Seat Arona FR 1.5 TSI – „kolejny” crossover? Niekoniecznie!
Segment crossoverów staje się coraz bardziej zatłoczony. W ostatnich latach dołączyło do niego mnóstwo modeli, ale jeszcze nie wszyscy producenci wystawili swoich zawodników. Seat dołożył tu swoją cegiełkę w postaci Arony. Czy to tylko „kolejny” crossover?
Najpierw były SUV-y, ale ich gabaryty nie wszystkim klientom odpowiadały. Podobało im się jednak, jak za kierownicą siedzą wyżej i widzą trochę więcej. Dostali więc to, czego chcieli – małe samochody, które nie sprawiają problemów w mieście, ale oferują dość wysoką pozycję za kierownicą i są praktyczne.
Jest z czego wybierać, a do listy dołączył jeszcze Seat Arona. Czy jest w stanie się czymś wyróżnić?
Wyraziste linie
Seat Arona jest dość ciekawie narysowany, w stylu Seata, czyli dość „emocjonalnie”. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że to taka Ibiza na szczudłach. I nie tylko na pierwszy rzut oka, bo choć od miejskiego hatchbacka jest o 8 cm dłuższa, to zaledwie o 7 mm szersza. Arona jest jednak aż o 11 cm wyższa i może się pochwalić całkiem sporym, jak na tę klasę, prześwitem, który wynosi 19 cm.
Ciekawie łączy się tu inny kolor dachu i nadwozia, a mamy do wyboru całkiem sporo kolorów i ich kombinacji. Nie mogło też zabraknąć „crossoverowych” dodatków stylistycznych z plastiku. Mamy więc ciemne osłony na nadkolach, progach i w dolnej części zderzaków.
Arona wygląda nieźle, ale to też zasługa LED-owych reflektorów. Dobrze, że nie jest to już tylko domena wyższych segmentów. Producenci mogą układać kształt świateł do jazdy dziennej w niemal dowolny sposób, dzięki czemu samochody wyglądają teraz tak ciekawie.
Chociaż w większości modeli Seata wersje FR znacząco wyróżniają się sportowym stylem, w Aronie FR zmieniają się tylko detale – na tylnym zderzaku pojawia się srebrny „dyfuzor” i dwie końcówki wydechu, a na grillu ląduje inny wzór. Tyle.
Jak w Ibizie
Kształt deski rozdzielczej został w zasadzie w całości przejęty z Ibizy. W zależności od tego, jaką wersję wybierzemy, tak będą zmieniały się elementy wykończenia. W FR mamy akurat imitację skóry i czerwone przeszycia, ale np. w Xcellence znajdują się już biegnące przez całe wnętrze panele imitujące aluminium.
Obsługa całego kokpitu jest intuicyjna, a w dużej mierze skupia się w obrębie 8-calowego ekranu dotykowego systemu Navi System. Przyciski skrótów do poszczególnych funkcji również są dotykowe, w dodatku te przyciski są dość małe – trudno w nie trafić podczas jazdy. Plus za dwa pokrętła – jedno do regulacji głośności, drugie do wyboru opcji na ekranie. Przed dźwignią zmiany biegów znalazło się miejsce do bezprzewodowego ładowania telefonu, co też się z pewnością przyda.
Szkoda, że wnętrze wykończone jest miejscami budżetowymi materiałami. Sama deska rozdzielcza w wersji FR jest miękka, ale wszelkie plastiki są twarde. Znalazły się też niestety na drzwiach.
Wnętrze jest, jak na niewielkiego crossovera, całkiem przestronne. Odpowiednio szerokie, bo nad podłokietnikami mamy przynajmniej 140 cm z przodu i z tyłu, ale też nie klaustrofobiczne z tyłu. Przy dość dynamicznym wyglądzie nadwozia, wysokość dachu nie została obniżona, więc wysokie osoby na pewno nie będą narzekać.
Ta przestronność wnętrza sięga też do bagażnika, który mieści 400 litrów. To o 20 litrów więcej niż… w większym Leonie.
Szybsza, niż się wydaje
Pod maskę Seata Arony podstawowo trafia silnik 1.0 TSI o mocy 95 lub 115 KM. My testujemy jednak najmocniejszy – 1.5 TSI o mocy 150 KM. Rozwija on 250 Nm w zakresie od 1500 do 3500 obr./min. i w połączeniu z 6-biegową manualną skrzynią biegów rozpędza się do 100 km/h w 8,3 sekundy.
Arona nie waży dużo, bo zaledwie 1147 kg, więc dynamika jazdy jest naprawdę dobra. W naszych pomiarach Arona okazała się jeszcze o 0,2 sekundy szybsza, a przyspieszenie od 80 do 120 km/h zajmuje jej 5,5 sekundy.
W mieście Arona sprawdza się świetnie – i nie jest nudna w prowadzeniu. Przy takiej mocy, coś się już dzieje – spod świateł przyspieszamy szybko, układ kierowniczy jest dokładny, a zawieszenie może zostać utwardzone. To dzięki zastosowaniu zawieszenia Dual Ride, które prawdopodobnie jest rodzajem zawieszenia DCC z możliwością dostosowania do jednego z dwóch trybów – Normal i Sport.
Nasza wersja doskonale się więc wpisuje w założenia wersji FR, jako bardziej dynamiczna niż podstawowe wersje silnikowe, ale jeszcze nie tak szybka, by pojawił się na niej emblemat z napisem „Cupra”.
Nie każdemu się jednak spodoba ta dynamiczna strona Arony. Zawieszenie jest dość twarde już w trybie Normal, a efekt ten potęgują jeszcze 18-calowe koła Performance z niskoprofilowymi oponami. Na równych drogach poprawia to właściwości jezdne – mimo wyższego prześwitu i środka ciężkości, samochód nie przechyla się na zakrętach. Kiedy jednak wjedziemy na drogę ze zniszczoną nawierzchnią, robi się mało komfortowo.
Mimo dobrej dynamiki jazdy, silnik zadowala się ograniczonymi ilościami paliwa. W cyklu miejskim zużycie paliwa wynosi 6,3 l/100 km, w pozamiejskim 4,4 l/100 km i średnio 5,1 l/100 km.
Będą zainteresowani?
Seat prezentuje z Aroną swój sposób na crossovera. Ma ciekawą stylistykę i zaskakuje całkiem przestronnym, jak na ten segment, wnętrzem. W wersji FR dobrze się też prowadzi i bardzo sprawnie przyspiesza.
Tylko czy to w tym segmencie wystarcza? To zależy. Z jednej strony, w podobny sposób moglibyśmy opisać większość małych crossoverów. Są fajne i przyjemnie jeżdżą. Z drugiej jednak – ten rynek jest już na tyle duży, że wystarczy stworzyć samochód, który będzie tak dobry jak modele konkurencji. Nie musi być lepszy, nie musi być gorszy – powinien po prostu utrzymać pewien poziom, a będzie się sprzedawał. Jeśli do tego będzie się wyróżniał, punkt dla niego.
I Arona właśnie taka jest – poprawna w każdym aspekcie, ale wyróżnia się wnętrzem i stylistyką. I to może być jej drogą do sukcesu.
Redaktor