Rapid bez tajemnic: test paliwowy
O tym, że branża motoryzacyjna w ostatnim czasie cierpi na poważną zadyszkę wie chyba każdy. Jednak nie tylko jej potrzebny jest respirator - temat kryzysu gospodarczego od niedawna przyćmiewa nawet sławę Madonny. To wszystko zmusza do oszczędzania, a w świecie motoryzacji zużycie paliwa coraz częściej staje się czynnikiem decydującym o zakupie konkretnego modelu. Jednak ile jest prawdy w tym, co producenci piszą w swoich katalogach na temat spalania?
Polska jest na tyle nietypowym krajem, że ciężko jest przewidzieć rozwój wydarzeń na jej terytorium. Wielki kryzys sprzed kilku lat miał wszystkich pogrążyć, tymczasem po naszym kraju spłynął bez większego bólu. Może dlatego, że potrafimy oszczędzać? Dobre pytanie, znalazłem nawet ostatnio ciekawy artykuł na ten temat. Ponoć Polacy zacisnęli pasa i zaczęli wydawać mniej pieniędzy na jedzenie dla siebie i rodziny. Jak na ironię – w tym samym czasie gwałtownie wzrosła sprzedaż telewizorów… Jednak z drugiej strony – wbrew pozorom znacznie łatwiej jest oszczędzić na paliwie do samochodu niż na jedzeniu. Trzeba tylko wybrać odpowiednie auto.
Koncerny motoryzacyjne podają różne dane dotyczące spalania. Wiele z nich niestety przypomina nasz rząd – sporo obiecują, a potem udają, że nie wiedzą o co chodzi. Honda została swojego czasu nawet pozwana przez własnego klienta. Proces dotyczył zbyt wysokiego zużycia paliwa w stosunku do danych podanych przez producenta w katalogu. Co jest w tym wszystkim najlepsze? Japońska marka przegrała sprawę! Skoda wprowadza właśnie nowego Rapida i to jest idealny moment na to, by sprawdzić jego faktyczne zużycie paliwa. Koncern ma w ofercie oszczędnego diesla, którego największą zaletą ma być niskie spalanie. Właśnie dlatego firma jest z niego dumna. Ale czy słusznie?
Niewielki 1.6 TDI zastąpił wysłużonego, ale uwielbianego 1.9 TDI. Ma bezpośredni wtrysk paliwa, turbosprężarkę i Common Rail, który w końcu zapewnił odpowiednią kulturę pracy. Nowy motor jest cichy, elastyczny i… no właśnie – oszczędny. Przynajmniej według Skody. Przez to mają się nim zainteresować osoby często podróżujące na większe odległości, ponieważ wtedy inwestycja bardzo szybko się zwróci. Wyzwałem Skodę na pojedynek i postanowiłem zbadać, czy nie kłamie tak jak Honda. Według koncernu niewielki diesel Rapida spala średnio 4.4l oleju napędowego na każde 100km. Brzmi dość abstrakcyjnie. Zająłem więc miejsce przy mapie, by zaplanować trasę, która sprawdzi samochód w różnych warunkach drogowych i przy okazji nie zmusi mnie do zabierania ze sobą 10l czarnej kawy. Nie musiałem się długo zastanawiać.
Przejazd prowadził z centrum Wrocławia do niepozornej miejscowości o nazwie Świebodzin. Najłatwiej dojechać tam autostradą A4 w kierunku na Zgorzelec, jednak to by było zbyt proste. Zacisnąłem zęby i postanowiłem przejechać przez trzy województwa – dolnośląskie, wielkopolskie i lubuskie. Celem pośrednim był Głogów. Łącznie w dwie strony były do pokonania dokładnie 444km, jednak zwykły test paliwowy nie jest niczym nadzwyczajnym. Postanowiłem go trochę urozmaicić…
Skoro Skoda uważa, że Rapid 1.6 TDI spala średnio 4.4l/100km, to na pokonanie całej trasy potrzebowałby 19.54l oleju napędowego. I właśnie tyle zatankowałem. Dojechałem na rezerwie na stację benzynową, wyzerowałem licznik pokonanych kilometrów i poszedłem zapłacić za paliwo. Zabawę czas zacząć! Pomimo słońca na dworze było zimno. To plus – obyło się bez klimatyzacji, która niepotrzebnie zwiększyłaby zużycie paliwa. O 10:00 rano również ruch na terenie Wrocławia nie był duży, co pozwoliło zaoszczędzić kolejne litry paliwa. Ustawiłem więc cel i ruszyłem w drogę. Zaniepokoiła mnie tylko nawigacja, która kazała mi jechać w zupełnie innym kierunku niż zamierzałem. Postanowiłem jednak zaufać sobie, a nie cyfrowemu IQ.
