Skoda Kodiaq 2.0 TDI - posmak rewolucji
Najnowszy model spod znaku "walecznego koguta" zdążył już sporo namieszać na rynku kompaktowych SUV-ów z napędem na cztery łapy. A to dopiero początek - premiera miała miejsce we wrześniu 2016 roku. Prawdziwą przyjemnością będzie obserwacja dalszych losów tego auta. Ma sporo cech, które mogą skutecznie postawić pod znakiem zapytania ofertę konkurentów. I nie chodzi jedynie o cenę. Co jeszcze sprawia, że Kodiaq może stawać w szranki z bardziej poważanymi rywalami?
Na kilka pierwszych rzutów oka
Przygodę z rewolucyjnym Kodiaqiem zaczynamy już kilkanaście metrów od auta. Nie wiadomo, czy to zamierzony efekt pracy konstruktorów, ale w przypadku tego modelu wreszcie nie widzimy Skody już z daleka. Szczególnie zbliżając się z flanki. Linia boczna, choć mocno dyskutowana, wyraźnie zdradza kluczowy w tej klasie aut kompromis. Wiemy już, że nieco pudełkowate, ostro ścięte kształty odwdzięczą się przestrzenią w kabinie (o tym więcej w dalszej części testu). Proste nadwozie bez trudu znajdzie swoich sympatyków wśród tradycjonalistów.
Za to tył Kodiaqa ucieszy fanów futurystycznych kształtów - czyżby kolejny kompromis? Pokrywa bagażnika jest wyraźnie przecięta, jednak zniknęło charakterystyczne dla starszych modeli Skody geometryczne przetłoczenie w okolicach tablicy rejestracyjnej. Ostre wcięcie tworzy jedną linię z wyjątkowo udanymi reflektorami o nieregularnych kształtach. Z tyłu jest ciekawie, za to z przodu klasycznie. Lekko odświeżony grill to wciąż znak rozpoznawczy marki. Zadziornego charakteru dodaje uwypuklenie na środku maski. Do tego przednie ksenony. Pojawia się listwa dzieląca dwie części klosza, ale w przypadku Kodiaqa (w przeciwieństwie do nowej Octavii) to nie razi. Charakter auta zdradzają też plastikowe obudowy na progach i nadkolach - element niemal obowiązkowy, który, podobnie jak u konkurencji, przyciągnie wielu dodatkowych klientów. Z ostrymi liniami mamy też do czynienia w szczególe. Niestety, designerskie lusterka nie grzeszą rozmiarem, co łatwo zweryfikować zza kierownicy Kodiaqa.
Co jeszcze widać zza kierownicy?
Widać sporo. Pierwszym wrażeniem z fotela kierowcy jest właśnie imponująca widoczność, pomimo sporych rozmiarów auta. Przypomnijmy - Kodiaq to auto gabarytami najbardziej zbliżone do Audi Q5, Volvo XC60 czy BMW X3. Przednia szyba nie jest zbyt duża, jednak dobra widoczność to zasługa deski rozdzielczej, która zdaje się opadać delikatnie w stronę maski, odsłaniając pasażerów. To w zestawieniu z wysoką pozycją za kierownicą (nawet w najniższym z możliwych ustawień) daje komfort widzenia w każdą stronę. Także do tyłu - to z kolei zasługa lekko pudełkowatego kształtu nadwozia i prostokątnej szyby w pokrywie bagażnika. W testowanej Skodzie brakuje chociaż małego szyberdachu - wzmocniłoby to jeszcze mocniej poczucie przestrzeni. Tej ewidentnie nie brakuje. Widać to szczególnie z przodu. Deska rozdzielcza nie tylko opada w stronę maski, ale jest też wyraźnie odchylona od kierowcy, nie “wchodzi” do środka. Sprawia to delikatne problemy z sięgnięciem do poszczególnych przycisków czy pokręteł, ale zbawiennie wpływa na przestronność wnętrza. To, czego brakuje w kwestii widoczności, to bardzo małe lusterka wsteczne. Ładne z zewnątrz, mało funkcjonalne wewnątrz.
Po opanowaniu pierwszego wrażenia możemy przejść do szczegółowego badania kokpitu. Poprawność w Skodzie nie dziwi już nikogo, Kodiaq w tę ideę wpisuje się modelowo. Jest prosto do bólu. Przed kierowcą klasyczne zegary, mały wyświetlacz i trójramienna kierownica. Co zastanawiające - znalezienie jej odpowiedniego położenia w zestawieniu
z fotelem sprawia na początku delikatny problem. Być może to efekt uboczny wspomnianego odchylenia deski rozdzielczej. Żeby usiąść wygodnie z pewnym chwytem kierownicy, musimy ją mocno przyciągnąć do siebie. To szczegół, do którego łatwo się przyzwyczaić. Centralną część deski zajmuje nieodzowny wyświetlacz dotykowy. Duży, czytelny. Szczególnie pozytywne wrażenie robi w pełnym słońcu - pomimo mocnego światła kolory pozostają żywe, nie ma problemów z odczytaniem danych. Trochę szkoda, że przyciski po bokach ekranu tylko symulują fizyczne. W rzeczywistości to w pełni dotykowe elementy. Za to w pełni “analogowo” sterujemy klimatyzacją. Tutaj konstruktorzy zdecydowali się na klasyczne rozwiązanie z trzema pokrętłami. Oko cieszą też uchwyty w centralnym panelu, znak rozpoznawczy grupy Volkswagen. Kolejna miła ciekawostka - ozdobne panele użyte do wykończenia wnętrza kryją niespodziankę - dodatkowy, wcale niemały schowek przed pasażerem z przodu. Pod nim kolejny, już większy. Po zmroku w obiciach drzwi towarzyszy nam w podróży dyskretne niebieskie światło: cienka linia, mało praktyczna, za to wyjątkowo ładna.
