Seat Arosa - bliźniak VW Lupo
Arosa - niezwykle popularny ośrodek wypoczynku zimowego w szwajcarskich Alpach Retyckich. Miejscowość położona na wysokości niemal 1 800 m n.p.m. słynie nie tylko z doskonale rozwiniętej infrastruktury narciarskiej, ale także ze słynnego uzdrowiska przeznaczonego dla osób cierpiących na gruźlicę. Jednak Arosa to także imię najmniejszego dziecka hiszpańskiego koncernu z Katalonii.
Seat Arosa podobnie jak bliźniaczy VW Lupo zbudowane zostały na skróconej płycie podłogowej A00 wykorzystanej wcześniej przy konstruowaniu modeli Polo i Ibiza (płyta podłogowa oznaczona symbolem A03). Arosa zadebiutowała na rynku w marcu 1997 roku podczas salonu samochodowego w Genewie. Dwa miesiące później auto trafiło do seryjnej produkcji, a jako miejsce jej wytwarzania nieprzypadkowo wybrano fabrykę Volkswagena w Wolfsburgu – rok później w tym samym zakładzie ruszyła produkcja VW Lupo.
Początkowo Arosa spotkała się z dość ciepłym przyjęciem. Niewielkie rozmiary zewnętrze, fantastyczna zwrotność w miejskiej dziczy, łatwość parkowania, niskie koszty eksploatacji oraz dość atrakcyjna cena sprawiły, że niewielki Seat sprzedawał się całkiem przyzwoicie. Jednak do czasu, a dokładniej do momentu, kiedy na rynku pojawił się bardziej renomowany brat, czyli Volkswagen. Nieco ciekawsza stylistyka (szczególnie przód auta) i lepsze materiały wykończeniowe wystarczyły, by wraz z debiutem Lupo sprzedaż Arosy drastycznie poszybowała w dół.
Pomijając nieco mniej szlachetnie wykończone wnętrze i mniej wyrazisty przód auta, Arosa funkcjonalnie niewiele ustępuje Lupo. Oba auta odznaczają się niewielką długością (3.5 m), która sprawia, że doskonale sprawdzają się podczas przeciskania się pomiędzy miejskimi arteriami. Homologacyjnie auto przystosowane jest do przewozu czterech osób, przy czym pasażerom przednich siedzeń podróż upłynie w zaskakująco komfortowych warunkach. Gorzej mają siedzący na tylnych siedzeniach – tam miejsca jest niewiele, szczególnie na stopy i kolana. Ale z drugiej strony jak często w takim aucie przewozimy komplet pasażerów?
Niewielkie rozmiary, a co za tym idzie, niska masa własna, sprawiają, że każda z montowanych pod maską autka jednostek napędowych doskonale sobie z nimi radzi. Arosa to nie jest auto do szarżowania poza miastem – do takich wyczynów zdecydowanie lepiej polecić samochody pokroju Golfa Lub Toledo. Arosa ma być funkcjonalna w mieście oraz tania w utrzymaniu i taka też jest. Każda z jednostek napędowych (1.0 l 50 KM, 1.4 l 60 KM, 1.4 l 16V 100 KM, 1.4 TDI 75 KM i 1.7 SDI 60 KM) zapewnia autu wystarczające osiągi (szczególnie na pierwszych trzech biegach) oraz bardzo niskie spalanie – silniki benzynowe zużywają ok. 6.5 – 7 l w mieście, a diesle o 1 – 1.5 l mniej w tych samych warunkach. czyli nie jest źle.
Przestrzeń bagażowa – no cóż, od auta tego pokroju i tych gabarytów nie ma co oczekiwać zdolności przewozowych minivana, ale jak twierdzą sami użytkownicy, na zakupy w zupełności wystarcza.
Jakość wykonania oraz atrakcyjność sylwetki poprawiły się zdecydowanie po faceliftingu, który miał miejsce w 2000 roku. Ciekawiej narysowany przedni pas auta, atrakcyjniejsza deska rozdzielcza oraz lepsze materiały wykończeniowe we wnętrzu w połączeniu z bogatszym wyposażeniem sprawiają, że przymierzając się do zakupu Arosy zdecydowanie warto rozejrzeć się za autami poliftingowymi. A jakim budżetem należy dysponować? Ceny aut z początku produkcji zaczynają się od ok. 5 – 6 tys. PLN. Zadbana Arosa z 2001 roku to już wydatek ok. 8 – 9 tys. PLN, w zależności od wersji napędowej. Diesle są tylko nieznacznie droższe, ale wolnossąca jednostka SDI zapewnia bardzo niskie zużycie oleju napędowego i bezawaryjną pracę przez wiele dziesiątek tysięcy kilometrów. Dlatego szukając Arosy najlepiej postawić na silnik SDI – niezajeżdżone auto długo jeszcze posłuży.