Sesto Elemento - węglowy bolid Lamborghini
Lamborghini od lat pracuje z włóknami węglowymi. Pracuje, bo to już znacznie więcej niż eksperyment. Eksperymentem był prototyp Countach z podwoziem z włókien węglowych. Dwa lata później pierwsze elementy z tego materiału pojawiły się w produkcyjnym aucie. Obecnie w modelu Murcielago wykorzystano w sumie 93 kilogramy części z włókien węglowych. Prototyp Sesto Elemento, można jednak nazwać kolejnym eksperymentem, nie tylko dlatego, że w tym przypadku włókna węglowe i tworzywa sztuczne to nie tylko podstawa, ale większość konstrukcji, ale i przez wykorzystanie po raz pierwszy nowego materiału, Forged Composite także opartego o włókna węglowe. Stąd zresztą i nazwa – Sesto Elemento to szósty element, a na tym miejscu w tabeli pierwiastków Mendelejewa znajduje się węgiel.
Włókna węglowe posłużyły do budowy jednoelementowego podwozia typu monocoque i także jednoelementowej karoserii nazwanej cofango. Ta zbitka dwóch włoskich słów cofano i parafango, oznaczających maskę i klapę bagażnika, znakomicie oddaje jego charakter. Wykorzystanie pojedynczych elementów zapewnia większą sztywność.
Karoseria ma ostre linie charakterystyczne dla Lamborghini. Każda z linii ma znaczenie nie tylko stylistyczne, np. żebra na przednim zderzaku kierują strugi powietrza na hamulce i chłodnicę, poprawiając ich chłodzenie.
Wnętrze to także morze czerni - z jednej strony włókna węglowe, z drugiej tworzywo będące mieszanką włókien węglowych, szklanych i specjalnie przygotowanego plastiku. Nie jest jednak zbyt monotonne, choćby dlatego, że drugi z tych materiałów nieco przypomina strukturą marmur.
Odchudzanie samochodu to nie tylko wykorzystanie lekkich materiałów, ale także forma wnętrza. Deska rozdzielcza to nie cały, masywny element, ale rama kratownicowa, która przybliżyć do kierowcy centralną konsolę i sześciokątną kierownicę.
Zaskakuje centralna konsola, na której w zasadzie znajdują się tylko trzy przyciski – jeden uruchamia samochód, drugi wsteczny bieg a trzeci światła.
Kubełkowe fotele są cienkie i lekkie – bezpośrednio na węglową konstrukcję nałożono miękkie tworzywo, które zresztą nie pokrywa całości, tylko te miejsca gdzie ciało dotyka fotela. Tworzywo jest czerwone, podobnie jak obicie kierownicy i wstawki w drzwiach. Czerwień to jedyny kolor rozbijający czerń samochodu. Znajduje się także na otworach wentylacyjnych w masce i klapie umieszczonego z tyłu silnika. W tym samochodzie nawet zawieszenie jest wykonane z tworzywa zwanego Forged Composite, przez co jest lżejsze od aluminiowego o 30 proc. Do kompletu są jeszcze pięcioszprychowe koła z włókien węglowych. W ich wnętrzu tkwią tarcze hamulcowe, wykonane także węglowo – ceramiczne tarcze hamulcowe.
W ramach odchudzania samochodu wprowadzono także sztuczne tworzywa do układu wydechowego. Dokładniej mówiąc chodzi o szklano – ceramiczny kompozyt o nazwie Pyrosic, wytrzymujący temperatury do 900 stopni Celsjusza.
W sumie zastosowanie takiej ilości włókien węglowych pozwoliło utrzymać wagę samochodu poniżej tony – waży dokładnie 999 kg. Ma przy tym ten sam silnik co Gallardo Superleggera, które waży 1340 kg. Ponad pięciolitrowy silnik V10 ma moc 570 KM, osiąganą przy 8 000 obrotów i maksymalny moment obrotowy 540 Nm przy 6500 obrotów. Każdy z tego tabunu mechanicznych koni ma więc do poruszenia tylko 1,75 kg. Kiedy ruszą, wystarczy im 2,5 sekundy by rozpędzić samochód do 100 km/h. Jakie są maksymalne możliwości samochodu nie wiadomo – Lamborghini podaje tylko, że prędkość mocno przekracza 300 km/h.
Silnik współpracuje ze skrzynią biegów e.gear, która jest kontrolowana przy pomocy skrzydełek za kierownicą.
Wygląda na to, że ten prototyp to gotowy do produkcji samochód. Pewnie firmę wstrzymuje jeszcze tylko cena, jaką trzeba by wyznaczyć za wykorzystanie tak dużej ilości zaawansowanych technicznie materiałów. Kto wie czy nie pojawi się w jakiejś limitowanej serii.