Renault Grand Scenic - ginący gatunek?
Segment kompaktowych vanów zaczął krystalizować się w połowie lat 90. ubiegłego wieku. Aktualnie rodzinne samochody coraz częściej przegrywają rywalizację o klientów z crossoverami i SUV-ami. Czy słusznie?
Podwaliny klasy minivanów stworzyło Renault Mégane Scénic. Innowacyjny model pojawił się w salonach w 1996 roku. Zainteresowanie nim przerosło oczekiwania producenta – tempo sprzedaży okazało się kilkukrotnie wyższe od spodziewanego. Nazwa dobrze oddawała charakter samochodu, będącego powiększoną wersją Megane. W kolejnych latach drogi modeli zaczęły się rozchodzić. W większym stopniu zróżnicowano design, a z nazwy minivana wykreślono słowo Megane. Scenic doczekał się poważnych konkurentów. Wystarczy wspomnieć o modelach C4 Picasso, C-Max, Zafira, 5008, Touran czy Verso. Różnorodność nie zaszkodziła rodzinnemu Renault, które – wraz z przedłużoną wersją Grand – od lat pozostaje jednym z najczęściej wybieranych minivanów.
W świecie motoryzacji granica między sukcesem i klęską jest bardzo cienka. Ofiarą zmiennych trendów padły pełnowymiarowe vany. Zainteresowanie nimi systematycznie topnieje. Klienci stawiają na SUV-y – rzucające się w oczy i dysponujące zwiększonym prześwitem, który daje poczucie bezpieczeństwa i ułatwia forsowanie krawężników. Producentom pozostało wycofywanie klasycznych modeli lub dopasowywanie ich do oczekiwań rynku. Renault postawiło na ewolucję – w nowym Espace nie zabraknie nawiązań do crossoverów i SUV-ów. Niebawem przekonamy się, czy podobny los czeka kompaktowego Scenica. Kariera aktualnie oferowanego modelu powoli dobiega końca. Samochód zadebiutował w 2009 roku, a w sezonach 2012 i 2013 na rynek trafiły modernizowane wersje.
Renault odświeżało pas przedni, by upodobnić Scenica do najnowszych modeli. Poprawiano także wnętrze, wzbogacano wyposażenie i wprowadzano nowe silniki. Miejsce jednostki 1.9 dCi zajął bardziej wydajny i oszczędny motor 1.6 dCi. Pracował pod maską testowanego Grand Scenica. Potwierdził, że jest optymalnym źródłem sił napędowych.
Kulturalna i dobrze wyciszona jednostka może rozpędzić 7-osobowego Scenica do „setki” w 11,1 sekundy. Rzeczywiste spalanie istotnie odbiegało od deklarowanych 4,4 l/100km, ale 6,7 l/100km w cyklu mieszanym również ujmy nie przynosi. Silnik jest łączony z 6-biegową skrzynią. Dobrze, że zadbano o jej precyzję i niezbyt długie drogi prowadzenia lewarka, gdyż wysilony turbodiesel skokowo oddaje moment obrotowy. Do 1900 obr./min dzieje się niewiele. Przy wyższych obrotach każde dodanie gazu przekłada się na odczuwalną zmianę prędkości.
Układ jezdny Grand Scenica strojono z myślą o komforcie. Miękkie zawieszenie skutecznie kompensuje wybrzuszenia i zagłębienia drogi, a układ kierowniczy nie męczy prowadzącego sygnałami o sytuacji na styku opon i asfaltu. Charakterystyka idealnie sprawdza się na długich trasach. Pozostaje rozsiąść się w fotelu, włączyć tempomat i delektować muzyką, którą w testowanym samochodzie zapewniał 9-głośnikowy Bose Energy Efficient Series Sound System. Młodsi konkurenci udowadniają, że można pójść krok dalej, zapewniając wyższy komfort i lepsze wrażenia z jazdy. Renault w niezbyt wyrafinowany sposób wybiera krótkie nierówności – są odczuwalne, a czasami także słyszalne w kabinie. Próby żwawszej jazdy prowadzą do wyraźnych przechyłów nadwozia, którym na pofałdowanej nawierzchni towarzyszy bujanie wzdłużne.
Na długich trasach docenimy także widoczność, zapewnianą przez przednią szybę o dużej powierzchni i wysoko osadzone siedzenia. Duży zakres regulacji fotela i kierownicy ułatwia znalezienie optymalnej pozycji. Części kierowców z pewnością przypadnie do gustu, że Scenic nie manifestuje na każdym kroku, iż jest minivanem. Kąt nachylenia kolumny kierownicy i możliwość ulokowania się w sporej odległości od deski rozdzielczej przypominają raczej standardy znane z samochodów kompaktowych. Pasażerom pierwszego rzędu nie dano powodów do narzekania na wyprofilowanie siedzeń. W drugim rzędzie przydałyby się dłuższe siedziska, które lepiej podpierałyby uda. Podróżującym z tyłu najbardziej doskwiera symboliczna przestrzeń na nogi. Jedną stopę udaje się wsunąć pod fotele drugiego rzędu. Druga natrafia na wspornik do ich mocowania. Szkoda, bo miejsca na głowy nie brakuje i dopracowanie konstrukcji pozwoliłoby na stworzenie prawdziwie 7-osobowego samochodu.
