SEAT Leon X-Perience - na każdą drogę
Uterenowione kombi zyskują na popularności. Nie boją się żadnej drogi, są funkcjonalne i tańsze, a do tego bardziej poręczne od klasycznych SUV-ów. SEAT Leon X-Perience kusi także atrakcyjnie skrojonym nadwoziem.
Wszechstronnie utalentowane kombi nie są rynkową nowością. Przez lata były w zasięgu wyłącznie majętnych – budowano je na bazie samochodów klasy średniej (Audi A4 Allroad, Subaru Outback) i wyższej (Audi A6 Allroad czy Volvo XC70). O zwiększony prześwit, napęd na cztery koła i nakładki chroniące karoserię przez zarysowaniami pytali także nabywcy kompaktowych kombi. Nieznanym szlakiem podążyła Octavia Scout. Samochód nie okazał się bestsellerem, ale na wybranych rynkach miał istotny udział w strukturze sprzedaży. Nie powinno więc dziwić, że koncern Volkswagena zdecydował się na poszerzenie palety uterenowionych kombi.
W połowie ubiegłego roku SEAT przedstawił Leona X-Perience. Identyfikacja samochodu nie nastręcza trudności. X-Perience jest zmodyfikowaną wersją Leona ST z plastikowymi osłonami zderzaków, błotników i progów, metalizowanymi wstawkami w dolnych częściach zderzaków oraz nadwoziem zawieszonym w większej odległości od drogi.
Dodatkowe 27 milimetrów prześwitu oraz sprężyny i amortyzatory o zmienionej charakterystyce pracy nie wpłynęły negatywnie na prowadzenie Leona. Wciąż mamy do czynienia z bardzo kompetentnym kompaktem, który chętnie podąża obranym przez kierowcę torem jazdy, ze spokojem znosi zmiany obciążenia i wygasza wiele niedoskonałości drogi.
Różnice z porównaniu z klasycznym Leonem ST można wychwycić dopiero przy bezpośrednim porównaniu. Leon X-Perience mniej ostro reaguje na polecenia wydawane kierownicą i bardziej przechyla się na zakrętach (daje o sobie znać podwyższony środek ciężkości) oraz wyraźniej sygnalizuje fakt pokonywania krótkich nierówności (by zachować dobre prowadzenie, zawieszenie zostało usztywnione).
Aby w pełni docenić układ jezdny, trzeba zjechać na zniszczoną bądź polną drogę. W warunkach, z myślą o których wersja X-Perience była budowany, można jechać zaskakująco sprawnie i szybko. Zawieszenie bez dobijania tłumi nawet pokaźne wertepy, a osłony silnika i skrzyni biegów nie ocierają o podłoże, nawet gdy podróżujemy duktem z głębokimi koleinami. Wypraw w prawdziwy teren polecać nie sposób. Brakuje reduktora, mechanicznych blokad napędu czy chociażby terenowego trybu pracy silnika, skrzyni biegów oraz elektronicznej „szpery”. Na czas jazdy po luźnych nawierzchniach można jedynie ograniczyć czułość systemu kontroli stabilności. Rzadsze „obcinanie” mocy może ułatwić wydostanie się z opresji.
Konieczność zamontowania tylnego mostu i półosi napędowych nie zmniejszyła pojemności bagażnika Leona. Hiszpańskie kombi wciąż oferuje niebagatelne 587 litrów przestrzeni ograniczonej regularnymi ścianami. Po złożeniu tylnej kanapy uzyskujemy 1470 l nad niemal płaską podłogą. Nie brakuje też podwójnej podłogi, haczyków i schowków, które ułatwiają uporządkowanie bagażu. Kabina Leona jest przestronna. Duży plus przyznajemy także za fotele. Nie tylko dobrze wyglądają, ale również należycie trzymają na boki i nie męczą na długich trasach. Ciemne wnętrze Leona ożywiły pomarańczowe przeszycia tapicerki – zarezerwowane dla wersji X-Perience.
