Seat Ateca – poprawny crossover
Rynek crossoverów jest już całkiem mocno zatłoczony. Sprawdzamy, czy debiutujący Seat Ateca ma szansę na skuteczną rywalizację o klienta.
Najpierw była Salsa Emocion (2003), potem Tribu (2007), następnie IBX (2011), a na końcu 20V20 (2015). Po latach zapowiedzi i pokazywania salonowej publiczności gipsowych prototypów zwiastujących crossovera przyszła pora na konkrety. Nazywa się Ateca i jest pierwszym modelem Seata w tym segmencie, który można kupić w salonie. Owszem, klienci mogli od 2009 roku zdecydować się na Alteę Freetrack, ale uterenowione minivany to zupełnie inna historia.
Prawdziwym zwiastunem modelu Ateca był prototyp 20V20. Wygląd modelu koncepcyjnego, zgodnie z dawnym hasłem reklamowym marki, rzeczywiście budził emocje i rozpalał nadzieje klientów na najciekawszą w gamie Volkswagena stylistykę w modnym segmencie C crossoverów. Trójkątny kształt reflektorów, wyraźnie zarysowane błotniki, czy delikatnie podcięta dolna linia szyb nadawały autu prawdziwie sportowego charakteru. Najwyraźniej jednak auto wyglądało zbyt dobrze dla niemieckich właścicieli, bo ostatecznie wersja produkcyjna pozbawiona została ekstrawaganckich linii. Nie, najbardziej terenowy z Seatów nie wygląda źle, ale na tle prototypu wypada bardzo konserwatywnie.
W stylu Leona
Być może zachowawczy wygląd ma być kluczem do sukcesu. Najlepiej sprzedającym się modelem Seata jest Leon, który przecież na tle poprzednika wygląda równie spokojnie i konwencjonalnie. A Ateca ma z Leonem wiele wspólnego. Po pierwsze obydwa auta mają podobne rozmiary, po drugie dzielą wspólną technikę, po trzecie - zaglądając do wnętrza Ateki widzimy deskę rozdzielczą zaprojektowaną niemal identycznie jak ta w Leonie.
Jeśli nawozie przypadło wam do gustu, to tylko lepiej, bowiem nie brakuje w nim praktycznych rozwiązań. Drzwi w dolnej części chronione są szerokimi listwami z tworzyw sztucznych i zasłaniają progi, co zwłaszcza zimą chroni nogawki pasażerów przed zabrudzeniem. Dolne listwy zderzaków także nie są lakierowane, a tylna wystaje minimalnie chroniąc lakier w przypadku drobnych otarć parkingowych. Podobnie jest z listwami nadkoli, choć ich funkcja ochronna jest bardzo symboliczna.
Tylna klapa schodzi dość nisko dając dobry dostęp do obszernego bagażnika. W wersji 4x2 mieści on 510 litrów, decydując się na odmianę 4x4 musimy pogodzić się z posiadaniem mniejszego bagażnika mieszczącego 485 litrów. Na tle głównego konkurenta, jakim bezsprzecznie jest Nissan Qashqai, to i tak dużo. Doskonale sprzedający się japoński crossover ma mały optycznie kufer mieszczący wg danych producenta 400 litrów.
Wymiary zewnętrzne Seata są bardzo zbliżone do głównego konkurenta. Długość Ateki to 4,36 m (-17 mm), szerokość 1,84 m (+35 mm), wysokość 1,61 m (+25 mm), zaś rozstaw osi 2,64 m (-8 mm). Mimo to modułowa platforma MQB pozwoliła inżynierom hiszpańskiej marki obniżyć masę własną i to dość znacznie. Podstawowa wersja waży z kierowcą 1280 kg, najlżejszy Nissan zaś 1393 kg.
Wsiadając do wnętrza mamy wrażenie obcowania z powiększonym Leonem. Deska rozdzielcza ma niemal identyczny kształt, choć i w tym przypadku jest nieco powiększona. O ile w Leonie największy zestaw multimedialny musi się zadowolić ekranem o przekątnej 6,5 cala, to Ateca oferuje nawet 8-calowy. Podstawowa wersja Reference musi się zadowolić 5-calowym ekranem z podstawowymi funkcjami.
Żadnych zastrzeżeń nie można mieć do użytych materiałów - tworzywa są miękkie tam gdzie trzeba, w topowej wersji Xcellence dodano lakierowane wstawki, a skórzana tapicerka jest o klasę lepsza od tego, co oferuje m.in. japońska czy koreańska konkurencja. Jakość wykonania w postaci dokładnych pasowań też jest bez zarzutu, co dla modeli koncernu Volkswagena nie jest niczym nowym. Na pochwałę zasługują przednie fotele zapewniające odpowiednie podparcie i sprawdzające się na dłuższych trasach. Na tylnej kanapie miejsca jest bardzo dużo z każdej strony, nawet przy komplecie pasażerów.
