paneli drzwi jest czarna. Stylistyczna linia czarnego odcięcia przechodzi z tyłu w półkę, zasłaniającą przestrzeń bagażnika. Ta ostatnia lepiej by wyglądała w kolorze beżowym. Nie pasują również zapięcia pasów i ich zamki. Oba elementy są czarne i zakłócają elegancką beżową całość.
Duże… Szybkie… Oszczędne… Terenowe?
Testowany egzemplarz wyposażony jest w najmocniejszą, 190-konną wersję silnika 2.0 TDI, sprzężonego z 7-stopniową dwusprzęgłową skrzynią DSG, przenoszącą potężny moment obrotowy 400 Nm na wszystkie koła. Dzięki temu silnik rozpędza tego – ważącego w tej wersji ponad 1700 kg – kolosa do 100 km/h w czasie zaledwie 8 sekund. Jest to bardzo dobry, nawet lekko sportowy, wynik. Z Superba sportowego auta nie zrobi jednak ani mocny silnik, ani rewelacyjna skrzynia biegów, ani 19-calowe koła. To dlatego, że zawieszenie zostało zestrojone do komfortowego podróżowania.
Testowana Skoda ma zawieszenie adaptacyjne z możliwością wyboru trybu pracy, jednak nawet w trybie sportowym będzie ono bardziej walczyło o utrzymanie nadwozia na rewelacyjnie przyczepnych kołach, niż dawało prowadzić się sportowo. Najlepiej od razu odpuścić sobie tryb Sport i wybrać lepiej pasujący do charakteru Superba – tryb Komfort. W trybie Sport wspomaganie układu kierowniczego działa progresywnie i stawia zdecydowanie większy opór podczas kręcenia kierownicą, przez co lepiej można wyczuć, co dzieje się na styku kół z nawierzchnią. Żeby korzystać z tej funkcji, jednocześnie używając pozostałych parametrów trybu komfortowego, wystarczy wybrać tryb indywidualny, w którym samemu można zdecydować, na jakich ustawieniach chcemy jeździć.
Do pełni komfortu nie pasują opcjonalne 19-calowe felgi... Koła niepotrzebnie informują pasażerów nie tylko o progach zwalniających, które trzeba pokonywać z prędkością maksymalną 20 km/h, ale i o każdym pęknięciu w asfalcie czy dziurze. Nie jest to kwestia „polskich dróg”. Polska nie ma się czego wstydzić. Prowincja niemiecka czy francuska też ma nierównie drogi, a włoska wręcz dziurawe. Na dobrze dobranym wzorze 17-calowej felgi duża Skoda nadal będzie wyglądała proporcjonalnie, za to komfort zdecydowanie wzrośnie.
Tak duże koła sprawią też kłopot, gdy znajdziemy się na drodze szutrowej. Jeśli jednak będziemy się po niej przemieszczali powoli, to okaże się, że taka nawierzchnia nie jest dla Superba straszna. Testowy egzemplarz ma napęd „4x4”, o czym informuje oznaczenie na tylnej klapie. Samochód jest dość niski i łatwo można uszkodzić próg lub zderzak, dlatego napęd na cztery koła w dużej Skodzie przyda się bardziej na asfalcie w zimowych czy deszczowych warunkach.
Skrzynia DSG testowanego Superba umożliwia zmianę biegów za pomocą łopatek przy kierownicy. Choć tryb automatyczny doskonale radzi sobie z doborem przełożeń, to są sytuacje, gdy lepiej pomóc sobie „ręcznie”. Jedną z takich ewentualności jest jazda w górskim terenie. Poruszając się stromo wznoszącą krętą drogą, można „zmusić” skrzynię do utrzymania na przykład trzeciego biegu, nawet na wypłaszczeniach pomiędzy kolejnymi stromymi odcinkami. Nie odczuwa się przy tym, że układ napędowy miałby się męczyć.
