Renault Safrane - francuska "a-szóstka" w cenie Golfa
Auto gabarytowo zbliżone do renomowanych niemieckich limuzyn pokroju Audi A6 czy BMW serii 5, a cenowo nawet nieznacznie tańsze od niemieckiego kompaktu z logo VW na masce z tego samego rocznika? Niemożliwe? Ależ oczywiście, że możliwe. Wystarczy tylko dobrze poszukać, odrzucić krzywdzące i często nijak się mające do rzeczywistości stereotypy, a recepta na komfort i wygodę gotowa. A na imię jej Safrane. Renault Safrane.
O sukcesie rynkowym tego modelu niech świadczy fakt, że najnowsze dzieło ochrzczone tym mianem na rynkach europejskich nie jest i raczej nie będzie oferowane. Widać koncern Renault po zimnym prysznicu w postaci następcy Safrane, czyli Vel Satisie, postanowił odpuścić sobie w Europie auta prestiżowe i skupić się na „masówce”. Nowe Renault Safrane, będące delikatnie zmodernizowaną wersją Samsunga SM5 i Nissana Teana/Maxima, produkowane jest w koreańskiej fabryce w miejscowości Busan i sprzedawane na rynkach dalekowschodnim i środkowoamerykańskim. I pomyśleć, iż wszystko dlatego, że pierwsza generacja modelu nie zawojowała rynku. A szkoda, bo Safrane to całkiem przyzwoite auto zrywające ze stereotypem „awaryjnego francuza”.
Gdy pod koniec lat 80-tych i w początkowym okresie lat 90-tych najbardziej luksusowe z luksusowych aut koncernu Renault, model 25, stylistyką i wykonaniem bardzo już odstawał od konkurencji, zdecydowano się na wprowadzenie następcy. Tym dziedzicem spuścizny po prestiżowym Renault 25 okazał się model Safrane, który swą nazwę zaczerpnął z szafranu, czyli z popularnego krokusa rozjaśniającego zmarzniętą przez okres zimowy ziemię tuż po wiosennych roztopach.
Safrane to auto pełne niespodzianek, zresztą podobnie, jak szafran. Większość przy pierwszym kontakcie z autem odruchowo kojarzy go z mocno irytującą, żyjącą własnym życiem elektroniką i wynikającą z tego kłopotliwą eksploatacją. Jednak tak jak niewielu ma świadomość, że szafran jest jedną z najdroższych i najbardziej kłopotliwych w zbiorze przypraw na świecie (na zebranie 1 kg znamion słupka szafranu potrzeba aż 150 tys. kwiatów!), tak też pewnie nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że Renault także może mieć w dorobku auto, które o dziwo nie żyje własnym życiem.
Renault Safrane debiutowało w 1992 roku. Mierzący ponad 4.7 m liftback na tle konkurentów wyróżniał się nie tylko typem nadwozia (w tej klasie aut bardziej logicznym rozwiązaniem wydawał się być sedan), ale i stylistyką, która emanowała elegancją i statecznością, ale w żadnym razie dynamiką. Jednostki napędowe powstałe w kooperacji z koncernami PSA i Volvo miały zapewnić flagowej „limuzynie” Renault doskonałą dynamikę i długowieczność.
W 1996 roku przeprowadzono głęboką modernizację auta, w wyniku której Safrane zdecydowanie wyładniało i zyskało świeżość na lata. W wyniku tejże modernizacji zdecydowanie zmieniono wygląd zewnętrzny Safrane oraz zrezygnowano z pewnych rozwiązań we wnętrzu auta, które często okazywały się mało użyteczne, a wyraźnie podnosiły cenę modelu (elektryczna regulacja foteli z tyłu, elektryczna regulacja kolumny kierowniczej, zawieszenie elektropneumatyczne). Także w palecie jednostek napędowych doszło do istotnych zmian: jednostki benzynowe o pojemności 2.0 l i 2.5 l zapożyczono z palety szwedzkiego Volvo, a motor V6 3.0 l przeszczepiono wprost z konstrukcji PSA. Jednak największą, i w opinii wielu nietrafioną, zmianą bez wątpienia było zrezygnowanie z napędzanej na cztery koła benzynowej wersji biturbo silnika 3.0 l V6 rozwijającej aż 265 KM! Ciężkie Safrane w tej wersji silnikowej przyspieszało do 100 km/h w nieco ponad 7 s i bez problemu osiągało 250 – 260 km/h!
O zaletach auta można by wiele napisać: niezwykle przestronne wnętrze, bardzo bogate wyposażenie, świetne fotele, wysoki komfort resorowania, przyjemna w obsłudze i bardzo stonowana (w odczuciu co niektórych nieco nudnawa) deska rozdzielcza i… potężny, 80-litrowy zbiornik paliwa pozwalający pokonać nawet ponad 1000 km bez tankowania.
Safrane, wbrew obiegowym opiniom, okazuje się autem bardzo przyjemnym w eksploatacji. Przede wszystkim wynika to z doskonałej relacji ceny zakupu do oferowanego komfortu i wyposażenia. Jednostki napędowe, jak i cała mechanika auta, jak twierdzą eksperci i sami użytkownicy, doskonale radzą sobie z upływającym czasem, a jedyne niedomagania mogą dotyczyć układu wydechowego i jezdnego (łożyska, uszczelki, drążki). Czasem mogą pojawiać się drobne problemy z elektroniką pokładową, ale nie są to problemy na tyle istotne i wyjątkowe dla tego konkretnego modelu, by zaliczać je na poczet wad auta (zresztą jaki kilkunastoletni samochód nie miewa problemów z szybami elektrycznymi, centralnym zamkiem, podświetleniem, itp.?).
Safrane to swego rodzaju rodzynek – niewiele ich krąży po ulicach polskich miast, a te, które krążą, pochodzą z prywatnego importu. O ile nie były to auta powypadkowe, ich eksploatacja raczej sprowadza się do wymiany płynów eksploatacyjnych i części podlegających naturalnemu zużyciu. I na dobrą sprawę można powiedzieć, że obiegowa zła opinia na temat tego auta po części działa na korzyść jego przyszłych właścicieli – relatywnie niski koszt zakupu sprawia, że za bardzo nieduże pieniądze można nabyć auto, które oferowanym komfortem podróży przewyższa niemal wszystko inne w tej cenie.