Seat Leon - powrót w dobrym stylu
Seat wraca do Polski po długiej nieobecności. Stworzenie sieci dilerów to trudne zadanie, tak jak odbudowa zaufania klientów. Kluczem do sukcesu ma być Leon. Nowoczesna stylistyka przyciąga wzrok, ale czy to jedyna zaleta tego auta?
Jak już napisałem, Leon wygląda po prostu świetnie. Projektanci odpowiedzialni za trzecią generację auta postanowili całkowicie zerwać ze stylistyką znaną z poprzednika. Już na pierwszy rzut oka widać, że inspirację czerpano z prototypu o nazwie IBE Concept z 2010 roku. Odważne linie i agresywna sylwetka ukazują charakterystyczny, „ostry” styl – zwłaszcza w wersji SC. Ale i pięciodrzwiowa odmiana nie jest nudna, a to chociażby za sprawą wyraźnych przetłoczeń na boku pojazdu. Największe wrażenie sprawiają reflektory w technologii LED (standard w pakiecie STYLE i FR).To dzięki nim, nawet za 10 lat, Leon będzie się dobrze prezentował. Co ciekawe, emitują one promień o temperaturze 5500K, czyli zbliżonej do światła dziennego. Dla kierowcy oznacza to mniejsze zmęczenie wzroku podczas jazdy nocą. Dokładne porównanie możecie znaleźć tutaj.
Pisząc o Leonie nie można zapomnieć o porównaniu go do obecnego króla segmentu, czyli Volkswagena Golfa. Obydwa samochody zbudowane są na wspólnej płycie podłogowej MQB (pełna nazwa - Modulare Querbaukasten - brzmi przerażająco), ale Seat jest nieznacznie dłuższy (o 8 mm) i wyższy (o 7 mm) od niemieckiego brata. Rozstaw osi jest za to niemalże identyczny, podobnie jak pojemność bagażnika. Wynosi ona 380 litrów. W przypadku Leona dużą przeszkodę stanowi stosunkowo wysoki próg załadunku.
Ciekawa stylistyka samochodu zachęca do zajęcia miejsca w środku. Siadamy w fotelu i... przeżywamy ogromne rozczarowanie. Wygląda na to, że cały potencjał twórców został wykorzystany na stworzenie eleganckiego nadwozia, a gdy przyszła kolej na wnętrze, zdecydowano się na najprostsze, oraz nie da się ukryć, stosunkowo nudne rozwiązanie. Nieskomplikowany design ma jednak niepodważalną zaletę, czyli niemal wzorową ergonomię. Środkowa część kokpitu jest nieznacznie zwrócona w stronę kierowcy, a pod ręką mamy tylko kilka przycisków - między innymi od klimatyzacji i systemu start/stop. Pozostałe opcje, takie jak na przykład całkowite wyłączenie ESP, dostępne są na pięciocalowym ekranie odpowiadającym również za multimedia.
Użyte we wnętrzu materiały prawdopodobnie rozczarują większość klientów. O ile górna część kokpitu jest miękka i elastyczna, tak pozostałe elementy sprawiają wrażenie budżetowych. Twarde tworzywa na konsoli centralnej i boczkach drzwi nie wyglądają najlepiej, podobnie jak plastikowe klamki. Warto wspomnieć, że lusterka nie są asferyczne, za to ich kształt pozwala zupełnie zapomnieć o tej drobnej niedogodności.
Dzięki dużemu zakresowi regulacji siedziska możemy zająć miejsce bardzo nisko, niemal na podłodze. Stosunkowo cienka kierownica dobrze leży w dłoniach, a oparcia przednich foteli przyjemnie obejmują ciało. Tylna kanapa zapewni wygodną podróż tylko dwójce dorosłych pasażerów. Osoba siedząca na środku nie znajdzie przestrzeni na stopy, głównie z powodu wysokiego tunelu środkowego.