Testowa Skoda wyposażona jest w liczne systemy wspomagające jazdę. Ikonki ostrzegające przed pojazdem znajdującym się w martwym polu upowszechniły się już, jednak aktywny tempomat jest nadal dość rzadko spotykany. Wraz z asystentem utrzymania pasa ruchu pozwala on niemal na jazdę na „autopilocie”. Superb sam zwolni, gdy ktoś mu zajedzie drogę, sam będzie korygować tor jazdy, gdy zanadto zbliżmy się do krawędzi pasa ruchu i w końcu sam przyspieszy. Ten ostatni manewr odbywa się jednak zbyt powoli i czasami lepiej dodać gazu, by szybciej rozpędzić się do uprzednio zadanej prędkości. Asystent pasa ruchu nie sprawdza się poza drogami szybkiego ruchu. Na bardziej krętych odcinkach kierownica próbuje korygować intuicyjny tor jazdy.
Otoczona czujnikami Skoda potrafi wykrywać sytuacje kolizyjne. Gdy taka się przydarzy, centralny wyświetlacz zaświeci się cały na czerwono, dając znać, że należy natychmiast hamować. Ten system ma swoje wady – jest nadaktywny i nieraz „krzyczy” na kierowcę o wiele za wcześnie. Może to sposób na wymuszenie wcześniejszego, delikatniejszego hamowania?
Hamulce nie są bowiem mocną stroną Skody. Nie można mieć zastrzeżeń do ich skuteczności w jeździe miejskiej, natomiast podczas jazdy autostradowej okazują się słabo odporne na fading i już po kilku mocniejszych hamowaniach z 140 km/h do 89 km/h (z uwagi na wyprzedzające się nagminnie na A4 ciężarówki) odczuwalne na pedale hamulca staje się zmęczenie całego układu.
W Skodzie Superb, mimo bardzo obszernego wnętrza, nie ma problemu z wydajnością wentylacji. W dni chłodne już po dwóch kilometrach z nawiewów poleci ciepłe powietrze, w gorące natomiast klimatyzacja szybko schłodzi środek auta i zrobi to w sposób mało inwazyjny dla pasażerów.
Nieprzystające do dużego wnętrza są krótkie pasy tylnych siedzeń. O ile – żeby faktycznie ich brakło – trzeba by być bardzo dużym człowiekiem, o tyle już – żeby zapiąć nosidełko z niemowlęciem bez użycia podstawki Isofix – mogą się okazać niewystarczające. Pasy w Oplu Astra czy Toyocie Auris są dłuższe.
Lepsze niż u konkurencji z Francji czy z Włoch są za to reflektory przednie. Poza ledowymi światłami do jazdy dziennej, wyposażone się one w żarówki ksenonowe. Zarówno światła mijania, jak i drogowe doskonale oświetlają przestrzeń przed autem.
Koszty nie przerażają
Superb jest praktyczny, przemyślany i oszczędny. W bagażniku nigdy nie zabraknie miejsca na „jeszcze jedną torbę”. W długiej trasie nie będzie męczył ani kierowcy, ani pasażerów. Liczne gadżety wspomogą kierowcę i umilą podróż jego towarzyszom.
Nawet przy dynamicznej jeździe na stacji benzynowej nie dostaniemy palpitacji serca. Na dystansie 600 km, jakie przejechaliśmy, silnik potrzebował średnio tylko 6,4 litrów na 100 km (według komputera). Na ten dystans złożyło się około 50 km w mieście, około 100 km na autostradzie, blisko 250 km po górach i kolejne 200 km po zwykłych podmiejskich drogach Małopolski.
Koszty eksploatacyjne także nie powinny przerażać. Przeglądy Skoda przewiduje co 2 lata lub 30 tys. km, a olej należy wymienić co 15 tys. lub co 1 rok. Prawidłowo serwisowany silnik i skrzynia biegów będą długo sprawne. A jak zestarzeją się liczne gadżety elektroniczne? Czas pokaże.