Se(x)chs Appeal - BMW Seria 6
Przeglądając branżowe magazyny BMW wyczytałem, jakoby głównym odbiorcą nowego BMW serii 6 Cabrio mają być dobrze sytuowani faceci w przedziale wiekowym 45-55 lat. A co jeśli ponętne linie nowego kabrioletu spodobają się znacznie młodszej kobiecie? Jest tylko jeden sposób żeby się o tym przekonać.
Dlatego od razu kluczyk pełniący rolę wielofunkcyjnego transpondera oddaje w jej ręce. Prezencja „szóstki” w wersji topless jeszcze na postoju robi na niej duże wrażenie. Szczerze mówiąc wcale mnie to nie dziwi. Długa maska silnika i cofnięty przedział pasażerski wraz z pokaźnym rozstawem osi, oraz nisko poprowadzona linia okien tworzą idealne proporcje kabrioletu w stylu Gran Turismo. Dzięki temu nadwozie wydaje się jeszcze dłuższe i szersze, niż jest w rzeczywistości. Pokrywę silnika wyprofilowano tu pod znacznie łagodniejszym kątem niż w limuzynach BMW serii 7 lub serii 5.
Takie rozwiązanie znacznie ograniczające widoczność z miejsca kierowcy w połączeniu z nisko osadzonymi fotelami, tworzy pierwszy krytyczny zarzut recenzentki pod adresem auta. Opcjonalnym komfortowym fotelom z ich regulowanymi elektrycznie modułami trudno cokolwiek zarzucić. Może poza tym że niestety nie da się ich podnieść wystarczająco wysoko. Ciekawe, nigdy nie zwrócił bym na to uwagi. Jak wiecie kobiety natomiast lubią siedzieć troszkę wyżej, z czym jak się okazuje w BMW serii 6 mogą mieć problem.
Ocena sytuacji i przyzwyczajenie się do sporych gabarytów auta nie przychodzi łatwo. Już podczas manewrowania na parkingu słyszę od niej - „Ja w ogóle nie wiem gdzie to auto się kończy!” No tak, już wiem czemu BMW przewidziało w cenniku dodatkowym nie tylko czujniki wyświetlające na ekranie odległość od przeszkody. Mamy bowiem możliwość dokupienia kamery cofania a nawet kilku innych monitorujących pole wokół auta. To co znajduje się przed, za i w najbliższej przestrzeni dookoła samochodu, wyświetlane jest na dużym ekranie umieszczonym na szczycie konsoli środkowej. Uniknięcie kosztownych zadrapań ułatwiają ponadto sygnały dźwiękowe i czytelne kolorowe piktogramy, zmieniające zabarwienie w zależności od stopnia zbliżania się do przeszkody.
Jak na auto mierzące niemal pięć metrów wnętrze BMW jest jakby o numer mniejsze. Grzechem byłoby stwierdzić by, przynajmniej z przodu, było tutaj ciasno. Niemniej mocno zabudowana konsola środkowa z szerokim tunelem rozdzielającym pasażerów, ogranicza lub mówiąc elegancko, wysoce sprzyja atmosferze intymności.
Za komfortowymi, wentylowanymi i elektrycznie regulowanymi we wszystkich możliwych płaszczyznach przednimi fotelami jest jeszcze intymniej. Na tyle, że raczej wyklucza to komfortową podróż z kompletem pasażerów. Z drugiej strony takiego auta nie kupuje się przecież do wożenia rodziny. Najczęściej miejsca z tyłu pozostaną nieużywane i zasłonięte opcjonalnym windshotem. Wraz z dodatkową elektrycznie regulowaną tylną szybką stanowi on dla jadących z przodu doskonałą ochronę przed wiatrem. Z kolei kiedy jest złożony można go schować do bagażnika gdzie zajmie niewiele miejsca.
Skoro jesteśmy przy bagażniku, ten w BMW serii 6 mieści dwie spore torby podróżne, czym od razu zjednał sobie przyjaźń naszego kierowcy na wysokich obcasach. Wydaje się że do pełni jej zachwytu brakuje tylko dziewiętnastu sekund. Tyle bowiem trwa proces składania miękkiego dachu. Do jego zamknięcia potrzeba pięciu sekund więcej. Naturalnie cały spektakl odbywa się w pełni automatycznie przy pomocy łatwo dostępnego przycisku na konsoli centralnej. Możliwe jest również jego składanie lub rozkładanie podczas jazdy prędkością nieprzekraczającą 40 km/h.
