Skoda Roomster - długi dystans. Spaceman
Szósty dzień testu. Przebieg: niecałe 850 km. Gdyby Roomster mógł się uśmiechnąć, to zapewne zrobiłby to, wiedząc co go czeka w najbliższych kilku dniach. A jak inaczej miałoby reagować auto rodzinne na wieść, że będzie mogło przewieźć 4-osobową rodzinę z Krakowa do Trójmiasta i z powrotem? Przecież to jego żywioł! W tym odcinku przeczytasz o tym, jak czeski minivan zdawał egzamin z pakowności bagażnika i pojemności wnętrza.
Pogoda nad morzem nie zapowiadała się zbyt stabilnie. W całym kraju zresztą od 3 tygodni lało niemal bez przerwy, więc znajomi z niedowierzaniem pytali się: „Polskie morze? Are you sure?”. Ja się pogodą nie przejmowałem, ale reszta rodziny i owszem, co widać było po ubraniach wrzucanych do walizek. Szorty i sandały lądowały obok swetrów i kurtek, a okulary słoneczne obok deszczowych peleryn. Efekt? Trzy spore walizki, dwie spore torby i pomniejsze woreczki, wieszaczki i pudełka, których już nie podejmowałem się liczyć. Do tego cztery osoby i dwa foteliki. Logistyczna zagadka: Jak to upakować? Utrudnienie: jest godzina 7 rano, leje deszcz.
Mission impossible?
Na deszcz mam patent, zresztą każdy VAN i kombi go ma - wystarczy podjechać wystarczająco blisko drzwi i podnieść klapę bagażnika, która daje w ten sposób niezawodną ochronę przed deszczem. Wycofuję przed dom, parktronik posłusznie podpowiada optymalny moment, podnoszę klapę – klasa! Teraz mogę spokojnie ładować rzeczy do auta. Zaczynam jednak nie od pakowania, tylko od zawieszenia siatki, odgradzającej bagażnik auta od części pasażerskiej. Polecam taką siatkę każdemu, kto nie zawsze się mieści z torbami pod półką w bagażniku. Przy ostrym hamowaniu latające w kabinie bagaże mogą stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo dla pasażerów, więc zakup siatki jest bez dwóch zdań konieczny.
Przez kuchnię zaczynają przemykać sylwetki niewyspanych domowników, po chwili słychać już stukot łyżek w jadalni. To ostatni dzwonek dla mnie – czas na pakowanie bagaży do auta. Półka bagażnika, wylatuje jako niepotrzebne wyposażenie, a właściwie przeszkoda. Aby dodatkowo powiększyć przestrzeń bagażową przesuwam fotele tylnej kanapy do przodu. Oparcia są pochylone do tyłu i zwykle postawienie przy nich walizek zmarnuje cenne miejsce, a więc przed walizkami pod fotele idą pomniejsze pudełka. Boczne kieszenie bagażnika wypełniam drobiazgami, a pozostałe wolne przestrzenie uzupełniam torbami i mniejszymi bagażami i ze zdziwieniem stwierdzam, że cała ta armia bagaży zmieściła się w bagażniku Roomstera, wychodząc trochę ponad oparcia foteli (naprawdę polecam tę siatkę do odgradzania bagażnika!).
Zaczynam już świętować w duchu sukces, aż mi przychodzi do głowy myśl, że wyrzucona półka bagażnika może mi się przydać na miejscu, kiedy będę jeździć po Trójmieście z codziennymi bagażami. Okazuje się jednak, że włożenie półki z powrotem jest niemożliwe, bo nie wchodzi „na wprost” a opcja „na krzywo” nie jest możliwa przy pełnym bagażniku. Alternatywnie można by ją było włożyć „na długość” i obrócić już w środku auta, jednak taki manewr także jest wykluczony z powodu tak zachwalanej przeze mnie siatki. Część rzeczy wylatuje więc z powrotem do domu i po krótkiej walce półka ląduje w bagażniku (oczywiście nie na swoim miejscu, tylko wyżej, na bagażach) a wyrzucone rzeczy wracają z powrotem pod i nad półkę.
„Uff, pełny sukces” – obwieszczam z dumą, trzaskam klapą bagażnika i… idę się przebierać. Okazało się, że w czasie mojego pakowania bagaży deszcz zgromadził się na klapie bagażnika w niszy na tablicę rejestracyjną i kiedy klapa została zamknięta, to na moje spodnie i buty wylało się parę litrów zimnej deszczówki. No cóż, życie jest pełne niespodzianek.
Koszykarze z przodu
Miał być Van – i jest Van! Czesi podeszli do sprawy bardzo poważnie, a nawet powiedziałbym, że nadgorliwie. Ja, jako dwumetrowy kierowca, znalazłem całe 15 centymetrów miejsca nad głową. Czy to oznacza, że do Roomstera może się zmieścić centr z NBA? Niekoniecznie - mógłby mieć problem ze zmieszczeniem kolan pod kierownicą, ale z miejscem nad głową – żadnego! W znacznej mierze jest to zasługa sprytnie wyprofilowanej podsufitki, która w centralnej części biegnie najniżej, dzieląc się przestrzenią ze schowkiem na okulary czy włącznikami świateł, ale nad głowami pasażerów unosi się znacznie do góry, oddając pasażerom kolejne centymetry przestrzeni.
