Renault Megane 1.2 TCe przyzwoita propozycja
Moda na małe silniki benzynowe z turbo na dobre zagościła w świecie motoryzacji. Coraz większe i cięższe auta napędzają dziś jednostki o pojemnościach, które jeszcze kilka lat temu zarezerwowane były wyłącznie dla aut miejskich. Efekt? Kompaktowego Forda Focusa może napędzać zaledwie litrowa, trzycylindowa jednostka o mocy 125 KM (a wersji Fiesty Red nawet 140 KM). Inżynierowie Renault nie poszli aż tak daleko. W testowym Megane III po faceliftingu pracuje 1.2 litrowy benzyniak o mocy 130 KM i przyzwoitym momencie obrotowym 205 Nm. Sprawdźmy więc czy downsizing w wykonaniu francuskiego producenta to tylko chwilowa fanaberia wyczulonych na ekologiczny boom speców od marketingu czy sensowne rozwiązanie przyszłości.
Na początek spójrzmy jak prezentuje się odświeżony kompakt Renault. Pierwsze co rzuca się w oczy to duże, żeby nie powiedzieć wielkie logo marki na przodzie maski. Zmianę stylu projektowania przez francuzów zapowiedziało już nowe Clio. Megane podąża tą drogą. W ogóle coraz większe loga to chyba znak czasów w motoryzacji. Zaczęło się od Mercedesa który dyskretną i elegancką gwiazdę zamienił w niektórych modelach na logo wielkości talerza. Nieco skromniej poczyna sobie Volkswagen. Tu znane na całym świecie, wpisane w koło litery VW są również pokaźnych rozmiarów. Renault nie zamierza być gorsze i serwuje nam znak długości przedramienia. Nie jest to absolutnie żadna ujma bo styliści wkomponowali go w bryłę auta tak, że wszystko współgra ze sobą w harmonii. Ot taka moda, by obserwator rozpoznał markę auta z odległości rzutu oszczepem za najlepszych czasów mistrza w tej dziedzinie Jana Železnego. Ogólnie sylwetka odświeżonej Meganki jest miła dla oka. Auto sprawia wrażenie dynamicznego, co zawdzięcza opadającej linii dachu i niewielkiemu zwisowi tylnemu. Jedyne na co mogę narzekać to kolor testowanego auta, który moim zdaniem nie pozwala docenić wszystkich, narysowanych z dyskretną elegancją linii. Megane prezentuje się ciekawiej w jasnych barwach. Coś na kształt brązu odbiera Megane sporo uroku. Ale to tylko mój gust i dla ogólnej, pozytywnej oceny wyglądu samochodu nie ma specjalnego znaczenia.
Megane jest ładne na zewnątrz, nie gorzej wygląda sytucja w środku auta. Francuzi przyzwyczaili nas już do miękkich, przyjemnych w dotyku materiałów, którymi wykańczają wnętrza produkowanych przez siebie samochodów. Identycznie jest w przypadku Megane. Twarde plastiki to rzadkość, dominują tworzywa o miłej w dotyku fakturze. Bardzo pozytywnie wypada kierownica. Wieniec jest odpowiednio gruby, mięsisty, znakomicie leży w dłoniach, porządna robota. Jedyne co mi nie odpowiada w wyglądzie wnętrza to błyszczące, lakierowane na czarno elementy na desce rozdzielczej i w okolicy drążka skrzyni biegów. Może i są ładne ale bardzo niepraktyczne. Drobinki kurzu i ślady palców są tam widoczne zdecydowanie zbyt często. Matowe wykończenie nie odebrałoby wnętrzu wiele uroku a byłoby o niebo praktyczniejsze w codziennym użytkowaniu. Ergonomia również stoi na dobrym poziomie. Konsola nie jest przeładowana przyciskami, można nawet mówić o pewnym minimalizmie w projekcie co czyni obsługę urządzeń pokładowych Renault łatwą. System multimedialny obsługujemy z umieszczonej przed dżwigną zmiany biegów konsoli systemu R-link. Menu jest przejrzyste i banalnie proste w obsłudze. Żadnych niespodzianek, kilka ruchów dżojstikiem i już jesteśmy w porządanych funkcjach, jak nawigacja, multimedia czy podsumowujący nasz style jazdy pod względem ekologii raport z jazdy. Bardzo dobrze rozwiązanana jest opcja kamery cofania. Częśc linii wyświetlanej na ekranie siatki cofania podąża za ruchem kierownicy dając pojęcia w jakim aktualnie położeniu znajdują się przednie koła, przydatne. Wypada jeszcze wspomnieć o systemie bezkluczykowym. Renault od lat stawia na karty zamiast klasycznego kluczyka stacyjki. Karta ma w konsoli środkowej swoje specjalne miejse, szczelinę w którą możemy ją wsunąć. Jeżeli ją tam umieścimy nie sposób o niej zapomnieć bo w razie wychodzenia z auta i nie zabrania karty rozlegnie się ostrzegawczy dźwięk.
