Renault Megane Grandtour 1.5 dCi - oszczędność w standardzie
Mniej emocji, więcej funkcjonalności - to najkrótsza charakterystyka różnic w stylizacji nadwozia wersji kombi w porównaniu z ekstrawaganckim hatchbackiem. Przetestowaliśmy wersję z najekonomiczniejszym silnikiem o mocy 105 KM i wyposażeniem Dynamique.
Po pojawieniu się w 2002 roku obecnej generacji Renault Megane sposób stylizacji tylnej części nadwozia wersji hatchback spotykał się z mieszanymi odczuciami obserwatorów. Gdy „meganka" objawiła się w bardziej użytkowej i pojemnej wersji kombi, emocje ustały. Tylną część linii nadwozia narysowano bowiem bez żadnych ekstrawagancji, zgodnie z kanonami współczesnego kombi tej klasy – duża, skośna klapa wchodząca nisko w zderzak i pionowo umieszczone klosze lamp. Jednym słowem klasycznie, stylowo i funkcjonalnie. I chyba tak jest dla Megane lepiej, a gdy do funkcjonalnego i całkiem wygodnego wnętrza dorzucimy ekonomiczny, a przy tym wystarczająco dynamiczny silnik wysokoprężny, w rezultacie otrzymamy solidne kombi klasy średniej, mogące bez obaw stawać w szranki z konkurentami tego popularnego segmentu.
Jednak ciekawa linia stylistyczna przedniej części nie zawsze idzie w parze z walorami użytecznymi. Biada temu, kto w trasie stwierdzi koniec żywota źródła światła lamp mijania a to właśnie przytrafiło się nam w deszczowy wieczór, co zresztą przy obowiązku jazdy na światłach całą dobę nie należy do zjawisk odosobnionych. Szybki rzut oka w książkę obsługi pod hasłem „wymiana żarówki" i instrukcja jest jasna, acz stanowcza – chcesz wymienić żarówkę, jedź do autoryzowanego warsztatu. I faktycznie, do żarówki soczewkowych świateł mijania dostęp odbywa się poprzez niewielką klapkę od wewnętrznej strony nadkola, więc marne szanse, byśmy sami wymienili źródło światła podczas postoju na stacji benzynowej. Szkoda, że projektanci i producenci samochodów coraz częściej walory estetyczne lub inne względy stawiają ponad funkcjonalność i Renault niestety w tym drobnym, acz znaczącym względzie też się nie wyróżnił.
Zajmijmy się jednak wnętrzem Renault Megane Grandtour (czyli kombi), zaczynając od wyróżnika tej wersji nadwoziowej, czyli bagażnika. Tu z dostępem problemów nie będzie żadnych, bowiem duża klapa otwiera się wysoko i większość użytkowników może sięgać do przestrzeni bagażowej bez obawy o nabicie sobie guza. Krawędź załadunku poprowadzono nisko, a cała przestrzeń bagażnika jest oczywiście równą, poziomą powierzchnią, pozbawioną progu. Pomieści ona 520 litrów bagażu w normalnym położeniu siedzeń i chyba szybciej problemem stanie się niezbyt duża ładowność (425 kg), niż brak przestrzeni. Dzielone siedzenia tylne z dość wiotką, piankową konstrukcją siedzisk składają się szybko i bezproblemowo, bez potrzeby wyciągania zagłówków z oparć. Pod złożone siedzenia można też upchnąć roletę. Pod wykładziną podłogi bagażnika znalazło się jeszcze miejsce na pełnowymiarowe koło zapasowe i kilka przegródek dobrze wykorzystujących pozostałe miejsce, m.in. „wewnątrz" samego koła, gdzie bez problemu zmieści się np. apteczka i butelka płynu do spryskiwaczy. Pod podłogą z powodzeniem upchniemy też gaśnicę, trójkąt ostrzegawczy i kilka innych drobiazgów, dzięki czemu po bagażniku nic nie lata i nie zajmuje miejsca.
Przednie siedzenia zapewniają dobrą wygodę podróżowania, choć mogą wydawać się nieco zbyt miękkie. Zapewniają też wystarczające trzymanie boczne, nie utrudniające przy tym wysiadania czy zajmowania pozycji. Fotel kierowcy można wyregulować także w pozycji pionowej, a zagłówki mają regulację kąta, umożliwiając dobre dopasowanie do indywidualnych preferencji. Na tylnej kanapie dość wygodnie podróżować będzie dwójka pasażerów, a do ich dyspozycji przygotowano też składany podłokietnik ze schowkiem i rolety w oknach. Trzeci pasażer to w tej klasie wciąż raczej „zło konieczne", o czym świadczy zarówno twarde oparcie (podłokietnik), jak i sam kształt kanapy, wyraźnie dopasowany do dwóch pasażerów. Ale tak naprawdę to jazda w piątkę zdarza się przecież raczej sporadycznie.