Powolne toczenie się w tempie bulwarowym na pewno ma swoje zalety. To BMW potrafi ściągać na siebie spojrzenia niczym gigantyczny magnes. Po złożeniu dachu „siła rażenia” luksusowego kabrioletu wzrasta co najmniej dwukrotnie. Krótko mówiąc, kupując „szóstkę” Cabrio przygotuj się na bycie w centrum uwagi gdziekolwiek się pojawisz.
Prędzej czy później, nawet piękna kobieta zapragnie uwolnić się od natrętnych spojrzeń mężczyzn szukając prywatności. BMW 640i Cabrio oferuje również taką możliwość. Pod maską testowanego egzemplarza pracował rzędowy, sześciocylindrowy, podwójnie doładowany silnik. To słabsza z dwóch oferowanych do serii 6 Cabrio jednostek napędowych. Zamiast 407 koni mechanicznych jak w przypadku modelu 650i, osiąga „tylko” 320 KM. Czy rzeczywiście jest to powód do rwania sobie włosów z głowy? Wręcz przeciwnie!
Trzylitrowy silnik Twin Power Turbo wyposażony w układ Valvetronic i bezpośredni wtrysk benzyny jest wręcz idealnym wyborem do kabrioletu serii 6. Niezależnie od stopnia obciążenia cechuje go wręcz wzorowa kultura pracy i niebywała elastyczność, godna znacznie większych silników. Swój maksymalny moment obrotowy wynoszący 450 niutonometrów osiąga w przedziale 1300-4500 obr/min. Na drodze oznacza to pełną gotowość do współpracy.
Na sygnał dany przez kierowcę BMW 640i Cabrio reaguje natychmiast. Efekty jego starań najłatwiej docenić obserwując pnącą się szybko w górę wskazówkę obrotomierza. Jak cień podąża za nią ta druga, wskazująca prędkość jazdy. Podziałkę oznaczoną liczbą 100 mija już po 5,7 sekundach od startu. Jej maksymalne wychylenie reguluje elektroniczny ogranicznik prędkości aktywujący się przy 250 km/h.
O niezakłócony transfer mocy na tylną oś dba ośmiobiegowa przekładnia automatyczna Steptronic. Jej precyzja i szybkość działania zbiera kolejne pochwały z damskich ust kierowcy. W mojej ocenie to również najlepiej działający mechanizm produkcji ZF, który oparł się panującej modzie na szeroko stosowane preselekcyjne przekładnie dwusprzęgłowe.
Przy wolniejszej jeździe w trybie komfortowym kolejne przełożenia zmienia przy jak najniższych obrotach na tyle szybko, że możliwa jest jazda z prędkością rzędu 60-70 km/h na siódmym biegu. Po przejściu w tryb sportowy, przed kolejną zmianą bez problemu potrafi „rozkręcić” silnik nawet do 7250 obr/min!
BMW z mocnym silnikiem, doskonale rozłożonym rozkładem mas na obie osie, aktywnym układem kierowniczym i świetnie zestrojonym zawieszeniem wręcz zachęca do czerpania maksimum przyjemności z jazdy. Koszt zaspokojenia sportowych ambicji najwyraźniej widoczny będzie na stacji benzynowej. Wykorzystywanie całego arsenału drzemiącego pod zgrabnym nadwoziem „szóstki” Ca brio, kosztować może nawet 17 litrów benzyny które ubędą z 70-litrowego baku po każdych stu kilometrach jazdy.
Są i dobre wiadomości. W tej i dodajmy - tylko tej wersji serii 6 Cabrio seryjnie montowany jest układ start/stop. Tylko dzięki niemu, szczególnie podczas jazdy w mieście zaoszczędzić można kilka dobrych litrów paliwa na tym samym dystansie. Niniejszym potwierdzam że katalogowe dane mówiące o średnim wyniku spalania w cyklu mieszanym równym 7,9 l/100 km, nie są wcale wyssane z palca.
Powiecie że decydując się na kupno auta kosztującego w podstawowej wersji 394 200 złotych, a w przypadku suto doposażonego egzemplarza testowego nawet 509 376 złotych, nie liczysz się ze spalaniem. Na pewno macie dużo racji.
Po 800 kilometrach urocza recenzentka ma już gotowy swój werdykt. Podobnie jak ja sądzi, że „se(x)chs appeal” jaki roztacza BMW serii 6, jest wystarczającym powodem do jej zakupu. Szczególnie jeśli wymarzony dla niej przez speców od marketingu z BMW, 45-55 letni partner będzie miał go mniej, lub wcale.