Praktyczny sportowiec
Czy istnieją sportowe samochody dla więcej niż 2 dorosłych osób nadające się do użytkowania na co dzień w dużym mieście? Tak, a jednym z nielicznych przedstawicieli tego gatunku jest nowy Focus ST. Czy jednak sprawdza się na polskich drogach?
Przy pierwszym spojrzeniu Focus ST prawie nie sprawia wrażenia, że chodzi o rasowy samochód sportowy. Gdyby nie pomarańczowy kolor testowego egzemplarza wiele osób zapewne nie zwracałoby na niego uwagi, biorąc go za zwykłego Focusa. Tak zresztą było kiedy mocno ochlapane auto stało wieczorem na parkingu – tylko znawcy dostrzegali wówczas modyfikacje zewnętrzne i byli zaintrygowani oznaczeniem modelu.
Do jeżdżenia, a nie oglądania
Ford znany jest jednak z tego, że produkuje samochody do jeżdżenia, a nie oglądania. Począwszy od poprzedniej generacji Focusa pozostaje zresztą w klasie kompaktowej wzorem dla konkurencji w dziedzinie układów jezdnych. Z kolei wszystko co potrafi normalny Focus, ST umie dużo lepiej. No może z wyjątkiem komfortu podróżowania, ale w odróżnieniu od wielu, jeśli nie większości, sportowych samochodów marek premium, auto dobrze radzi sobie nawet na drogach krajowych i gminnych o nierównej nawierzchni. Na co dzień lepiej jednak wybierać równe nawierzchnie, najlepiej bez kolein, bo tu sportowy Focus sprawdza się najlepiej.
Największa wada ST ujawnia się dość szybko po rozpoczęciu jazdy. Pedały przyspieszenia i hamulca zostały umieszczone zbyt blisko siebie, w wyniku czego zdejmowany z „gazu" but dość często zaczepia o sąsiednią dźwignię. Zjawisko występuje zarówno przy używaniu męskiego obuwia zimowego, jak i letniego, w rozmiarach 44-46. Aby uniknąć problemu trzeba układać obuwie idealnie równolegle do pedałów. Jeśli ktoś zdecyduje się na to auto, może zlecić wygięcie pedału hamulca lub wymienić go na bardziej odpowiedni. Szkoda, że nie pomyślało o tym kierownictwo Forda w Kolonii. Przecież ST to auto do użytkowania na co dzień, a nie (tylko) na tor wyścigowy, gdzie wskazane jest specjalne obuwie.
Fotele Recaro, tu w pasującej do lakieru nadwozia pomarańczowej kolorystyce, dobrze sprawdziły się na krótkich odcinkach oraz w czasie dalekich wyjazdów. Nadają się przy tym zarówno dla osób wysokiego wzrostu, jak i tych o nieco tęższej budowie ciała. Nawet z tyłu podróżuje się wygodnie, pod warunkiem, że kierowca nie szarżuje na krętej drodze. Lepiej wybrać jednak wersję 5-drzwiową niż 3-drzwiową. Chodzi mi nie tylko o dostęp do drugiego rzędu siedzeń, ale przede wszystkim o wsiadanie i wysiadanie na zatłoczonych parkingach, które w wersji 3-drzwiowej bywa kłopotliwe, z powodu długich drzwi. Poza tym z tyłu jest dużo miejsca – jak w zwykłym Focusie – i podróżuje się tam, jak na sportowe auto, bardzo wygodnie, nawet na kilkuset kilometrowych trasach. Bagażnik, jak na auto sportowe można uznać za duży – 385 l, ale dla 4 osób czy rodziny okazuje się ledwie wystarczający w przypadku dalszych wyjazdów.
Turbo, ale jakie
Pod maską ST znalazł się 2,5-litrowy benzynowy 5-cylindrowy silnik z turbodoładowaniem współpracujący z 6-stopniową manualną skrzynią biegów. Maksymalna moc jednostki wynosi 225 KM i osiągana jest przy 6,1 tys. obr./min. W praktyce ważniejszy jest jednak maksymalny moment obrotowy, który wynosi 320 Nm i osiągany jest już przy 1,6 tys. obr./min. Innymi słowy motor mocno ciągnie od „dołu", a dzięki specjalnej konstrukcji doładowania nie odczuwa się, że mamy do czynienia z autem wyposażonym w silnik z turbiną. Dla porównania – najmocniejsze dwulitrowe diesle wydają przy nim wręcz mulaste.
