Renault Scenic i Grand Scenic – w pogoni za Espacem
Choć to Espace rozpoczął w Europie erę minivanów, to prawdziwą karierę zrobił Scenic sprzedając się w 5 milionach egzemplarzy. Właśnie debiutuje czwarta generacja ulubieńca wielu rodzin. Czy oprócz odważnej i nowoczesnej stylistyki wnosi coś nowego do swojego segmentu?
Firma Renault jest jednym z prekursorów rodzinnych minivanów. Wszystko zaczęło się ponad trzy dekady temu, gdy w 1984 roku światło dzienne ujrzał model Espace. Duża przestrzeń wewnątrz, ogromne powierzchnie przeszklone i trzy rzędy łatwo składanych i demontowanych siedzeń stały się cechami charakterystycznymi dla wszystkich samochodów tego segmentu. Z czasem duże minivany okazały się za duże, a klienci zwrócili się w kierunku mniejszych konstrukcji tego typu, plasowanych w segmentach B i C.
O modelu Espace wspomniałem nieprzypadkowo, bo chociaż jest od pokazanego po raz pierwszy w 1996 roku Scenica o numer większy, to jak wiadomo samochody rosną i mniejszy model w najnowszej odsłonie dogonił, a nawet przegonił, pierwowzór wszystkich europejskich minivanów, czyli pierwszego Espace'a.
Choć wydaje się to abstrakcyjne, to mierząc 4,41 m długości najnowszy Renault Scenic jest dłuższy od pierwszej generacji Espace'a (4,30 m) o ponad 10 cm. To dużo, zwłaszcza że mówimy o pięciomiejscowym Scenicu, który dysponuje jedynie dwoma rzędami siedzeń. Co więcej dostępnej przestrzeni nie udało się w nim wykorzystać optymalnie, gdyż siedząc na tylnej kanapie wcale nie jesteśmy rozpieszczani. Miejsca na stopy nie ma za wiele, a rozkładane stoliki dostępne w najbogatszych specyfikacjach kolidują z kolanami. Sytuację ratuje przesuwana kanapa pozwalająca uratować całkiem przydatne stawy kolanowe. Scenic nie zawodzi za to w górnej partii, bowiem przestrzeń nad głowami pasażerów to podstawowy atut modeli „wielkopojemnych”. Kufer jest bardzo rodzinny, mieści 506 litrów bagażu, 70 l więcej od poprzednika.
Praktyczny układ wyjmowanych foteli znany z pierwszego Espace'a nie znalazł zastosowania też w dłuższym Grand Scenicu (4,63 m). Mamy tu do wyboru wersję pięciomiejscową z ogromnym bagażnikiem mieszczącym wg normy VDA 718 litrów bagażu, lub siedmiomiejscową oferującą przy dwóch rzędach foteli bagażnik o pojemności 533 litrów. Kanapa drugiego rzędu tak jak w Scenicu jest przesuwana, a podane pojemności odnoszą się do kanapy odsuniętej maksymalnie do tyłu. Po jej złożeniu uzyskujemy niemal płaską powierzchnię załadunku.
Poprzednia generacja Scenica posiadała szereg różnego rodzaju schowków i kieszeni pozwalających przechowywać drobiazgi całej rodziny oraz przesuwną konsolę centralną, którą w razie potrzeby można było wymontować. Pod tym względem najnowsza czwarta już generacja nic się nie zmieniła dziedzicząc wszystkie te udogodnienia. Nie zabrakło cenionych przez rodziców „gadżetów”, jak choćby panoramicznego lusterka do obserwacji pociech.
Wnętrze Scenica zaprojektowano w stylu znanym z najnowszych modeli marki, jak Espace, Megane i Talisman. Na środku deski rozdzielczej króluje pionowa konsola z ogromnym także pionowo umieszczonym ekranem dotykowym. W pośrednich wersjach będzie on zorientowany poziomo i znacznie mniejszy, zaś w podstawowej jego miejsce zajmie monochromatyczny wyświetlacz. Wypasione fotele z masażem i wyglądem niczym z lotniczej pierwszej klasy to też domena najbogatszej specyfikacji. Wybór trybów jazdy Multi-Sense obejmujący programy Sport, Comfort, Eco, Neutral i Perso, zmienia styl wyświetlanych wskaźników oraz siłę wspomagania i reakcję na gaz.
Nowocześnie wyglądający samochód nie może być w tyle za konkurencją w kwestii systemów bezpieczeństwa. Utrzymanie pasa ruchu, awaryjne hamowanie, rozpoznanie zmęczenia kierowcy, czy parkowanie bez użycia rąk – nowy Scenic to wszystko umie, a ponadto może być wyposażony w kolorowy wyświetlacz przezierny HUD, czy wysokiej jakości system nagłośnienia Bose.
Patrząc z zewnątrz na oba warianty od razu zauważamy duże 20-calowe koła. Co ciekawe są one oferowane w standardzie. Co prawda podstawowa wersja zamiast atrakcyjnych alufelg przywdzieje stalówki z kołpakami, ale opony zawsze mają ten sam rozmiar: 195/55 R20. Stosunkowo wąska i bardzo wysoka opona to wynalazek ostatnich czasów i ponoć przyszłość ekologicznej motoryzacji. Tak duża średnica ułatwia uzyskanie niskich oporów toczenia, a im węższa opona, tym niższy opór powietrza i mniejsze zużycie paliwa. Profil wygląda na niski, ale wysokość boku opony to 107 mm. Opony w autach testowych wyprodukował Goodyear, ale dostawy zapowiedziały też Michelin i Continental. Co ciekawe Renault obiecuje, że taka opona ma kosztować tyle, co „standardowa” 17-ka tego samego producenta. Na popularnym portalu aukcyjnym komplet opon do Scenica kosztuje w zależności od producenta i dedykowanego sezonu od 2,2 tys. do 3 tys. zł. Przypomnę dla porządku, że jedynym dotąd autem oferowanym na kołach o podobnym stylu jest BMW i3 (155/70 R19).
