Seat Ibiza – gorąca nowość
Niedawno zadebiutowała piąta generacja Seata Ibizy. Mieliśmy okazję przyjrzeć się jej z bliska i zabrać ją na przejażdżkę po słonecznej Katalonii. Czy bardzo różni się od poprzedniej generacji?
Pierwszy Seat Ibiza pojawił się na rynku w 1984 roku. Od 33 lat na całym świecie sprzedało się aż 5,4 miliona egzemplarzy. Model ten upodobało sobie wiele osób. Marka twierdzi, że nabywcy Ibizy są średnio o 10 lat młodsi od nabywców innych aut z segmentu B i uważają, że nowy model ten trend podtrzyma. Nie szufladkując kierowców wiekowo, jedno trzeba przyznać – auto prezentuje się świetnie!
Baby-Leon?
Patrząc z zewnątrz na nową Ibizę, widać, że to ewidentnie "dziecko" Leona. Choć poprzednia generacja też mogła pochwalić się wieloma ostrymi krawędziami, nowa odsłona jest jeszcze bardziej kanciasta. Wszędzie znajdziemy ostre, dynamiczne linie, które dodają Ibizie powagi i zadziornego wyrazu. LED-owe reflektory prezentują się świetnie, mimo że dość mocno dominują na froncie. Grill ukształtowano w znak X, a dodatkowe ostre przetłoczenie tuż pod lampą sprawia, że nikt już o Ibizie nie powie, że to "pocieszna kulka".
Z boku na pierwszy rzut oka nie znajdziemy wielu zmian. W stosunku do poprzedniczki długość auta pozostała taka sama, ale mimo to auto wydaje się potężniejsze. Wydłużono rozstaw osi, który wynosi obecnie 2564 mm. Za optyczne powiększenie odpowiadają także większe koła, które maksymalnie mogą mieć średnicę 18 cali.
Trudno powiedzieć, która część nowej Ibizy robi większe wrażenie – front czy tył. Z tylu znalazły się LED-owe lampy z trójkątnym motywem, które świetnie wpasowują się w stylistykę nadwozia. Fakt, są dość małe, co rzuca się w oczy, ale nie sposób uznać to za wadę. Dodatkowo tylna klapa nie jest już płaska i zwyczajna, a zdobi ją kolejna ostra linia. W niektórych wersjach wyposażenia tylny zderzak jest wyposażony w czarny dyfuzor, który - w połączeniu z dwoma końcówkami układu wydechowego - sugeruje hiszpański temperament.
Kolorowy zawrót głowy
W gamie kolorystycznej pojawiły się trzy nowe odcienie nadwozia: Mystery Blue, Desire Red i Mystic Magenta, czyli po prostu niebieski, czerwony i… no właśnie. Słowo „magenta" sugeruje intensywny odcień fioleto-fuksji, a tymczasem auto jest… pudrowo-różowe. Przepraszam wszystkich, którzy mają w nosie kolory za ten zawiły opis. Spróbuję prościej… Mystic Magenta to po prostu bieliźniany, metaliczny róż, który raczej powinien nosić nazwę Panties Magenta. Kolor ten podobno powstał w wyniku modowych inspiracji, jednak auto w takich barwach wygląda odrobinę nijako. Czego nie można powiedzieć o pozostałych dwóch! Głęboki, metaliczny granat i nasycona czerwień hiszpańskiego wina prezentują się doskonale - szczególnie w pełnym słońcu, gdy metaliczne drobinki jeszcze bardziej odbijają światło. Poza trzema nowymi kolorami, mamy oczywiście do wyboru bardziej stonowane odcienie, które znamy już z gamy modelowej Seata.
Gorąca nowość!