Po około 10km spalanie kształtowało się na rozsądnym jak na miasto poziomie 6.1l/100km. Dobry humor psuła mi tylko nawigacja, która w dalszym ciągu uważała, że powinienem zawrócić. W końcu uległem i bardzo szybko zacząłem tego żałować. Asfaltowa droga niespodziewanie przekształciła się w polną, a labirynt gęstych, ścieżek spowodował, że średnie spalanie przekroczyło 9l/100km i dalej chętnie rosło. Na szczęście udało mi się znaleźć przyczynę tego zamieszania. Nie zmieniłem celu pośredniego trasy, który zamiast na Głogów, był ustawiony na Świdnicę – czyli w zupełnie innym kierunku. Szybko wróciłem na wcześniejszą drogę i rozpocząłem walkę z obniżaniem średniego zużycia paliwa. Po drodze mogłem zestawić nowocześnie zaprojektowaną linię Rapida z klasyczną architekturą klasztoru Cystersów w Lubiążu. Kompleks budynków jest jednym z największych zabytków tej klasy w Europie i zarazem największym opactwem cysterskim na świecie.
Lubin i Polkowice były łatwo przejezdne, dlatego po dotarciu do Głogowa komputer pokładowy wskazywał już optymistyczne 4.4l/100km. Pomimo tego, że tak niskie spalanie potrafi zachwycić, ja musiałem osiągnąć jeszcze mniej, żeby nie stanąć w drodze powrotnej na poboczu. Głogów niestety nie jest wioską – liczy około 70 000 mieszkańców, dlatego drogi miejscami były zatłoczone. Przez to średnie spalanie wzrosło o 0.2l/100km. Przejechałem szybko przez różowy Most Tolerancji i uciekłem z miasta. Gdy dotarłem do Sławy i Wolsztyna zrozumiałem, że cel jest już naprawdę blisko.
Po około 4 godzinach jazdy w końcu dotarłem do Świebodzina. Można powiedzieć, że to niewielkie miasteczko jest polskim Rio de Janeiro – w 2010 roku stanął tutaj ogromny pomnik Chrystusa. Sama statua wraz z koroną jest o kilka metrów wyższa od tej w Brazylii, dlatego wszyscy, którzy nie doceniają naszego kraju pewnie podróżują po nim tylko w Google Street View. Posąg został usytuowany na sztucznie usypanym kopcu, przy którym nie ma problemów z zaparkowaniem auta. Konstrukcja robi naprawdę piorunujące wrażenie, ale to jeszcze nie koniec testu. Średnie spalanie osiągnęło zadowalające 4.2l/100km, czyli mniej niż podaje producent. Czas jednak wracać do Wrocławia.
Opuściłem województwo lubuskie, a w wielkopolskim zatrzymałem się chwile dłużej. W Wolsztynie znajduje się jedyna w Europie parowozownia, której pociągi obsługują ruch planowy i wożą pasażerów głównie do Poznania. To niesamowite jak technologia rozwinęła się w ciągu kilkudziesięciu lat. Kiedyś do jazdy potrzebny był potężny kocioł z wodą, tony węgla i ubranie, które po jednej przejażdżce nadawało się do wyrzucenia. A dzisiaj? Wszystko się zmieniło - można jeździć w marynarce, a wodę trzymać w butelce i popijać w czasie jazdy. Po zestawieniu Rapida z parowozami wyruszyłem w dalszą drogę. Pomimo popołudniowej pory drogi były luźne, a po przejechaniu przez Sławę, Głogów, Polkowice i Lubin, średnie zużycie paliwa wzrosło tylko o 0.1l/100km i osiągnęło 4.3l/100km. Niestety do Wrocławia dotarłem w godzinach szczytu, a test kończył się dopiero w centrum na stacji benzynowej…
Już przy wjeździe do stolicy Dolnego Śląska przywitała mnie niespodzianka – korek. Wzrok kierowców, którzy w nim uczestniczyli tylko potęgował nerwową atmosferę. Mnie drażniło tylko jedno – kontrolka rezerwy paliwa w baku, która świeciła się od dawna. Sznur samochodów poruszał się niewiele szybciej od pieszych, średnie spalanie w Skodzie Rapid wzrosło do 4.5l/100km, a ja zacząłem się zastanawiać ile będę musiał zapłacić za lawetę i odpowietrzanie silnika. Najgorsze było to, że nawet komputer pokładowy we mnie zwątpił – uważał, że bez tankowania przejadę jeszcze 0 km… Już zaczynałem podświadomie słyszeć szum pompy paliwa, gdy nagle korek trochę się rozluźnił i w końcu mogłem zacząć jechać. Po chwili zobaczyłem szyld docelowej stacji benzynowej i choć chciałem tam dojechać jak najszybciej, to wiedziałem, że każdy gwałtowniejszy ruch prawej stopy może zużyć resztkę paliwa. Ostatnie kilkaset metrów ciągnęło się w nieskończoność, aż w końcu wrzuciłem kierunkowskaz i… udało się! Dojechałem!
Ostatecznie średnie zużycie paliwa wyniosło 4.5l/100km, a mnie uratowała zapewne resztka oleju napędowego, która została w baku przed tankowaniem na początku testu. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że choć jazda wymagała skupienia i nieustannego zastanawiania się nad każdym dotknięciem pedału gazu, to i tak nie utrudniała ruchu na drodze innym kierowcom. Diesel 1.6 TDI jest naprawdę oszczędną jednostką i w rękach często podróżujących osób z "lekką" prawą stopą potrafi sporo zaoszczędzić. A skoro w portfelu zostanie więcej, to będzie można ulec najnowszym trendom naszego społeczeństwa – kupić sobie nowy telewizor.