W środku „meganki" dominują proste i niezbyt finezyjne, ale za to funkcjonalne i całkiem miękkie i miłe w dotyku plastiki. Jakość montażu przyjdzie pewnie ocenić po paru latach, ale na pierwszy rzut oka (i ucha) wszystko spasowane jest jak należy. Rozplanowanie deski rozdzielczej to ukłon w stronę funkcjonalności i intuicyjnej obsługi. Wnętrze nieco ożywiają aluminiopodobne (bo też plastikowe) wstawki i listwy. Boczki drzwi pomieściły otwartą kieszeń w części przedniej i mały schowek z klapką z tyłu. Tu też umieszczono sterowanie elektrycznymi szybami, choć ich położenie dokładnie w środku długości drzwi wymaga cofnięcia ręki, by je obsłużyć. Wygodnie można za to wyregulować lusterka dźwigienką w górnej części uchwytu. Zestaw wskaźników prosty i czytelny (zwłaszcza w nocy), choć czerwone wskazówki sprawiają wrażenie za grubych, a oznaczenia na prędkościomierzu mogłyby być dokładniejsze. W dzień rozpraszać mogą aluminiopodobne, szerokie obwódki zegarów Pomiędzy dwoma okrągłymi zegarami znalazły się dwa wyświetlacze – dolny generalnie pokazuje otwarcie poszczególnych drzwi, na górnym wyświetlane są po polsku wskazania komputera pokładowego.
Środkowa konsola oraz umieszczone na niej firmowe radio to rozwiązania proste i przejrzyste, które obsługuje się niemal intuicyjnie – choć przełączniki mogłyby być nieco większe, zarówno w radiu, jak i te sterujące nawiewami. Dźwignia zmiany biegów ma sporą jak na dzisiejsze czasy długość, ale biegi zmienia się płynnie, a sam lewarek chodzi precyzyjnie. Na tunelu środkowym wyróżnia się specyficzna dla Megane dźwignia hamulca ręcznego, jako żywo przypominająca rękojeść przepustnicy w pasażerskim odrzutowcu. Można się do niej przyzwyczaić, choć stosując tradycyjną, pojedynczą dźwignię można było uzyskać obok miejsce na mini kieszonkę na drobiazgi. Jej brak rekompensuje sporej pojemności schowek w podłokietniku, a nawet skrytka pod podłogą. Sporo drobiazgów czy map pomieści też schowek przed pasażerem, z dwiema półeczkami i przydatną przegródką na długopisy. Dodatkowe półeczki i schowki znalazły się też przy połączeniu centralnego tunelu z konsolą, choć dostęp do nich nie jest zbyt wygodny, bowiem są one głęboko osadzone. Nieco wyżej ulokowano gniazdo karty, zastępującej kluczyk. W odróżnieniu od coraz powszechniejszych kart zdalnych, w Renault kartę należy umieścić w gnieździe i dopiero wówczas uruchamiać pojazd niepozornym guzikiem umieszczonym tuż nad kartą – tu plus dla Renault za styl, że nie sili się na eksponowanie guziku start-stop, jak czyni to wielu innych producentów.
Sporym mankamentem są wąskie pedały i bardzo niewielka odległość pomiędzy pedałami hamulca i gazu. Z jednej strony może to ułatwiać szybkie przeniesienie nogi, jednak tylko wtedy, gdy kierowca używa bardzo wąskich butów. W większości przypadków bardziej prawdopodobne jest to, że jednocześnie wciśniemy dwa pedały, lub szybko zdejmując nogę spoczywającą od dłuższego czasu na pedale przyspieszenia zahaczymy krawędzią buta o spód pedału hamulcowego – a to może już być groźne. By uniknąć tych zagrożeń trzeba wciskać gaz lewą częścią obuwia, prawą szorując lub opierając na plastikowej osłonie środkowego tunelu. Gdybyśmy założyli ciężkie, zimowe buty z szeroką podeszwą i to może w pełni nie rozwiązać problemu operowania pedałami. A wystarczyłoby nieco przeprofilować kształt i prowadzenie pedałów, bowiem po lewej stronie miejsca jest dość.
Pod maską kombi najlepiej sprawdzają się diesle – i tak jest w przypadku Megane, napędzanego 1,5 litrowym silnikiem dCi. Choć to tylko 1,5 litra pojemności, to jednak 105 KM w pełni wystarcza do dynamicznej jazdy miejskiej, jak i na trasie, choć jak na diesla, to silnik trzeba „kręcić" dość wysoko – optymalnie od 2 tys., gdzie przypada maksymalna wartość momentu obrotowego (240 Nm, więc jak na tę pojemność niemało) do nawet do 4 tys. obrotów, gdzie następuje maksimum mocy. Jednak nawet przy wyższych obrotach silnik pracuje dość cicho, a samo nadwozie dodatkowo jest bardzo dobrze wyciszone, więc podróż upływa komfortowo. Gdy jednak nie będziemy w pełni wykorzystywać możliwości silnika, odwdzięczy się on nam bardzo rozsądnym zużyciem paliwa. W ruchu miejskim w zasadzie bez problemów można zbliżyć się do folderowych wartości 5,8 litra na 100 km, w czym pomaga też sześciobiegowa skrzynia, pozwalająca na znaczną redukcję obrotów. Z jednostajną prędkością 50-55 km/h i bez obciążenia (oraz po płaskiej drodze) można jechać wówczas nawet i na szóstym biegu. Podczas jazdy pozamiejskiej z rozsądnymi prędkościami zużycie w granicach 4,2-4,5 litra na 100 km również nie będzie należało do odosobnionych przypadków. Nawet jeśli czasem mocniej naciśniemy na gaz, czy ogólnie nie jesteśmy mistrzami oszczędzania, to i tak niewielkie zużycie paliwa jest niemal gwarantowane.