Nowy Seat Ibiza został zbudowany na całkowicie nowej platformie MQB A0. Prawdopodobnie na niej stanie także kolejna odsłona Volkswagena Polo. Zaskoczeniem jest jednak fakt, że tak "gorącą" nowość otrzymał Seat, a nie jak zwykle bywało – Volkswagen, który gra pierwsze skrzypce w niemieckim koncernie. Póki co marka pochwaliła się jedynie bazową pięciodrzwiową wersją nadwozia i niestety nie zapowiada odmiany trzydrzwiowej. Niepokojący jest również fakt, że nie słychać nic o Cuprze…
Nowa wersja wyposażenia
Do tej pory w Seacie, poza standardowymi wersjami wyposażenia jak Style, Reference itp., mieliśmy także usportowioną linię FR. To pozostało bez zmian – nadal możemy ubrać Ibizę w nieco bardziej drapieżne dodatki. Jednak tym razem do opcji wyposażenia dołączyła także wersja XCellence. Ma ona być bardziej komfortowa i wyposażona w więcej technologicznych smaczków.
Kiedyś auta miejskie nie mogły pochwalić się zbyt bogatym wyposażeniem. Ich przeznaczeniem było jeżdżenie po przysłowiowe bułki do sklepu i nikt nie wymagał od nich dużo więcej. Oczekiwania klientów jednak rosną, więc współczesny przedstawiciel segmentu B może pochwalić się całkiem pokaźną liczbą bajerów. W Ibizie znajdziemy między innymi system bezkluczykowego dostępu do auta oraz uruchamiania silnika, schowek z funkcją indukcyjnego ładowania smartfona, czy dwustrefową klimatyzację z filtrem antyalergicznym.
Nowe wnętrze
Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy po otwarciu drzwi, jest wysoko poprowadzony tunel środkowy. Zaczyna się on dość wysoko i powoli opada ku tyłowi. Niestety, potęguje to poczucie ciasnego wnętrza. Uchwyty na kubki przeniesiono z niezbyt ergonomicznej wnęki z przodu (gdzie trudno było umieścić wyższą butelkę), w okolice łokcia. Ponadto cup holdery są bardzo płytkie i nawet półlitrowa butelka z wodą potrafi się przewrócić podczas dynamicznej jazdy.
W nowej Ibizie zabrakło tak zwanej „cykorłapki”, czyli poddachowego uchwytu dla pasażerów. Marka tłumaczy to faktem, że uchwyty na drzwiach zostały zaprojektowane w taki sposób, aby zapewnić odpowiedni komfort pasażerom, którzy czują potrzebę kurczowego trzymania się czegoś podczas podróży. Rozwiązanie to wydaje się nieco bez sensu, zwłaszcza że wgłębienia w podsufitce zostały, a samych „cykorłapek” brak.
Zegary i kierownica pozostały całkowicie bez zmian. Jednak dotychczasowy 6-calowy wyświetlacz w otoczeniu tradycyjnych przycisków odszedł do lamusa, ustępując miejsca nowoczesnemu ekranowi o przekątnej 8 cali. Wszystkimi funkcjami sterujemy dotykowo, co niestety dość szybko jest widoczne. Do tej pory powierzchnia ekranu była matowa, przez co odciski palców były niemal niezauważalne. W razie czego wystarczyło przetrzeć ekran rękawem i voila! W nowym rozwiązaniu, na środkowym szklanym panelu widać dosłownie każdy pyłek i muśnięcie ekranu dłonią. W duecie z plastikową fortepianową czernią, której użyto do wykończenia wnętrza w niektórych pakietach wyposażenia, nie wygląda to zbyt estetycznie. Po kilku minutach połowa auta nadaje się dla studentów kryminologii na praktyki ze zbierania odcisków palców.
Do tej pory jedyne audio, jakie mogliśmy znaleźć w Seatach, to Seat Sound. W nowej generacji Ibizy pojawiło się jednak nagłośnienie firmy Beatsaudio, znanej marki zajmującej się między innymi produkcją modnych słuchawek, reklamowanych przez rapera Dr. Dre. Na szczęście w pakiecie z Ibizą nie dostajemy żadnego rapera, ale za to 7 głośników o łącznej mocy 300 W.
