Przepis na sukces - Kia Sportage 2.0 CRDi
"Kwiat rumianku, liść pokrzywy, ziele bratka, pieprz prawdziwy, pestki z dyni i borówki, a do tego sok z makówki." Tak mniej więcej brzmiał sekretny przepis młodego zielarza gwarantujący wieczną młodość. Ciekaw jestem z jakiego przepisu korzystała KIA tworząc model Sportage? Pewne jest jedno - był to przepis na sukces.
„Stwórzmy obiekt pożądania” — to słowa skierowane do międzynarodowego zespołu konstruktorów i stylistów KIA, wypowiedziane przez Petera Schreyer’a, szefa biura projektowego. Priorytetem było zadziwić klientów niezrównaną linią nowego pojazdu marki KIA. To zaskakujące pierwsze wrażenie miała dopełniać jakość wykończenia wnętrza i korzystna gwarancja. Co z tego wszystkiego wyszło?
Nadwozie
Gusta samochodowe są różne – jedno jednak trzeba przyznać Sportage – w porównaniu z dwoma poprzednimi generacjami, obecny kształt nadwozia jest siedmiomilowym krokiem w przód. Auto może się podobać i podoba się wielu osobom. Zawsze oczywiście znajdą się malkontenci, jeżdżący „stuningowanymi” królami szos, broniący honoru swoich pełnoletnich TDI i opluwających wszystko co nie jest Made in Germany, choć biorąc pod uwagę koncern KIA, to pochodzenie aut nie jest tak do końca oczywiste. Sportage to SUV bardziej stylowy i sportowy, niż jakikolwiek wcześniejszy model w historii KIA - wyróżnia się charakterystycznym grillem chłodnicy, dużymi przednimi światłami i maską o wyrazistych przetłoczeniach. Wzorem wielkich świateł przednich, Sportage otrzymał równie duże światła tylne, które całkiem przyjemnie wkomponowano w błotniki i klapę tylną - klapę, której nawiasem mówiąc, każdorazowe otwarcie powoduje ubrudzenie rąk. Cały samochód emanuje nowym DNA stylistyki spod znaku KIA oraz licznymi zapożyczeniami z koncepcji KIA Kue 2007. Dynamiczną sylwetkę zawdzięcza mocno pochylonej szybie czołowej, przechodzącej płynnie w linię dachu. Cechą wyróżniającą Sportage są również wąskie szyby boczne, podkreślające sportowy design. Jak przystało na samochód wzbudzający zainteresowanie, muskularnego wyglądu nadają Sportage masywne, odchylone tylne słupki, które są jednocześnie zmorą każdego parkującego w mieście kierowcy. Nowy Sportage jest zdecydowanie smuklejszy i został „odchudzony” w porównaniu z modelem poprzednim, choć moim skromnym zdaniem zrzucenie jeszcze kilku kg wyszło by mu na zdrowie. Obniżenie współczynnika oporu aerodynamicznego Cx do 0,37 oraz masy własnej pojazdu o 91 kilogramów skutkuje przede wszystkim zmniejszeniem zużycia paliwa, a co za tym idzie większą „ekologią” modelu.
Wnętrze
Zaskakująco obszerna kabina nie kłóci się ani nie kontrastuje z wyglądem zewnętrznym – jest tu równie dynamicznie. Miejsca jest sporo, niezależnie czy siedzimy z tyłu ,czy z przodu. Na pochwałę zasługuje optymalnie dobrana wysokość, na której znajdują się siedzenia – wsiadanie i wysiadanie z samochodu jest bardzo wygodne. Kształt foteli to kompromis pomiędzy sportowym trzymaniem, a kanapą na której trzeba się trzymać w ciasnych zakrętach. Pozycja i ergonomia są bez zarzutu – można powiedzieć, że wszystko jest pod ręką. Nawet jeśli ktoś ma nawyki wyniesione z innego auta, to jest w stanie w krótkim czasie przyzwyczaić się do rozmieszczenia poszczególnych włączników czy pokręteł. Materiały wykorzystane do wykończenia wnętrza auta są dobrej jakości – w testowym aucie z przebiegiem 30 tys. km nic nie skrzypiało, ani nie zdradzało oznak przedwczesnego zużycia. Jedyna rzecz, która nie przypadła mi do gustu, to panel sterowania klimatyzacją, który wykonany z błyszczącego plastiku, „palcuje” się w niemiłosierny sposób. Wygodna, wielofunkcyjna kierownica (obszyta skórą) o optymalnej grubości wieńca, bardzo dobrze leżała w dłoniach, dając wierne wyczucie tego, po czym aktualnie jedziemy. Jeśli chodzi o schowki, to Sportage nie rozpieszcza nimi podróżnych – jeden schowek główny plus drugi w podłokietniku, to trochę mało jak na auto mające służyć rodzinie. Honor ratują cztery kieszenie w drzwiach i cztery uchwyty na kubki. A co z bagażnikiem? Tu KIA pozytywnie zaskakuje. Pojemność ładunkowa należy do najwyższych w tej klasie pojazdów i wynosi 564 litry z kompletem pasażerów lub 1353 litry po złożeniu oparć tylnych siedzeń.