Na życzenie auto może być wyposażone w wiele „ekstrasów” ułatwiających użytkowanie oraz poprawiających bezpieczeństwo. Na liście wyposażenia nie zabrakło takich pozycji jak: system antykolizyjny wykrywający pieszych, bezdotykowo otwierana tylna klapa, asystent zjazdu, parkowania, system kamer 360 st., w pełni LED-owe reflektory, czy aktywny tempomat.
TSI lub TDI
W katalogu znajdziemy jedynie cztery silniki w pięciu wariantach mocy. Ale jeśli dokładnie się przyjrzymy, to ilość kombinacji silników, skrzyń biegów i napędów jest znacznie większa niż u przeciętnego konkurenta.
Podstawowy silnik 1.0 TSI to propozycja dla osób jeżdżących głównie po mieście. Ma trzy cylindry i osiąga dzięki turbodoładowaniu 115 KM. Łączony jest wyłącznie z ręczną skrzynią biegów i przednim napędem. Choć nie można oczekiwać od niego nadmiernego wigoru, to katalogowe liczby nie są złe. Sprint do setki umie zaliczyć w 11 sekund, a średnie spalanie ma wynosić 5,2 l/100 km. Produkcja tego modelu rozpoczyna się w listopadzie, chętni muszą więc wykazać się cierpliwością.
Druga propozycja to silnik najlepiej pasujący do Ateki. 1.4 TSI w obecnej odsłonie to już mało problematyczny silnik, który mimo pojedynczego doładowania potrafi zaimponować dynamiką. Maksymalny moment 250 Nm pojawia się już przy 1500 obr./min., a moc 150 KM wystarcza, by auto ze skrzynią ręczną rozpędzić do 201 km/h. Dla leniwych przewidziano dwusprzęgłową przekładnię DSG. Zaskakująco niskie jest też spalanie. Producent podaje średnią wartość 5,3 litra, w praktyce w trasie można uzyskać wynik niewiele powyżej 6 l/100 km. Nieco gorzej jest w przypadku odmian 4Drive, czyli wyposażonych w dołączany napęd tylnej osi typu Haldex 5. Niezależnie na którą skrzynię się zdecydujemy, spalanie wzrośnie o ok. 1 l, a osiągi nieznacznie się pogorszą.
Mniejszy silnik wysokoprężny to 1.6 TDI z wtryskiem typu Common-Rail. Tak jak podstawowy benzyniak oferuje moc 115 KM, ale moment jest już na poziomie 1.4 TSI i wynosi dokładnie 250 Nm. Kolejne podobieństwa to możliwość zamówienia go jedynie ze skrzynią ręczną i przednim napędem.
Większy Diesel to klasyka Volkswagena, czyli 2.0 TDI także z systemem Common-Rail. W podstawowej wersji osiąga 150 KM. Tak jak silnik benzynowy o tej samej mocy, może współpracować ze skrzynią ręczną lub dwusprzęgłową. Ze względu na wysoki moment wynoszący 340 Nm, zastosowano mocniejszą skrzynię DSG o sześciu przełożeniach. Oczywiście i ten motor można zamówić z napędem obu osi. Wybierając skrzynię ręczną silnik oferuje 150 KM, jak przy przednim napędzie. Ateca 4Drive z DSG napędzana jest wyłącznie mocniejszą wersją oferującą 190 KM mocy i 400 Nm momentu.
Podczas pierwszych jazd mieliśmy okazję jeździć przednionapędowym 1.4 TSI (srebrny) oraz najmocniejszym Dieslem 4Drive (pomarańczowy). Zachowanie na drodze jest pewne, układ kierowniczy dość precyzyjny, a zawieszenie zestrojone neutralnie. Ważniejsze, że pracuje cicho. Prześwit wynosi 19 cm, co w połączeniu z aktywną elektroniką pozwala zjechać w lekki teren. Bogatsze specyfikacje mają dodatkowo Drive Profile pozwalający wybrać tryb jazdy. Co ciekawe 190-konny Diesel wcale nie daje poczucia dynamiki, choć jest całkiem szybki. To pewien problem, jeśli oczekujemy, że Ateca dostarczy nam sportowych wrażeń.
Cennik otwiera Ateca 1.0 TSI Reference kosztująca 77 100 zł. Prawdopodobnie mająca szansę na największe zainteresowanie przednionapędowa odmiana 1.4 TSI Style to koszt 95 900 zł. Najdroższy 2.0 TDI 4Drive DSG Xcellence wyceniono na 146 100 zł.
Seat Ateca – pierwsze wrażenia
Pierwsze wrażenia są takie, że auto jest nieco wyprane z emocji. Inżynierowie zbudowali bardzo poprawny samochód, któremu ciężko zarzucić coś poważnego, ale w kwestii wyglądu, a przede wszystkim własności jezdnych, rzeczywistość nieco odstaje od oczekiwań. Jeśli auto wam się podoba - to dobrze. Decydując się na nie otrzymacie bardzo poprawnego i przestronnego crossovera o nienagannej jakości wykończenia i z niezłymi silnikami. Cenowo też wypada nienajgorzej, choć Nissan broni się już atrakcyjnymi rabatami, na które w Seacie - póki co - nie ma co liczyć.