Przejedźmy się!
Jak można się było spodziewać, Seat skupił się na małych miejskich silnikach. Trudno się zresztą dziwić, skoro nawet nieduże trzycylindrowe jednostki oferują całkiem sporo. Do jazd wybraliśmy odmianę 1.0 TSI o mocy 115 koni mechanicznych i maksymalnym momencie obrotowym, wynoszącym okrągłe 200 Nm. Jednostka ta może współpracować z siedmiobiegową dwusprzęgłową skrzynią DSG, jednak my testowaliśmy tradycyjny wariant manualny o sześciu przełożeniach. Już ruszając z parkingu, czuć „zwartość” auta. Kierownica reaguje precyzyjnie, a pedał sprzęgła przyjemnie odpycha lewą stopę podczas ruszania. To duży plus, szczególnie jeśli drażnią kogoś choćby francuskie auta, w których niejednokrotnie wciśnięcie sprzęgła przypomina wdepnięcie w kałużę. Szósty bieg dodaje Ibizie elastyczności – nawet przy prędkościach autostradowych silnik spokojnie mruczy, nie zaznaczając zbyt nachalnie swojej obecności. Na sprint od zera do „setki” litrowa Ibiza potrzebuje jedynie 9,3 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 195 km/h.
Trzy „garnki” mają jednak jedną drobną wadę – podczas zatrzymywania się, na przykład na światłach, system Start&Stop powoduje, że podczas ponownego uruchamiania się silnika nadwozie trzęsie się na boki. Na pochwałę zasługuje jednak świetne wyciszenie kabiny pasażerskiej. Nawet podczas jazdy z dużymi prędkościami w środku jest bardzo cicho.
Gama silnikowa
Poza testowanym przez nas 1.0 TSI o mocy 115 KM, w gamie znalazła się również ta sama jednostka w słabszym wydaniu 95 KM. Dodatkowo po stronie silników benzynowych mamy jeszcze wolnossący litrowy silnik 1.0 MPI o skromnej mocy 75 koni mechanicznych i równie subtelnym maksymalnym momencie obrotowym, wynoszącym zaledwie 95 Nm.
Silniki wysokoprężne powoli stają się coraz mniej popularne, szczególnie w segmencie aut miejskich, jednak Seat ma również propozycję dla amatorów oleju napędowego. Mowa o 1.6 TDI w trzech wariantach mocy – 80, 95 i 115 koni mechanicznych. Jakby tego było mało, to po raz pierwszy w historii hiszpańskiej marki, firma oferuje również Ibizę 1.0 z zasilaniem CNG o mocy 90 koni mechanicznych.
Ceny piątej generacji Ibizy rozpoczynają się od 48 900 zł. Pierwszy raz w historii miejski Seat będzie jednak miał tak wąską gamę wersji nadwoziowych. Producent nie planuje wprowadzenia kompaktowej odmiany trzydrzwiowej, ani małego miejskiego kombi. Trudno powiedzieć, czy to rozsądny ruch rezygnować z różnych rodzajów nadwozi, które pozwalały wstrzelić się niemal we wszystkie potrzeby konsumentów. O ciarki przyprawia jednak fakt, że Hiszpanie nie planują pokazać nam Ibizy w odmianie Cupra... Czyżby jedynym ostrym zawodnikiem w Seacie miał zostać debiutujący niedawno trzystukonny Leon? Byłoby szkoda, bo nowa Ibiza jest znacznie dojrzalsza od poprzedniczki, nie tylko pod kątem wyglądu. Nikt już nie powie, że to auto pocieszne lub zabawne. Gdyby jednak pogłoski o nieobecności Cupry okazały się nieprawdziwe… Z taką bazą Hiszpanie mogliby spuścić ze smyczy małego potwora.