Bryła nadwozia i zaproponowane przez stylistów linie to duży atut rodzinnej Renówki. Doskonałym zagraniem okazało się „pogięcie” dolnej linii szyb bocznych, przez co nowy Scenic przypomina raczej modele koncepcyjne, niż samochody seryjne. W stosunku do poprzednika przednią szybę wysunięto mocno do przodu, co spowodowało konieczność zastosowania szybek bocznych przed przednimi drzwiami. To ogromna zaleta tego minivana, bowiem zamiast grubego ograniczającego widoczność słupka mamy dwa znacznie cieńsze. Podczas manewrów np. na skrzyżowaniu kierowca ma bardzo dobry widok i znacznie większe szanse na zauważenie przechodniów, niż w poprzedniku.
Scenic i jego dłuższy wariant zachowują rodzinny charakter, ale idą delikatnie w kierunku modnego segmentu crossoverów, tak jak wcześniej uczynił to model Espace najnowszej generacji. Duże koła połączono więc ze zwiększonym prześwitem wynoszącym obecnie 16 cm. To jeszcze samo w sobie nie czyni ze Scenica samochodu uterenowionego, ale poprawia jego prezencję.
Dla tradycjonalistów są dwie wiadomości, dobra i zła. Dobra jest taka, że wszystkie silniki mają cztery cylindry, czyli nikt ich wykastrował. Zła jest taka, że wszystkie mają niewielkie pojemności i turbosprężarki. Benzynowa jednostka 1.2 TCe może mieć 115 lub 130 KM. Oba warianty łączone są wyłącznie z sześciobiegową skrzynią ręczną i obydwie zużywają tyle samo paliwa, czyli średnio 5,8 l/100 km w Scenicu i 6,1 l/100 km w Grand Scenicu.
Francja kocha Diesle więc pomimo czarnych chmur wiszących nad silnikami wysokoprężnymi ich oferta jest znacznie bardziej imponująca. Mistrzowie oszczędzania mogą wybierać pomiędzy dwoma odmianami 1.5 dCi dysponującymi odpowiednio mocami 95 KM i 110 KM. Słabszy montowany jest wyłącznie w mniejszym Scenicu, mocniejszy może być opcjonalnie łączony ze skrzynią dwusprzęgłową EDC-7. Średnie zużycie wynosi 3,9 l/100 km lub 4,0 l/100 km i w praktyce niewiele odbiega od obietnic producenta. Uzupełnieniem oferty jest silnik 1.6 dCi o mocach 130 KM i 160 KM. Pierwszy występuje tylko z „manualem”, drugi wyłącznie z EDC-6.
Jest jeszcze jedna ciekawostka silnikowa. Renault wkracza do grona producentów hybryd proponując wersję dCi 110 Hybrid Assist. Do silnika wysokoprężnego dołożono niewielki motor elektryczny o mocy 10 kW (14 KM) pomagający przy ruszaniu i magazynujący odzyskaną energię. Efekt to średnie zużycie paliwa wynoszące wg producenta zaledwie 3,5 l/100 km. O osiągach niewiele mogę powiedzieć, gdyż Renault jeszcze ich nie ujawniło.
Podczas pierwszych jazd wypróbowałem dwa modele nowego minivana Renault. Pierwszym był Scenic z silnikiem TCe 130. Pomimo sporej mocy dynamika (0-100 km/h: 11,4 s) pozostawia nieco do życzenia, być może przez sporą masę własną wynoszącą 1430 kg. Na szczęście układ kierowniczy działa poprawnie, zawieszenie pomimo „dziwnych” kół sprawuje się jak należy, a mechanizm skrzyni biegów znacząco zyskał na precyzji pracy. Średnie zużycie wyniosło na testowej trasie ok. 8 l/100 km. Kolejnym modelem był Grand Scenic dCi 160. Dłuższe nadwozie lepiej sprawuje się na długich autostradowych trasach, ma też bardziej komfortowo zestrojone zawieszenie dające wrażenie płynięcia po drodze. Dynamika jest lepsza, niż w benzyniaku (0-100 km/h: 10,7 s), choć odczucia przyspieszeń i prędkości są mocno stłumione. Doskonale wypada aksamitnie pracująca skrzynia dwusprzęgłowa, ale spalanie jak na Diesla jest bardzo duże. Podczas jazd testowych nie spadło poniżej 8 l/100 km.
Jaki jest nowy Scenic?
Dotychczasowe generacje tego modelu cechował ponadprzeciętny komfort jazdy, jeden z najwyższych w swoim segmencie. Nowy Scenic zamienił go na zdecydowanie bardziej neutralny, zaś Grand Scenic wciąż płynie po drodze, choć już nie tak miękko jak dotąd. Od strony przestrzeni i funkcjonalności w zasadzie niewiele się nie zmieniło. Możliwości przewozowe Scenica są niewiele lepsze, Grand Scenica niemal identyczne, podobnie jak skopiowane z trzeciej generacji praktyczne rozwiązania w kabinie. Od strony silnikowej nowy Scenic dziedziczy paletę po poprzedniku, nowością jest najmocniejszy Diesel dCi 160 i hybryda, której w naszym kraju nie wróżę dużego powodzenia. O tym jak atrakcyjnie przedstawia się oferta rodzinnego Renault przekonamy się, gdy firma ogłosi ceny. Na to musimy jednak poczekać przynajmniej do połowy października.