Czas więc sprawdzić ile hiszpańskiego temperamentu jest w Leonie. Przekręcam kluczyk w stacyjce, a spod maski wydobywa się cichutkie klekotanie. Sportowe emocje? Niestety, nie w tym przypadku. Testowany egzemplarz jest napędzany przez silnik wysokoprężny o pojemności 1,6 litra, który generuje 105 koni mechanicznych i 250 niutonometrów momentu obrotowego. Pomimo tego, że auto jest lekkie (waży 1283 kilogramy), taka konfiguracja nie dostarczy nam dużego zastrzyku adrenaliny. Samochód przyzwoicie spisuje się w mieście, ale wystarczy opuścić teren zabudowany, wcisnąć mocniej pedał gazu, a stwierdzimy, że czegoś tu jednak brakuje...
Opisywana jednostka napędowa nie pasuje do charakteru auta. Po przejechaniu kilku zakrętów dojdziemy do wniosku, że już w pierwotnych założeniach Leon miał dawać ogromną radość z jazdy. Układ kierowniczy jest bardzo bezpośredni, ESP reaguje wyjątkowo późno, a zawieszenie zaszokuje twardością niejednego kierowcę. Podczas tłumienia nierówności trudno mówić o dużym komforcie. Choć dzięki takim ustawieniom jesteśmy w stanie wyczuć granicę przyczepności każdego z kół, to w codzienności pełnej dziur, studzienek i progów zwalniających takie rozwiązanie szybko staje się wyjątkowo męczące. W samochodach z mocą większą niż 150 koni mechanicznych umieszczono z tyłu zawieszenie wielowahaczowe, ale różnica w stosunku do belki skrętnej, obecnej w testowanym egzemplarzu, jest minimalna.
Pomimo tego, że testowany Leon nie posiada łopatek przy kierownicy, ich brak w niczym nie przeszkadza. Dwusprzęgłowa skrzynia DSG działa ze zdumiewającą płynnością. Ale to nie jedyna jej zaleta – imponuje również szybkość zmiany pomiędzy kolejnymi biegami. A tych jest aż siedem. Za dużo? Niekoniecznie...
Choć wysokoprężny silnik 1.6 nie może pochwalić się świetnymi osiągami, to w połączeniu z siedmiobiegową skrzynią DSG pozytywnie wyróżnia się swoim niewielkim zapotrzebowaniem na ropę. Uzyskanie spalania na poziomie 5 litrów na sto kilometrów na trasie nie stanowi problemu. Niewiele większe zużycie osiągniemy w mieście. Starałem się otrzymać jak najwyższy wynik ostatniego dnia testów. Komputer pokładowy uparcie twierdził, że pomimo moich najszczerszych chęci, Leon nie przekroczy bariery 7 litrów.
Producent ma w zanadrzu całkiem sporą ofertę silników, dlatego jeśli przekładamy osiągi nad koszty utrzymania, powinniśmy znaleźć coś dla siebie. Najmocniejsza z dostępnych jednostek ma 184 konie mechaniczne. Jeśli to dla was wciąż za mało, musicie poczekać na wersję Cupra. Rozsądnym kompromisem pomiędzy spalaniem a radością z dynamicznej jazdy jest benzynowy motor 1.4 TSI.
Cennik Leona otwiera wersja ENTRY z silnikiem 1.2 TSI o mocy 86 koni mechanicznych. Kosztuje ona 54 800 złotych. Tę pozycję można, a nawet należy, rozpatrywać tylko jako ciekawostkę, ponieważ nie otrzymamy nawet klimatyzacji (choć można ją dokupić za 4351 złotych). Testowany egzemplarz to wersja STYLE, której wyposażenie zaspokaja większość codziennych potrzeb. Znajdziemy tu automatyczną, dwustrefową klimatyzację „Climatronic”, tempomat, światła w technologii LED, system multimedialny z USB i oczywiście poduszki: czołowe, boczne, kurtyny powietrzne, a także poduszkę kolanową dla kierowcy. Za tak skonfigurowany samochód przyjdzie nam zapłacić 87 900 złotych.
Leon stoi przed niezwykle ciężkim zadaniem. Konkurencja w segmencie jest olbrzymia, a w dodatku Seat powraca na nasz rynek po kilku latach nieobecności. Większość klientów zapomniała o istnieniu marki i nie zdaje sobie sprawy z jej obecnej, odnowionej oferty. Najbliższe miesiące okażą się kluczowe. O ile stylistyka nadwozia oraz duża gama silników przyciągną sporą ilość potencjalnych kupców, tak ascetyczny wygląd wnętrza może znacznie ostudzić ich zapał.