Renault Espace - rodzinna rewolucja
Nowa generacja Espace nie jest już wyłącznie praktycznym i przestronnym vanem dla rodziny. Renault postanowiło popracować nad prezencją samochodu, wyglądem i wykończeniem wnętrza oraz liczbą elektronicznych gadżetów. W rezultacie powstało auto, które wypełnia lukę między vanami, crossoverami oraz limuzynami.
Renault postanowiło odpowiedzieć na potrzeby rynku, tworząc krzyżówkę vana z crossoverem. Zmniejszono powierzchnię szyb, obniżono linię dachu, poszerzono nadkola, zamontowano duże felgi (17-20 cali) oraz imitacje płyt chroniących podwozie, a prześwit zwiększono o 40 mm. Na tym nie koniec.
Koncern postanowił upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Od dłuższego czasu Renault nie jest w stanie znaleźć swojego miejsca w segmencie luksusowych samochodów. Oryginalną alternatywą dla klasycznych limuzyn stało się Espace w topowej wersji Initiale Paris – standardowo wyposażane w trójstrefową klimatyzację, nagłośnienie Bose czy obszyte skórą Nappa fotele z funkcją masażu.
Espace jest nowością także z technicznego punktu widzenia. Samochód bazuje na Common Module Family - modularnej platformie aliansu Nissan-Renault. Twórcy CMF dołożyli starań, by jej poszczególne składowe były możliwe lekkie. Z kolei optymalizacja ich rozmiarów i rozmieszczenia korzystnie wpłynęła na przestronność wnętrz i pojemność bagażników. Nie bez znaczenia jest też unifikacja. Espace jest spokrewniony z Kadjarem, jak również Nissanami (Qashqai i X-Trail), co obniża koszty produkcji oraz upraszcza łańcuch logistyczny. Maskę i drzwi wykonano z aluminium, natomiast błotniki oraz tylną klapę z tworzyw sztucznych. W połączeniu ze zoptymalizowaną architekturą CMF pozwoliło to na obniżenie masy własnej Espace nawet o 250 kilogramów.
Nawet przeciwnicy francuskiej motoryzacji muszą przyznać, że Espace wygląda ciekawie. Masywna sylwetka, wysoko poprowadzona linia okien, chromowane dekory oraz diodowe reflektory czynią z debiutanta jedno z lepiej nakreślonych aut dla rodziny. Mierzący blisko 4,9 metra Espace osiągnął długość nieoferowanego już Grand Espace. Dużą ilość miejsca w kabinie trudno uznać za zaskoczenie. Bardzo obszerne fotele pierwszego rzędu zapewnią komfort nawet najbardziej rosłym. Fotele trzeciego rzędu mogą być niezależnie przesuwane. Posiadają też regulację kąta nachylenia oparcia. Duży plus za ich jednakowe rozmiary oraz trzy uchwyty Isofix.
W ostatnim rzędzie czuć, że koncepcja samochodu uległa zmianie – ilość miejsca nad głowami pasażerów trzeciego rzędu jest ograniczona. Ceną za bardziej atrakcyjny wygląd tyłu nadwozia jest też wyżej położony próg załadunku. Sam bagażnik nie budzi wątpliwości. Nawet przy komplecie pasażerów pomieści dwie walizki (214 l), a kufer 5-osobowego Espace zawstydza wszystkie kombi (680 l). Składanie foteli ułatwia system Magic Folding. Umieszczony w bagażniku panel pozwala na złożenie dowolnie wybranych siedzeń jednym ruchem palca. Operację można też przeprowadzić z poziomu systemu multimedialnego. System jest pasywny – korzysta z grawitacji i sprężyn, więc do ustawiania foteli w pionie trzeba użyć siły własnych mięśni.
Wystrój wnętrza Espace otwiera nowy rozdział w historii Renault. Pomostem z dotychczasowymi modelami koncernu są jedynie system multimedialny R-Link, wielofunkcyjna kierownica czy dobrze znane przyciski do otwierania szyb. Pozostałe elementy zdefiniowano od nowa, wprowadzając ciekłokrystaliczny panel wskaźników czy deskę rozdzielczą, która wraz z konsolą środkową i boczkami drzwiowymi tworzy funkcjonalną i stylistyczną całość.
Ciekawym pomysłem jest schowek przed pasażerem w formie pojemnej szuflady – nawet podczas jazdy po dużych nierównościach jego zawartość nie wyląduje na podłodze. Gorsze wrażenie robi selektor zautomatyzowanej skrzyni biegów. By wybrać tryb R lub D, dźwignię trzeba przechylić, a następnie przemieścić w górę lub w dół. Oryginalne, ale niepotrzebnie skomplikowane.
