Skoda Fabia RS - kapelusze z głów
Zgodnie z teorią Abrahama Maslowa istnieje określona piramida potrzeb człowieka. Najpierw muszą być zaspokojone podstawowe potrzeby niezbędne do przetrwania, dopiero później człowiek zaczyna odczuwać potrzeby wyższego rzędu. Producenci samochodów zdają się mieć podobną piramidę. Najpierw muszą zaprojektować dobry model, następnie go dobrze wykonać, wycenić i wreszcie sprzedać w odpowiedniej dla przeżycia ilości sztuk. Kiedy powyższe się uda, producent może zacząć się martwić o rzeczy mniej przyziemne - na przykład o nadawanie modelowi lepszego wizerunku czy poczucia ekskluzywności.
Skoda z modelem Fabii pasuje do tego przykładu jak ulał. Fabia jest udanym, dopracowanym autem, dobrze wyceniona sprzedaje się jak ciepłe bułki, a więc podstawowe potrzeby zostały zaspokojone – teraz czas na korektę wizerunku. Zbyt wiele Fabii zajmuje pod marketem 2 miejsca parkingowe, zbyt wiele razy widzieliśmy Fabię wlekącą się 30 km/h lewym pasem, wreszcie – zbyt wielu kierowców Fabii zakłada kapelusz do niedzielnej przejażdżki. Skoda rajdowym modelem S2000 próbowała uratować nieco sytuację, ale nie każdego interesują przecież sporty motorowe. Aby tchnąć więcej energii i życia w codzienny uliczny wizerunek modelu i zrzucić przysłowiowe kapelusze z głów kierowców, potrzebna była usportowiona wersja – i tak historia zatoczyła koło - w salonach ponownie ujrzymy niedługo wersję RS. Od razu zdradzę – niezłe ciacho, ale upieczone według innego przepisu niż poprzednik z lat 2003-2007.
Poprzedni RS był dla mnie wielką tajemnicą – jak można umieścić pod maską diesla, jaki klekocze w co drugim passacie i co trzecim golfie i ogłosić światu, że oto mamy sportowy model Fabia RS? Owszem, na tle reszty silników Fabii ten diesel był mocarzem, ale litości - RS to nie mogą być same niutonometry. Był to oszczędny mieszczuch z zacięciem sportowym, ale do RS mu było daleko. Z wynikiem 9,5 sekund do setki mógł pod światłami zawstydzić co najwyżej Ikarusa. Nie zdziwiłem się więc, że w Polsce sprzedano zaledwie parędziesiąt RSów pierwszej generacji. Sam też bym nie kupił. Był zresztą względnie drogi.
Skoda miała 3 lata na rozmyślanie nad nową koncepcją RS’a i tego czasu nie zmarnowała. Przepis na ciasteczko został zmieniony, a jego najważniejszy nowy składnik to nowoczesny silnik z bezpośrednim wtryskiem paliwa o pojemności 1,4 litra. To nie pierwszy lepszy silnik – został on 2 razy z rzędu w latach 2009 i 2010 wybrany w swojej kategorii silnikiem roku, zdobył też w 2009 nagrodę za niską emisję spalin . Dzięki podwójnemu doładowaniu sprężarką mechaniczną i turbosprężarką daje on kierowcy aż 180 koni przy 6200 obrotach na minutę oraz 250 Nm dostępnych w przedziale od 2000 do 4500 obrotów.
Tyle teorii. Dla tych, mam nadzieje co najmniej kilkuset klientów w Polsce, którzy się zastanawiają nad zakupem sportowej Fabii, przetestowałem ten model na torze wyścigowym Adria oraz na wąskich i krętych drogach pod Wenecją, gdzie Skoda zorganizowała prezentację dla dziennikarzy z Polski i Słowacji. Wracając do silnika - w praktyce już od 1500 obrotów auto zaczyna żwawo przyśpieszać, wydając przy tym przyjemny dla ucha charakterystyczny syk powietrza zasysanego przez mechaniczną sprężarkę. Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak, kiedy wskazówka obrotomierza przekroczy 4000 obrotów. Doładowanie silnika gwarantuje dobrą elastyczność także przy wyższych prędkościach, na pierwsze 100 kmh trzeba czekać zaledwie 7,3 sekund a maksymalna prędkość to aż 224 kmh. Deklarowane przez producenta spalanie 6,2 l/100 km w trakcie prezentacji nie było do osiągnięcia, ale nie był to przecież rajd „o kropelce". Szybszej jeździe towarzyszy umiarkowanie sportowe brzmienie silnika, co w pierwszej chwili powoduje rozczarowanie, ale na dłuższej trasie można to uznać za zaletę oszczędzającą uszy kierowcy i pasażerów. Fabia RS dostępna jest wyłącznie z dwusprzęgłową 7-biegową automatyczną skrzynią DSG, która w normalnym trybie prowadzi zupełnie przeciętny miejski żywot i pozwala przejechać przed siedzibą GreenPeace bez obaw o obrzucenie jajami, ale w trybie Sport lepiej poszukać sobie innej trasy, ponieważ obroty wówczas rzadko schodzą poniżej 4000 a dźwięk silnika na zewnątrz auta zapowiada mniej ekologiczne a bardziej sportowe przeżycia.
