Skoda Kodiaq RS – nie taka, jak się spodziewaliśmy...
Skoda Kodiaq RS to najdroższa Skoda, jaką możecie kupić. Jest duża i całkiem szybka, ale czy warta tej ceny? Zastanówmy się.
Skoda Kodiaq jest już wszędzie. Nie ma dnia, żebyśmy nie spotkali przynajmniej jednej. Klienci upodobali sobie zapewne całkiem przyjemną dla oka stylistykę, duże rozmiary z możliwością zamówienia wersji 7-miejscowej, wszystkie potrzebne systemy bezpieczeństwa i komfort podróżowania.
Najwyraźniej była jednak potrzeba stworzenia szybszego Kodiaqa. Kodiaqa RS.
Kodiaq RS powstał i od razu udał się na Nurburgring. Północną Pętlę pokonał w 9 minut i 24 sekundy i tym samym stał się najszybszym 7-miejscowym SUV-em na tym torze. Tak, we własnej kategorii. Szybkie hot hatche bardzo często schodzą już poniżej 8 minut – sami odpowiedzcie sobie, jak dużą różnicą jest prawie półtorej minuty na torze.
A jednak to na pewno szybciej niż w zwykłym Kodiaqu. Po pierwsze dlatego, że za kierownicą siedziała Sabine Schmitz, czyli kobieta zwana Królową Nurburgringu. Po drugie – Kodiaq RS ma inny silnik i trochę sportowych dodatków.
Różnice względem wersji Sportline są minimalne. To kształt przedniego zderzaka w dolnej części, odblaskowa listwa na tylnym zderzaku i przede wszystkim te wielkie, 20-calowe koła o nazwie XTREME, które są tu już w standardzie. W wersji RS zobaczymy też czerwone zaciski, przy czym tylne hamulce zostały w RS-ie wzmocnione.
A i najważniejsze. Znaczek RS, czy jak to mówią w innych krajach – VRS – jest teraz czerwony.
Z tyłu zobaczymy dwie końcówki układu wydechowego. Działa tylko jedna.
Skoda użyła tu po raz pierwszy rozwiązania o nazwie Dynamic Sound Boost. Nie ma tu – tak jak w Octavii RS – tak zwanego Soundaktora, który generuje wibracje na podszybiu, zmieniając dźwięk silnika jedynie wewnątrz. Tutaj wewnątrz nikt nas nie oszukuje, ale za to odpowiedni aktuator, na podstawie danych z komputera silnika, takich jak prędkość, bieg, obroty, czy moment, generuje sygnały w okolicy końcówki układu wydechowego – odpowiednie dla trybu jazdy.
I też dlatego z przodu Kodiaq RS brzmi jak rasowy diesel – szczególnie na wolnych obrotach, a z tyłu bardziej jak samochód sportowy. Ten dźwięk zalatuje nawet V6, mimo że pod maską mamy jedynie cztery cylindry.
Można mieć mieszane uczucia, ale dla mnie ma to nawet sens. Dostajemy oszczędność diesla i dość ciekawy dźwięk, który nie jest tylko słyszalny wewnątrz, ale i na zewnątrz.
Skóra czy włókno węglowe? Wnętrze Skody Kodiaq RS
Wnętrze Kodiaqa RS wygląda naprawdę nieźle. Mamy świetne fotele ze zintegrowanymi zagłówkami, które nie są za twarde, ale za to wygodne i dobrze trzymają w zakrętach. Tapicerka to połączenie Alcantary i eko-skóry imitującej włókno węglowe, którą znamy z Golfa R.
Kierownica jest taka, jak w Octavii RS, czyli z perforowanej skóry, z czerwonymi przeszyciami i łopatkami. Do tego dochodzi parę sportowych dekorów, jak ten na schowku pasażera, chociaż to jest chyba akurat plastik z naklejką. Pedały są wykonane ze stali nierdzewnej, jest też czarna podsufitka - obowiązkowa przecież w tego typu samochodach.
Powoli w Skodzie pojawia się też wirtualny kokpit. Mieliśmy go już w długodystansowej Octavii RS i mamy też tutaj. Ma kilka widoków, które możemy odpowiednio personalizować, ale mam do niego pewne zastrzeżenia. Najbardziej podoba mi się tryb sportowy z centralnym obrotomierzem. Tylko, że to jest jedyny tryb, który nie zapisze się po tym, jak wysiądę z samochodu i do niego wrócę. Wobec tego muszę przeklikać się przez te wszystkie tryby – bo przecież jest ich trochę – aż znowu dojdę do ulubionego. Nie wiem, co kierowało projektantami.
Poza tymi dodatkami wnętrze Kodiaqa RS nie różni się bardziej od pozostałych wersji SUV-a Skody. Nadal ma to samo, duże wnętrze i wielki, mieszczący 650 litrów, bagażnik.
Diesel w RS-ie?!
Można się nie zgadzać z decyzją Skody. Dlaczego do Kodiaqa RS dobrano z gamy grupy VAG silnik 2.0 BiTDI zamiast benzynowej dwulitrówki o mocy 272 KM?
Być może dlatego, że 240 KM i 500 Nm bardzo sprawnie rozpędzają dużego SUV-a. Do 100 km/h Skoda Kodiaq RS przyspiesza w 6,9 sekundy, a maksymalnie pojedzie 221 km/h. Tak – jak na samochód z „RS” w nazwie to dość przeciętne wyniki, ale jest w tym metoda.
Czy ktoś kupuje tak dużego SUV-a po to, żeby bić rekordy na torach? Nie. Kupuje się go raczej po to, żeby fajnie wyglądał, dawał przyjemność z prowadzenia, był „całkiem szybki” i dla niektórych – żeby po prostu był droższy i lepszy od pozostałych wersji.
No więc jest droższy, bo kosztuje aż 193 tys. zł, fajnie wygląda, jest wystarczająco szybki i przyjemnie się prowadzi. To też zasługa progresywnego układu kierowniczego, który jest bardziej bezpośredni przy szybszej jeździe.
Ale nie tylko. W Skodzie Kodiaq RS przeprogramowano też zawieszenie DCC specjalnie do charakterystyki tego modelu i dodatkowo wzmocniono tylne hamulce. W trybie Comfort, Kodiaq RS nie sprawia wrażenia bardzo sportowego. Wyboje na zakrętach pokonuje dość niepewnie, buja się na boki. W trybie sportowym nie ma już jednak po tym śladu i samochód zaczyna nadążać za kierowcą.
Tak, 1880 kg czuć przy hamowaniu a diesel nigdy nie zapewni tych emocji, co wkręcająca się na wysokie obroty benzyna, ale z drugiej strony – mamy niskie zużycie paliwa, które może wynosić nawet 7 l/100 km (6,4 l/100 km według danych producenta) i zasięg wynoszący około 1000 km.
Kodiaq RS. Nie taki, jak się spodziewaliśmy...
Spodziewaliśmy się, że Skoda Kodiaq RS będzie inna. Może szybsza, może mocniejsza i na pewno z silnikiem benzynowym. A jest dość mocna, dość szybka i z silnikiem Diesla. A w dodatku dość droga.
Spełni się jako samochód rodzinny, nawet dla 7-osobowej rodziny. I o to w niej chodzi – przede wszystkim ma być Kodiaqiem, a dopiero później RS-em. Może i nie tego się spodziewaliśmy, ale kiedy już nią pojeździliśmy – to ma sens!
Redaktor