Pożegnajcie się z takimi samochodami jak Jaguar F-Pace SVR
Zimny poranek, raptem kilka stopni na dworze. Mgła. Zapowiada się kolejny ponury dzień. Z trudem wstajesz i wychodzisz na zewnątrz. I wtedy odpalasz Jaguara F-Pace SVR.
Wydawałoby się, że odpalenie dużego V8 o poranku potrafi rozgonić chmury. Ale to właśnie nad tym V8, chmury dopiero się gromadzą. I to może budzić refleksje...
O czym ja w ogóle piszę? Jak V8 może nie dawać tylko i wyłącznie szczęścia? Zaraz się dowiecie.
Jaguar F-Pace SVR, czyli sport na szczudłach
Jaguar F-Pace to jeden z tych średniej wielkości SUV-ów klasy premium, które odwołują się do sportu już w podstawowych wydaniach. Myślę tu np. o Porsche Macanie czy Alfie Romeo Stelvio – te samochody świetnie się prowadzą nawet w bazowych wersjach – i nie inaczej jest z Jaguarem F-Pace.
W zderzaku mamy gigantyczne wloty powietrza – za siatką widzimy chłodnice, ale w zewnętrznych krawędziach tych są też kanały, które doprowadzają powietrze do hamulców. Za nadkolami widzimy zresztą kolejne wyloty, ale te już bardziej służą poprawie aerodynamiki, a nie chłodzenia. Podobne pojawiły się też na masce – i one są funkcjonalne.
Przednie tarcze hamulcowe mają 395 mm średnicy, a tylne 396 mm. Różnica mała, ale rzadko kiedy tylne tarcze są większe od przednich. Zaciski również muszą podołać tej masie, więc mamy tutaj cztery tłoczki, które zapewnią odpowiednią siłę i pewność hamowania.
Jaguar F-Pace SVR ma nawet progi, które mają poprawiać aerodynamikę. Ktoś tu podszedł do tematu na poważnie. Jest też większy spoiler dachowy.
Ale kwintesencją tego wszystkiego są cztery rury wydechowe. Prawdziwe.
Wnętrze Jaguara F-Pace SVR nie krzyczy, że jest sportowe. Jest brytyjsko eleganckie, powściągliwe. Pojawiły się tu piękne sportowe fotele z pikowaną skórą, trochę karbonu, zamiast obrotowego selektora skrzyni biegów mamy normalną dźwignię i… w sumie tyle. Zresztą, nie żeby z zewnątrz SVR się jakoś strasznie różnił od zwykłego F-Pace’a. Taki trochę sleeper.
Jaguar F-Pace to sleeper? To patrz na to!
V8, 5 litrów pojemności. Kompresor. 550 KM i 680 Nm. I… 2070 kg i 15 cm prześwitu.
Spokojnie, SVR jest szybki na prostej. Do 100 km/h rozpędza się w 4,3 sekundy i maksymalnie pojedzie 283 km/h.
Żeby samochód nadążał z tym silnikiem za literkami „SVR”, przeszedł szereg modyfikacji. Ma aktywne amortyzatory o bardziej sportowej charakterystyce i o 30% z przodu i 10% z tyłu sztywniejsze sprężyny.
Przy tylnej osi pracuje system Torque Vectoring, ale realizowany jest za pomocą hamulców – odważnie, jak na tak ciężki samochód. Praca tego systemu została jednak dostosowana do wersji SVR, podobnie jak program skrzyni biegów, elektryczne wspomaganie kierownicy, układy bezpieczeństwa, jak ESP i ABS i napęd na cztery koła. Standardowo podaje moc na tylną oś, ale w razie poślizgów, dynamicznie może przekazać do 50% momentu na oś przednią.
Jaguar F-Pace SVR może i jest sztywniejszy od standardowego F-Pace’a, ale to nadal nie jest przesadnie twardy samochód. I o to tu chodzi. No bo po co kupuje się sportowe, tak mocne SUV-y? Nie, nie mówię o jeździe po torze.
SUV-y tak mocne jak ten mają się po prostu lepiej prowadzić. Na niemieckich autostradach mogą osiągać wysokie prędkości „przelotowe”, a na krętych trasach mają dać dużo zabawy. Pod warunkiem, że nie podróżujesz z pasażerami z tyłu, bo oni wtedy będą dalecy od zabawy.
Ale po kolei. Układ kierowniczy Jaguara F-Pace SVR – ciężki, bezpośredni, dokładny. Zawieszenie – przechyły w zakrętach, ale dość duża stabilność prowadzenia. Hamulce – czuć masę, ale nie padają tak szybko. 8-biegowa automatyczna skrzynia biegów – w mieście, w trybie Drive jest trochę leniwa. Przeniesienie napędu – oj czuć, że to jest głównie tylnonapędówka. Gaz w zakręcie bardzo przyjemnie zacieśnia zakręt.
Muszę jednak wytłumaczyć jeszcze, o co chodzi ze skrzynią. Ma taki dziwny program, który wysprzęgla napęd po puszczeniu gazu, ale kiedy znowu go dodajemy, załączanie napędu mocno nas zwalnia. I teraz mamy taką sytuację, że dojeżdżamy do skrzyżowania jako pierwsi, z daleka świeci się czerwone, więc spokojnie zwalniamy, żeby przejechać na zielonym bez zatrzymywania. Za nami jest samochód. Mamy zielone, wciskamy gaz, kierowca za nami też widzi to zielone, więc przyspiesza – a nasz samochód najpierw hamuje, żeby przyspieszyć. Nie wiem, bardzo mnie to irytowało i podejrzewam, że kierowców za mną również.
Żeby jednak zostawić przyjemny obraz SVR-a, dodam, że nie dość, że mamy 5-litrowe V8 z mocnym dolnym zakresem obrotów, to jeszcze wzmacnia go kompresor. Jaguar F-Pace przyspiesza z ogromną siłą dosłownie z każdej prędkości.
Jeśli ktoś z Waszych znajomych kiedyś kupi takiego SVR-a, to nawet nie pytajcie o zużycie paliwa. W trakcie testu cały czas widziałem 20, 22, a nawet 30 l/100 km. I nie powiedziałbym, że jeździłem bardzo szybko, ale na pewno cieszyłem się przyspieszeniem.
Ale jeśli ktoś Jaguara F-Pace SVR faktycznie kupi, to niech go trzyma na przyszłość. Dlaczego? Jak być może już wiecie, Unia Europejska najpierw chciała mniej emisji, a teraz chce cichszych wydechów. A to bardzo trudne warunki do przeżycia dla takich mocnych i tak genialnie brzmiących V8, jak ta z SVR-a.
Co będzie za 10 lat?
Jaguar F-Pace SVR to wymierający gatunek. Jeśli wyginie, każdy posiadacz tego typu samochodu będzie mógł się czuć, jak konserwator zabytków. Ktoś, kto będzie strzegł pamięci o pięknej, emocjonującej motoryzacji, która potrafiła przyprawiać o ciarki.
Myślę, że w tym samochodzie wcale nie chodzi o to, żeby szybko jeździć. SVR ma brzmieć. Po to jest tu aktywny wydech z klapami i ukrytym, najgłośniejszym trybem pracy.
Oczywiście, że jeździłem tylko w tym trybie.
Nie dzwońcie po adwokata. Niczego nie żałuję.
Redaktor