Jazda
Testowane auto wyposażone było w jednostkę wysokoprężną o pojemności dwóch litrów i mocy 136 KM. Silnik ten w połączeniu z sześciobiegową, manualną skrzynią biegów można uznać za złoty środek. Sportage z lekkim pomrukiem ochoczo rusza z miejsca. Co prawda na trzecim biegu dostaje lekkiej zadyszki i czuć, że zaczyna mu lekko brakować animuszu do dalszego przyspieszania w tym samym tempie, ale zapewniam, że auto nie jest anemiczne i potrafi dać radość z jazdy. Ta radość nie jest okupiona wysokim spalaniem – samochód zużył średnio podczas testu ok. 8 litrów ON na każde 100 kilometrów.
Sportage świetnie sprawdza się w ruchu miejskim jak i na dłuższych trasach. Jest to wynikiem połączenia nadwozia kompaktowego SUVa z precyzją prowadzenia auta osobowego. Wysoka pozycja za kierownicą to dobra widoczność, mniejsza podatność na oślepianie światłami aut nadjeżdżających z przeciwka czy też większe bezpieczeństwo w przypadku kolizji. Auto, mimo że wysokie, nie buja na zakrętach, a jednocześnie wybieranie wszelkich nierówności drogi nie powoduje wytrząsania plomb z zębów. Zarówno przednie jak i tylne zawieszenie mocowane jest do lekkiej, hydroformowanej ramy pomocniczej za pośrednictwem specjalnych tulei gumowych. To właśnie pozwala na skuteczne izolowanie pasażerów pojazdu od wstrząsów wywoływanych przez nierówności podłoża. Przednie zawieszenie na kolumnach MacPherson zostało dostrojone do nowej konstrukcji pojazdu, a niewielkie korekty geometrii skutkują poprawą precyzji pracy zawieszenia i stabilnością na drodze. Nowe niezależne zawieszenie tylne ma układ pięciodrążkowy, a dzięki rozdzieleniu sprężyn śrubowych od amortyzatorów – tylko nieznacznie wnika w przestrzeń kabiny pasażerskiej oraz bagażnika.
Mimo, iż własności jezdne nowego Sportage skłaniają bardziej do jazdy na drogach utwardzonych, samochód ten w wersji z napędem 4WD oraz z możliwością blokady osiowej w trybie „Lock Mode” sprawdzi się także w warunkach niskiej przyczepności do podłoża oraz lekko off-roadowych. Zaletami nowego Sportage w warunkach poza asfaltowych jest 172-milimetrowy prześwit podwozia, kąty najazdu i zejścia wynoszące odpowiednio – 22,7 ° i 28,2 ° oraz kąt rampowy równy 17,7 °. Bardziej wymagający miłośnicy off-roadu mogą pokusić się o sprawdzenie maksymalnego kąta podjazdu sięgającego 44 °.
Podsumowanie
Peter Schreyer jest albo niesamowitym szczęściarzem, albo w pełni świadomym swoich umiejętności projektantem, który zarządza grupą utalentowanych pracowników, albo jedno i drugie. Polityk z niego byłby kiepski - szafowanie czczymi obietnicami to nie jego działka, dlatego chwała mu za to co robi, a przede wszystkim za stworzenie przepisu na sukces jakim jest niewątpliwie KIA Sportage.