Seat Alhambra FR Line 2.0 TDI 184 KM – gatunek na wymarciu
Duże vany odchodzą powoli do historii. Większość obecnych na rynku konstrukcji ma już swoje lata, popyt jest coraz mniejszy, a projektanci – przygotowując następców – próbują ugryźć temat z innej strony. Pokazuje to nowe Renault Espace, które stało się crossoverem. Co stanie się z Seatem Alhambrą? Póki co nie ma wieści o nowej generacji, ale produkowany od 2010 roku van jest na końcu swojej drogi. Czy rzeczywiście czuć, że niedługo minie dziesięć lat, odkąd jest obecny na rynku?
Bez wątpienia włoski projektant Walter de Silva zachował wstrzemięźliwość przy projekcie nadwozia. W klasyczną bryłę dużego vana udało się wkomponować nieco lekkości za sprawą dużych przednich reflektorów i przetłoczeń, ale nie ma ani krzty ekstrawagancji. Jak pokazał czas – był to dobry krok. Mimo że Seat jest obecny na rynku od tylu lat, nadal wygląda atrakcyjnie i powinien wpisywać się w gusta osób, które poszukują rodzinnego samochodu.
Niemiecki porządek czy hiszpański temperament?
Gdy wejdziemy do środka Alhambry, czujemy się jak w domu. Żadnych udziwnień, pełna funkcjonalność. Pobieżny rzut oka na deskę rozdzielczą, kierownicę i przekładnię DSG, i wiemy wszystko. Samochód został zaprojektowany „do bólu” intuicyjnie, przez to projekt deski rozdzielczej nie tyle nie robi „efektu wow”, co jest po prostu nudny.
Dotykowy 6,3-calowy ekran odpowiada za obsługę multimedialną samochodu, ale po obu stronach posiada fizyczne przyciski, dzięki którym możemy przełączać się pomiędzy poszczególnymi funkcjami: nawigacją, komunikacją z telefonem czy radiem. Docenią to nie tylko tradycjonaliści, bo czasem znacznie wygodniej jest dotknąć prawdziwego przycisku, niż gmerać po kolejnych ekranach.
Na duży plus zasługuje jakość wykonania wnętrza. Plastiki są miękkie, nie skrzypią. Twardsze elementy znajdziemy dopiero na samym dole kokpitu. Nasz testowy egzemplarz był wyposażony w pakiet FR Line, co ma wyraźny wpływ na charakter wnętrza – wprowadza nieco hiszpańskiego temperamentu do auta zaprojektowanego po niemiecku. Tapicerka z alcantary przeszyta czerwoną nicią uatrakcyjnia kabinę i nadaje jej charakteru, a panoramiczne okno dachowe umila miejską i pozamiejską jazdę przy niewielkich prędkościach.
Cechą wyróżniającą Alhambrę i jego bliźniaka, Sharana, są przesuwne drzwi. W testowanym egzemplarzu posiadały elektryczny mechanizm zamykania i otwierania. Wystarczy pociągnąć za klamkę, by resztą zajął się silnik elektryczny. Co więcej, mamy możliwość ich obsługi z poziomu kluczyka. Dostęp do drugiego rzędu siedzeń jest znakomity, a funkcję przesuwnych drzwi docenimy również, gdy będziemy chcieli przewieść coś więcej niż tygodniowe zakupy z marketu.
Nie może dziwić wysoka konfigurowalność wnętrza – mamy do wyboru 32 sposoby zorganizowania wnętrza. W ciągu kilku minut możemy stworzyć z siedmioosobowego samochodu dwuosobowego dostawczaka o przestrzeni bagażowej 2430 litrów. W wersji pięcioosobowej mamy 955 litrów pojemności bagażnika, a gdy zdecydujemy się na wykorzystanie wszystkich miejsc siedzących, zostanie nam 300 litrów. Ostatni rząd siedzeń jest zarezerwowany raczej dla najmłodszych uczestników podróży (mało miejsca na nogi), ale pierwsze pięć siedzisk zapewnia znakomity komfort jazdy. Fotele są stosunkowo twarde, ale nawet podczas wielogodzinnych tras nie doskwierał ból pleców. Dzięki systemowi ISOFIX montaż fotelików jest prosta, ale w naszym testowym egzemplarzu nawet to nie było potrzebne. Seat był wyposażony we wbudowany fotelik – wystarczy go dostosować do rozmiarów małego pasażera.