Na stan rzeczy można przymknąć oko, gdyż w minivanach trzeci rząd siedzeń zazwyczaj pełni rolę awaryjnego – dłuższe wyprawy z kompletem pasażerów wyklucza topniejąca do 208 litrów przestrzeń bagażowa. Kiedy do Grand Scenica wsiądzie pięć osób, bagażnik – w zależności od ustawienia foteli drugiego rzędu – mieści 564-702 litrów. Przestrzeń bagażową można powiększyć do imponujących 2063 l. Pełne wykorzystanie kubatury nie jest najłatwiejsze, gdyż poskładane fotele nie tworzą jednolitej płaszczyzny. By uzyskać w miarę równą powierzchnię, trzeba złożyć oparcia foteli drugiego rzędu, a następnie unieść całość do pionu. Zadbano o możliwość ich zdemontowania, co z racji masy foteli wymaga użycia sporej siły.
Skoro narzekamy, wspomnijmy również o niezbyt wygodnym wkładaniu rolety bagażnika do skrytki pod podłogą, jak również przeciętnie rozwiązanej kwestii uchwytów na napoje. Stają się trudno dostępne, jeżeli zabudowę tunelu środkowego przesuniemy do przodu, by zwiększyć ilość miejsca na stopy pasażera środkowego fotela drugiego rzędu.
Atutem Grand Scenica jest duża liczba schowków, które znajdziemy nie tylko w drzwiach i desce rozdzielczej, ale również pod podłogą i fotelami. Wnętrze wykonano z jakościowo dobrych, jak również przyjemnych dla oka tworzyw. Standardem we flagowej wersji Bose jest półskórzana tapicerka.
Niemal wszystkie wersje wyposażeniowe otrzymują elektroniczny panel wskaźników z możliwością zmiany kompozycji wyświetlanych informacji. Szkoda, że równie czytelnym i estetycznym obrazem nie może pochwalić się system multimedialny. Na szczęście funkcjonalność znacznie przewyższa formę. Standardowy w wersji Bose system R-Link Evolution ma wiele funkcji – z dostępem do aplikacji włącznie. Nie zabrakło nawet kamery cofania. Przydatnej w Grand Scenicu z racji ograniczonej widoczności do tyłu.
Do sterowania podstawowymi funkcjami systemu multimedialnego wystarcza ulokowana za kierownicą manetka. Poważniejsze operacje zmuszają do sięgnięcia do pokrętła na tunelu środkowym. Jego sprawna obsługa wiąże się z koniecznością zapamiętania położenia ośmiu przycisków funkcyjnych. Mniejszym zmartwieniem okazuje się rozrzucenie po wnętrzu przełączników tempomatu zintegrowanego z ogranicznikiem prędkości, do zmiany wyglądu panelu wskaźników, a także włącznika systemu Visio (kontrola pasa ruchu i automatyczne włączanie świateł drogowych) – można pozostać przy raz wybranych ustawieniach.
Obecnie bazowa wersja Scenica - 1.6 16V Start Collection 2014 - kosztuje 59 990 zł. Cenę można uznać za finalną, gdyż manualna klimatyzacja, system audio, komputer pokładowy, a także nawigacja nie wymagają dopłat. Polityka Renault zasługuje na pochwałę. Cennik 7-osobowego Grand Scenica otwiera lepiej wyposażona wersja 1.6 16V Limited Collection 2014. Trzeba na nią przeznaczyć 67 400 zł. Ponownie można mówić o sensownej propozycji. Standard obejmuje m.in. dwustrefową klimatyzację, system audio z nawigacją, tylne czujniki parkowania, alufelgi i dwa dodatkowe fotele w bagażniku. Grand Scenica z wysokoprężnym motorem 1.5 dCi otrzymamy za 78 400 zł, a flagowa wersja Bose z testowanym silnikiem 1.6 dCi to wydatek rzędu 94 150 zł.
Za podobnie skonfigurowane, konkurencyjne minivany przyjdzie zapłacić więcej. Jak Scenic wypada na tle przeboju ostatnich lat, czyli crossoverów? Modnej alternatywy nie trzeba daleko szukać. Renault ma w ofercie model Captur. Samochód z systemem audio i ręcznie sterowaną klimatyzacją startuje z poziomu 57 900 zł. Bazowa wersja „krótkiego” Scenica jest droższa o 2090 zł. Aktualna kampania promocyjna zatarła dysproporcję - Renault dokłada do każdego Scenica nawigację o wartości 2500 zł. Nie sięgamy głębiej do portfela, a otrzymujemy większy, bardziej funkcjonalny i lepiej wyposażony samochód. Jeżeli faktycznie poszukujemy auta dla rodziny, a nie modnego gadżetu, wybór wydaje się oczywisty. Warto przypomnieć, że zwolennicy kompaktowych vanów potwierdzili, że potrafią kierować się chłodną kalkulacją. Renault już trzykrotnie podejmowało próby uterenowienia Scenica. W 2000 roku zadebiutowała wersja RX4. W 2007 roku światło dzienne ujrzał Scenic Conquest, a od ubiegłego roku dostępny jest XMOD. Wszystkie wersje spotkamy na ulicach, ale są znacznie rzadszym widokiem od klasycznych wariantów Scenica i Grand Scenica.