Renault Twingo 1.2 16V (75 KM) Dynamique - zwinny i stylowy
Mały, miejski samochodzik nie musi być ani nudny, ani brzydki, czego dowodzi Renault Twingo. Nowe wcielenie tego modelu może i nie jest tak oryginalne i niepowtarzalne, jak protoplasta sprzed lat, ale dalej ma swój styl - przynajmniej w kontakcie z zewnątrz. Środek zdominowały aspekty praktyczne.
Z zewnątrz Twingo w wersji Dynamique prezentuje się bardzo ciekawie, ale zdecydowanie odmiennie od poprzednika sprzed lat. Stylistycznie pierwsze Twingo było małym wesołkiem, budzącym sympatię wśród obserwatorów. Współczesna wersja modelu wygląda zdecydowanie bardziej zadziornie – zwłaszcza, jeśli patrzymy na nie z przodu. Duży, nisko przebiegający wlot powietrza z siatkową osłoną, srebrne wstawki przy halogenach i ogólnie cały kształt tej części zderzaka jakby zdradzały sportowe walory małego, miejskiego autka. Tymczasem pod maską pracuje spokojnie 1,2 litrowy silnik 16V o mocy 75 KM i 107 Nm maksymalnego momentu obrotowego. W aucie o masie niespełna tony i długości 3,6 metra takie rezultaty są w pełni wystarczające, zwłaszcza jeśli samochód – zgodnie z jego przeznaczeniem – użytkujemy głównie w ruchu miejskim. Tam silnika nie trzeba nawet wkręcać na bardzo wysokie obroty (co w Twingo wyraźnie potęguje hałas), by poruszać się całkiem dynamicznie. W mieście Twingo spali około 7,5 litra benzyny, poza miastem można osiągnąć wynik poniżej 5 litrów – jak na mały samochód raczej bez rewelacji, ale trzeba pamiętać, że jest to jednak 16-zaworowy silnik benzynowy. Dla oszczędnych i dużo jeżdżących przewidziano silnik Diesla – tylko czy Twingo można jeździć aż tyle, by różnica w cenie zakupu faktycznie się zwróciła? Wróćmy jednak do benzynowego napędu naszego małego Renault. Oczywiście niezbyt pokaźna wartość momentu obrotowego wymagać będzie częstszego sięgania do lewarka skrzyni biegów przy przyspieszaniu, przełożenia są bowiem krótkie, a i elastyczności nieco brakuje. Sam lewarek jest zresztą nieco przydługi i pracuje niezbyt precyzyjnie i z pewnymi oporami – ale zjawisko to mogło być spotęgowane niewielkim przebiegiem samochodu, jeszcze poniżej 1 tys. km. Drugim odczuwalnym – i to dosłownie – objawem, były intensywnie „pachnące" plastiki – bolączka fabrycznie nowych modeli m.in. Renault.
Małe Twingo prowadzi się bez najmniejszych problemów. Auto żywo reaguje na ruchy kierownicy i pozwala na szybkie i sprawne, miejskie manewry i jest przy tym w pełni przewidywalne. Także i poza miastem prowadzenie nie powinno przysporzyć problemów – to w sporej mierze zasługa dużego rozstawu osi (2,36 m), rozmieszczonych niemal w narożnikach nadwozia. Hamulce, jak to w Renault, biorą dość miękko i gwałtownie, co wymaga pewnego przyzwyczajenia, ale za to odwzajemniają się dobrą skutecznością. O walorach manewrowania w zasadzie nie trzeba wspominać – kompaktowe rozmiary, niemal pionowa ściana tylna i dobra widoczność z miejsca kierowcy pozwalają na bardzo efektywne wykorzystywanie miejskiej przestrzeni. Dość długie drzwi, umożliwiające dostanie się do tylnych siedzeń nie będą przy tym kłopotem przy wsiadaniu i wysiadaniu w wąskich miejscach, a kształt klapy bagażnika i jej wysoka linia umożliwiają dostęp do niego nawet, gdy z tyłu blisko zaparkowany będzie inny pojazd.