Nie sposób nie zauważyć również dużej ilości wszelkiej maści schowków. Nie zabrakło złącza USB czy nawet wtyczki 230 V (w wersji FR Line). Samochód jest świetnie przygotowany do długich podróży. Możemy podłączyć lodówkę (w kabinie lub bagażniku), ładować urządzenia i korzystać z dobrodziejstwa trzystrefowej klimatyzacji, czy zabezpieczyć bagaże siatką lub ukryć je za roletą.
A co ze sportem?
Testowy egzemplarz miał, w mojej ocenie, optymalną konfigurację: dwulitrowego diesla o mocy 184 KM i przekładnię DSG z łopatkami przy kierownicy. Nie jest to najmocniejszy silnik dostępny w Alhambrze (w gamie mamy jeszcze benzynowe 2.0 TSI 220 KM), ale charakterystyka diesla najbardziej pasuje do rodzinnego charakteru samochodu i jego przeznaczenia na długie trasy.
Seat Alhambra z pakietem FR Line wygląda nieco bardziej zadziornie, ale nikt nie oczekuje po rodzinnym samochodzie sportowych wrażeń. Zawieszenie, jak przystało na Volkswagena, ma specyfikę raczej sztywną, co pomaga przy bardziej dynamicznej jeździe. Jeśli zechcemy wykrzesać każdy niutonometr momentu obrotowego, będziemy jechali szybko. Prędkość 100 km/h osiągniemy w 8,9 sekundy, a maksymalnie możemy rozpędzić się do 215 km/h.
Automatyczna skrzynia biegów w trybie Sport robi co może, by zapewnić nieco doznań. W razie potrzeby możemy również zmieniać bieg ręcznie, za pomocą wygodnych łopatek. Tu Seat postarał się dać kierowcy wybór, ale mimo wszystko, Alhambrę najlepiej prowadzi się po prostu, jadąc rozsądnie autostradą, pochłaniając kolejne dziesiątki kilometrów w ciszy. Do tego ten samochód został stworzony i faktycznie jako pojazd długodystansowy sprawdza się znakomicie.
Katalogowe spalanie można włożyć między bajki, ale nie jest źle
Seat Alhambra jest bardzo duży – mierzy 4,85 metra długości, waży 1800 kg, do tego jest wysoki – ma ponad 1,7 metra wysokości. Przekornie można go nazwać małym autobusem, więc dwulitrowy motor ma co robić. Jako, że w tym wariancie nie brakuje ani mocy, ani momentu obrotowego, przyspieszanie jest bezproblemowe, a by jeździć dynamicznie, nie trzeba korzystać z funkcji sport, czy samemu redukować biegów. Auto płynnie nabiera prędkości i jeśli nie będziemy przeszkadzać skrzyni automatycznej, osiągając jednocześnie prędkości legalne na polskich drogach ekspresowych i autostradach, to realne jest zużycie paliwa w okolicy 6,5-7 litrów. Katalogowe 4,5 litra w trasie to raczej Święty Graal dla miłośników eco-drivingu. W cyklu miejskim Seat – według producenta – może spalić zaledwie 6,7 litra na 100 km, jednak nam bliżej było do okolicy 10 litrów...
Duży samochód nie może być tani?
W porównaniu z konkurencją, Seat Alhambra posiada najniższy próg wejścia. Za 106 600 zł możemy wyjechać z salonu wersją Reference wyposażoną w jednostkę 1.4 TSI o mocy 150 KM. Najtańszy Sharan to wydatek większy o 12 000 zł, mimo tego samego silnika. Konkurencja poza koncernem również jest droższa. Najtańszy Espace kosztuje 122 400 zł (1.6 dCi 130 KM), a Ford Galaxy 123 730 zł (1.5 160 KM EcoBoost). Atrakcyjną cenę ma SsangYong Rodius – kosztuje 119 900 zł za diesla 2.2 178 KM z podstawowym wyposażeniem.