Kierownica jest regulowana w dwóch płaszczyznach, co pomaga mi zająć prawidłową pozycję. Dodatkowo mogę regulować w pionie swój fotel – zjeżdżam więc maksymalnie na dół, co jest już wyłącznie kwestia przyzwyczajeń, bo nawet w najwyższej pozycji nade mną pozostaje dość miejsca na postawienie irokeza.
Na szerokość miejsca także nie brakuje. Fotele są wygodne, niezbyt mocno wyprofilowane, ale dla potrzeb tego auta i tego silnika jest to wystarczające. Podłokietnik pod prawą ręką bardzo się przydaje, szczególnie w długiej trasie, z kolei lewa ręka musi być twarda – bo łokieć ląduje na podłokietniku na drzwiach, który jest ledwo powleczony materiałem, zero pianki pod spodem, co zaczyna być odczuwalne już po godzinie podróży.
Rozrabiaki z tyłu
Skoro z przodu udało się przerobić Fabię, aby zmieścił się w niej Marcin Gortat, to z tyłu na bazie Octavii Czesi mogli zaoferować jeszcze więcej. I zaoferowali – przynajmniej na wysokość. W efekcie dzieci mogą stać z tyłu nie pochylając głowy. Otwiera to oczywiście znaczne możliwości do zabaw - w trakcie podróży dolatywały do mnie nie tylko krzyki, ale też poduszki czy inne pluszaki. To jednak nie koniec atrakcji dla dzieci. Tylna kanapa jest podniesiona o 4 cm w stosunku do przednich foteli, co ułatwia im obserwację drogi i innych bardzo dla nich interesujących informacji z dużego wyświetlacza na centralnej konsoli.
Z tyłu każdy pasażer ma własny fotel, choć już po wyglądzie środkowego fotela łatwo odczytać intencję projektantów. Fotel owszem jest i można owszem na nim usiąść, oto i pas bezpieczeństwa, oto i homologacja. Jednak jest tak wąski, że jeśli przejedziesz się Roomsterem z tyłu w 3 dorosłe osoby to poczujesz, że lepiej tego fotela używać jako podłokietnika z miejscami na napoje. Lepiej dla wszystkich pasażerów z tyłu – nie tylko dla tego po środku. Brak miejsca na ramiona można przeżyć przez jakiś czas, ale dłuższa podróż będzie raczej męcząca. Jeśli wciąż wierzysz w trzy miejsca z tyłu to dodam, że pod nogami osoby , która wyląduje na miejscu na kubki, biegnie wydatny tunel środkowy, który skutecznie zabiera resztki wygody na środkowym miejscu.
Na szczęści projektanci nie poprzestali na utrudnieniach i dorobili kilka ułatwień. Środkowy fotel można wymontować i delikatnie zsunąć do siebie boczne fotele, sprawiając, że nawet najdłuższa podróż w nich będzie jeszcze bardziej wygodna.
Spory rozstaw osi (2617 mm) w połączeniu z podwyższonymi siedziskami sprawia, że pasażerowie pełnowymiarowych foteli z tyłu nie mają problemu z miejscem na nogi.
Oszczędna jazda
Dzieci zapięte, nawigacja ustawiona, czas start. Trasa biegnie przez płatny odcinek autostrady, drogę ekspresową oraz drogi krajowe. Od razu postanawiam, że będzie to doskonała okazja do zmierzenia realnego spalania dla wakacyjnie obciążonego auta. I tu Roomster nie zawiódł. Autostrada: 6,6 litrów na 100 km, droga ekspresowa: 6,0 litrów na 100 km, ale na drodze krajowej silnik 1,6 TDI przeszedł samego siebie: 4,6 litra na 100 km. Przypomnę: klimatyzacja, iluminacja, radio, grzanie, pełny bagażnik i 4 osoby na pokładzie.
O oszczędność dba także komputer pokładowy, sugerując włączenie następnego biegu lub redukcję, kiedy obroty silnika są zbyt niskie. Moim zdaniem z takim silnikiem Skoda nie ma się czego wstydzić nawet w zderzeniu z konstrukcjami hybrydowymi – tym bardziej, że ich przydatność w trasie jest raczej ograniczona.
Nowa nazwa dla Roomstera
Nazwa Roomster powstała od zlepka słów Room – czyli miejsce, przestrzeń, pokój i Ster jako nawiązanie do Roadstera. Czytaj – połączenie praktyczności i przyjemności z jazdy. Ta ostatnia to temat na następny wpis, a teraz czas na nową nazwę. Miał być Sparester – za oszczędność lub Roomman - za pakowność. Obydwa brzmią jednak jakoś kulawo, a jako że słowo Space ma podobne do Room znaczenie, to nadałem Roomsterowi w tym odcinku imię Spaceman – za ogrom miejsca w środku i dobrą pakowność.
Niżej pozwoliłem sobie przytoczyć kilkanaście zdjęć ilustrujących moje zmagania oraz z samej podróży na Północ - wraz z moimi komentarzami.