Na zewnątrz auto jest zresztą o wiele bardziej sportowe niż w środku. RS różni się od zwykłej Fabii wieloma szczegółami: możliwością wybrania koloru dachu, żywymi kolorami nadwozia, obniżonym o 15 mm zawieszeniem, agresywniejszym zderzakiem, światłami LED, spojlerem dachowym, 17-calowymi kołami (dedykowany dla RS wzór w 4 kolorach), pomalowanymi na czerwono zaciskami hamulców i podwójnym wydechem – każdy z tych dodatków z osobna nie jest przerośnięty ani przesadzony, ale wszystkie razem składają się w jedną spójną całość, dodającą Fabii wigoru i korzystnie wyróżniającą auto z tłumu. W porównaniu z ambicjami projektantów zmian zewnętrznych, projektanci wnętrza RS’a mieli niestety gorszy dzień. Właściwie to musieli wtedy strajkować. Poza sportowymi fotelami odnalezienie kilku skromnych dodatków, którymi Skoda „obdarzyła" RS’a zajęło mi sporo czasu. Sportowa trójramienna kierownica z (nieco zbyt wydatnymi) pogrubieniami w miejscu trzymania rąk i blaszką z wytłoczonym „RS" to za mało. Jest to raczej hojnie wyposażona bezpieczna i komfortowa Fabia. Jest jednak sposób na wprowadzenie sportowych akcentów w środku. Wystarczy przekręcić kluczyk i przestawić skrzynię biegów w tryb Sport.
Pierwsza prosta, pierwszy zakręt i poczujesz jak powiew sportowych emocji zrywa kapelusz z głowy wyprzedzanego właśnie emeryta w zwykłej Fabii. Auto doskonale trzyma się drogi w zakrętach, skrzynia biegów nie każe na siebie długo czekać, a układ kierowniczy, mimo że wspomagany elektrycznie, pozwala dość precyzyjnie kontrolować tor jazdy. Nad wchodzącym w zakręt autem czuwają ESP Plus, bardziej sportowe zawieszenie oraz specjalny system XDS służący do szybszego pokonywania zakrętów. Przy zbyt dużej prędkości w zakręcie, elektronika zaczyna wprowadzać korekty, ale nie robi tego za wcześnie ani też nie zabiera kierowcy zbyt wiele czasu, ustawiając auto na właściwy tor. Jedyny mankament, który przeszkadza przy sportowej jeździe to zbyt wysoka pozycja kierowcy. Nie chce powiedzieć, że nie znalazłem w aucie poprawnej pozycji za kierownicą – znalazłem i na miasto byłaby ona wystarczająca, ale na szybkie zakręty na torze chciałbym być bliżej nawierzchni, a fotel kierowcy nie przewidywał już niestety niższej pozycji. Szkoda – szybsza jazda byłaby przyjemniejsza, gdyby kierowca mógł bardziej „wtopić się" w auto.
Fabia RS dostępna będzie w 2 wersjach nadwoziowych – kombi oraz hatchback. To może pomóc w sprzedaży, ponieważ dzięki pojemnej wersji kombi łatwiej będzie przekonać resztę rodziny, że nie będzie to wyłącznie gokart do zawstydzania innych pod światłami.
Czy chcąc poczuć sportowe emocje, należy wybrać się do salonu po Fabie RS? Zależy czy wolisz moc pochodzącą z DNA typowo sportowych modeli czy może ze sterydów zaaplikowanych pospolitemu modelowi już po urodzeniu. Jeśli pociąga Cię gepard w skórze kotka, to propozycja Skody jest warta rozważenia, tym bardziej, że aby wejść w posiadanie RSa nie musisz sprzedawać nerki. Z ceną 72.850 zł za hatchbacka i 75.350 zł za kombi auto zostało skalkulowane o wiele bardziej atrakcyjnie od swojego poprzednika i nie tylko od niego. Zobaczymy ilu będzie nabywców w praktyce, ale już trzymam kciuki aby z salonów wyjechało jak najwięcej wersji ze stylowym kolorowym dachem - rozwieje to nudę na naszych szarych ulicach. Niezależnie jednak od wysokości sprzedaży Skoda powinna osiągnąć zamierzony cel – już sama obecność RS w cenniku nada wizerunkowi Fabii odczuwalnie bardziej sportowy charakter, zdejmując tym samym w naszych skojarzeniach część kapeluszy z głów jej właścicieli. I o to w tym ciastku chodziło – ja poproszę o dokładkę.
Plusy:
+ dynamiczny i oszczędny silnik
+ atrakcyjny wygląd zewnętrzny
+ rozsądnie skalkulowana cena
+ dostępność wersji kombi
Minusy:
- zbyt wysoka pozycja za kierownicą
- za mało akcentów sportowych w środku