Rodzinna doskonałość?
Astra czy Golf? Golf czy Astra? To odwieczne pytanie ludzi decydujących się na zakup kompaktowego auta rodzinnego. Do testów wybraliśmy zatem największego rywala Volkswagena. Na parkingu błyszczał złoty Opel Astra trzeciej generacji, a w dodatku w najpraktyczniejszej swojej odmianie - kombi (bagażnik 863 litry, po złożeniu siedzeń 1549 litrów).
Projektanci kreśląc linie nadwozia nowej Astry postawili na dynamikę i sportowy charakter. Podczas gdy dwie poprzednie wersje były albo za okrągłe, albo za kanciaste, trzecia jest naprawdę udana. Nawet w nadwoziu kombi, wygląda drapieżnie. Na szczęście Opel nie popełnił błędu i Astra III kombi nie kojarzy się z ,,kombi – klockiem" jak Vectra w tej samej odmianie nadwozia. Wszystko to za sprawą podłużnych reflektorów przednich zachodzących nieco na maskę i zderzaki oraz tylnych reflektorów także zachodzących na boki auta. Dynamikę w odmianie kombi uzyskano także za pomocą opadającej nieco ku tyłowi linii dachu. W skrócie Astrę można nazwać ,,rodzinnym sportowcem".
Wnętrze auta to także konsekwencja projektantów. Wszystko jest nieco kanciaste, ale pasuje do całościowej koncepcji samochodu. Centralnie umieszczono kolorowy wyświetlacz (w standardzie czarno-biały, kolorowy za dopłatą 2 300 zł), na którym odczytać możemy informacje z komputera pokładowego, radia i klimatyzacji. Graficznie jest to rozwiązane dobrze. Polskie tłumaczenie wyświetlanych informacji może nas czasami rozbawić. W kierownicy umieszczono oczywiście sterowanie od radia i komputera pokładowego. Proste i niedrogie rozwiązanie zwiększa nie tylko komfort, ale również bezpieczeństwo podczas jazdy. Kierownica jest bliska mojemu ideałowi. Nie za duża, dosyć gruba i obszyta miękką skórą. W dłoniach leży niemal idealnie co przekłada się na wyczucie auta na drodze. Obsługa systemów pokładowych jest prosta. Musimy tylko przyzwyczaić się do organizacji menu na centralnym wyświetlaczu. Przyzwyczajenia wymaga także obsługa przełączników od migaczy i wycieraczek. Ich innowacyjność polega na całkowicie elektrycznym i bezstopniowym działaniu. Gdy włączamy migacz lub wycieraczki, musimy polegać na swojej intuicji, bo drążek wraca do pierwotnej pozycji. W Astrze jest sporo miejsca. Cztery osoby będą podróżować w komfortowych warunkach. Fotele są wygodne i mają dobre trzymanie boczne. Ustawienie dogodnej pozycji za kierownicą (regulowana w dwóch płaszczyznach) nie jest trudne.
Silnik w jaki wyposażona była wersja testowa, to diesel o pojemności 1,9 litra, 120 koniach mocy i sześciobiegowej skrzyni. Do wyboru są jeszcze inne jednostki diesla (1.3 90KM, 1.7 100KM, 1.9 150KM) oraz benzynowe (1.4 90KM, 1.6 105KM, 1.8 125KM, 1.8 140KM, 2.0T 170KM i 2.0T 200KM). Moc jaką dysponowało auto była wystarczająca. Silnik był dynamiczny i pozwalał nie zostawać za bardzo w tyle. Była to rozsądna jazda przy umiarkowanym spalaniu na poziomie 6 litrów na 100 kilometrów. Moc maksymalną, oplowska jednostka, osiągała przy 3500 obr./min. Jednak gdy zapragnęliśmy ostrzejszych wrażeń, wystarczyło wcisnąć niepozorny, magiczny przycisk Sport (opcja za 1500 zł). Zmieniał on charakterystykę silnika i zawieszenia. Reakcja na gaz była niemal natychmiastowa, a moment obrotowy znacznie się wydłużał. Diesel, ku naszemu zdziwieniu, kręcił aż do czerwonego pola, niczym benzyniak. Przekładało się to także na spalanie, które wzrastało do 8 – 9 litrów na 100 kilometrów. Warto jednak czasami skorzystać z opcji sport, bo dostarcza miłych wrażeń z jazdy i zdziwić może nie jednego kierowcę.
Zawieszenie nowej Astry to komfort i sport w jednym. Auto na drodze zachowywało się stabilnie. Zakręty pokonywało pewnie i bez problemów. Trochę w tym zasługi nadwozia kombi, a także świetnego ESP. Tylko dlaczego nie można go wyłączyć? To pozostaje tajemnicą. Magiczny przycisk Sport, o którym mowa wyżej, działa także na zawieszenie. Po wciśnięciu przycisku zawieszenie staje się twardsze, a samochód niemal przykleja się do drogi. Dobra opcja na autostradę, których jednak u nas ciągle mało. Różnica w komforcie i charakterystyce jazdy była wyraźnie odczuwalna.
Astra III to jak najbardziej samochód wart uwagi, a wręcz godny polecenia. Dobrze wyposażony, pozwala za kierownicą czuć się komfortowo i bezpiecznie. Skrętne biksenonowe lampy (za 6000 zł), to dodatek nad którym warto się zastanowić i dodać do listy wyposażenia. Zwiększy on bezpieczeństwo podczas nocnych podróży. Cena jaką trzeba zapłacić, za bogato wyposażoną wersję Astry, z silnikiem diesla, jest niemała. Model kombi, ze 120-sto konną jednostką, w najuboższej odmianie Essentia, to wydatek 85 tys. zł. Jednak długa lista dodatków, które umilą nam użytkowanie samochodu, może nieco zrujnować nasz portfel. Warto zatem szczegółowo przeanalizować listę dostępnych opcji. Astra zostawiła po sobie bardzo miłe wrażenie, chociaż trochę szokuje ceną. Pozostaje czekać na wersję nadwozia w sedanie.