Skoda Kodiaq to pierwszy model w historii producenta, który oferuje dodatkowy trzeci rząd siedzeń w bagażniku. Jednak znacznie lepiej jest z tej opcji zrezygnować. Nie narazimy naszych pasażerów na podróż w mało szlachetnych pozach i co ważne - zachowamy 720l przestrzeni o regularnym, wyjątkowo pakownym kształcie. Miejsca może być jeszcze więcej - drugi rząd siedzeń nie tylko się składa, ale też w razie potrzeby przesuwa do przodu z podziałem na moduły. I nawet po takim zabiegu podróż na tylnej kanapie Kodiaqa to czysta przyjemność. Podobnie jak fotele z przodu, jest dobrze wyprofilowana, dosyć głęboka. Na uwagę zasługuje ciekawa tapicerka w testowanej wersji. Zamszowa skóra przypadnie do gustu tym, którzy narzekają na klasyczne “śliskie” skórzane obicie.
To auto łagodzi obyczaje
Testowany Kodiaq to przyjemna konfiguracja 2-litrowego silnika TDI z 7-stopniową automatyczną skrzynią DSG. Moc 190 KM na papierze pozwala na wiele - przy masie własnej na poziomie 1800 kg osiągnięcie pierwszej setki w okolicach 9 sekund to wynik niepowalający, ale z pewnością wystarczający do komfortowej jazdy. I choć w praktyce Kodiaq potwierdza swoje możliwości, to jednocześnie zdaje się zachęcać do spokojniejszej jazdy, gdzie płynność staje się priorytetem. To może się podobać. Ta Skoda naprawdę łagodzi obyczaje - nawet miłośnicy dynamicznego podróżowania docenią spokój, który płynie z układu kierowniczego czy ultra komfortowego zawieszenia o miękkiej charakterystyce. Niewiele w tym aucie namawia nas do szaleństwa. Na pewno nie skrzynia biegów - w trybie każdym innym niż Sport działa nieco ospale. Jeśli Kodiaq ma być rodzinnym wagonem pasażerskim, można to wybaczyć. “Sportowcy” powinni jednak rozważyć 2-litrową opcję benzynową TSI. Nieco mniejsza moc, ale lepsze przyspieszenie i więcej emocji. To jednak jednostka wysokoprężna przy płynnej spokojnej jeździe (do której auto nas namawia) odwdzięczy się przyjemnymi wynikami spalania na poziomie 6-7 litrów na każde 100 km.
W terenie wartości spalania rosną wprost proporcjonalnie do szerokości uśmiechu na twarzy kierowcy Kodiaqa. Napęd 4X4 sprawnie współpracuje nawet z grząskim gruntem. Skoda
w trybie Offroad budzi do życia sprzęgło wielotarczowe o hydraulicznym sterowaniu
i regulacji elektronicznej. Co ważne, kontroli komputera podlega nie tylko samo przeniesienie napędu, ale też m.in. efektywne hamowanie silnikiem czy kontrolowany zjazd ze stromego zbocza. To prowadzi do wyjątkowo przewidywalnego i bezpiecznego operowania Kodiaqiem na bezdrożach. W skrócie: każdy kierowca w prawie każdych warunkach da radę. Wciąż
z uśmiechem na twarzy.
Liczby nie kłamią
Dobry humor na pewno nie opuści nas przy zetknięciu z konfiguratorem Skody Kodiaq. Najważniejsze pytanie: ile to wszystko kosztuje. To tu wychodzi na jaw kluczowy oręż Skody w walce z konkurencją. Przyzwoicie wyposażone auto (m.in. kolorowy wyświetlacz, klimatyzacja manualna, a pod maską benzynowe 1.4 TSI) to koszt niecałych 90 tysięcy złotych. Volvo XC60: 141 tysięcy. BMW X3: 163 tysiące. Przy odważnych założeniach w cenach aut konkurencyjnych możemy pozwolić sobie na Kodiaqa i... topową Fabię w pakiecie. To oczywiście zestawienie z przymrużeniem oka, jednak cennik dzielnie znosi też porównania z bardziej rzeczywistymi rywalami - Toyotą Rav4 czy Hondą CR-V. Warto usiąść wygodnie i patrzeć jak wywraca rynek do góry nogami. Skoda ze swoją nowością w zanadrzu ma do tego wszelkie narzędzia.
Skoda Kodiaq 2.0 TDI 190 KM, 2017 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 19 901Zapraszamy na test nowej Skody Kodiaq z silnikiem 2.0 TDI o mocy 190 KM.