Rusza seryjna produkcja latającego auta
Marzyłeś kiedyś o tym, by się wzbić w powietrze i ominąć korek? Być może niebawem będziesz mógł spełnić swe marzenia. Po długim oczekiwaniu do seryjnej produkcji trafił bowiem latający samochód. Nazywa się Terrafugia, kosztuje 150 000 euro i możesz zatankować go na każdej stacji paliw.
Już pewien czas temu na łamach AutoCentrum.pl szeroko opisywaliśmy przygotowania do produkcji i pierwsze testy latającego samochodu. Okazuje się, że ta oryginalna konstrukcja sprawdziła się do tego stopnia, że dziś latanie staje się coraz bardziej możliwe, nawet dla nas – kierowców.
Pojazd marki Terrafugia o ciekawej nazwie „Transition” ma już za sobą pierwsze loty zakończone pełnym sukcesem. Posiada wszelkie potrzebne certyfikaty, testy, badania i spełnia wymogi potrzebne zarówno dla samochodu dopuszczonego do ruchu, jak i dla pojazdu latającego. „Transition” nie został stworzony by zachwycać pięknym nadwoziem. Wygląda raczej jak mieszanka Ufo i VW Garbusa ale mimo swojego figlarnego wyglądu, potrafi wszystkich mocno zaskoczyć. To latające autko posiada rozpiętość skrzydeł 8,4 metra. W ruchu ulicznym nie byłoby dla niego miejsca, gdyby nie możliwość składania i rozkładania ich po wylądowaniu. Cała operacja zmieniania się z samolotu w auto i odwrotnie zajmuje kierowcy tylko około pół minuty, za sprawą naciśnięcia jednego przycisku. W zależności czy mamy ochotę sobie pojeździć czy też polatać. To mniej więcej tyle samo, ile składa lub rozkłada się dach w typowym kabriolecie. Wewnątrz obok standardowej kierownicy znajduje się drążek sterowniczy, umożliwiający manewry w powietrzu i kilka urządzeń śledzących parametry lotu. Podobno, jak zapewniają osoby nim podróżujące, jest bardzo prosty w obsłudze. Dzięki specjalnemu przełożeniu, silnik Rotax o mocy 100 KM napędza śmigło pojazdu lub przednie koła w przypadku poruszania się po drogach.
Na drodze samochód ten nie zachwyca osiągami. Rozpędza się tylko do 115 km/h co oznacza, że praktycznie wszystkie samochody na autostradzie pokazują mu tylne lampy. Zużycie paliwa wynosi tym samym 7 litrów na 100 km. Ale kto mając do dyspozycji latające auto, jeździłby po autostradach? Latające auto, które już zaczyna cieszyć się sporym zainteresowaniem waży tylko 440 kilogramów czyli mniej więcej połowę tego co Fiat 500. Podróżując w powietrzu z optymalną prędkością 172 km/h Terrafugia zużywa 18.9 litrów paliwa na godzinę lotu. Pełny zbiornik wystarczy na pokonanie odległości 800 kilometrów. Do tego by latać tym nieprzeciętnym, latającym samochodem wystarczy w Stanach Zjednoczonych podstawowa licencja pilota samolotów sportowych. Aby otrzymać takie uprawnienia za oceanem, wystarczy odbyć specjalne szkolenie, które nie trwa więcej niż 20 godzin i jest zakończone łatwym egzaminem. Niestety w biurokratycznej Europie wygląda to nieco inaczej.
Szef firmy Carl Dietrich szacuje sprzedaż swego szybującego po niebiosach samochodu w liczbie 200 egzemplarzy rocznie. Jak informuje NASA niebawem stworzony ma zostać komputer koordynujący ruch powietrzny latających aut a za pomysłem Terrafugii już idą inne firmy widząc w tej gałęzi rynku duży potencjał. By wzbić się w powietrze wystarczy prosty odcinek drogi o długości 500 metrów. Terrafugia Transition może zatem okazać się bardzo praktyczna, szczególnie w krajach, gdzie autostrad jest jak na lekarstwo. Czy oznacza to, że niebawem w Polsce zaroi się od latających aut omijających zatłoczone miasta i krajowe drogi? Być może...