Oczywiście, aby wykorzystać pełną dynamikę silnika trzeba używać także niższych przełożeń, co wiąże się ze sporym zużyciem paliwa, nawet do 18 litrów Pb95/100 km. Tak nie jeździ się jednak na co dzień, a prowadząc auto spokojnie spalić można ok. 8 l/100 km, a np. w Warszawie, przy małym ruchu, ok. 11 l. Podawane przez producenta spalanie średnie 9,3 l/100 km daje się zatem osiągnąć, pod warunkiem zachowawczej jazdy z prędkościami określanymi przez przepisy. W czasie letnich upałów spalanie jest większe o ok. 2 litry (klimatyzacja). W praktyce, wykorzystując dynamikę Focusa do przebijania się przez gąszcz innych pojazdów, trzeba liczyć się ze spalaniem ok. 10-11 l na trasie i 13-14 l w dużej aglomeracji.
Sportowy Focus „setkę" osiąga po 6,8 sekundy i trzeba liczyć się z tym, że na co dzień przyjdzie nam z tych osiągów korzystać. Tak przynajmniej było w przypadku testowanego egzemplarza w metalizowanym kolorze electric-orange, który na niektórych posiadaczy samochodów z mocniejszymi silnikami działał jak przysłowiowa płachta na byka i od czasu do czasu trudno się było powstrzymać, aby nie utrzeć im nosa. Prędkość maksymalna wynosić ma 241 km/h. W praktyce ważniejszy jest jednak styl, w jakim auto się rozpędza. W ST nie odczuwa się tzw. turbodziury, a motor mocno ciągnie już przy niskich obrotach, co przydaje się zwłaszcza w czasie rozpędzania się na trasie, np. przy wyjeżdżaniu z terenu zabudowanego albo rozpoczynaniu manewru wyprzedzania.
ST lepsze niż „stary" RS?
W rodzinie Focusów nowe ST detronizuje wersję RS (na bazie starego modelu) zarówno pod względem osiągów, jak i użyteczności na co dzień. Auto, mimo oferowania olbrzymiej dynamiki i mocy, prowadzi się znakomicie i do tego bardzo „grzecznie", zdaniem niektórych jak na sportowca wręcz nudno. W zakrętach zachowuje się neutralnie i nie zaskakuje ani nerwowością, ani nie zmusza to wytężania zmysłów w obawie przed zbyt gwałtowną reakcją silnika lub układu jezdnego po gwałtownym wciśnięciu pedału przyspieszenia do oporu albo nagłym zdjęciu nogi z „gazu". Dzięki temu doskonale nadaje się do eksploatacji na co dzień, nawet w wielkim mieście. Odradzałbym wjeżdżanie na krawężniki, bo seryjne opony 225/40 R18 źle to zniosą.
ST, w odróżnieniu od wspomnianego modelu RS, nie ma dyferencjału z przodu, i na śliskiej nawierzchni – wodzie albo piachu na drodze – trzeba uważać na zakrętach. Przy 225 KM i napędzie na przednią oś nietrudno sprawić, żeby koła przednie straciły przyczepność. Jeśli nie przesadzimy z prędkością, pomoże ESP, ale w przypadku szarżowania i błocie albo piachu na drodze to nie wystarczy. Wspomniane ESP zostało świetnie zestrojone – nie włącza się zbyt wcześnie, czy bez potrzeby, a jeśli już ingeruje w sterowanie to robi to delikatnie – kierowca może nawet tego nie „odczuć", a o interwencji dowiedzieć się dzięki mrugnięciu kontrolki na tablicy zegarów. Z drugiej strony, systemowi trafiła się wpadka. W czasie prób technicznych – ciasny slalom i jazda po okręgu o małym promieniu, wyświetlił nam się komunikat „Usterka układu ESP". Po restarcie silnika ostrzeżenie zniknęło i nie powtórzyło się, ale być może podświadomie jeździliśmy później bardziej płynnie.
Paleta opcji
Focus ST to sportowy samochód oferujący niezły komfort podróżowania, a przy tym w pełni funkcjonalny na co dzień, zwłaszcza jeśli wybierze się wersję pięciodrzwiową. W odróżnieniu od większości aut sportowych nadaje się do wygodnego podróżowania czterech dorosłych osób, a w razie potrzeby nawet pięciu. Ceny Focusa ST zaczynają się od 105,7 tys. zł lub 107,1 za wersję 5-drzwiową. Aby stać się posiadaczem wersji widocznej na zdjęciach trzeba wydać jednak ponad 120 tys. W standardzie są systemy bezpieczeństwa od ABS po ESP, elektryka itd., ale nie takiego wyposażenia jak: lakier metalik (electric-orange 5 tys., inne po 1,85 tys.), reflektory ksenonowe, światła adaptacyjne doświetlające drogę przy skrętach (1,9 tys. zł, nie wymagają kupowania ksenonów!), dwustrefowa klimatyzacja (2,5 tys.), ogrzewanie foteli (900 zł) czy spojler (750 zł). Dopłaty wymagają także centralny zamek (1,1-5,1 tys.) i radioodtwarzacz (800 zł lub 1,5 tys.). To dość dużo, ale czy jest na rynku tańszy rasowy samochód sportowy nadający się do codziennego użytkowania dla całej rodziny?