Pod maską testowanego Leona pracował najmocniejszy z oferowanych silników - 2.0 TDI o mocy 184 KM, domyślnie łączony ze skrzynią DSG. Z punktu widzenia codziennej eksploatacji kluczowy jest moment obrotowy. 380 Nm w przedziale 1750-3000 obr./min praktycznie każdą zmianę położenia pedału gazu potrafi zamienić w przyspieszenie.
Powodów do narzekania nie daje też dynamika. Jeżeli zrobimy użytek z funkcji Launch Control, „setka” pojawi się na liczniku po 7,1 s od startu. Dopasowanie temperamentu zespołu napędowego do potrzeb chwili ułatwia SEAT Drive Profile – selektor trybów jazdy z programami Normal, Sport, Eco i Individual. Wysoka moc i dobre osiągi nie oznaczają, że Leon X-Perience jest paliwożerny. Wręcz przeciwnie. Średnia na poziomie 6,2 l/100km robi wrażenie.
W optymalnych warunkach siły napędowe płyną na przednią oś. Po wykryciu problemów z trakcją lub prewencyjnie, chociażby podczas startów z gazem w podłodze, napęd 4Drive ze sprzęgłem Haldex piątej generacji, dołącza tylny napęd. Na szybko pokonywanych zakrętach o właściwości jezdne dba też XDS. System, który poprzez hamowanie wewnętrznych do łuku kół ogranicza podsterowność.
Cennik Leona X-Perience otwiera 110-konne 1.6 TDI za 113 200 zł. Zwiększony prześwit i napęd 4Drive czynią z bazowej wersji ciekawą propozycję dla osób, które szukają kombi o wszędobylskim charakterze i akceptują przeciętne osiągi. Inwestując niewiele więcej - 115 800 zł - otrzymamy 180-konne 1.8 TSI z 6-biegowym DSG. Dla osób, które pokonują rocznie kilkanaście tysięcy kilometrów będzie to optymalna wersja.
Dobre osiągi z niskim spalaniem łączy 150-konne 2.0 TDI (od 118 100 zł), które jest dostępne wyłącznie z manualną przekładnią. Testowana wersja z 2.0 TDI o mocy 184 KM i 6-biegowym DSG znajduje się na szczycie gamy. Cena samochodu startuje z poziomu 130 600 zł. Jest wysoka, jednak uzasadniają ją osiągi Leona oraz bogate wyposażenie, które obejmuje m.in. napęd na cztery koła 4Drive, dwustrefową klimatyzację, półskórzaną tapicerkę, wielofunkcyjną kierownicę ze skórzanym wykończeniem, w pełni diodowe oświetlenie, komputer pokładowy, tempomat, selektor trybów jazdy oraz system multimedialny z dotykowym ekranem, Bluetooth i złączami Aux, SD i USB.
Fabryczna nawigacja wymaga głębokiego sięgnięcia do portfela. System z 5,8-calowym wyświetlaczem kosztuje 3531 zł. Navi System Plus z 6,5-calowym ekranem, dziesięcioma głośnikami, odtwarzaczem DVD oraz dyskiem twardym o pojemności 10 GB wyceniono na 7886 zł.
Aby w pełni cieszyć się Leonem X-Perience, z katalogu opcji warto wybrać akcesoria zarezerwowane wyłącznie dla tego modelu - w tym 18-calowe felgi z polerowanym frontem (1763 zł) i półskórzaną tapicerkę z brązową alcantarą oraz ciemnopomarańczowymi przeszyciami (3239 zł). Dopłaty nie wymagają chromowane relingi, które wizualnie pasują do metalizowanych wstawek na zderzakach.
SEAT Leon X-Perience nie próbuje udawać samochodu terenowego. Z zadań, do których został stworzony, wywiązuje się znakomicie. Jest pakowny, oszczędny i pozwala na eksploatację mniej uczęszczanych zakątków. Zamiast skupiać się na drodze i zastanawiać, która nierówność zarysuje zderzak lub rozerwie osłonę pod silnikiem, kierowca może delektować się jazdą i podziwiać krajobrazy. Dodatkowe 27 milimetrów prześwitu naprawdę ma znaczenie.