Skoda Superb - poprawianie dobrego
W bieżącym roku Skoda ma dużo pracy. Zamierza wprowadzić na rynek aż osiem nowości. Jedną z nich jest odświeżony Superb. Sprawdzamy, co uległo zmianie.
Skoda Superb jest bardzo specyficznym samochodem. Pod niepozorną karoserią kryje przestrzeń pasażerską na miarę limuzyn z najwyższej półki. Podobnie jak w nich, w Superbie najwygodniej podróżuje się na tylnej kanapie.
Pierwsza generacja Superba trafiła do salonów w 2001 roku. Samochód był bliźniakiem Passata B5 Lingyu – przeznaczonej na chiński rynek limuzyny z wydłużonym rozstawem osi. W 2008 roku Skoda przedstawiła Superba II. Model bazował na mechanice Passata B6, jednak nadwozie o długości przekraczającej 4,8 m wraz z 2,76-metrowym rozstawem osi czyniły z flagowej Skody coś więcej niż kolejny samochód segmentu D.
Na temat Superba II napisano i powiedziano praktycznie wszystko. Kolejna porcja wywodów na temat ogromnej ilości miejsca dla pasażerów, wysokiego komfortu jazdy, przepastnych bagażników, wysokiej ergonomii, dobrze zestrojonego zawieszenia czy wysokiej jakości wykonania mija się z celem. Skupmy się więc na zmianach, które przyniosła modernizacja.
Debiutujący w 2008 roku Superb nie zdążył się zestarzeć. Przez pięć lat w Skodzie zaszło jednak wiele zmian. Firma dopracowała logotyp, a obłe kształty dotychczasowych modeli zaczęły być wypierane przez zdecydowane, czyste linie. Aby Superb nie odstawał od reszty gamy, konieczne było zafundowanie mu chociaż odrobiny świeżego wzornictwa, które znamy już z Rapida i Octavii.
Superb otrzymał więc nową maskę, pokrywę bagażnika, logotypy i zderzaki. Zmianom uległy oczywiście reflektory – najbardziej kontrowersyjny element Superba sprzed modernizacji. W przednich i tylnych nie zabrakło LED-ów. Warto dodać, że Skoda postanowiła ułatwić identyfikację modeli. Znakiem rozpoznawczym czeskich aut są tylne lampy, w których czerwone światło ma kształt litery C. W Rapidzie jest pojedyncze, w Octavii podwójne, a we flagowym Superbie znajdują się trzy linie świetlne. Listę zmian zewnętrznych uzupełniają nowe lakiery i wzory felg.
Korekty w kabinie są śladowe. Najbardziej rzuca się w oczy nowa kierownica z mniejszym „opakowaniem” poduszki powietrznej, nowym logotypem Skody oraz błyszczącymi wstawkami (chrom i lakier fortepianowy). Ponadto pojawiły się tapicerki ze świeżymi wzorami oraz nowe listwy dekoracyjne na desce rozdzielczej i drzwiach.
Ogromna przestrzeń w drugim rzędzie predestynuje Superba do roli limuzyny prowadzonej przez szofera lub taksówki. Aby ułatwić pasażerowi zwiększenie ilości miejsca, na wewnętrznym boczku przedniego prawego fotela znalazły się przyciski umożliwiające jego przesunięcie i pochylenie oparcia. Oczywiście są dostępne, kiedy samochód posiada fotele z elektryczną regulacją położenia.
Atutem największej Skody pozostały bagażniki. Limuzyna mieści 595-1700 litrów, a Combi – 633-1865 l. Trójbryłowa wersja posiada opatentowany przez Skodę system Twindoor, który po wciśnięciu odpowiedniego przycisku na pokrywie bagażnika zamienia sedana (otwiera się wyłącznie blaszana część klapy) w liftbacka (unosi się także tylna szyba). Dotychczas przemianą sterował jeden guzik, drugi służył do otwierania pokrywy. Facelifting przyniósł usprawnienie. Dwa przyciski pozostały, ale każdy z nich odpowiada za inny sposób otwierania klapy. Zbędny gadżet? Nie do końca. Rozwiązanie na pewno docenią kierowcy, którzy parkują w niezbyt wysokich garażach lub miejscach parkingowych z wystającymi z sufitu rurami bądź przewodami.