Duży rozstaw osi przekłada się też na obszerność wnętrza. Przy kompaktowych wymiarach samochodu inżynierom udało się osiągnąć naprawdę sporo. Wnętrze jest proste w formie i wykończeniu, ale ergonomiczne. Może nieco zbyt kontrowersyjny jest układ deski rozdzielczej – całkiem jak np. w małych „trojaczkach" PSA i Toyoty. Przed oczami kierowcy wyrasta samotnie okrągły obrotomierz, a cały zestaw pozostałych wskaźników powędrował na środek kokpitu, w formie kolejnej „narośli". Skąd u projektantów przekonanie, że takie rozwiązanie podoba się użytkownikom – tego się chyba nie dowiemy, w każdym razie większość osób oglądających z zaciekawieniem nowe Twingo zdecydowanie bardziej wolałaby zegary umieszczone przed kierowcą i w bardziej klasycznym stylu. Mimo to zegary są szczęśliwie dość czytelne, ale znacznie wygodniejszym byłoby umieszczenie choćby i małego, dodatkowego wyświetlacza prędkościomierza wraz z obrotomierzem. Reszta przyrządów nie wywołuje większych kontrowersji, ani nie sprawia problemów przy użytkowaniu – ot po prostu standardowe rozwiązania, charakterystyczne dla Renault. Dobrze, że wnętrze utrzymano w dwóch odcieniach kolorystycznych, a plastiki – choć twarde, to robią wrażenie dobrych jakościowo i odpowiednio spasowanych.
Wnętrze pomieści cztery osoby i przy tych rozmiarach nic w tym dziwnego. Przecież nawet w dużo większych samochodach środkowe miejsce na tylnej kanapie często trzeba traktować jako rozwiązanie awaryjne i nikt nigdy nie chce tam podróżować. W Twingo nikt nawet nie silił się, by myśleć inaczej – i stąd tylko cztery miejsca, za to pasażerowie z tyłu siedzą na niezależnych fotelach (opcja), które można do tego przesuwać i delikatnie pochylać. Tym samym możliwe jest bądź zwiększenie przestrzeni bagażowej, liczącej normalnie 230 litrów, bądź to zapewnienie jako takiego komfortu podróżowania. Pasażerowie z tyłu mają nawet do dyspozycji małe podłokietniki w ściankach – szkoda że twarde, plastikowe, a nie tapicerowane, oraz kieszenie na drobiazgi. Gdy będziemy chcieli przewieźć nieco większy pakunek, fotele można złożyć całkowicie, uzyskując płaską podłogę, jednak z wysoko przebiegającą linią załadunku. Sprytnym rozwiązaniem są za to odpinane dolne zaczepy tylnych pasów, które po zwinięciu nie przeszkadzają wówczas w rozlokowaniu ładunku. Przednie siedzenia są dość proste w kształcie i nieco za mało wyprofilowane, co odczuwa się podczas dynamicznej jazdy. Miejsca na nich jest wystarczająco dużo i nawet wysocy kierowcy nie będą narzekać. Fotel po stronie pasażera, poza tradycyjnym przesuwaniem umożliwiającym zajmowanie miejsca z tyłu (nawet nie wymaga to wielkich zdolności gimnastycznych) można do tego przekształcić w mały stolik – ale to też w ramach opcji dodatkowej.
Prezentowany model Renault Twingo w praktycznie najbogatszej wersji Dynamique kosztuje niemal 40 tys. zł. Jak na miejskie autko to dość sporo, pomimo niezłego wyposażenia. Obejmuje ono m.in. czołowe i boczne poduszki powietrzne, ABS i asystent gwałtownego hamowania, a opcjonalnie można też dokupić ASR i ESP. W standardzie tej wersji jest też elektryczne sterowanie szybami i podgrzewanymi lusterkami, centralny zamek na pilota czy kilka detali stylistycznych (lakierowane lustra i sportowy zderzak, reflektory przeciwmgielne, skórzana kierownica). Jest też manualna klimatyzacja, fotel z regulacją wysokości i radio z CD/MP3 i 6 głośnikami. Dostępna jest też wersja z napędem wysokoprężnym 1,5 dCi o mocy 65 KM, ale tylko z uboższym wyposażeniem Authentique, w cenie od 41 tys. zł. Najtańszy model Access kosztuje 31 800 zł, ale dysponuje on zarówno słabszą jednostką napędową (60 KM), jak i dużo uboższym wyposażeniem (m.in. bez wspomagania, elektryki sterującej szybami czy lusterkami, a nawet obrotomierza). Dla zwolenników szybszej jazdy pozostaje wersja GT z turbodoładowanym silnikiem 100 KM w cenie od 45 tys. zł.