Zawieszenie Megane zestrojono w typowy dla Francuzów sposób, dość miękko, zapewniając sporo komfortu. Jednak pokonywanie zakrętów odbywa się neutralnie, także obciążonym autem, o ile oczywiście nie przekracza się granic zdrowego rozsądku – w końcu to kombi, a nie sportowe coupe. Zawsze też możemy skorzystać ze skutecznego układu hamulcowego, cechującego się dużą czułością. Wystarczy lekko dotknąć pedału, a już wyraźnie przyhamujemy. Równie czuły jest też układ kierowniczy z elektrycznym wspomaganiem, z wciąż nieco zbyt lekko obracającą się kierownicą, choć teraz i tak zastosowano w nim układ progresywny. Może on nieco utrudniać dobre czucie auta, zwłaszcza w koleinach, gdzie samochód czasem zdaje się żyć swoim życiem. Jednak w gruncie rzeczy wszystko pozostaje pod pełną kontrolą. W porównaniu do poprzednich wersji Megane, postęp w kwestii precyzji jazdy i trzymania się drogi jest aż nadto widoczny.
Reasumując Renault Megane w wersji kombi, wyposażony w silnik wysokoprężny to z pewnością dobra propozycja dla osób poszukujących samochodu funkcjonalnego oraz oszczędnego i nastawionego bardziej na komfort i wygodę, niż na sportowe aspiracje. Ceny prezentowanej wersji Megane Grandtour Dynamique zaczynają się od około 78 tys. zł, ale za tę kwotę otrzymujemy m.in. 16 calowe alufelgi, elektryczne szyby i lusterka, skórzaną kierownicę, ręczną klimatyzację, dzieloną kanapę oraz zestaw poduszek czołowych, bocznych i kurtynowych. Dopłaty wymaga m.in. ESP, oraz dostępny w testowanym egzemplarzu pakiet Klimat (automatyczna klimatyzacja, radio z CD, czujnik deszczu i zmierzchu). Na zwolenników szybszej jazdy czekają też wersje z większymi silnikami wysokoprężnymi 1,9 dCi o mocy 130 KM, oraz nowy, 2 litrowy dCi 150 KM. Są też silniki benzynowe 110 i 135 konne. Użytkowników o mniej zasobnym portfelu zainteresują wersje z nieco słabszym, ale też interesującym silnikiem 1,5 dCi o mocy 85 KM w cenie od 65 tys. zł.
Mirosław Ganiec
Fot. Mirosław Ganiec
Robert I. Bielecki: Megane Grandtour z silnikiem 1.5 dCi 105 KM to bardzo ekonomiczny samochód, co przy oferowanych gabarytach przestrzeni, czyni go bardzo praktycznym. Sprawdzi się zarówno w czasie rodzinnych wakacyjnych wyjazdów (4 osoby + bagaż), jak i jako auto służbowe do przewozu niezbyt ciężkich a dużych ładunków. Komfort jazdy zasługuje na pochwałę i docenią go zwolennicy aut francuskich. Z kolei fanów koncernów niemieckich samochodów raczej rozczaruje mało sportowe zawieszenie. W porównaniu z hatchbackiem Grandtour wygląda znacznie mniej awangardowo, dzięki czemu budzi mniej kontrowersji u konserwatywnej klienteli. Zdaniem wielu jest wręcz ładniejszy od wersji ze ściętym tyłem.
Duży atut opisywanego modelu stanowi silnik 1.5 dCi o mocy 105 KM. Pracuje cicho, a do tego jest bardzo oszczędny. Na trasie daje się osiągnąć spalanie poniżej 4,5 l ON/100 km, przy spokojnej i przemyślanej jeździe, ale wynik na poziomie 5 l powinien być w stanie osiągnąć każdy, kto jeździ mniej więcej z przepisowymi prędkościami. Wlekąc się da się osiągnąć nawet 3,6 l ON/100 km, ale wymaga to pustej drogi i jazdy wolniejszej niż pozwalają przepisy. W Warszawie, z wyjątkiem jazdy w korkach (> 7 l ON), auto spalało poniżej 6 l ON, a przy małym ruchu nawet poniżej 5 l ON/100 km. Aby osiągnąć te wartości wystarczyło szybko rozpędzać się do docelowej prędkości i jeździć płynnie na 6 lub 5 biegu. W lecie, przy włączonej klimatyzacji, wartości będą większe o ok. 0,5-1 l ON, a przy bardzo dynamicznej jeździe na trasie będą zbliżone do wartości spalania w mieście.