Paleta silników nie uległa zmianom. Do wyboru są jednostki 1.4 TSI (125 KM), 1.8 TSI (160 KM), 2.0 TSI (200 KM), 3.6 V6 FSI (260 KM), 1.6 TDI (105 KM) oraz 2.0 TDI (140 i 170 KM). Wszystkie silniki wysokoprężne otrzymały funkcję Start-Stop i system odzyskiwania energii podczas hamowania. Skoda zapewnia, że zmiany przyniosą nawet 19-procentową oszczędność paliwa.
Wersje 1.8 TSI, 2.0 TDI oraz 3.6 V6 FSI są dostępne z napędem na cztery koła ze sprzęgłem Haldex. W 3.6 V6 jest on standardem, w pozostałych wersjach kosztuje 8800-9000 zł. Za 10400-10600 zł Skoda oferuje skrzynie DSG, które przewidziano dla odmian 1.8 TSI (7-biegowa) oraz 2.0 TDI (6-biegowa). W 2.0 TSI i 3.6 V6 dwusprzęgłowe przekładnie są standardem.
Modernizacja nie przyniosła systemów dostępnych w nowej Octavii czy Volkswagenie Passacie. Nawet za dopłatą Superb nie otrzyma aktywnego tempomatu, aktywnego zawieszenia, czy wygodnego systemu otwierania pokrywy bagażnika ruchem stopy pod zderzakiem. Brakuje też systemów monitorujących martwe pole lub aktywujących hamulce po wykryciu zagrożenia. Flagowy silnik 3.6 V6 produkuje 260 KM, mimo że bez trudu mógłby zostać podkręcony do 280-300 KM (taki motor przewidziano m.in. dla Passata). Oczywiście trudno uznać to za przypadek. Niemiecki koncern nie może sobie pozwolić na stworzenie groźnego konkurenta dla Audi czy Volkswagenów.
Nowy Superb pojawi się w salonach na przełomie czerwca i lipca. Cenniki zostały już udostępnione, a dealerzy przyjmują zamówienia. Podstawowy liftback (1.4 TSI, 125 KM) kosztuje 78 550 zł, a na Combi z identycznym silnikiem wydamy 79 450 zł. Superb z bazowym dieslem (1.6 TDI, 105 KM) to wydatek odpowiednio 85 150 i 86 050 zł. Dodajmy, że na zachętę Skoda objęła wszystkie wersje nowego Superba rabatami sięgającymi 7700 zł.
Aktualnie w cenniku znajdują się cztery wersje wyposażeniowe – Active, Ambition, Elegance i Platinum. Dla kierowców, którzy chcieliby podróżować możliwie oszczędnie opracowano Superba GreenLine, natomiast kto szuka komfortu i ekskluzywności, może postawić na wariant Laurin&Klement – obie wersje są jeszcze nieobecne w polskich cennikach.
Skoda ma już w odwodzie pakiet Fresh, który za rozsądne pieniądze (2450-2750 zł) pozwala na wzbogacenie wyposażenia. Składniki zależą od wariantu wyposażeniowego. W podstawowym Active pakiet Fresh dodaje m.in. dwustrefową "klimę" i radioodtwarzacz ze zmieniarką CD, w droższych - nawigację, Bluetooth, czujniki parkowania i ogrzewaną przednią szybę.
Największa Skoda zachowała więc swój główny atut – wyjątkowo korzystny stosunek jakości wykonania i przestronności wnętrza do ceny. Salony nie powinny narzekać więc na brak klientów. Tym bardziej, że samochód wygląda lepiej niż dotychczas.