Rodzinnie i z charakterem - Mazda 6
Sportowa, dynamiczna bryła, znakomite właściwości jedne, solidne wykonanie i przyzwoite osiągi sprawiają, że wizja rodzinnego sedana klasy średniej od Mazdy to bardzo atrakcyjna alternatywa dla niemieckiego establishmentu.
Życie to sztuka wyboru – prosty, ale prawdziwy slogan. Jaki więc wybór ma kierowca szukający rodzinnego sedana klasy średniej? Cóż, na pierwszy rzut oka niewielki. Może zdecydować się na konserwatywnego Passta, nowoczesną Insignię lub kultowe Mondeo – pomyśli większość z was. To niekwestionowani liderzy segmentu cieszący się dobrą reputacją. Ale gdzieś za nimi, nieco w cieniu, nieśmiało prezentuje swoje wdzięki Mazda z modelem oznaczonym cyferką 6. Mazda 6 w obecnej formie obecna jest na naszym rynku od 2002 roku i bez wątpienia stanowi równie atrakcyjną propozycję jak niemieccy konkurenci. Dzięki delikatnym poprawkom kosmetycznym, które przeszła w połowie 2010 roku wciąż wyróżnia się nietuzinkową stylizacją, odbiegającą nieco od kanonu proponowanego nam przez limuzyn z zachodu.
Mazda wie jak projektować porywające samochody, co udowodniła podczas marcowego salonu samochodowego w Genewie. Mogliśmy tam podziwiać fantastyczny koncepcyjny model Takeri zwiastujący prawdopodobnie przyszłe wcielenie modelu 6 i filozofię designu nazwaną przez Mazdę „dusza ruchu”. To jeszcze przyszłość, ale „duszę ruchu” z pewnością można dostrzec już w obecnej „szóstce”. Stanowcze, pełne wyrazu i dynamiki linie Mazdy 6 układają się w agresywną sylwetkę, o wyraźnie sportowym zacięciu. Pas przedni, z mocno naciągniętymi na wydatne nadkola światłami, wydaje się jakby został ukształtowany z ciekłej substancji, którą uformowały opływające strugi powietrza. Mazda nawet w spoczynku sprawia wrażenie jakby gnała przed siebie. Oryginalnym akcentem z tyłu są przezroczyste klosze reflektorów, które ożywiają ciemnobrązowy kolor nadwozia w naszym egzemplarzu. Mazda 6 oferowana jest w trzech wersjach nadwozia: sedan, kombi oraz, tak jak w naszym testowym egzemplarzu, liftback (zwany przez Japończyków hatchbackiem). Liftback z zamkniętą pokrywą bagażnika od sedana różni się jedynie obecnością wycieraczki na tylnej szybie, a dzięki podnoszonej tylnej klapie zyskuje sporo na praktyczności.
Wspomniany wcześniej facelifing odcisną swoje piętno również we wnętrzu „szóstki”. Japończycy skupili się tutaj na poprawie jakości użytych materiałów. Mimo że wciąż dominuje tu twardy, ciemny plastik, to teraz jest on bardziej przyjemny w dotyku. Na uwagę zasługuje atrakcyjne wykończenie szarym tworzywem, które wbrew powszechnym trendom, nawet nie chce udawać aluminium. Jest po prostu przyjemnym dla oka błyszczącym plastikiem. Podobnie zresztą jak fortepianowa czerń, którą wykończono konsole centralną. Pewne zastrzeżenia można mieć do przełączników we wnętrzu Mazdy 6. O ile pokrętła sterujące dwustrefową klimatyzacją, czy pomarańczowy wyświetlacz komputera pokładowego można uznać za lekko archaiczne, to przyciski podgrzewania foteli podpadają już pod „orudosukuru” (w wolnym tłumaczeniu z japońskiego – oldschool) i pasują bardziej do minionej dekady. Może to drobiazgi, ale europejscy konkurenci są niezwykle surowi i bezlitośnie punktują takie elementy. Pasażerowie z tyłu nie mogą narzekać na brak miejsca, a jeżeli już, to jedynie na ograniczoną przestrzeń nad głową. Za nimi znajduje się 510-litrowy bagażnik (519 litrów w kombi i sedanie). Cóż, pod tym względem Mazda nico ustępuje Mondeo (540 litrów) i Insignii (520 litrów). Sytuacja diametralnie odwraca się kiedy złożymy oparcia tylnej kanapy. Wtedy do dyspozycji mamy 1702 litry – prawie 200 litrów więcej niż u wspomnianych konkurentów.