Liczba przycisków na desce rozdzielczej została ograniczona do absolutnego minimum. Do sterowania wieloma funkcjami służy dotykowy ekran systemu multimedialnego R-Link. Menu jest przejrzyste, a kwestię mało estetycznych odcisków palców na wyświetlaczu rozwiązało wielofunkcyjne pokrętło sterujące na tunelu środkowym. Podstawowe funkcje są łatwe w obsłudze. Dłuższą chwilę może zająć natomiast skonfigurowanie pojazdu.
Wzorem konkurentów Espace otrzymało selektor trybów jazdy (Multi-Sense). Do wyboru są programy Sport, Eco, Neutral, Comfort i Perso. Ostatni z wymienionych daje możliwość własnoręcznego skonfigurowania reakcji na gaz, charakterystyki zawieszenia, siły wspomagania układu kierowniczego, sposobu działania skrętnej osi tylnej czy strategii działania klimatyzacji.
Lekko pracujący układ kierowniczy i miękko zestrojone zawieszenie zapewniają wysoki komfort. Prowadzenie? Poprawne i przewidywalne, jednak do lekkości i precyzji Fordów S-Max czy Galaxy sporo brakuje. Szkoda, że nie udało się w pełni wykorzystać potencjału trybów jazdy. Nawet w sportowym kierowca przeciętnie czuje gabaryty Espace. Przy karoserii, która wraz z lusterkami jest szeroka na 2128 mm może być to problematyczne. Po pierwszych jazdach odnieśliśmy wrażenie, że Renault dążyło do stworzenia samochodu, który pozwoli czerpać największą przyjemność z nieśpiesznych i długich podróży.
O prowadzenie najdroższej wersji Initiale Paris dbają Electronic Damper Control - amortyzatory o elektronicznie regulowanej sile tłumienia oraz 4Control - skrętna oś tylna. Jeżeli prędkość nie przekracza 60 km/h, tylne koła skręcają w przeciwnym do przednich, by poprawić zwrotność. Z 11,1-metrową średnicą zawracania długi na niemal pięć metrów Espace tylko minimalnie ustępuje Clio (10,8 m). Przy szybszej jeździe wszystkie koła skręcają w jedną stronę, by poprawić stabilność. Za 7000 zł w skrętne koła tylne i aktywne amortyzatory można doposażyć wersję Zen.
Gamę silników otwiera dobrze znany turbodiesel 1.6 dCi (130 KM, 320 Nm), który występuje wyłącznie z manualną skrzynią. W mocniejszych wersjach standardem jest dwusprzęgłowa skrzynia EDC. Dla podwójnie doładowanego 1.6 dCi (160 KM, 380 Nm) przewidziano 6-stopniową wersję przekładni. Znany z Clio R.S., benzynowy 1.6 TCe (200 KM, 260 Nm) został sparowany z 7-biegową skrzynią EDC.
Optymalnym wyborem wydaje się 160-konne dCi. W cyklu mieszanym domaga się niecałych 7 l/100km i zapewnia dobre osiągi. Kto liczy na ponadprzeciętne wrażenia z jazdy, przeżyje rozczarowanie. Espace waży 1,6 tony, więc nie ma mowy o nadwyżce mocy – sprint do „setki” trwa 9,9 sekundy. Dwusprzęgłowa przekładnia EDC nie należy do najszybszych konstrukcji na rynku, co rekompensuje płynnością zmiany biegów. W ofercie zabrakło napędu na cztery koła. Renault najwyraźniej wyszło z założenia, że nie warto komplikować konstrukcji samochodu oraz procesu produkcyjnego na rzecz opcji zaznaczanej w kilku procentach zamówień.
Renault nie rezygnuje z przejrzystej polityki cenowej - Espace nawet w bazowej wersji Life z silnikiem 1.6 dCi 130 został należycie wyposażony, m.in. w czujniki parkowania, tempomat, komputer pokładowy, diodowe reflektory, dwustrefową klimatyzację, system bezkluczykowy, nawigację, a nawet panoramiczny dach. Długość listy dodatków uzasadnia cenę na poziomie 119 tys. zł. Mocniejsze silniki są dostępne w wersjach Zen oraz Initiale Paris. Na benzynowe 1.6 TCe 200 trzeba przygotować przynajmniej 133 900 zł, a 1.6 dCi 160 startuje z pułapu 141 tys. zł.
Renault eksperymentowało już z międzyklasowymi vanami. Avantime i Vel Satis nie odniosły rynkowego sukcesu. Bardziej konwencjonalny i mniej oryginalny Espace ma większe szanse na przekonanie do siebie klientów. Zainteresowani powinni zapisać się na jazdę próbną. Prezencja Espace to jedna strona medalu. Drugą, chyba jeszcze mocniejszą, jest komfort jazdy. Oryginalność Renault Espace nie oznacza, że samochód nie posiada konkurentów. W zbliżone nisze celują Ford S-Max czy Volvo XC60.