Testowany egzemplarz nie należał do grona najtańszych. Seat Alhambra z silnikiem 2.0 TDI 184 KM jest dostępny jedynie w dwóch wersjach wyposażenia: Style Advanced (163 300 zł) oraz testowanej, FR Line (178 600 zł). Najtańszy, 150-konny diesel z manualną przekładnią i pakietem FR Line to wydatek 162 000 zł. Tanio nie jest, ale biorąc pod uwagę listę wyposażenia standardowego, można zrozumieć, skąd wzięła się taka cena.
By skonfigurować sobie podobny samochód u innego producenta koniecznie będzie skierowanie się do wyższych pakietów wyposażenia i dobranie niektórych opcji (np. podgrzewanie przednich foteli). Może być ciężko stworzyć o wiele tańszą konfigurację.
Ford Galaxy z silnikiem 2.0 TDCi 180 KM, w wersji wyposażenia Titanium, to wydatek 163 530 zł. Za nowego Espace z silnikiem 1.6 dCi o mocy 160 KM, w wersji Magnetic, przyjdzie nam zapłacić co najmniej 161 000 zł. Z bardziej egzotycznych propozycji zostaje jeszcze SsangYong Rodius za 139 900 zł w wersji z dieslem 2.2 litra o mocy 178 KM i pakietem wyposażenia Sapphire, ale jego linia nadwozia nie przypadnie wszystkim do gustu. Poza tym, do ceny należy doliczyć 11 000 zł za siedmiobiegowy automat. Ostatnim dużym vanem, oferowanym na polskim rynku, jest bliźniak, Volkswagen Sharan, który katalogowo w wersji Highline z DSG i dieslem 184 KM kosztuje 168 290 zł.
Dość jednak wertowania cennika. Decydując się na pakiet FR Linie, otrzymujemy zestaw elektronicznych asystentów parkowania, rozpoznawania znaków drogowych, pasa ruchu, elektryczne sterowane panoramiczne okno dachowe, tapicerkę z alcantary oraz 18-calowe felgi. Wnętrze zostało udekorowane emblematami FR Line. Na uwagę zasługują biksenonowe reflektory z systemem adaptacyjnego oświetlenia, które znakomicie radzą sobie podczas nocnej jazdy. Ośmiogłośnikowy system audio gra nieźle, a zimą na pewno przyda się ogrzewanie przednich foteli – te elementy wyposażenia są dostępne również w autach w wersji Style Advanced. Standardem w nawet najtańszej Alhambrze będzie trzystrefowa klimatyzacja, pięciocalowy ekran dotykowy do obsługi radia (w FR Line ma 6.3-cala i wbudowaną nawigację), siedem poduszek powietrznych czy ISOFIX dla trzech siedzeń w drugim rzędzie.
Seat Alhambra kusi niską ceną, jak na swoje rozmiary i cenniki konkurencji, ale wyjazd wersją 1.4 TSI z podstawowym wyposażeniem może okazać się błędem, jeśli chcemy użytkować samochód w trasach. Wtedy pozostaje nam diesel, a co za tym idzie – konieczność dopłaty do kwoty 117 100 zł za bazowy model. Jeśli pojawi się myśl o automacie, to kupujący musi przygotować się na wydanie 144 600 zł, bowiem DSG dostępne jest od wersji wyposażenia Style wzwyż. Napisałbym, że można tak w nieskończoność, ale prawda jest taka, że do FR Line niewiele można już dobrać.
Pierwsza generacja Seata Alhambry była produkowana od 1996 do 2010 roku. Czternastoletnia obecność na rynku to w dzisiejszych czasach świetny wynik. Zastanawiające jest, ile lat zostało jeszcze aktualnemu modelowi. Na pewno ma swoje grono miłośników, jest dopracowany, ale moda na SUV-y i crossovery nie ułatwia mu utrzymania się na rynku. Obawiam się, że wyniku poprzedniczki nie pobije, ale Seat będzie mógł świętować okrągłe dziesięciolecie.