Przed oczami kierowcy widnieje klasyczna tablica wskaźników, na której prędkościomierz i obrotomierz umieszczono w głębokich tubach – sympatyczny sportowy akcent. Obite karmelową skórą, obszerne fotele są nie tylko wygodne i zapewniają solidne trzymanie. Posiadają też jeszcze jedną zaletę: pozwalają zasiąść względnie nisko za kierownicą. Dodaj do tego krótki, umieszczony blisko kierowcy i precyzyjnie działający lewarek skrzyni biegów, oraz trójramienną kierownicę o odpowiedniej wielkości, a otrzymasz coś, co najstarsi samurajowie nazywają Jinba Ittai - poczucie jedności między kierowcą i samochodem. Tak, w „szóstce” Jinba Itaii poczujesz momentalnie.
A co daje ta jedność? Możliwość pełnego wykorzystania potencjału silnika i czerpania satysfakcji ze sportowego charakteru zawieszenia. Pod maską naszej Mazdy pracuje świetny, wysokoprężny motor 2,2 litra MZR-CD o mocy 163 KM (w wersji sport rozwija 180 KM). Nawet słabszy wariant zapewnia w pełni satysfakcjonujące osiągi i świetnie dogaduje się z 6-stopniową manualną skrzynią. 163 KM i 360 Nm (dostępnych od, raczej przeciętnych dla współczesnych diesli, 1800 obr./min) wystarczają by 1550–kilogramowy samochód rozpędzić do 100 km/h w niecałe 9 s. To chyba najbardziej wszechstronna jednostka w ofercie – pozwala na pewne i sprawne wyprzedanie, osiągnięcie maksymalnie 220 km/h i potrafiąca zadowolić się 5l/100 km przy spokojnej jeździe. Silnik potrafi też zapewnić mnóstwo frajdy, kiedy jego osiągi połączymy z charakterystyką zawieszenie, które idealnie odnajduje się w ostrej zabawie na krętych drogach. Wielowahaczowa konstrukcja odznacza się przyjemną sprężystością i stanowczym tłumieniem nierówności. Pozwala pewnie wpadać w kolejne zakręty bez obaw o nadmierne przechył. Owszem, mamy tu do czynienia z pewnym uszczerbkiem na komforcie – odbiega od tego w Passacie – ale, to raczej idealny kompromis (a może nawet konsensus) między sportowymi doznaniami, a komfortem. Na wysokości zadania staje również układ kierowniczy, którego odpowiednie wyważenie pozwala precyzyjnie celować w szczyty zakrętów i przekazuje dokładne informacje o kondycji przedniej osi. Mazda 6 może i nie porusza się w tak wyrafinowany sposób jak Mondeo, ale potrafi zaoferować więcej radości z jazdy – więcej tego nienamacalnego, ale niezwykle istotnego pierwiastka, na który Japończycy również mają swoje określenie – „Zoom-Zoom”. „Szóstka” zdecydowanie jest Zoom-Zoom.
Ile kosztuje to rodzinne połączenie Jinba Itaii i Zoom-zoom? Cóż, ceny Mazdy 6 lift(hatch)back z 2,2-litrowym dieslem startują od 112 300 zł. Nasz bogato wyposażony egzemplarz w wersji Exclusive Plus to wydatek rzędu 118 300. W standardzie otrzymujemy niemal wszystko: bi-ksenonowe reflektory z funkcją doświetlania zakrętów, dwustrefową klimatyzację, 17-calowe felgi, poduszki i kurtyny powietrzne… Jednak nawet z takim pakietem na pokładzie, japońskiej propozycji rodzinnego sedana klasy średniej nie można uznać za okazję w porównaniu do cen najpopularniejszych rywali. Tak czy inaczej, nawet jeśli Mazda nieco ustępuje Niemcom w kwestii ogólnego wyrafinowania przy porównywalnej cenie, to z pewnością stanowi oryginalną, bardziej odważną i „ostrzejszą” alternatywę dla rynkowych bestsellerów. Tak więc macie wybór…