W parze z przyjemnie wykończoną deską rozdzielczą idą wygodne i bardzo dobrze podpierające ciało na zakrętach fotele. Ogólny komfort jazdy jest na zadowalającym poziomie, chociaż szczerze mówiąc spodziewałem się lepszego tłumienia nierówności. Na wybojach auto potrafi nieprzyjmenie podskakiwać. Żywiołem Megane jest gładki jak stół alfalt. Poza nim, szczególnie gdy wpadniemy w koleinę, auto niemiło buja się na boki.
Testowane Megane to wersja wyposażenia BOSE. Amerykański producent sprzętu nagłaśniającego „zafundował” Megane ładnie wyglądajace głośniki, jednak poza atrakcyjnym wyglądem jakość dźwięku nie powala na kolana. Owszem, wszystko gra ładnie, poprawnie ale od tego typu wersji oczekiwalibyśmy więcej. System BOSE wymaga dopłaty ponad 1600 zł, ale nie gra lepiej niż wiele fabrycznych systemów audio innych kompaktowych aut. Ot mamy nagłośnienie którym można się pochwalić przed kolegami bo to przecież BOSE, ale nie włączajcie muzyki na full bo tym raczej im nie zaimponujecie.
Czas na wrażenia z jazdy. Pamiętajmy, że pod maską pracuje silnik o skromnej pojemności 1.2 litra. W testowanym Renault udało się z niego wykrzesać 130 KM. Wystarczająco by Megane nie zostawało w tyle za innymi autami. Najprzyjemniejsza jest charakterystyka silnika. Pracuje on bardzo cicho, kulturalnie i jest, co najważniejsze w codziennym użytkowaniu, nadspodziewanie elastyczny. To zasługa solidnego jak na tę pojemność momentu obrotowego dochodzącego do 205 Nm. Co prawda o sportowych emocjach za kierownicą możemy raczej zapomnieć, ale zwykły kierowca niepotrzebujący rozpędzać się do 230 km/h i startować spod świateł na wzór BMW M3 nie powinien być osiągami Megane rozczarowany. „Setka” poniżej 10 sek. to wartość w codziennym ruchu absolutnie wystarczająca. Drugiej setki się jednak nie doczekamy bo prędkość maksymalna Megane to ok. 190 km/h. Z silnikiem skonstruowanym według filozofii downsizingu trzeba obchodzić się w delikatny sposób. Chodzi mi o operowanie gazem. Tego typu konstrukcje są oszczędne (w trasie poniżej 6 litrów) jedynie gdy nie korzystamy z pełni ich możliwości. Identycznie jest w przypadku 1.2 TCe Renault. Paliwo oszczędzimy tylko jadąc spokojnie, inaczej spalanie szybuje w górę z prędkością rakiety Tomahawk a na stacji może czekać nas rachunek zbliżony do kosztów zakupu zabójczego pocisku. W ruchu miejskim oszczędzaniu sprzyja seryjny system start-stop. W Megane działa dobrze. Gasi i uruchamia silnik we właściwych momentach, nie gubi się w korkach, nie obniża dynamiki czy czasu reakcji auta gdy np . chcemy szybko wystartować ze skrzyżowania. O sensie oszczędzania dzięki start-stop nie będę się wypowiadał, konieczna jest długoterminowa kalkulacja czy np. nieco niższych rachunków za paliwo nie skonsumuje konieczność wymiany po jakimś czasie kilkukrotnie droższego niż standardowy, specjalnej konstrukcji akumulatora. To każdy potencjalny klient musi już sobie, znając roczne przebiegi i swój styl jazdy, skalkulować sam.
Jakie więc jest odświeżone Renault Megane w wersji BOSE? To auto dość wygodne, ciche, wdzięczne w codziennej eksploatacji, tak na mieście jak i w trasie, nieźle wyposażone, przyjazne kierowcy, ładne. Opisywany silnik jest wystarczająco dynamiczny a cena nie przyprawia o ból głowy (w testowanej wersji to ok. 75 tyś zł.). Megane nie jest prymusem w swojej klasie, nie prowadzi się jak Focus, nie ma jakości wykonania Golfa. To klasowy średniak walczący o swoje miejsce w pełnej dobrych aut klasie kompaktowej. Bycie samochodowym średniakiem ma jednak tę zaletę, że nie przynosi właścicielowi auta ujmy w żadnej istotnej kategorii.